Przyszłość tworzymy już dzisiaj

2018-10-12 09:55:54(ost. akt: 2018-10-12 10:06:59)

Autor zdjęcia: Andrzej Sprzączak

Automatyzacja to przyszłość. To zdają się dostrzegać przedsiębiorcy, którzy w czwartek odwiedzili konferencję „Automatyzacja i Robotyzacja Przemysłu”. Były prelekcje, dyskusje i pokazy robotów. Wszystko z myślą o rozwoju regionu.
Zainteresowanie uczestnictwem w czwartkowej konferencji było tak duże, że organizatorzy musieli odmówić wielu chętnym. W jednej z sal zorganizowano specjalny pokaz w wirtualnej rzeczywistości, dzięki czemu mogliśmy obejrzeć fabrykę przyszłości.

— Alnea realizuje automatyzację od dawna. W dobie braku pracownika widzimy potrzebę szukania nowych technologii — mówił Krzysztof Kamiński, prezes grupy Alnea, współorganizatora konferencji. — Pracownik zresztą nie powinien się bać samego procesu automatyzacji, bo to oznacza dla niego zmianę na lepsze. Są to lepiej płatne miejsca pracy. Zyskujemy wartościowego pracownika, bo automat ma zastąpić tę najbardziej żmudną, nudną i trudną pracę, za którą pracodawca nie chce przecież dobrze płacić. Przedsiębiorstwa, które dzisiaj odwiedziły naszą konferencję na pewno zyskają wiedzę, odpowiedzi na nurtujące pytania i pomoc w kwestii automatyzacji i robotyzacji swojej firmy. To wielkie zalety — podkreślił.

— Podczas II Kongresu Przyszłości, wśród wielu interesujących paneli, znalazł się też panel gospodarczy. Poruszyliśmy na nim kwestię rewolucji przemysłowej 4.0 — przypomniał Jarosław Tokarczyk, prezes Grupy WM, współorganizatora konferencji. — Chcemy to zagadnienie kontynuować podczas następnego Kongresu Przyszłości. Dzisiaj odpowiadamy na wiele nurtujących przedsiębiorców pytań. W naszej branży też jest miejsce na automatyzację, bo przecież mamy np. własną drukarnię. Jesteśmy firmą lubującą się w nowych technologiach, które wykorzystujemy zarówno w pracy redakcyjnej, jak i właśnie podczas procesów dystrybucji.

Konferencja, to wyjątkowe w kontekście rozwoju regionu wydarzenie — podkreślił. — Cieszymy się z tak licznego przybycia przedsiębiorców.

Robotyzacja musi być jednak przeprowadzana z głową, bo — jak usłyszeliśmy — można się „przerobotyzować”. — Koszt robota zwraca się zazwyczaj po roku, czasem po dwóch latach. Ale robotyzacja musi być zdrowa — mówił Wojciech Łaś, Lider Produktu – Roboty Przemysłowe Mitsubishi Electric. — To wiele zalet, bo możemy np. na bieżąco przeprowadzać kontrolę jakości. Wystarczy jednak przytoczyć przykład firmy Tesla, która postanowiła zrobotyzować zbyt wiele procesu produkcyjnego. Elon Musk, jej prezes, chciał całkowicie zautomatyzować proces składania swoich samochodów. To precyzyjna praca, którą co prawda można zrobotyzować, ale taka praca zajmuje wówczas niezwykle dużo czasu. Roboty zastosowano więc tam, gdzie nie powinny się znaleźć. A te nie powinny zastępować ludzi, a jedynie ich uzupełniać — wyjaśnił.

Największą ofertę na rynku robotów przedstawia Fanuc. — Głównym odbiorcą rynku robotów są Chiny. Wiedzą już, że liczy się nie tylko tania siła robocza, ale i jakość — mówił podczas konferencji Jędrzej Kowalczyk, prezes zarządu Fanuc Polska. — Dzięki robotyzacji możemy przeprowadzić analizę każdego odcinka linii produkcyjnej i wyeliminować problemy na bieżąco. Ważny jest wybór producenta stanowiska zrobotyzowanego, ale też zastanowienie się nad detalami, np. nad wyborem firmy partnerskiej. Czy ma być większa, czy może mniejsza? Z mojego punktu widzenia ważne żeby znała się na swojej pracy — podkreślił. — Są już roboty samouczące się, wykorzystujące sztuczną inteligencję. Nauka zadania zajmuje im godzinę. Rozwiązań jest wiele, w zależności od gałęzi przemysłu.

Polskie firmy inwestują zarówno w robotyzację i automatyzację linii produkcyjnych, jak i oprogramowanie wspierające zarządzanie produkcją. I właśnie tego typu firmy brały udział w naszej konferencji.

Okazją do wymiany doświadczeń była debata, podczas której firmy mogły wskazywać jakie są ich potrzeby. Ale okazją do dyskusji nie była tylko debata, bo przedsiębiorcy byli żywo zainteresowani samymi robotami, jak i rozwiązaniami poszczególnych producentów. — Mamy zautomatyzowane linie produkcyjne, ale nie oparte na tego typu robotach, jakie dziś możemy zobaczyć — mówiła Edyta Morawska z firmy Plum, produkującej zaawansowaną elektronikę przemysłową. — Planujemy dalszy rozwój automatyzacji w naszej firmie, więc chciałam zobaczyć na jakie inwestycje się szykujemy. Dzisiejsza konferencja, to jeden z kroków do konkretyzacji naszych planów.

Z kolei firma Erko z Jonkowa do automatyzacji przekonywać się nie musi, bo... — Istnieje od 37 lat, automatyzujemy się od 15 lat, a od 2 lat automatyzujemy innych — śmieje się Piotr Pętlak, dyrektor Erko. — Podobny profil firmy, jak Alnea. To szansa na współpracę firm teoretycznie konkurujących. Przy dużych projektach firmy powinny jednak współpracować. Eksportujemy wyroby do Chin, choć wejście w ten rynek nie jest łatwe i oczywiste. Nasze maszyny są półautomatyczne, a Chińczycy chcą pełnych automatów — wyjaśnił. — Z naszych produktów korzystają też np. Amerykanie. Końca procesu automatyzacji nie będzie, bo zastępowalność człowieka jest coraz większa. Ale pracownicy nadzorują później takie urządzenia, nawet ci, którzy nie mieli odpowiedniego wykształcenia.

Producenci robotów współpracują też z uniwersytetami i szkołami zawodowymi. Choć — jak usłyszeliśmy podczas debaty — musimy oswajać z robotami jeszcze młodszych ludzi.

pj