Julia o włos od tytułu Mistrzyni Europy
2017-03-25 17:00:00(ost. akt: 2017-03-24 23:09:30)
Podczas rozgrywanych w zeszły weekend w Berlinie Mistrzostw Europy Młodzików i Juniorów (organizacji KWU), w szranki stanęła szczegółowo wyselekcjonowana czołówka najlepszych karateków młodego pokolenia. Wśród blisko połowy tysiąca wojowników nie zabrakło i dwóch reprezentantek Szczycieńskiego klubu Kyokushin Karate - Julii Kędzierskiej i Emilii Gwiazdy.
Nie był to pierwszy zaszczyt reprezentowania biało-czerwonych barw w karierze szczytnianek. Julia Kędzierska trzykrotnie stawała już bowiem na podium mistrzostw Europy: dwukrotnie zdobywając srebrny medal i jednokrotnie brąz. W Niemczech cel był więc jeden: złoto. I zabrakło naprawdę niewiele.
W drodze do finału Julia pokonała najpierw Olenę Olshanecką z Ukrainy. Chwilę później pod naporem ciosów szczytnianki skapitulowała również Holenderka, Divya Maharban. Tytuł mistrzowski był już wówczas na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło pokonać Rosjankę - Anastazję Kalistrovą. W opinii trenerów innych reprezentacji Polka stawiana była jako faworytka. Do starcia jednak... nie doszło.
- We wcześniejszym pojedynku Julka niestety doznała kontuzji. Przez chwilę łudziliśmy się jeszcze, że nie będzie na tyle poważna, by nie pozwoliła zawalczyć o złoto. Niestety nie tym razem. Po konsultacjach z specjalistami, w trosce o zdrowie naszej zawodniczki, musieliśmy wycofać się z dalszej rywalizacji - mówi szkoleniowiec SKKK, sensei Piotr Zembrzuski.
W efekcie Julia Kędzierska wróciła do Szczytna z "zaledwie" trzecim z rzędu wicemistrzostwem Europy, co stanowi i tak olbrzymi sukces dla polskiego karate.
O wielkim pechu może mówić natomiast druga z naszych reprezentantek - Emilia Gwiazda. Utalentowana wojowniczka w pełni kontrolowała przebieg walki z Tamarą Bindraban z Holandii. Przewaga punktowa była znaczna, wystarczyło "dowieźć" bezpiecznie zwycięstwo do końca. Szczytniance nie brak jednak ambicji i charakteru, przez co chciała jeszcze wyraźniej zaznaczyć swą dominację. I wystarczył ledwie moment dekoncentracji, który momentalnie wykorzystała przeciwniczka, by Emilia pożegnała się z marzeniami o podium.
- Mistrzostwa w Berlinie traktowaliśmy jako start kontrolny przed kwietniowymi Mistrzostwami Europy WKO w duńskim Roskilde. Dziewczyny są w dobrej formie, a teraz wiemy jeszcze dokładniej nad czym musimy popracować. Jesteśmy dobrej myśli - podsumowuje sensei Zembrzuski.
W drodze do finału Julia pokonała najpierw Olenę Olshanecką z Ukrainy. Chwilę później pod naporem ciosów szczytnianki skapitulowała również Holenderka, Divya Maharban. Tytuł mistrzowski był już wówczas na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło pokonać Rosjankę - Anastazję Kalistrovą. W opinii trenerów innych reprezentacji Polka stawiana była jako faworytka. Do starcia jednak... nie doszło.
- We wcześniejszym pojedynku Julka niestety doznała kontuzji. Przez chwilę łudziliśmy się jeszcze, że nie będzie na tyle poważna, by nie pozwoliła zawalczyć o złoto. Niestety nie tym razem. Po konsultacjach z specjalistami, w trosce o zdrowie naszej zawodniczki, musieliśmy wycofać się z dalszej rywalizacji - mówi szkoleniowiec SKKK, sensei Piotr Zembrzuski.
W efekcie Julia Kędzierska wróciła do Szczytna z "zaledwie" trzecim z rzędu wicemistrzostwem Europy, co stanowi i tak olbrzymi sukces dla polskiego karate.
O wielkim pechu może mówić natomiast druga z naszych reprezentantek - Emilia Gwiazda. Utalentowana wojowniczka w pełni kontrolowała przebieg walki z Tamarą Bindraban z Holandii. Przewaga punktowa była znaczna, wystarczyło "dowieźć" bezpiecznie zwycięstwo do końca. Szczytniance nie brak jednak ambicji i charakteru, przez co chciała jeszcze wyraźniej zaznaczyć swą dominację. I wystarczył ledwie moment dekoncentracji, który momentalnie wykorzystała przeciwniczka, by Emilia pożegnała się z marzeniami o podium.
- Mistrzostwa w Berlinie traktowaliśmy jako start kontrolny przed kwietniowymi Mistrzostwami Europy WKO w duńskim Roskilde. Dziewczyny są w dobrej formie, a teraz wiemy jeszcze dokładniej nad czym musimy popracować. Jesteśmy dobrej myśli - podsumowuje sensei Zembrzuski.
Czytaj e-wydanie
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez