Nowy trend: urodziny bez prezentów. Rodzice oszczędzają na dzieciach?

2018-01-30 19:00:00(ost. akt: 2018-01-30 16:29:38)
Zdjęcie jest ilustracją do treści

Zdjęcie jest ilustracją do treści

Autor zdjęcia: Karol Wrombel

Prezenty urodzinowe to wyraz sympatii czy przymus? Dla wielu rodziców to zło konieczne. W przedszkolach co i rusz chodzi się na urodziny. Ale czy zawsze trzeba coś kupować? Jest nowy trend, który zabiera dzieciom przyjemność.
Czasami trzeba iść pod prąd. Doskonale wiedzą o tym rodzice przedszkolaków czy uczniów. Co miesiąc trafiają się jakieś urodziny. Dzieci są szczęśliwe, bo jest i zabawa, i prezenty. Tylko czy portfel rodziców jest w stanie to wytrzymać?

— Gdy się wyprawia urodziny, dziecko czeka na prezenty — mówi Magda Wach z Olsztyna. — Ale faktycznie, jedziesz potem do domu z dwudziestoma zabawkami, z których i tak połowa wyląduje w koszu albo zostanie zapomniana. Ja na przykład wolałabym, żeby rodzice miedzy sobą ustalili odpowiednią kwotę — na przykład 20 zł w formie bonu do jednego ze sklepów. Dziecko wybrałoby sobie fajną, porządną zabawkę. Wilk syty i owca cała, każdy daje tyle samo. Nie wszystkich stać na prezenty za 80 zł na urodziny, a 20 zł to taka, moim zdaniem, optymalna kwota.

— Jestem młodą mamą i chciałabym, żeby moje dziecko dostawało prezenty na urodziny. To wyjątkowy dzień — stwierdza Paula Augustynowicz z Olsztyna. — Dziecko o tym wie i czeka. Nie dajmy się zwariować, żeby dziecku prezentów nie dawać. Na pewno to, co chciałabym ograniczyć i to do minimum, to prezenty od gości, którzy nas odwiedzają. Potem dzieciak staje w drzwiach i mówi: „A co macie dla mnie?”. I dlatego potem nie docenia zabawek. Z tym się zgadzam. Ale nie odbierajmy dziecku przyjemności! Sama przez 30 lat dostaję prezenty na urodziny i to uwielbiam.

Ostatnio wśród rodziców panuje trend, żeby wyprawiać urodziny, ale bez prezentów. Taki napis coraz częściej widnieje na zaproszeniach urodzinowych. Powody są dwa. Po pierwsze, rodzice niechętnie kupują prezenty. Bo jeśli w grupie jest ponad dwadzieścioro dzieci i jeśli większość organizuje przyjęcie urodzinowe, to częstotliwość kupowania prezentów może przerażać. Ale kij ma dwa końce i to jest drugi powód — rodzice solenizanta nie cieszą się z przypadkowych i tanich podarunków. Zwłaszcza, gdy przyniesie je każdy zaproszony, a gości zazwyczaj też nie da się zliczyć na palcach jednej ręki.


— Raz spotkaliśmy się z prośbą o niekupowanie prezentów — twierdzi Agnieszka Szukiełojć z Olsztyna. — Kupiliśmy drobnostkę i, jak się okazało, dobrze zrobiliśmy, bo wszyscy przynieśli prezenty, a samo dziecko było zachwycone z podarunków. Pewnie był to pomysł rodziców. Urodziny bez prezentów nie istnieją. Dobrym wyjściem jest podarowanie jednego prezentu od wszystkich. Wiem, że w niektórych grupach przedszkolnych to funkcjonuje. Dziecko dostaje jeden wymarzony prezent, a goście nie wydają majątku.

Warto przedyskutować takie kwestie z dzieckiem... Ale zazwyczaj nikt nie pyta malucha o zdanie. Psychoterapeuta Sean Grover z Nowego Jorku zauważył, że dzieci, które nie dostają prezentów, są w przyszłości szczęśliwszymi ludźmi. Dlatego gwiazdy już dbają o swoje maluchy. Gdy amerykańska aktorka Mila Kunis przyznała, że jej dzieci nie znajdą pod choinką prezentów, w sieci zawrzało. Kunis wyjaśniła, że gdy dzieci toną w prezentach, są zdezorientowane i nie potrafią się nimi cieszyć.

— Od zawsze prezenty sprawiają dzieciom frajdę. Dlaczego mamy im ją zabierać? — zastanawia się Robert Banasiewicz, psychoterapeuta. — Teraz jednak zauważam coś, co mnie niepokoi. Dzieci są odsuwane na dalszy plan, a rodzice próbują ugrać coś ich kosztem. Mówią o trendach, dorabiają ideologię, a może po prostu nie chcą wydawać pieniędzy na obce dzieci?

Robert Banasiewicz twierdzi też, że kiedyś między dziećmi panowały głębsze relacje. — Dzieciaki przynosiły do szkoły czy przedszkola cukierki. Rozdawanie też było frajdą — dopowiada specjalista.

— Sam nie oczekiwałem, że po cukierkach dostanę masę prezentów. Ale wiedziałem, że gdy Antoś będzie miał urodziny, też przyniesie słodycze. Inaczej częstowałem też tego Antosia, a inaczej Kasię, bo była ładniejsza. Między dziećmi iskrzyło. Dziś takich sytuacji mamy mniej. Bawią się razem, ale idą na gotowe. To rodzice wszystko za nie załatwiają. One mają tylko być. I, jak się okazuje, już nawet nie mieć...
ar

Komentarze (16) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. mega #2429867 | 81.190.*.* 30 sty 2018 19:56

    Teraz dzieci, co chcą, to mają. Dlatego jest problem z prezentem na urodziny, gwiazdkę, itp. Znałem ucznia, który powiedział, że, jak skończy szkołę (6 klas), dostanie "górala" (rower). Rodzice dotrzymali słowa - cieszył się niesamowicie. Ja, będąc chłopcem, na urodziny dostawałem słodką bułkę. Cieszyłem się, że rodzice pamiętają!

    Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. ha #2429915 | 88.156.*.* 30 sty 2018 20:54

      Imieniny, urodziny - pikuś. Co się wyprawia na I Komunię!!!! Zamiast przeżycia duchowego jest, i piszę choć jestem takim sobie katolikiem, przeżycie materialne, apokaż się poo Komunii w szkole bez najnowszego smartfona.... Resztę zostawiam wam...

      Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

    2. ktosia #2429854 | 88.156.*.* 30 sty 2018 19:39

      Parę lat temu zlikwidowałam obchodzenie urodzin(dzieci miały urodziny tylko do 5-tego roku życia),imienin,składanie życzeń (oprócz tych w wigilię w czasie łamania się opłatkiem),żeby uniknąć wydatków z tym związanych oraz nieszczerych lecz wymuszonych życzeń. Dla dorosłych nie ma też nic pod choinką. Nie wysyłamy sobie kartek świątecznych. Wiem teraz ,ze nie otrzymuję fałszywych życzeń, ale czy jestem bardziej szczęśliwa? Raczej nie. Z perspektywy paru lat mogę przyznać,że to nie był dobry pomysł. Jednak, jeśli chodzi o dzieci w przedszkolu czy w szkole, to przesada z tym organizowaniem dla całej grupy czyichś urodzin czy imienin. Lepiej było kiedyś,kiedy właśnie solenizant częstował całą klasę czy grupę cukierkami. Może właśnie to warto przywrócić?

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. xxxx #2429866 | 79.184.*.* 30 sty 2018 19:56

        Teraz 500 + idzie na ratę za samochód.

        Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        1. MK #2429834 | 5.172.*.* 30 sty 2018 19:11

          Popieram trend bo się w d... przewraca już dzieciakom od tych zabawek. Prześciganie się pod choinkę kto da więcej. A potem i tak po jednokrotnym użyciu większość zabawek ląduje w kącie.

          Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

        Pokaż wszystkie komentarze (16)