Zawsze trzeba być dobrym człowiekiem

2022-10-30 11:40:00(ost. akt: 2022-10-29 20:24:11)

Autor zdjęcia: KPP w Szczytnie

Mąż, dumny ojciec, policjant i człowiek o dobrym sercu. Nie potrafi przejść obojętnie wobec ludzkiego nieszczęścia. Nie tylko zawodowo pomaga ludziom, bierze też udział w biegach charytatywnych. Rodzina i życie ludzkie jest dla niego największą wartością.
Dariusz Wierzbicki ma 34 lata. Pochodzi z Faryn, ale od kilku lat mieszka w Dąbrowach w gminie Rozogi. Sympatyczny, aktywny, o wrażliwym sercu. Mąż pani Karoliny, tata 8-letniego Marcela i 5-letniej Kai. Buduje dom w Farynach, gdzie zamieszka ze swoją rodziną. Od 2018 roku jest policjantem w Komendzie Powiatowej Policji w Szczytnie. Wolny czas spędza z najbliższymi aktywnie, bo jak mówi, nie wyobraża sobie spędzania wolnego czasu, nic nie robiąc.

Rodzina jest najważniejsza
Pan Dariusz i Karolina są małżeństwem od 11 lat. Poznali się i pokochali. Na świecie pojawiła się dwójka ukochanych i wyczekiwanych dzieci, które są całym światem rodziców.
— W życiu nic nie daje człowiekowi takiego szczęścia, jak dzieci — zapewnia. — To największe szczęście i lekarstwo na wszystko, co złe w życiu. Dziś już wiem, że w życiu trzeba się cieszyć z małych rzeczy, bo wszystkie razem dają nam wielkie szczęście. Dla mnie szczęście to radość z codziennego życia. To cieszenie się każdą chwilą spędzoną z rodziną, przyjaciółmi oraz pomaganie sobie nawzajem. Szczęście znajduję też w pomaganiu innym. Nie ma nic lepszego, jak pomoc bliźniemu i zobaczenie radości w jego twarzy. Wiara, że ten dzień będzie dobry, a pod koniec dnia stwierdzić, że tak jest. Dajemy z żoną swoim dzieciom wiele miłości i uczymy je, że trzeba być dobrym człowiekiem, bo dobro zawsze wraca…
Obrazek w tresci

Praca jest jego misją
Sierżant Dariusz Wierzbicki w szeregi policji wstąpił w 2018 roku. Od 1,5 roku służbę pełni na Posterunku Policji w Wielbarku.
— Od dziecka marzyłem, że zostanę policjantem — opowiada. — Zawsze byłem sprawny fizycznie, otwarty na ludzi i chciałem robić coś pożytecznego. Lubię pomagać, dlatego doszedłem do wniosku, że chciałbym służyć pomocą, zapobiegać ludzkim tragediom, stać na straży prawa i dawać przykład. To sprawiło, że zdecydowałem się pracować w takim zawodzie. Zawód policjanta przede wszystkim uczy przewidywania skutków danego zachowania. W swojej pracy na co dzień stykam się z różnymi tragediami, które dużo spraw dobitnie uświadamiają. Ta umiejętność jest chyba cechą charakterystyczną każdego policjanta. Nauczyłem się w sytuacjach stresowych zachowywać zimną krew, a co najważniejsze doceniać to, co mam.
W pracy policjanta z pewnością nie ma nudy. Każdy dzień jest nowym wyzwaniem. Żadna interwencja nie wygląda jeden do jednego tak samo. Ten zawód z pewnością nie należy do prostych. Obciąża nie tylko fizycznie, ale także i psychicznie. Policjant to zawód bardzo odpowiedzialny. Każdy funkcjonariusz musi zdawać sobie sprawę z tego, że życie i los wielu ludzi jest zależny od jego reakcji, decyzji, czy nawet sprawności fizycznej.
— Moja praca jest pewnego rodzaju misją — mówi pan Dariusz. — Jestem człowiekiem spełnionym. Praca policjanta daje mi ogromną satysfakcję, a dzieje się to szczególnie wtedy, gdy udaje mi się zamknąć jakąś sprawę, która powoduje, że w jakimś stopniu uszczęśliwiłem drugiego człowieka. I myślę, że to również daje mi poczucie całkowitej realizacji.
Obrazek w tresci

Aktywność fizyczna
Pan Dariusz zaczął swoją przygodę z bieganiem w 2019 roku, kiedy to pojawiły się pierwsze obostrzenia związane z pandemią. Zaczął od krótkich biegów po swojej okolicy. Z każdym treningiem trasę wydłużał. Ten sposób spędzania wolnego czasu, w postaci aktywnego udziału w biegach, pozostał z nim do dziś. Jak sam skromnie mówi: „biegam dla przyjemności”. Jednak jak się okazuje — nie tylko. Policjant bierze udział w wielu biegach organizowanych na cele charytatywne. Zapewnia, że bieganie to najprostsza, najbardziej naturalna forma ruchu dla zdrowia. Daje najlepsze rezultaty i niewiele kosztuje.
— Aktywność fizyczna pozwala poznawać własne ciało i charakter — mówi. — Treningi dają mi siłę do działania i do pracy nad sobą. Nawet po krótkim treningu czuję się o wiele lepiej, bo zaczynają wydzielać się endorfiny i mam od razu mnóstwo energii.
Pan Dariusz ma sporo obowiązków, które musi godzić z treningami. Słowo klucz w tym wszystkim to dobra organizacja. Nie zawsze wynik i podium się liczy. Najważniejsze jest wykonanie celu.
— Nie mam takiego parcia, że muszę być pierwszy na mecie. Najważniejsze, że po prostu pokonam trasę — mówi. — Choć medale cieszą… Jestem szczęśliwy, że jestem sprawny i że swoim biegiem mogę pomóc. Często startuję w biegach charytatywnych. Daje mi to motywację do podejmowania kolejnych wyzwań.

Nie umie żyć bez aktywności
Pan Dariusz nie wyobraża sobie życia bez aktywności i ciągłych wyzwań.
— Bo w życiu musi być czas na wszystko. Jest czas na rodzinę, na miłość i na pasje — mówi. — Kocham wszelką aktywność fizyczną i wyzwania. Dla mnie nie ma nic lepszego, niż łączenie pasji z rozwojem.
A tych z pewnością panu Darkowi nie brakuje. Cała rodzina prowadzi aktywny tryb życia. Pasję do biegania pan Dariusz „zaszczepił” u swoich dzieci. Jego 8-letni synek Marcel od trzech lat gra w klubie piłkarskim, a 5-letnia córeczka Kaja również biega.
— Uwielbiamy tak spędzać czas — zapewnia. — Razem z żoną, jeśli to jest możliwe, biegamy. Czasem towarzyszy nam synek, który jedzie obok nas na rowerze. Wybieramy zazwyczaj trasy leśne, bo są bezpieczniejsze, a także pozwalają na kontakt z piękną przyrodą. Bieganie ma przede wszystkim być przyjemnością.

Bezinteresownie niesie pomoc
Nie oczekując niczego w zamian, pomaga ludziom w każdy możliwy sposób. Nie potrafi patrzeć obojętnie na ludzką krzywdę i nieszczęście. Szczególnie gdy choroba i cierpienie dotyka dzieci. Sam jest ojcem i wie, że dla każdego rodzica zdrowie i szczęście dziecka jest najważniejsze.
— Szacunek i pomoc należy się każdemu, nieważne kim jest i jaki ma status społeczny — mówi. — Pomaganie po prostu trzeba lubić, ja żadnej pracy ani przeciwności się nie boję. Pomaganie mam we krwi. Staram się żyć tak, żeby nikomu nie zaszkodzić, a wprost przeciwnie — pomóc, doradzić. Trzeba walczyć o swoje marzenia i pomagać innym, żeby oni też mieli szansę je zrealizować. No i trzeba mieć w życiu swoje pasje, bo jak bez nich żyć? Ja na pewno bym nie umiał!

Nowe życie po trzydziestce
Pan Dariusz mówi, że teraz jest naprawdę szczęśliwy. Po trzydziestce zaczął rozwijać swoje pasje, zwiększył aktywność fizyczną i zaczął robić rzeczy, o które kiedyś by się nie podejrzewał. Na swoim koncie ma już półmaraton i wiele innych biegów.
— Realizuję się jako ojciec i mąż, spełniam się zawodowo, wolny czas spędzam aktywnie. Życie nie jest proste, ale warto z niego brać, ile się da — śmieje się. — Niczego bym w swoim życiu nie zmienił, bo jestem teraz naprawdę szczęśliwy. Warto mieć pasje. Pobudzają zmysły, wyzwalają pozytywne emocje i nadają życiu kierunek. Sprawiają, że nabiera kolorów i sensu.

Joanna Karzyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5