Dr Jan Chłosta: Kobiety były bohaterkami drugiego planu. O sile i emancypacji kobiet na przełomie XIX i XX wieku

2018-03-08 11:00:54(ost. akt: 2018-03-08 11:10:34)
Nauczycielki po wyjściu za mąż musiały opuścić pracę. Niemcy szczególnie przestrzegali tego w stosunku do Polek mieszkających w Prusach Wschodnich. Z dr. Janem Chłostą rozmawiamy o sile i emancypacji kobiet na przełomie XIX i XX wieku.
— W 1918 roku, gdy Polska odzyskała niepodległość, sytuacja w Prusach Wschodnich wyglądała inaczej. Niepodległość tutaj nie była taka oczywista.
— Polacy z południowej Warmii byli raczej pewni, że w wyniku traktatu pokojowego w Wersalu, dawny powiat olsztyński zostanie włączony do odrodzonej Polski. Nadzieje na polskość były wielkie. Jednak stało się inaczej. O przyszłości tych ziem zdecydował plebiscyt. Część Warmiaków przewidywała, że będzie przegrany. Niemcy po wojnie utracili dość znaczne terytorium i było oczywiste, że zrobią wszystko, by w Prusach Wschodnich uratować, co się da. Nie pomogło tworzenie towarzystw ludowych, polskich szkół, organizowanie spotkań, koncertów. Działała tu silna administracja niemiecka, która miała jeden cel — wygrać plebiscyt. Dlatego w 1919 roku Niemcy powołali Niemiecki Związek Warmiaków i Mazurów, by zapisywać tam — nawet bez zgody — mieszkańców terenu plebiscytowego. W sumie było to 200 tysięcy osób, cała armia! To była nieczysta, sprytna zagrywka: przynależność do związku oznaczała przymus głosowania za Prusami Wschodnimi na tych terenach. Mogli głosować za Prusami ci, którzy się tu urodzili i ci, którzy spędzili tu pierwsze 5 lat życia. Dodatkowo z Niemiec przyjechało 128 tysięcy głosujących. Polacy przegrali.

— Gdy ogląda się zdjęcia z Warmii z przełomu wieku XIX i XX są tam głównie mężczyźni. To oni byli działaczami, przewodniczącymi stowarzyszeń, kół, posłami.
— Ta prawda. W pierwszej połowie XX wieku kobiety było mało obecne w życiu narodowym, publicznym. Ten czas był przeznaczony dla mężczyzn. Szczególny nacisk wówczas kładziono na wartości wychowawcze: pierwszy język i wychowanie. I tu była duża rola kobiet. To one uczyły dzieci, opiekowały się nad nimi.
W 1922 roku Józef Gieburowski, konsul polski w Olsztynie, namówił Marię Zientarównę, by pojechała na Powiśle i zobaczyła, jak działają towarzystwa kobiece zakładane przez ziemianki. W Polsce powstawały takie w 1918 roku, jeszcze w końcowym etapie wojny. Wzięły na siebie obowiązek kształtowania pod względem cywilizacyjnym i kulturowym kobiet — mieszkanek wsi, pracownic dworu, chłopek. To wszystko obserwowała poetka. I po powrocie na Warmię organizowała z innym kobietami dyskusje kulturalne, porady prawne, kursy gotowania. Była to bardzo potrzebna działalność. Po wojnie zostało wiele samotnych kobiet, bo ich mężowie, synowie, bracia zginęli na froncie. Te okazjonalne spotkania: bożonarodzeniowe, wielkanocne, jak również praktyczne, budowały solidarność kobiet, ich siłę. Kobiety się uaktywniły, wyszły z domu. Na przykład Maria Pieczewska, żona Antoniego Szajka, która pracowała w konsulacie, przewodnicząca towarzystwa Pelagia Pieniężna, Joanna i Wanda Pieniężne — nabierały doświadczenia, integrowały się.

— Zawody kobiet ograniczały się do pracy w szkole i w przedszkolu.
— Tylko niektóre mogły być nauczycielkami, to też był zawód zarezerwowany dla mężczyzn. Kobiety na południowej Warmii nie miały możliwości kształcenia się. Wyjeżdżały tylko na kursy. Ani rodzice, ani towarzystwa nie wysyłały kobiet do seminarium nauczycielskiego. Poza Zientarówną, która wyjechała do Krakowa do seminarium nauczycielskiego. Zdała egzamin, odbyła praktykę i została nauczycielką. Kobietom pozostały zawody rzemieślnicze. Pracowały jako krawcowe, sprzedawczynie, niektóre w redakcjach przy druku gazet. Taki był zwyczaj. To chłopcy szli do gimnazjum. Dopiero Niemcy wprowadzili szkołę średnią. Na przykład w Barczewie istniała szkoła ponadpodstawowa dla dziewcząt, niemiecka.

— W biogramach zwykle można przeczytać, że po wyjściu za mąż  rezygnowały z pracy. Musiały? Chciały?
— Takie były przepisy w Niemczech. Nauczycielki po wyjściu za mąż musiały opuścić pracę. Niemcy szczególnie przestrzegali tego w stosunku do Polek na tych terenach, zależało im, by nie miał kto uczyć. A tu nie było nauczycieli. Chłopcom było łatwiej. Na przykład ksiądz Barczewski mówił Niemcom, że przygotowuje ich do egzaminów wstępnych do seminarium, a uczył matematyki, geografii. W warmińskich rodzinach był taki układ: najstarszy syn dostawał gospodarstwo, drugi — szedł na urzędnika lub księdza. A kobiety otrzymywały posag i szukały męża.

— Jednak miały swój duży wkład w podtrzymywaniu polskości i myśleniu o niepodległości. Przykładem jest choćby Joanna Pieniężna, która, gdy najbliżsi jej mężczyźni zostali wcieleni do wojska, z dwiema innymi kobietami wydawała Gazetę. Mogła się poddać, zarzucić druk.
— Tak, była dzielna, pomagał jej redaktor Stanisław Nowakowski. Jej szwagier Władysław został powołany do wojska, podobnie jak synowie. Była Warmianką, myślała o Polsce, ale musiała z czegoś żyć. To drukarnia i księgarnia utrzymywały rodzinę. W czasie wojny, gdy żywność była na kartki, miała kłopoty z jej zakupem. Ratowały ją mieszkanki wsi, przychodziły do księgarni. Korzystał na tym nawet Nowakowski, który pisał im pisma urzędowe do władz z prośbą o zwolnienie na urlop mężczyzn z wojny na czas żniw. W zamian zostawiały jajka, albo mięso.

— Można zaryzykować stwierdzenie, że bez kobiet, tych bohaterek drugiego planu, polskość nie utrzymałaby się tu tak długo?
— Na pewno! Odgrywały ważną rolę w kształtowaniu polskości, dawały przykład dzieciom. Śpiewały w chórach, bardzo mocno rozwijały się tu zespoły śpiewacze. Wysyłały dzieci do polskich szkół. I szukały dla siebie zajęcia, by pomóc w utrzymaniu rodziny.

— Jaki wpływ na Polki mieszkające na Warmii, miały takie osobowości jak Helena Modrzejewska, Eliza Orzeszkowa, Aleksandra Piłsudska? Czy można mówić, że ich patriotyczna postawa miała wpływ na nastawienie mieszkanek Warmii?
— Myślę, że nie. Warmianki żyły w pewnym zamknięciu, w enklawie, która z Polską miała luźne związki. Zupełnie inaczej było na Powiślu, tam było więcej powiewu polskości, wiadomości z Polski, większa otwartość na świat dzięki kontaktom np. z Grudziądzem.
Może dopiero w latach 30. wieści o wielkich Polkach docierały do Olsztyna. Wtedy Seweryn Pieniężny przygotowywał do „Gazety Olsztyńskiej” kalendarium na podstawie prasy polskiej. Podawał daty urodzin, śmierci znanych osób, opisywał je.
— Jaką rolę na przełomie wieku XIX i XX pełniła "Gazeta Olsztyńska"?
— To było pismo informacyjne, które rozchodziło się w dużej mierze w prenumeracie, we wsiach południowej Warmii. Warmiacy dzięki niej mieli kontakt z językiem polskim, dowiadywali się, co dzieje się w Polsce i na świecie. Wiele dzieci, jak np. Maria Zientarówna, uczyło się na niej polskiego.
Poza "Gościem Niedzielnym" i "Gospodarzem" ważną rolę w upowszechnianiu polskiej kultury, w tym także wzorców osobowych, odegrał dwutygodnik "Życie Młodzieży", który od 1924 r. był dodatkiem do Gazety. Dodatki te wpływały skutecznie na budowanie nowego społeczeństwa, bardziej nowoczesnego. Warmiacy czytali Gazetę całymi rodzinami. Warmiacy najbardziej śmiali się z felietonów Pieniężnego „Kuba spod Wartmeborka gada”. Pieniężny zresztą był często proszony przez Warmiaków na ojca chrzestnego.

— I nie odmawiał?
— Nie.

— Wanda i Seweryn Pieniężni przed wojną prowadzili w Olsztynie dom otwarty.
— Tak, w rodzinie Pieniężnych toczyło się dość szerokie życie towarzyskie. Przychodził do nich konsul, nauczyciele, redaktorzy, księża, podobno Antoni Szajek grał na pianinie.

— Seweryn bardzo ciepło wspominał swoją matkę Joannę Pieniężną, która do śmierci w 1929 roku była właścicielką wydawnictwa.
— Tak, była symbolem wyemancypowanej kobiety. Warmianka, córka kowala, którą spotkało wiele życiowych tragedii — straciła kilkoro dzieci, niektóre zaraz po urodzeniu, młodo zmarł jej mąż, jeden z synów zginął w czasie I wojny — potrafiła do końca być wierną tradycji warmińskiej, a jednocześnie przedsiębiorczą kobietą. Takich kobiet potrzebowała wówczas Warmia.

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ros #2457205 | 83.9.*.* 8 mar 2018 23:43

    Czy dr Chłosta mógłby nam powiedzieć, gdzie służył jego ojciec i w jakim stopniu? Akurat z niego może być dumny. Chętnie dowiedzielibyśmy się o sprawie Kurka Mazurskiego, w której też chyba uczestniczył. Po trzecie, skoro południowa Warmia była wg was taka polska, że aż chyba bardziej polska od warszawy to ciekaw jestem dlaczego w 1947 r. poleciały wyroki śmierci za śpiewanie po niemiecku w czasie mszy bożonarodzeniowej w Bartągu. Na takich przypadkach -może drobnych- potyka się ta cała propaganda odwiecznej polskości Prus Wschodnich. Wreszcie zadajcie sobie pytanie: w jakim kraju i dlaczego mieszkają rodziny wielu z tych tzw. bojowników o polskość :-D

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. bav #2457032 | 83.9.*.* 8 mar 2018 19:21

      Janku, Janku. Zajmij Ty się lepiej rozwijaniem swojej rozprawy doktorskiej. Albo przypomnij sobie sprawę Very Macht :-)

      odpowiedz na ten komentarz