Nie żyje kapitan Waldemar Miarczyński. Polskę zawsze miał w sercu

2019-06-06 18:22:47(ost. akt: 2019-06-06 18:40:01)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Nie żyje kpt. Waldemar Miarczyński, żołnierz Armii Krajowej, powstaniec warszawski. Za męstwo i odwagę na polu walki odznaczony krzyżem Orderu Virtuti Militari. W sobotę pogrzeb weterana. Spocznie na cmentarzu komunalnym przy ul. Poprzecznej.
Kapitan Waldemar Miarczyński zmarł w wieku 92 lat. Był człowiekiem, który Polskę nosił w sercu i za nią przelewał krew.

We wrześniu 1939 roku Miarczyński miał pójść do Gimnazjum im. Władysława IV, do którego egzamin zdał celująco. Wybuch wojny wszystko zmienił. Syn żołnierza, wachmistrza żandarmerii, został żołnierzem podziemnej Armii Krajowej.

Walczył w powstaniu od samego początku w pułku Baszta, batalion Karpaty, kompania K-3. Najpierw bili się w okolicach Służewca. Tu ponieśli ciężkie straty. Wycofali się w rejon Lasów Chojnowskich. Przyszedł rozkaz powrotu do stolicy. — Z czterystu na Mokotów przebiło się nas może czterdziestu — wspominał.
Miarczyński bił się mężnie. Zniszczył czołg, unieszkodliwił „goliata” wyładowanego trotylem. Za szczególne męstwo i odwagę został odznaczony krzyżem Virtuti Militari V klasy. Nie ma większego honoru dla żołnierza na polu bitwy.


Żołnierz musi mieć szczęście. I starszy strzelec Miarczyński je miał. Aresztowany, przeżył kilka miesięcy na Pawiaku. Z ran odniesionych w powstaniu też się wylizał.

Wywinął się również od plutonu egzekucyjnego. Po powstaniu, jak inni, był w kilku obozach, m.in. w Sandbostel niedaleko Bremy.

— W 1939 roku w tym obozie siedział mój ojciec, który był wachmistrzem żandarmerii, jego nazwisko znalazłem wśród wielu wyrytych na ścianie w łaźni — opowiadał.

Miarczyński zawsze uciekał z obozów. W końcu trafił do obozu pracy Sternthal, skąd też usiłował zbiec. Tu karą za zbiorową ucieczkę był już wyrok śmierci. Wieźli ich pociągiem, żeby później rozstrzelać, ale nadleciały alianckie bombowce i zbombardowały pociąg, który ciągnął też wagony z amunicją. Ich wagon cudem ocalał. Miarczyński dotarł do Jugosławii. To był marzec 1945 roku.

W Jugosławii był w partyzantce Tito. Aż do końca wojny. W czerwcu 1945 roku wrócił do Polski.

Dlaczego nie został na Zachodzie, jak wielu innych polskich żołnierzy? — Bo zawsze uważałem, że tu jest moje miejsce, a nie gdzieś w świecie. Tu jest jest moja ojczyzna, to mój kraj — mówił.

Kiedy go zapytałem, czy o taką Polskę bił się, przelewał krew odparł: — Walczyłem o Polskę, żeby w ogóle była. Kraj był w niewoli i to z dwóch stron.

Często myślał o powstaniu, o kolegach... O Zbyszku, ciotecznym bracie, z którym się razem wychował. Miał przed oczami Niemca, który przykłada rannemu bratu pistolet do głowy i strzela. I zawsze, gdy słyszał różne wywody na temat Powstania Warszawskiego i rozważania co do sensu tamtej walki, ciśnienie mu skakało.


W każdą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego kapitan Miarczyński, jeśli tylko mógł, był z innymi kombatantami przy pomniku Bohaterom Powstania Warszawskiego. I kiedy już minął czas przemówień, pod pomnikiem złożono wiązanki kwiatów, zapłonęły znicze, ludzie podchodzili do kapitana, prosząc go o wspólną pamiątkową fotografię.

— To niesamowite uczucie stanąć obok tych, o których uczymy się z książek — mówili młodzi ludzie.

Pewnego razu synowa przyniosła Miarczyńskiemu szkolną pracę jego wnuka. W szkole uczniowie dostali za zadanie wykonać pracę pod hasłem "Mój bohater". Praca wnuka była oszczędna w formie, ale jakże wymowna. Była tam dwa zdjęcia kapitana: z lat młodości i współczesne. Zapytał wnuka, dlaczego wybrał jego?

— Moi koledzy mają za bohaterów Spider-mana czy innych z komiksów, ale dla mnie co to za bohaterowie, skoro ja mam ciebie? — odpowiedział wnuk.
Takich bohaterów niewielu już żyje. Teraz odszedł kolejny z nich...

Andrzej Mielnicki


Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. qob #2743589 | 83.9.*.* 7 cze 2019 02:24

    A co miał wspólnego z naszym regionem? Nasi ojcowie i dziadkowie raczej po drugiej stronie walczyli w warszawie

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. anna #2743521 | 176.221.*.* 6 cze 2019 20:44

      Zegnaj Panie Kapitanie

      Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

    2. Ktoś #2743508 | 86.165.*.* 6 cze 2019 20:02

      Świec Panie nad jego dusza....dziekujemy

      Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

    3. Anna #2743497 | 68.199.*.* 6 cze 2019 19:35

      Spoczywaj w pokoju Bohaterze! Odszedles na wieczna warte.

      Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz