Emilia Konwerska: Galeria Dobro liczy się w Polsce [ROZMOWA]

2020-01-04 11:12:00(ost. akt: 2020-01-03 18:09:25)
Emilia Konwerska

Emilia Konwerska

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Galeria Dobro istnieje dwa lata. Od początku jej działalność programuje Emilia Konwerska, doktor literaturoznawstwa i wykształcona filozofka, która, jak przyznaje, do sztuki podchodzi intuicyjnie. Rozmawia z nią Daria Bruszewska-Przytuła.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Urodziny w Galerii Dobro

Urodziny w Galerii Dobro


— Niedawno przywiozłaś do Olsztyna Złote Wiadro. I, o dziwo, nie chodzi o dizajnerskie wyposażenie wnętrza, ale o wyróżnienie, świadczące o tym, że twoja praca w Galerii Dobro jest doceniana.
— To prawda. Tę nagrodę przyznało mi Rolnictwo Miejskie, czyli kolektyw animacyjno-artystyczny z Torunia. Zajmują się on m.in. wydawaniem zina i tworzeniem Nanofestivalu. W czasie drugiej edycji tego wydarzenia odbywała się dyskusja. Zostałam zaproszona do niej jako gość, żeby porozmawiać o, tak to ujmijmy, robieniu fermentu w kulturze. Kiedy około północy wręczono mi nagrodę Złotego Wiadra za kształt pracy (nie mylić z całokształtem), byłam zdziwiona. Na początku przyjęłam to z dużą dawką humoru, ale później uświadomiłam sobie, że była to najlepsza i chyba jedyna nagroda, którą chciałabym naprawdę dostać.

— A nie jakiś medal za zasługi dla sztuki?
— Nie, bo to by było coś odgórnego, konwencjonalnego... Złote Wiadro bardzo mnie wzruszyło, bo była to nagroda od kogoś, kto sam zajmuje się kulturą niezależną, z kim współpracuję, podtrzymując kontakty międzymiastowe związane z kulturą. Jeśli dostawać nagrody, to właśnie takie!

— To dowód na to, że Galeria Dobro staje się punktem odniesienia dla innych?
— Ludzie, którzy pracują w obszarze kultury niezależnej w Polsce, obserwują swoje działania. Bardzo cieszę się, że Galeria znalazła się na mapie miejsc rozpoznawanych przez takie osoby. Bardzo mi na tym zależało.

— Taki pomysł przyświecał powstaniu Galerii Dobro od samego początku?
— Raczej nie, choć trzeba byłoby o to zapytać także Mariusza Sieniewicza, który był inicjatorem powstania Galerii Dobro. Na pewno została stworzona po to, żeby ożywić i unowocześnić Galerię Rynek, zaproponować olsztynianom nowe rzeczy, które dzieją się we współczesnej sztuce. Ogólnopolski zasięg Galerii trochę nas zaskoczył. Staliśmy się rozpoznawalni, ambicje rosły.

— Pamiętasz pierwsze reakcje ludzi na powstanie Galerii Dobro?
— Do mnie na ogół docierają same pozytywne sygnały, ale pamiętam, że sama nazwa wzbudziła sporo kontrowersji. Tymczasem dla nas ta zmiana szyldu miała znaczenie symboliczne. Zakładamy przecież, że język ma też funkcję performatywną, stwarzającą. Zmieniliśmy więc nazwę, by odciąć się od tego, co było, i zrealizować marzenie o tym, żeby sztuka stała się ważnym tematem w Olsztynie i żeby ludzie czekali na wernisaż. Galeria miała być miejscem, w którym coś się dzieje i w którym można zobaczyć rzeczy, o których się mówi w Polsce. Skoro w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski jest film Domu Mody Limanka, to dlaczego nie pokazać go u nas? Tak samo było z filmem Siksy „Stabat Mater Dolorosa”. Chciałam, żebyśmy byli na bieżąco. I żeby do Galerii przychodzili młodzi ludzie.

— To właśnie dla nich tworzysz to miejsce?
— Zależy mi, żeby Galeria Dobro była przestrzenią dla różnorodnej grupy odbiorców. To dlatego postanowiliśmy, już na samym początku, że wszystkie wydarzenia, które się w niej odbywają, będą darmowe. Skoro zapraszamy np. zespół, który nie jest bardzo znany, to nie chcieliśmy, żeby przeszkodą, by go poznać, były pieniądze. Galeria jest w centrum starówki, więc chcemy korzystać z tego, że czasem pojawi się u nas ktoś, kto znajdzie Galerię przypadkiem. Na koncercie zespołu Przepych, który jest dość hałaśliwym punkowo-jazzowym projektem, była starsza pani, która po koncercie podziękowała, że miała okazję poznać taki zespół. Projektując wydarzenia, staram się przyciągać nowe grupy ludzi. Kiedy robiliśmy wernisaż projektu PsychoEkipa z Fioletowego Dżipa, to zaprosiłam dj-a, który grywa w klubie Pogłos. Dzięki temu pojawili się w Galerii ludzie, którzy wystawę zobaczyli trochę przy okazji tego, że chcieli posłuchać granej u nas muzyki. Tak też było ostatnio, kiedy na wernisaż prac Marka Rachwalika przyjechał z koncertem metalowy zespół Brüdny Skürwiel.

— Wracając na chwilę do Złotego Wiadra, na statuetce napisano, że otrzymujesz ją za pracę „w dziedzinie animacji gruntów niezbyt żyznych, siłę, odwagę, entuzjazm i wyobraźnię w działaniach wszelakich”. Tej wyobraźni nie brakowało ci choćby wtedy, kiedy jeden z koncertów organizowałaś w sklepie z używaną odzieżą...
— Ten pomysł zrodził się, kiedy zobaczyłam rosyjski zespół Shortparis, który grał koncert w sklepie. Chciałam zorganizować podobne wydarzenie w Olsztynie, właśnie w sklepie spożywczym czy w tzw. szmateksie, najlepiej takim tradycyjnym. Nie spotkało się to jednak z pozytywnym odzewem ze strony osób, z którymi chcieliśmy współpracować. Postanowiłam więc podzielić się tym pomysłem z Kingą Adamską, właścicielką sklepu Flora Vintage. I ona nie tylko się natychmiast zgodziła, ale też bardzo się zaangażowała. Dbała o każdy szczegół. Koncert zespołu Javva, który odbył się w sklepie Kingi, był pod wieloma względami wyjątkowy. Muzycy stanęli na wystawie, a ludzie na zewnątrz. Wszystko się świetnie udało, a ludzie mówili, że czują się jak w Berlinie.

— To nie było jedyne wydarzenie, które odbyło się poza Galerią...
— Tak, było jeszcze np. Stranger Things Party w Mchu, które pojawiło się na fali zainteresowania serialem i cieszyło się ogromną popularnością.

Emilia Konwerska

— Mówisz, że chcesz pokazywać ludziom nowe zjawiska w sztuce, a są i tacy, którzy mówią, że chcesz szokować.
— Domyślam się, że chodzi o wystawę Zbiorowego, która zakończyła się wszczęciem śledztwa przez prokuraturę. Mogę tylko zapewnić, że nie chodziło o wywołanie skandalu.

— Poza 20 koncertami i wystawami, których naliczyłam 10, w ciągu dwóch lat działalności Galeria gościła także teatry...
— To prawda. Ze swoim spektaklem pojawił się u nas np. Teatr Nieskromny Basi Święcickiej. Teatr Węgajty z projektem „Miasto w drodze”. Jednym z przystanków uczynił Galerię Dobro. Mieliśmy też pokazy filmowe i dyskusje.

— Może się wydawać, że w Galerii jest miejsce na wszystko...
— Nie oznacza to jednak, że Galeria nie ma swojego profilu. Ludzie, którzy nas odwiedzają, czują już, tak jak ja, czy coś by pasowało do Galerii Dobro, czy nie. I cieszę się, że możemy zapraszać zarówno artystów rozpoznawalnych, takich jak Dorota Masłowska czy Paweł Sołtys, jak i tych, którzy są ważni dla węższego kręgu odbiorców.

— Jak spiąć to wszystko klamrą?
— Pracuję cyklami, wymyślam jakąś koncepcję, temat przewodni, wokół którego tworzę program.

— W Galerii jest też przestrzeń dla lokalnych twórców. Jest z kogo wybierać?
— W Olsztynie jest wiele osób, które robią coś fajnego. Mamy np. silną scenę elektroniczną. Mam świadomość, że nie znam wszystkich, nie do wszystkich mogę dotrzeć, nie wszystko zobaczyć, bo to są rozproszone inicjatywy.

— Przyznajesz, że nie masz wykształcenia związanego ze sztuką, ale to nie musi być grzech...
— Ostatnio byłam na szkoleniu, na którym usłyszałam, że właśnie dzięki temu, że nie skończyłam studiów kierunkowych związanych ze sztuką, jestem wymarzoną kuratorką. Na co dzień, planując pracę galerii, posługuję się intuicją. Staram się być naprawdę na bieżąco, dużo jeżdżę po Polsce, odwiedzam wiele różnych galerii, utrzymuję kontakty z ludźmi, którzy zajmują się kulturą.

— Jesteś otwarta na propozycje innych?
— Oczywiście! Dużym zainteresowaniem cieszyło się np. spotkanie z Krainą Grzybów, co było dla mnie samej sporym zaskoczeniem. A pomysł, by ich zaprosić, podsunęła mi Aleksandra Waliszewska. I później ja mogłam ich polecać znajomym z innych miast.

— Rozumiem, że takich twórców, którzy okazywali się strzałem w dziesiątkę, było w Galerii zdecydowanie więcej?
— Zdecydowanie. Na spotkaniu z Zuzanną Bartoszek pojawiło się naprawdę dużo osób. Co ciekawe, może nie wszyscy znali jej poezję, dla części osób była ona jednak osobą rozpoznawalną dzięki social mediom.

— 11 stycznia Galeria będzie obchodziła drugie urodziny.
— I spełni się moje marzenie: w Olsztynie zagra Lutto Lento! Oprócz niego błękit pruski i julek ploski. Wpadną też przyjaciele Galerii, którzy przygotują kilka fajnych inicjatyw, ale to będzie niespodzianka. Zapraszam!

Daria Bruszewska-Przytuła


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Roczna prenumerata e-wydania tylko 199 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl




Komentarze (9) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. cudowna uroda #2845813 | 155.136.*.* 8 sty 2020 12:43

    cudowna uroda

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. mod #2844808 | 178.165.*.* 5 sty 2020 22:49

    Ta szminka przy sportowej kurteczce to taka sobie stylizacja...okularki a la profesor(ka) też do tego wszystkiego tak sobie pasują.

    odpowiedz na ten komentarz

  3. ella #2844655 | 81.190.*.* 5 sty 2020 13:41

    Dobro trzyma dobry poziom. Warto tam zajść.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-4) odpowiedz na ten komentarz

  4. Fallon Carington #2844599 | 37.30.*.* 5 sty 2020 10:41

    Wspaniałe miejsce, pełne pozytywnych ludzi. Miejsce must seen na mapie Olsztyna, zarówno dla mieszkańców jak i przyjezdnych.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

  5. Olz #2844449 | 5.173.*.* 4 sty 2020 20:17

    Nie ma czegoś takiego jak filozofka.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (9)