Internet i smartfon zastępują nam przyjaciół i rodzinę. W sieci spędzamy po kilka godzin dziennie

2017-05-05 08:00:00(ost. akt: 2017-05-04 21:19:00)
Zdjęcie jest ilustracją do treści

Zdjęcie jest ilustracją do treści

Autor zdjęcia: pixabay.com

Polacy spędzają 4,5 godzin dziennie na siedzeniu przy komputerze i buszowaniu po internecie. Kolejne 1,3 godziny spędzamy, wpatrując się w smartfony. A z reguły mamy się w co patrzeć, bo większość z nas ma dwa telefony.
Internet i wszelkie urządzenia, na których możemy surfować w sieci, są potrzebne. O tym nie trzeba nikogo przekonywać. Kiedy jednak to smartfony, tablety i komputery zaczynają nas kontrolować, robi się niebezpiecznie. Wszystko wskazuje na to, że stajemy się masowo uzależnieni od internetu. W sieci spędzamy około 6 godzin dziennie, w czym bardzo pomagają nam smartfony.
I to przez te małe, sprytne pudełeczka sprawdzamy, co się dzieje w świecie i kontaktujemy się ze znajomymi. Jeszcze 10 lat temu serwisy społecznościowe miały 800 tys. użytkowników, rok temu było ich już około 14 milionów. Dostęp do nich mamy praktycznie przez cały czas, bo mało kto rozstaje się ze swoim smartfonem.

— Nie wyobrażam sobie wyjść z domu bez telefonu. Kiedy rzadko zdarzy mi się go zapomnieć, muszę się wrócić, bo odczuwam niepokój — przyznaje Anna, studentka weterynarii. I mówi to osoba, która ma tylko jeden telefon. Większość osób, które Anna zna, mają co najmniej dwa smartfony.
— Mam w znajomych rekordzistę, który ma cztery telefony i każdego z nich aktywnie używa. Nawet nie wyobrażam sobie, ile to musi zajmować mu czasu. Rozmowa z nim twarzą w twarz jest czymś niemożliwym, prościej jest napisać na Facebooku, wtedy na pewno odpisze — dodaje Anna.

Znajomy studentki nie jest wyjątkiem. Według ostatnich danych w Polsce jest 58,84 mln smartfonów, a Polaków jest 38,5 mln. Na świecie w 2016 roku użytkowano 3,79 miliardów tych urządzeń, a mieszkańców Ziemia ma 7,4 mld.
— Smartfona używam do kontaktu ze znajomymi i sprawdzania wiadomości w internecie. Na pewno nie określiłabym się jako "uzależniona". W porównaniu do innych rzadko korzystam z telefonu — uważa Karolina. W sieci spędza 2-3 godzin dziennie. Tyle samo czasu na życie w sieci poświęca jej koleżanka Michalina.
— W sieci najczęściej spędzam czas wieczorami — mówi Michalina. — Na spokojnie mogę w ciągu dnia zrezygnować ze sprawdzania tego, co się dzieje w sieci. Ale wydaje mi się, że niektórzy z moich znajomych mogą mieć z tym problem.
Z kolei dla Michała z Olsztyna smartfon jest jednym z najważniejszych urządzeń.
— To takie moje małe centrum wszechświata. Na nim robię przelewy, sprawdzam, co słychać na różnych serwisach, czytam i odpisuję na mejle, sprawdzam godzinę, telefon jest też moim budzikiem... Na smartfonie mam nawet aplikację, która przypomina mi, o której godzinie mam zjeść posiłek. To idealny organizer i gdybym wyszedł bez niego z domu, wszystko by się posypało — przyznaje. — Telefon mam praktycznie przez cały czas w ręku.

Zdecydowanie mniej uwagi swojej komórce poświęca Michał Turulski. Na smartfonie sprawdza e-maile, korzysta też z kilku aplikacji. Jak podlicza, zajmuje mu to około 2 godziny dziennie.
— Czy jesteśmy uzależnieni od internetu? Z pewnością, choć nie wszyscy. Niektórzy nie potrafią wytrzymać chwili bez bycia w sieci. Łatwiej im to przychodzi, niż normalny kontakt ze znajomymi — uważa Michał.
Problem dostrzega m.in. ks. Zbigniew Stępniak z Wydziału Nauk Społecznych UWM.

— Uzależnienie od internetu może sprawiać, że tracimy rodzinne szczęście. A to dlatego, że uzależnienie w pewien sposób izoluje nas od naszych bliskich — mówi. — Kiedy obserwuję rodziny, widzę, że szczególnie dzieci uciekają w świat wirtualny. Najmocniej absorbujący jest dla nich smartfon. Przy komputerze usiądą raz na jakiś czas, ale przecież np. kiedy przyjdą goście, to muszą od niego odejść, bo wypada, żeby dziecko było wtedy razem z rodziną. I rzeczywiście "są" razem przy stole, ale dziecko jest pochłonięte smartfonem.
I dodaje: — Jako muzyk prowadzę warsztaty dla chórów. Kiedyś podczas warsztatów musiałem wysłać jedną młodą dziewczynę do psychiatry, co chwilę grzebała w telefonie, odpisywała na sms-y — wspomina.
Czy jest z nami tak źle, że mamy się już czego bać?
— To, jak jest, zależy przede wszystkim od rodziców. Od tego, jak oni do tego podchodzą. Myślę jednak, że jest niebezpieczeństwo. W końcu nie bez powodu uzależnienie od internetu znalazło się w katalogu uzależnień zaraz po alkoholu, papierosach i narkotykach — argumentuje ks. Stępniak.
Dr Krzysztof Martyniak, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, podkreśla, że problem nie leży w samym internecie i smartfonach, tylko w naszym postępowaniu.

— Nie demonizujemy narzędzia — apeluje. — Uzależnienie nie tkwi w smartfonie, tylko w funkcjach, jakie mu nadajemy. Telefon jest potrzebny i użyteczny, ale my zmieniamy go w podstawę swojego "jestestwa". Swoje bycie artykułujemy przez posiadanie nie tylko smartfona, ale też drogich butów i innych rzeczy. Z drugiej strony lajkami na Facebooku zastępujemy prawdziwe relacje. Zamiast prawdziwej rozmowy i czasu dla innych, mamy lajki — twierdzi.
Według dr. Martyniaka problemem jest to, że nie spędzamy czasu ze sobą realnie, a w internecie.
— Ofiarowywanie czasu dla kogoś przychodzi nam z coraz większą trudnością. Kiedyś była to rozmowa twarzą w twarz, później rozmowa przez telefon, potem sms-y, a teraz mamy kliknięcia "lubię to" na Facebooku. To taka papierowa przyjaźń. Uzależnia nas łatwość tego wszystkiego — uważa. — W każdej chwili mogę wszyscy na portal swojego dziecka, dowiedzieć się, że ktoś był na wakacjach. Ale tak naprawdę nikt z moich 500 znajomych mojego dziecka nie zna, nikt nie słyszał jego śmiechu, choć wiedzą, jak to dziecko wygląda.
Czy to oznacza, że nie możemy już liczyć na szczere i normalne relacje między ludzkie?

— Powiem tak: zawsze robimy większe lub mniejsze kółko i wracamy do tego, co było. I tym razem wrócimy co tego, co jest prawdziwe. Do trzymania się za ręce, patrzenia na kogoś naprawdę. W głębi duszy wiemy, co jest prawdziwe i nie potrafimy się bez tego obyć. Nie będziemy do końca szczęśliwi, dopóki nie zrozumiemy, że trzeba usiąść obok drugiej osoby i poświęcić jej swój czas — podsumowuje Krzysztof Martyniak.

Komentarze (11) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Isza #2391341 | 91.233.*.* 5 gru 2017 19:21

    Kto jest autorem artykułu?

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Nick #2238945 | 37.201.*.* 6 maj 2017 23:32

    Niestety, ale to juz jest spoleczna choroba psychiczna. Ludzi mlodych i w starszym wieku.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. dr.hector #2238463 | 88.156.*.* 6 maj 2017 07:59

    Jakby te durne społeczeństwo nie włączyło gogle map,to nie trafiłoby do szkoły i ze szkoły do domu!Poprostu mają upśledzone mózgi i muszą się wspierac elektroniką!

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  4. Pewex #2238316 | 147.147.*.* 5 maj 2017 20:47

    Kiedyś był uśmiech, ukłon, uniesienie kapelusza, szacunek. Teraz armia robocików zap. podłączona do ekraników mówiąć mam cię w d. może cię nie rozdepczę. Dziewuchy przebierające szybko kciukami wyglądają jak wielkie pajęczyce tkające sieć.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  5. wot #2237979 | 83.6.*.* 5 maj 2017 10:59

    Wszystkich nadużywających telefonów komórkowych proszę, by rozmawiali przez nie na osobności, a nie pośród osób postronnych. Torturowanie współpasażerów w autobusie i innych miejscach publicznych relacjami o wszystkim i niczym świadczy, że dzwoniący jest nie tylko źle wychowany...

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (11)