Złowili 10 tysi. Złowią i drugą dychę? Dni kłusoli wydają się policzone [WYWIAD]

2020-07-20 08:57:55(ost. akt: 2020-07-20 09:05:12)

Autor zdjęcia: WędkarskiOrzysz

ROZMOWA|| Kiedyś złowienie metrowego szczupaka było tu świętem. Teraz potrafi tyle paść w 1 dzień — mówi Łukasz Nikołajuk. Z dyrektorem MOSiR w Orzyszu rozmawiamy m.in. o (kolejnych) rekordowych zawodach oraz szansie na złowienie (kolejnych) 10 tys. zł.
— Na początek nieco prywaty. W sieci robi furorę Twoje zdjęcie z mierzącym ponad metr szczupakiem. Ustawka czy prawdziwa życiówka?
— Zdecydowanie to mój życiowy rekord. Wcześniej mój największy szczupak mierzył ponad 80 cm. Radość ze złowienia "metrówki" była ogromna. Tym bardziej, że wyciągnięcie jej z wody trwało prawie 20 min. Szczupak skusił się na przysłowiową "dużą gumę".

— O orzyskim jeziorze ostatnio mówi się bardzo dużo w całej Polsce. Jako działacze-wędkarze nie czujecie się celebrytami? Co rusz kamery, imprezy...

— Faktycznie o Orzyszu, głównie w kontekście jeziora, mówi się ostatnio bardzo dużo. Do tego właśnie wszyscy dążyli, by pokazać, że wędkarstwo to nie tylko sposób na promocję miasta, ale także rozwój turystyki i lokalnego biznesu. Kamery, imprezy... To wszystko napędza turystykę wędkarską, a z wędkarzami przyjeżdżają też wcale niemałe pieniądze. Nie czujemy się jak celebryci, ale mamy ogromną satysfakcję. Tym bardziej, że doprowadzenie akwenu do takiego stanu łatwe nie było.

— Przyjeżdżają i gwiazdy, by kręcić tu swoje programy internetowo-telewizyjne. Nie zacznie się robić "ciasno" na jeziorze?

— Jezioro Orzysz to ponad tysiąc hektarów, więc spokojnie znajdzie się miejsce dla każdego. Na tak dużej wodzie nawet setka łódek w jednym czasie (a tak było m.in. podczas majówki) nie stanowi problemu.

— Kiedyś ciągle słyszało się "to studnia", "tu nie ma ryb"...
— Tak było i mam szczerą nadzieję, że długo (a najlepiej już nigdy) takich stwierdzeń tu nie usłyszę. Czy się uda? Czas pokaże. Ograniczenie odłowów sieciowych sprawiło, że jezioro dostało szansę na odrodzenie. Jeszcze trzy, cztery lata temu złowienie metrowego szczupaka było tu świętem. Teraz tylko w pierwszy dzień majówki padło ich ok. dziesięciu. Wędkarze zauważają także znaczny wzrost populacji lina i leszcza, co powinno cieszyć przede wszystkim wędkarzy spławikowych.

— Orzysz jest coraz mocniej promowany jako Wędkarskie Serce Mazur. Ile w tym pustego sloganu, a ile stanu faktycznego?
— Gdy przed ok. dwoma laty tworzyliśmy to hasło, już wtedy mieliśmy mocne podstawy, by nie było ono tylko pustym sloganem. Teraz z pewnością jezioro (jak i sam Orzysz) zasługuje na to miano jak mało które miejsce na Mazurach. To Orzysz (jako pierwszy samorząd) zawarł przełomową umowę, dzięki której odłowy rybackie zostały tak znacznie zredukowane. To tu odbywają się najważniejsze imprezy wędkarskie w kraju (m.in. Garmin Fishing Leaguje czy Spinningowe Mistrzostwa Polski). To tu przyjeżdżają wędkarze z całego kraju. To chyba najlepsze potwierdzenie słuszności tego hasła.

Obrazek w tresci

Łukasz Nikołajuk z nową "życiówką" (102 cm). — Właśnie o takie jezioro i takie ryby walczymy — przekonuje

— Listę startową ostatnich zawodów zamknęliście na 71 dwuosobowych załogach (limit "covidowy" to 150 zawodników). Dużej liczbie wędkarzy przyszło Wam odmówić?
— Gdyby nie te ograniczenia, to z pewnością mielibyśmy sto teamów, nawet z małym haczykiem. Z bólem musieliśmy wielu wędkarzom odmówić. Ale i te 71 załóg sprawiło, że były to rekordowe pod względem frekwencji zawody, jakie udało się w historii zorganizować na jez. Orzysz. A widząc zainteresowanie wędkarzy, to... kolejny rekord zostanie pobity bardzo szybko.

— Jedną z ciekawostek imprezy było to, że środki z wpisowego miały zasilić działania Społecznej Straży Rybackiej. Ile udało się zebrać i na co konkretnie pójdzie kasa?
— Wsparcie SSR było jednym z głównych założeń tych zawodów. Było to o tyle ważne, że straż nie otrzymuje żadnych środków na swoją działalność, a wszelkie działania prowadzi w oparciu o środki wpłacane przez innych wędkarzy (i inne osoby wspierające). Strażnicy swą pracę wykonują społecznie, bez wynagrodzenia. Zebrane 10 tys. zł przeznaczone zostanie na zakup paliwa, bo to główny koszt prowadzonych niemal codziennie patroli na wodzie. Wcześniejsza zbiórka pozwoliła na zakup łodzi, a przekazany podczas zawodów przez burmistrza voucher został przeznaczony na zakup umundurowania i niezbędnego wyposażenia łodzi.

— Pojawiła się opcja złowienia kolejnych 10 tys. zł. Na czym polega?

— Społeczna Straż Rybacka w Orzyszu, jako jedna z trzech organizacji w Polsce, została zaproszona przez sieć sklepów sportowych Decathlon do udziału w akcji "Strażnicy Łowisk". Akcja porusza trzy problemy występujące na polskich łowiskach: brak zarybień, czystość brzegów jezior i rzek, a także kłusownictwo. Akcja polega na głosowaniu na jedno z tych trzech zagadnień. To, które uzyska największą liczbę głosów, otrzyma wsparcie tej sieci w wysokości 10 tys. zł. Orzysz reprezentuje właśnie problem kłusownictwa. W przypadku wygranej takowe wsparcie oznaczałoby dla nas zakup rocznego zapasu paliwa. Dlatego też...

.— Choć środki dotychczas stosunkowo niewielkie, to SSR "upolowała" już wielu kłusowników. Czy ta walka nie jest jednak nieco "syzyfową pracą"?
— Kłusownictwo jest dużym problemem nie tylko u nas. To dotyczy dowolnego jeziora czy rzeki w Polsce. W Orzyszu walczymy z tym za pomocą SSR. Efekty widać, co potwierdza m.in. ostatnia "nocna obława" i zatrzymanie na "gorącym uczynku". Niesamowicie ważne jest też to, że wędkarze — widząc skutki działań SSR — przekazują nam coraz więcej sygnałów o nielegalnych działaniach. Zmienia się ich świadomość. I choć pewnie zawsze będą osoby trudniące się kłusownictwem, to z roku na rok SSR będzie im to zadanie coraz bardziej utrudniać. Bez tego działania na rzecz poprawy rybostanu, ograniczenia odłowów rybackich... To wszystko byłyby bezsensowne.

— Jakimi imprezami jezioro Orzysz będzie kusiło w najbliższych miesiącach?
— Najważniejsze będą zaplanowane na październik zawody Garmin Fishing League (miały odbyć się pierwotnie w maju, ale plany pokrzyżował koronawirus — przyp. K.K.). We wrześniu odbędą się także Ogólnopolskie Teamowe Zawody Spinningowe o Puchar Orzysza. Zastąpią one Drużynowe Spinningowe Mistrzostwa Polski, które — podobnie jak wszystkie inne zawody rangi mistrzowskiej — zostały odwołane ze względu na epidemię COVID-19. Jest także ciekawa inicjatywa sierpniowych zawodów dla wędkarzy zrzeszonych w klubach spinningowych oraz kołowe zawody dla członków koła PZW w Orzyszu. Na naszym jeziorze, zwłaszcza jesienią, będzie działo się bardzo dużo.

Rozmawiał Kamil Kierzkowski