Wpadłam w histerię, wezwali karetkę. Trafiłam na oddział psychiatryczny

2021-03-14 17:50:16(ost. akt: 2021-03-14 17:58:49)

Autor zdjęcia: Pixabay

W Polsce wiele osób, szczególnie kobiet, jest molestowanych w pracy. Czy to za pomocą spojrzeń, drobnych gestów, czy specyficznych żartów. Raniących. Większość ofiar zazwyczaj milczy. I bez słowa skargi, za to z poczuciem porażki odchodzi z pracy. Są często napiętnowani i wyśmiani, jeśli decydują się komukolwiek sprawę ujawnić. A strach daje napastnikom poczucie bezkarności...
Jeśli jesteś ofiarą molestowania w miejscu pracy, przede wszystkim nie obwiniaj się. Zamiast tego, zacznij działać, reaguj, zbieraj dowody i szukaj pomocy

Karolina ma 30 lat. Pracuje jako pomoc księgowej w firmie produkującej meble od kilku lat. Jeden ze starszych księgowych ją molestował. Początkowo słownie, potem było coraz gorzej, bo od słów przeszedł do czynów. Sprawa trafiła w ubiegłym roku do sądu.

Na początku wstydziłam się powiedzieć o tym, że starszy kolega z pracy mnie molestuje — wspomina pani Karolina. — Nie pomogły upomnienia słowne, ani skarga u szefa. Nikt na poważnie nie brał tego, jak się odnosił i jak starał się dotykać mnie nasz księgowy Marek. Myślę, że każdy bał się, że jak zareaguje, to może stracić pracę. Ja początkowo nie reagowałam, bo nie wiedziałam jak. W domu płakałam, rano bolał mnie brzuch, jak tylko pomyślałam o tym, że znów go spotkam. Kilka razy księgowy próbował mnie dotknąć, odgarnąć włosy z czoła... Szalę goryczy przelała pewna sytuacja. Pan Marek, idąc w moim kierunku, udał, że się potknął. Złapał mnie za piersi, żeby „nie stracić równowagi”, i powiedział: „Nie tylko wyglądają świetnie, ale i są jak jabłuszka. Utrzymają mężczyznę w pionie i to więcej niż jednym”. Po czym wskazał na swoje krocze. Zaczęłam krzyczeć i płakać. Wpadłam w histerię, wezwali karetkę. Trafiłam na oddział psychiatryczny.
Do pracy wróciłam po 4 miesiącach pobytu na zwolnieniu. Mój prześladowca został zwolniony, a ja postanowiłam walczyć o ukaranie go. Długo zastanawiałam się, czy nie zrobiłam czegoś, żeby sprowokować pana Marka do takich zachowań. Po terapii wiem już, że nie zrobiłam nic złego. Jednak został we mnie strach i obawa w kontaktach z mężczyznami.

Joanna Karzyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5