Za poglądy mógł stracić działkę. Sprawę wygrał, ale potrzebna była pomoc
2017-04-28 09:08:26(ost. akt: 2017-04-28 14:40:18)
Za krytykę władz ogrodu Alfred Sobolewski ze Szczytna został pozbawiony członkostwa w Polskim Związku Działkowców, co oznaczało także utratę działki. Gdyby nie pomoc senator Lidii Staroń, pan Alfred bezpowrotnie straciłby swój ogród.
Alfred Sobolewski ze Szczytna dzierżawił działkę w Rodzinnych Ogrodach Działkowych im. Bogumiła Linki w Szczytnie. Obserwował, jak zarządzane są ogrody. Nie podobało mu się, że na działkowcach wymusza się pracę w „czynie społecznym”. Patrzył też zarządowi na ręce w kwestiach finansowych. Pewnego dnia nie wytrzymał.
— Użyłem następującego określenia: „prezes rodzinnego ogrodu działkowego zachowuje się jak karbowy, czyli dworski urzędnik, który wyznacza pracę chłopom i pracownikom. Prezes zarządu okręgowego zachowuje się jak ekonom, czyli ten, który ściąga haracze i je dzieli. Z kolei prezes Krajowej Rady Polskiego Związku Działkowców to pan i władca” — mówi.
— Użyłem następującego określenia: „prezes rodzinnego ogrodu działkowego zachowuje się jak karbowy, czyli dworski urzędnik, który wyznacza pracę chłopom i pracownikom. Prezes zarządu okręgowego zachowuje się jak ekonom, czyli ten, który ściąga haracze i je dzieli. Z kolei prezes Krajowej Rady Polskiego Związku Działkowców to pan i władca” — mówi.
Upublicznił to, pisząc do działkowców, że są traktowani jak chłopi pańszczyźniani. Na efekty nie musiał długo czekać.
— Zarząd ROD im. Linki w Szczytnie zwołał posiedzenie, na którym zaproponowano, aby pozbawić mnie członkostwa, co oczywiście skwapliwie uczyniono — wspomina. — To miała być kara za krytyczne słowa o władzach ogrodu, które rozpowszechniłem.
— Pozbawienie członkostwa oznaczało zabranie działki, zarząd założył mi sprawę w sądzie o jej wydanie — opowiada. — Myślałem, że nikt nie zabierze mi działki, bo członkiem ogrodów była także moja żona. Sąd Rejonowy w Szczytnie, mimo przedstawionej deklaracji, nie wziął tego pod uwagę. Do dziś nie wiem, dlaczego.
Potem były kolejne rozprawy. — Bałem się, że jednak stracę działkę — mówi.
Przypadek sprawił, że podczas jednego ze spotkań w Olsztynie, na które został zaproszony jako były żołnierz zawodowy, spotkał ówczesną poseł Lidię Staroń (obecnie senator), której opowiedział o swojej sprawie.
— Pani poseł zaproponowała mi spotkanie w swoim biurze, które prowadziła w Olsztynie — wspomina.
— Zarząd ROD im. Linki w Szczytnie zwołał posiedzenie, na którym zaproponowano, aby pozbawić mnie członkostwa, co oczywiście skwapliwie uczyniono — wspomina. — To miała być kara za krytyczne słowa o władzach ogrodu, które rozpowszechniłem.
— Pozbawienie członkostwa oznaczało zabranie działki, zarząd założył mi sprawę w sądzie o jej wydanie — opowiada. — Myślałem, że nikt nie zabierze mi działki, bo członkiem ogrodów była także moja żona. Sąd Rejonowy w Szczytnie, mimo przedstawionej deklaracji, nie wziął tego pod uwagę. Do dziś nie wiem, dlaczego.
Potem były kolejne rozprawy. — Bałem się, że jednak stracę działkę — mówi.
Przypadek sprawił, że podczas jednego ze spotkań w Olsztynie, na które został zaproszony jako były żołnierz zawodowy, spotkał ówczesną poseł Lidię Staroń (obecnie senator), której opowiedział o swojej sprawie.
— Pani poseł zaproponowała mi spotkanie w swoim biurze, które prowadziła w Olsztynie — wspomina.
Opowiedział o sprawie sądowej. Pani poseł oraz prawnik, widząc marne szanse na wygranie sprawy w Szczytnie, zaproponowali złożenie pozwu do Sądu Okręgowego w Olsztynie o przywrócenie członkostwa w ROD w Szczytnie, w całości go redagując. Dzięki temu sprawa z powództwa pana Alfreda trafiła na wokandę, natomiast źle rokująca sprawa w Szczytnie została zawieszona.
Pierwsza rozprawa w Sądzie Okręgowym została odroczona, bo Krajowa Rada PZD nie dała upoważnienia prawnikowi, który miał ją reprezentować.
Alfred Sobolewski w tym czasie złożył pisma na kolejną rozprawę, przygotowane przez biuro poselskie, w których wyjaśniał, że użyte przez niego słowa nie stanowią obrazy.
— Karbowy czy ekonom to przecież określenia urzędników zarządzających folwarkami oraz majątkami — mówi pan Alfred.
Prawnik reprezentujący Krajową Radę PZD nie był w stanie odnieść się z marszu do przygotowanych pism, więc sędzia zarządził przerwę. Kolejna sprawa odbyła się w 2014 roku. Podczas niej sędzia w Olsztynie orzekł przywrócenie członkostwa Alfredowi Sobolewskiemu. Na tym sprawa się nie skończyła. Okręgowy Związek Działkowców złożył apelację. Rozprawa apelacyjna odbyła się w Białymstoku.
Pierwsza rozprawa w Sądzie Okręgowym została odroczona, bo Krajowa Rada PZD nie dała upoważnienia prawnikowi, który miał ją reprezentować.
Alfred Sobolewski w tym czasie złożył pisma na kolejną rozprawę, przygotowane przez biuro poselskie, w których wyjaśniał, że użyte przez niego słowa nie stanowią obrazy.
— Karbowy czy ekonom to przecież określenia urzędników zarządzających folwarkami oraz majątkami — mówi pan Alfred.
Prawnik reprezentujący Krajową Radę PZD nie był w stanie odnieść się z marszu do przygotowanych pism, więc sędzia zarządził przerwę. Kolejna sprawa odbyła się w 2014 roku. Podczas niej sędzia w Olsztynie orzekł przywrócenie członkostwa Alfredowi Sobolewskiemu. Na tym sprawa się nie skończyła. Okręgowy Związek Działkowców złożył apelację. Rozprawa apelacyjna odbyła się w Białymstoku.
— Okazało się, że znów prawnik wynajęty przez Okręgowy Zarząd PZD w Olsztynie nie miał uprawnień do reprezentowania stowarzyszenia — opowiada pan Alfred. — Podczas następnej rozprawy nie stawił się wcale.
Alfred Sobolewski podczas rozprawy po raz kolejny podtrzymał swoje zdanie na temat PZD.
— Chcą zniżyć działkowca do roli chłopa pańszczyźnianego, który ma nic nie mówić i płacić nie wiadomo za co — przytacza swoje słowa.
Wyrok był po jego myśli. Sąd odrzucił apelację PZD i przywrócił mu członkostwo. Dzisiaj pan Alfred zdania o PZD nie zmienia.
Alfred Sobolewski podczas rozprawy po raz kolejny podtrzymał swoje zdanie na temat PZD.
— Chcą zniżyć działkowca do roli chłopa pańszczyźnianego, który ma nic nie mówić i płacić nie wiadomo za co — przytacza swoje słowa.
Wyrok był po jego myśli. Sąd odrzucił apelację PZD i przywrócił mu członkostwo. Dzisiaj pan Alfred zdania o PZD nie zmienia.
Co na to Polski Związek Działkowców?
Związek na swojej stronie internetowej wydał apel do Zarządów ROD oraz działkowców o konsekwentne stosowanie ustawy o ROD oraz innych przepisach związanych z zarządzaniem i funkcjonowaniem ROD oraz poprawne egzekwowanie obowiązującego prawa od działkowców.
Zdaniem Krajowej Rady Polskiego Związku Działkowców równie ważnym aspektem jest "okazywanie przez Zarządy ROD i działaczy ogrodowych empatii w relacjach z użytkownikami działek, a także — jeżeli jest to możliwe — rozwiązywanie trudnych lub spornych spraw w oparciu o przepisy prawa z poszanowaniem zasad społecznych i drugiego człowieka. Należy dążyć do rozwiązywania spraw na drodze mediacji, by nie dochodziło do eskalacji konfliktów, które stają się pożywką dla mediów. (...) Należy z całą stanowczością podkreślić, że związek jest dobrze zarządzany i prowadzony, występujące w znikomej ilości wyjątki, jedynie potwierdzają tę regułę”.
Związek na swojej stronie internetowej wydał apel do Zarządów ROD oraz działkowców o konsekwentne stosowanie ustawy o ROD oraz innych przepisach związanych z zarządzaniem i funkcjonowaniem ROD oraz poprawne egzekwowanie obowiązującego prawa od działkowców.
Zdaniem Krajowej Rady Polskiego Związku Działkowców równie ważnym aspektem jest "okazywanie przez Zarządy ROD i działaczy ogrodowych empatii w relacjach z użytkownikami działek, a także — jeżeli jest to możliwe — rozwiązywanie trudnych lub spornych spraw w oparciu o przepisy prawa z poszanowaniem zasad społecznych i drugiego człowieka. Należy dążyć do rozwiązywania spraw na drodze mediacji, by nie dochodziło do eskalacji konfliktów, które stają się pożywką dla mediów. (...) Należy z całą stanowczością podkreślić, że związek jest dobrze zarządzany i prowadzony, występujące w znikomej ilości wyjątki, jedynie potwierdzają tę regułę”.
— Jak widać na przykładzie ROD w Szczytnie, idee nie zawsze przystają do rzeczywistości — mówi pan Alfred.
Senator Lidia Staroń: — Ta sprawa pokazuje, że prawa działkowców istnieją... na papierze. Zarządy powinny działać dla wspólnego dobra i w interesie działkowców, a nie we własnym. Tymczasem próbują pozbawić energicznych, interesujących się finansami i sprzeciwiających się nieprawidłowościom działkowców prawa do działek, podobnie jak w spółdzielniach mieszkaniowych wyklucza się niepokornych członków.
Senator Lidia Staroń: — Ta sprawa pokazuje, że prawa działkowców istnieją... na papierze. Zarządy powinny działać dla wspólnego dobra i w interesie działkowców, a nie we własnym. Tymczasem próbują pozbawić energicznych, interesujących się finansami i sprzeciwiających się nieprawidłowościom działkowców prawa do działek, podobnie jak w spółdzielniach mieszkaniowych wyklucza się niepokornych członków.
— Pan Alfred miał stracić działkę za jawną krytykę władz ogrodów działkowych. To jakiś absurd — podkreśla senator Staroń. — Oczywiście pomagaliśmy panu Alfredowi od strony prawnej. Widząc niezrozumiałe działanie sądu w Szczytnie, zainicjowaliśmy postępowanie w Sądzie Okręgowym w Olsztynie — napisaliśmy pozew i wszystkie niezbędne pisma procesowe. Po szczęśliwie zakończonej sprawie w Olsztynie i Białymstoku, sprawa w Szczytnie została odwieszona i oczywiście wynik był też pozytywny. Pan Alfred wygrał wszystkie sprawy, co pozwoliło obronić prawo do zachowania ogrodu, a także prawo do własnego zdania. Nie można pozwolić na to, aby władze ogrodów traktowały działkowców przedmiotowo, a ogrody — jak swój prywatny folwark!