Jedno z najpopularniejszych zdjęć z okresu I wojny światowej wykonane w naszym regionie przedstawia dwóch carskich żołnierzy odpoczywających w przydrożnym rowie. Jednym z nich jest generał Nikołaj Nikołajewicz Martos, dowódca XV Korpusu Rosyjskiego, który najpierw zbombardował, a potem zajął Nidzicę. Zdjęcie zostało wykonane 30 sierpnia 1914 roku w okolicach miejscowości Módłki.
Generał Martos, choć posiadał porywczy i wybuchowy charakter był bardzo cenionym dowódcą. Dowodzony przez niego korpus walczył w samym centrum frontu jaki rozwinął generał Samsonow.
Krótko po zajęciu Nidzicy, korpus Martosa wziął udział w krwawych walkach w Łynie, Orłowie, Frąknowie, zajął Olsztynek i co bardzo istotne, wsławiły się zwycięstwem pod Waplewem. Ostatecznie jednak po rozgromieniu przez Niemców lewego jak i prawego skrzydła Armii Narew, Martos i jego żołnierze znaleźli się w okrążeniu.
Po ciężkim, zakończonym porażką boju w okolicach Mielna, w nocy z 28 na 29 sierpnia XV Korpus zaczął swój wielki odwrót.
Napiwoda
Martos, który przez ostatnie dni stacjonował ze swoim sztabem w Nadrowie, otrzymał rozkaz, aby wycofać się tą samą drogą, którą wkroczył do Prus Wschodnich, czyli przez Nidzicę.
29 sierpnia o świcie znalazł się w Napiwodzie. Wieś była praktycznie wyludniona. Po długich chwilach niepewności i napadzie furii z powodu braku informacji od kozackiego zwiadu, który przepadł bez wieści w okolicach Nidzicy, ciekawość generała została zaspokojona.
Oficer rosyjskiej straży granicznej zameldował, że Nidzica została już dzień wcześniej zajęta przez Niemców. Droga powrotna do Rosji była zablokowana. W tej sytuacji, Martos postanowił zorganizować obronę Napiwody oraz obsadzić wycofującymi się jednostkami pozycje wzdłuż dróg prowadzących z Napiwody w kierunku Muszak i dalej Janowa, osłaniając tym samym odwrót jak największej liczby rosyjskich żołnierzy.
Osobiście przesiadł się na konia i w towarzystwie sztabowców oraz oddziału Kozaków udał się w kierunku linii kolejowej w celu wyznaczenia pozycji obronnych. W niewielkiej odległości od miejscowości, w pobliżu wysokiego nasypu kolejowego, kolumna została ostrzelana przez niemiecką artylerię. Atak wywołał panikę.
Kozacy, którym udało się ujść z życiem rozjechali się na wszystkie strony, a Martos z garstką żołnierzy schronił się w pobliskim lesie. Tu czekał na posiłki. Kiedy mimo upływu czasu okazało się, że do Napiwody nie dotarł już żaden rosyjski oddział Martos zarządził odwrót w kierunku Janowa.
Wolisko
Teren był czysty – wolny od niemieckich patroli. Po jakimś czasie oddział natknął się na dwóch chłopów mówiących po polsku, którzy poinformowali ich, że droga do Janowa obstawiona jest już przez niemieckie patrole.
Chłopi zasugerowali im wycofanie się w kierunku wschodnim, wysyłając ich tym samym prosto pod niemieckie karabiny maszynowe. Na leśnej polanie, w okolicach leśniczówki Wolisko zginął dowódca sztabu Martosa - generał Maczugowski, a pozostali żołnierze zostali wystrzelani podczas próby dalszego przebijania się w kierunku granicy.
Po tym ataku z Martosem został już tylko jego adiutant kapitan Fiedorczukow, oraz dwóch kozaków z osobistej ochrony generała.
Więckowo
Jak pisze Maciej Gebel – Martos mimo wszystko nie stracił ducha i z nastaniem ciemności wyprowadził wszystkich na leśną polanę, gdzie wsiedli na konie. Orientując się po gwiazdach, jechali wolno na południe, klucząc po gęstych napiwodzkich lasach.
Jak pisze Maciej Gebel – Martos mimo wszystko nie stracił ducha i z nastaniem ciemności wyprowadził wszystkich na leśną polanę, gdzie wsiedli na konie. Orientując się po gwiazdach, jechali wolno na południe, klucząc po gęstych napiwodzkich lasach.
Zła passa jednak nie chciała minąć. Po kliku godzinach powolnego posuwania się w kierunku granicy, niebo zachmurzyło się i żołnierze kompletnie stracili orientację w terenie. Ostatecznie znaleźli się na otwartej przestrzeni.
Od pewnego momentu wędrówki Martos miał wrażenie, że z powodu głodu i zmęczenia doświadcza halucynacji. Widział bowiem świetliste smugi poruszające się po ciemnym lesie. Kiedy w pewnym momencie padły strzały, okazało się, że to nie halucynacje, a niemiecki szperacz, którym Niemcy oświetlali lasy w celu odnalezienia wroga.
Martos próbował ratować się ucieczką, ale seria z karabinu maszynowego zabiła mu konia, a on sam został brutalnie schwytany przez niemieckich żołnierzy. Przed utratą życia uratował go niewątpliwie kapitan Fiedorczukow, który w całym zamieszaniu zdążył krzyknąć: To jest rosyjski generał!
Na te słowa Niemcy odsunęli się od Martosa i z należytym szacunkiem odwieźli go w kierunku Nidzicy do dowódcy I Korpusu Niemieckiego. Podczas drogi Martos zauważył, że cudem uszedł z życiem, bo na jego mundurze, oraz kaburze pistoletu widoczne były ślady po kulach.
Zdaniem świadków, generał miał zostać schwytany blisko miejscowości Więckowo, a zatem, podczas całej dramatycznej ucieczki z Napiwody, błąkając się kilka godzin po lesie, dowódca XV Korpusu przemierzył zaledwie siedem kilometrów.
Módłki
Ostatecznie Martos nie dojechał do miasta, które kilka dni wcześniej z jego rozkazu za pomocą 300 bomb zostało obrócone w perzynę. Kilka minut po godzinie trzynastej za zakrętem drogi w pobliżu wsi Módłki, furgon wiozący Martosa napotkał sztab generała von Francois – dowódcy I Korpusu Niemieckiego, który wycofał się z miasta z powodu próby odbicia Nidzicy przez Rosjan.
Von Francois przywitał posępnego Martosa oraz poczęstował go czekoladą i winem. Dokładnie w tym czasie wykonano wspomnianą fotografię. Generał Martos (z laską) odpoczywa na poboczu szosy, obok niego leży adiutant, kapitan Fiedorczukow, a z tyłu za nimi, pierwszy od lewej stoi general von Francois, który spogląda gdzieś w kierunku Nidzicy, którą ponownie ostrzeliwała rosyjska artyleria.
Od tamtych wydarzeń minęło ponad 100 lat, miasto zostało już dwukrotnie odbudowane, ale pewne rzeczy pozostały niemal niezmienne – wysoki nasyp kolejowy w Napiwodzie, przydrożny rów przed Módłkami i grób generała Maczugowskiego w okolicy leśniczówki Wolisko. Miejsca, które można odnaleźć, zobaczyć, doświadczyć - historia, której można dotknąć.
ks. Przemek Kawecki
fot. Generał Martos w niewoli
fot. Zdjęcia z kolekcji J. Romaniuka
fot. Zdjęcia z kolekcji J. Romaniuka
Komentarze (5)
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Obiektyw #2329141 | 80.55.*.* 16 wrz 2017 08:58
Panie Kolego - czytanie ze zrozumieniem - opisana sytuacja wydarzyła się ponad 100 lat temu: Rosjanie zbombardowali miasto, które należało do Niemców - skąd więc insynuacje o wybielaniu Niemców i poniżaniu Rosjan?
odpowiedz na ten komentarz
kot #2328999 | 15 wrz 2017 21:35
jaka twórczością tu chodzi o rzetelną historie wybiela się niemców rosjanie tylko pe
odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
ZnAnY #2327956 | 79.189.*.* 14 wrz 2017 17:41
Zapoznaj się z twórczością, autora i później oceniaj, zarówno obierana jest jedna i druga strona akcji. Widać, że nie śledzisz historii tylko oceniasz.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
hehe #2327519 | 14 wrz 2017 08:40
Pewnie na podstawie zródeł niemieckich ,teraz wszystko co złe robili rosjanie nie niemcy ciekawa historia
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz