Tajemnica generała Samsonowa
2021-12-05 11:24:07(ost. akt: 2021-12-05 11:28:13)
Sławomir Ambroziak - prawnik z wykształcenia, wójt gminy Jedwabno, pasjonat i znawca historii Mazur, 28 czerwca prezentował swoją najnowszą książkę "Tajemnica generała Samsonowa". Z autorem rozmawiamy o jego pasji historycznej i książce.
— Od jak dawna interesuje się Pan historią Mazur?
— Od dziecka. Sądzę, że wzięło się to właśnie z ciekawych opowieści rodziny i sąsiadów. Pochodzę z Szuci koło Jedwabna. Obok tej wsi przepływa rzeka Omulew, a za Omulwią był niegdyś poligon wojskowy, o którym zawsze krążyły tajemnicze historie, w tym także o generale Samsonowie.
— Od dziecka. Sądzę, że wzięło się to właśnie z ciekawych opowieści rodziny i sąsiadów. Pochodzę z Szuci koło Jedwabna. Obok tej wsi przepływa rzeka Omulew, a za Omulwią był niegdyś poligon wojskowy, o którym zawsze krążyły tajemnicze historie, w tym także o generale Samsonowie.
— Pierwsza tajemnica o Samsonowie, jaką Pan usłyszał?
— W zasadzie była ona o tym, że nieszczęsny generał Samsonow został okrążony wraz z całą armią i wycofywał się przez poligon, a potem zginął, prawdopodobnie zastrzelił się. A do tego oczywiście zdążył przed śmiercią ukryć mnóstwo skarbów. Tak opowiadała moja rodzina, sąsiedzi.
— W zasadzie była ona o tym, że nieszczęsny generał Samsonow został okrążony wraz z całą armią i wycofywał się przez poligon, a potem zginął, prawdopodobnie zastrzelił się. A do tego oczywiście zdążył przed śmiercią ukryć mnóstwo skarbów. Tak opowiadała moja rodzina, sąsiedzi.
— Szukał Pan wówczas tego skarbu?
— Nie. Raczej dużo czytałem. A jego skarbu nigdy nie szukałem. Nie wiem nawet jak obsługuje się detektor metali, którego zresztą nigdy nie trzymałem w ręku.
— Nie. Raczej dużo czytałem. A jego skarbu nigdy nie szukałem. Nie wiem nawet jak obsługuje się detektor metali, którego zresztą nigdy nie trzymałem w ręku.
— Już w liceum pisał Pan pierwsze artykuły dotyczące terenów Mazur.
— Tak. Zbierałem materiały do pracy na temat Małgi. W polskich źródłach było ich bardzo mało. Wówczas polecono mi sprawdzenie źródeł w archiwach w Olsztynie i w Nidzicy. Wybrałem się najpierw do Nidzicy. Nie żałuję tej decyzji. W archiwum przyjął mnie Hubert Domański i nie spławił mnie - zwykłego ucznia, który szuka materiałów. Udostępnił mi wszystkie źródła, które znajdowały się w archiwum. Tak zaczęła się nasza serdeczna znajomość, trwająca do dzisiaj.
— Tak. Zbierałem materiały do pracy na temat Małgi. W polskich źródłach było ich bardzo mało. Wówczas polecono mi sprawdzenie źródeł w archiwach w Olsztynie i w Nidzicy. Wybrałem się najpierw do Nidzicy. Nie żałuję tej decyzji. W archiwum przyjął mnie Hubert Domański i nie spławił mnie - zwykłego ucznia, który szuka materiałów. Udostępnił mi wszystkie źródła, które znajdowały się w archiwum. Tak zaczęła się nasza serdeczna znajomość, trwająca do dzisiaj.
— Skoro historia stała się Pana pasją, to po maturze zdawał Pan na...?
— Prawo. Ale mnóstwo czasu w trakcie studiów spędzałem w Czytelni Pomorzoznawczej Biblioteki Uniwersyteckiej, gdzie znajdują się zbiory dotyczące historii naszych terenów. Już wówczas pisałem do "Rocznika Mazurskiego".
— Prawo. Ale mnóstwo czasu w trakcie studiów spędzałem w Czytelni Pomorzoznawczej Biblioteki Uniwersyteckiej, gdzie znajdują się zbiory dotyczące historii naszych terenów. Już wówczas pisałem do "Rocznika Mazurskiego".
— O czym Pan pisał swoje pierwsze artykuły?
— O miejscowości Małga, o gminie Jedwabno (jej osadnictwie i dziejach religijnych), o rodzinnej Szuci, także o Samsonowie (pod tytułem Legenda Samsonowa w Roczniku Mazurskim 2004, w tym przypadku ponoć poszukiwacze skarbów kierowali się treścią tej publikacji przy wybieraniu miejsca poszukiwań, gdyż podałem tam dokładnie gdzie i w jakiej ilości poddawały się oddziały rosyjskie, a to oznaczało zakopywanie przez żołnierzy różnych przedmiotów). Ale chyba najbardziej znany z tego okresu to "Atlantyda nad rzeką Omulew. Losy nieistniejących miejscowości na granicy powiatów nidzickiego i szczycieńskiego".
— O miejscowości Małga, o gminie Jedwabno (jej osadnictwie i dziejach religijnych), o rodzinnej Szuci, także o Samsonowie (pod tytułem Legenda Samsonowa w Roczniku Mazurskim 2004, w tym przypadku ponoć poszukiwacze skarbów kierowali się treścią tej publikacji przy wybieraniu miejsca poszukiwań, gdyż podałem tam dokładnie gdzie i w jakiej ilości poddawały się oddziały rosyjskie, a to oznaczało zakopywanie przez żołnierzy różnych przedmiotów). Ale chyba najbardziej znany z tego okresu to "Atlantyda nad rzeką Omulew. Losy nieistniejących miejscowości na granicy powiatów nidzickiego i szczycieńskiego".
— Kiedy zdecydował Pan o napisaniu książki o generale Samsonowie?
— Przed 2014 rokiem, czyli na 100 - lecie bitwy, nakłaniano mnie, by napisać książkę - album o Samsonowie. Pomysł ten powoli przekształcił się w książkę o okolicznościach i tajemnicy śmierci generała Samsonowa. Na etapie kręcenia, w 2016 roku, serialu Przemka Kaweckiego o bitwie pod Tannenbergiem, w którym występowałem, istniała już pierwsza wersja książki. Jednak dalej prowadziłem badania i zbierałem materiały. Dwa razy byłem na Ukrainie, raz we Francji. Do tego razem z Witoldem Olbrysiem, prezesem Mazurskiego Stowarzyszenia Regionalnego, wydawcą książki, ściągaliśmy materiały z połowy Europy. To trwało jeszcze 5 lat. Ale są efekty tej żmudnej pracy. Prawie 400 stron książki i 200 ilustracji (często unikatowych). No i przede wszystkim wiele nieznanych dotychczas faktów i szczegółów.
— Przed 2014 rokiem, czyli na 100 - lecie bitwy, nakłaniano mnie, by napisać książkę - album o Samsonowie. Pomysł ten powoli przekształcił się w książkę o okolicznościach i tajemnicy śmierci generała Samsonowa. Na etapie kręcenia, w 2016 roku, serialu Przemka Kaweckiego o bitwie pod Tannenbergiem, w którym występowałem, istniała już pierwsza wersja książki. Jednak dalej prowadziłem badania i zbierałem materiały. Dwa razy byłem na Ukrainie, raz we Francji. Do tego razem z Witoldem Olbrysiem, prezesem Mazurskiego Stowarzyszenia Regionalnego, wydawcą książki, ściągaliśmy materiały z połowy Europy. To trwało jeszcze 5 lat. Ale są efekty tej żmudnej pracy. Prawie 400 stron książki i 200 ilustracji (często unikatowych). No i przede wszystkim wiele nieznanych dotychczas faktów i szczegółów.
— Powiedział Pan, że w książce jest wiele nieznanych dotychczas faktów i szczegółów. Jakich?
— Generał Samsonow w połowie był Czarnogórcem. Jego rodzina ze strony ojca miała korzenie rosyjskie i pochodziła z guberni moskiewskiej. Natomiast rodzina matki pochodziła z Czarnogóry i miała tam tytuł hrabiowski oficjalnie potwierdzony patentem Republiki Weneckiej. O przodkach Samsonowa śpiewano w Czarnogórze pieśni narodowe. Pradziadek generała Samsonowa osiedlił się w Rosji w 1757 roku.
— Generał Samsonow w połowie był Czarnogórcem. Jego rodzina ze strony ojca miała korzenie rosyjskie i pochodziła z guberni moskiewskiej. Natomiast rodzina matki pochodziła z Czarnogóry i miała tam tytuł hrabiowski oficjalnie potwierdzony patentem Republiki Weneckiej. O przodkach Samsonowa śpiewano w Czarnogórze pieśni narodowe. Pradziadek generała Samsonowa osiedlił się w Rosji w 1757 roku.
— Tytuł książki "Tajemnica generała Samsonowa" sugeruje, że odkryje Pan tę tajemnicę...
— Tytuł mojej książki pochodzi od określenia carskiego generała Aleksandra Noskowa, który w 1934 roku wydał w Niemczech książkę o generale Samsonowie, w której napisał, iż "tajemnicę swej śmierci generał Samsonow zabrał ze sobą do grobu". Książka ta odniosła spory sukces i miała kilkanaście wydań w Niemczech, wydano ją także we Francji i Włoszech. Jeszcze w carskiej Rosji sprawę zaginięcia i śmierci Samsonowa określano jako "aferę Samsonowa". Więcej szczegółów nie zdradzę. Powiem tylko, że za tym określeniem kryje się w mojej ocenie jeden z największych skandali w rosyjskiej armii z czasów I wojny światowej.
— Tytuł mojej książki pochodzi od określenia carskiego generała Aleksandra Noskowa, który w 1934 roku wydał w Niemczech książkę o generale Samsonowie, w której napisał, iż "tajemnicę swej śmierci generał Samsonow zabrał ze sobą do grobu". Książka ta odniosła spory sukces i miała kilkanaście wydań w Niemczech, wydano ją także we Francji i Włoszech. Jeszcze w carskiej Rosji sprawę zaginięcia i śmierci Samsonowa określano jako "aferę Samsonowa". Więcej szczegółów nie zdradzę. Powiem tylko, że za tym określeniem kryje się w mojej ocenie jeden z największych skandali w rosyjskiej armii z czasów I wojny światowej.
— Jest pan wójtem, a wójtowanie wymaga wiele czasu. Jak Pan znajduje czas na pisanie, badania, zbieranie materiałów?
— Pisanie historii to dla mnie pasja, odskocznia od codziennych spraw i obowiązków. Ale pisaniem historii zajmuję się od 1998 roku, wójtem jestem tylko od 2014 roku. Ze względu na pracę może nie jestem w stanie pisać tak szybko, ale dzięki sporemu już doświadczeniu w prowadzeniu badań udaje mi się jakoś pogodzić jedno z drugim. Chociaż chciałbym przeznaczać więcej czasu dla rodziny, a odbywa się to przecież jej kosztem. Ciągnie jednak wilka do lasu...
— Pisanie historii to dla mnie pasja, odskocznia od codziennych spraw i obowiązków. Ale pisaniem historii zajmuję się od 1998 roku, wójtem jestem tylko od 2014 roku. Ze względu na pracę może nie jestem w stanie pisać tak szybko, ale dzięki sporemu już doświadczeniu w prowadzeniu badań udaje mi się jakoś pogodzić jedno z drugim. Chociaż chciałbym przeznaczać więcej czasu dla rodziny, a odbywa się to przecież jej kosztem. Ciągnie jednak wilka do lasu...
Halina Rozalska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez