Przeżyła wojnę, obóz koncentracyjny w Działdowie i nowotwór. "Mój numer obozowy to 11130" [HISTORIA]
2018-01-19 16:05:00(ost. akt: 2018-01-19 15:52:06)
Pani Krystyna Kitkowska ze Świętajna skończyła właśnie 90 lat. Przeżyła wojnę, obóz koncentracyjny w Działdowie, chorobę nowotworową i śmierć męża. Zawsze stara się jednak patrzeć na świat z optymizmem, bo jak przyznaje, wiara daje jej siłę, by przezwyciężać wszelkie trudności.
Trudno uwierzyć, że Krystyna Kitkowska skończyła 90 lat. — Krysia to taki nasz dobry duch — mówią seniorzy z Klubu Seniora w Świętajnie. — Jest aktywna, lubi rozmawiać, uczestniczy w wycieczkach i różnych warsztatach. Ale przede wszystkim to człowiek o złotej duszy, osoba, która się wzrusza, można się z nią podzielić wszystkimi smutkami i radościami.
A jej życie było nielekkie. Miała 12 lat, kiedy Niemcy zabrali ją z rodzinnego domu do Bielina koło Ciechanowa ma roboty. Ona i około setka innych dzieci pracowali ciężko przy pieleniu i sadzeniu drzewek.
A jej życie było nielekkie. Miała 12 lat, kiedy Niemcy zabrali ją z rodzinnego domu do Bielina koło Ciechanowa ma roboty. Ona i około setka innych dzieci pracowali ciężko przy pieleniu i sadzeniu drzewek.
Kiedy pani Krystyna wróciła do szkółki, nie zastała tam nikogo, więc wróciła do domu. Tam czekali już na nią żandarmi. — Jeden z nich przywiązał mi rękę sznurem i tak poprowadzili mnie do aresztu w Przasnyszu.
— Kiedy mama i babcia dowiedziały się, że mnie aresztowano, przybiegły do mnie — wspomina kobieta. — Pamiętam taki obraz... Moją babcię trzy razy wepchnęli do rowu, kiedy usiłowała się do mnie zbliżyć. Tak bardzo się bałam. Miałam wtedy niecałe 15 lat. Po kilku dniach pobytu w Przasnyszu przewieźli nas do obozu koncentracyjnego w Działdowie. Było nas 24 osoby skute po dwoje i przywiązane do jednego łańcucha. Tam czekało nas prawdziwe piekło — dodaje dając ujście łzom.
Ten sam strach o życie, głód, zniewolenie, praca, okropne warunki sanitarne czekały na więźniów w Działdowie. Codziennie rano odbywały się apele, po których przeprowadzano "ćwiczenia". Biegnących więźniów smagano batem.
Po czterech miesiącach pobytu w obozie przyszło wyzwolenie. Pani Krystyna ruszyła w drogę. Tak bardzo chciała przywitać się z bliskimi... Kiedy dotarła do swojej wioski, matka wybiegła jej na spotkanie.
— Biegła przewracając się i płacząc. Wołała wciąż "moja córko kochana" — wspomina ze łzami w oczach pani Krystyna. — Do dziś mam w pamięci ten obraz. Przeżyliśmy i znów byliśmy razem. Ważyłam wtedy 30 kilo...
Wspomnienia pani Krystyny są bardzo bolesne, ale wciąż opowiada o przeżytej traumie. — Żeby ludzie wiedzieli jak to było niedawno. Trzeba opowiadać o tym, bo kolejne pokolenia powinny mieć świadomość tego, jak zła jest wojna.
Wspomnienia pani Krystyny są bardzo bolesne, ale wciąż opowiada o przeżytej traumie. — Żeby ludzie wiedzieli jak to było niedawno. Trzeba opowiadać o tym, bo kolejne pokolenia powinny mieć świadomość tego, jak zła jest wojna.
Kilka miesięcy po powrocie do domy, rodzina pani Krystyny przeprowadziła się do Świętajna. Tu urodził się jej syn Andrzej, a potem córka Małgorzata. Z mężem w zgodzie i szczęściu przeżyli kilkadziesiąt lat.
— Męża miałam dobrego. Żyliśmy w zgodzie i w szczęściu. Kochaliśmy się, szanowaliśmy, a to najważniejsze w małżeństwie — zapewnia pani Krystyna. — Każdego dnia budziłam się z uśmiechem na ustach, bo dzięki moim najbliższym, koszmar wojny odszedł w niepamięć. Cieszyliśmy się, jak rodziły się nasze wnuki i prawnuki. Byliśmy gotowi im przychylić nieba. Jestem dumna, że wyrośli na dobrych ludzi — dodaje.
Kilka lat temu mąż pani Krystyny zmarł, a ona sama zachorowała na raka. Kobieta przeżyła bardzo śmierć męża, jednak postanowiła walczyć o swoje życie. Udało się.
— Męża miałam dobrego. Żyliśmy w zgodzie i w szczęściu. Kochaliśmy się, szanowaliśmy, a to najważniejsze w małżeństwie — zapewnia pani Krystyna. — Każdego dnia budziłam się z uśmiechem na ustach, bo dzięki moim najbliższym, koszmar wojny odszedł w niepamięć. Cieszyliśmy się, jak rodziły się nasze wnuki i prawnuki. Byliśmy gotowi im przychylić nieba. Jestem dumna, że wyrośli na dobrych ludzi — dodaje.
Kilka lat temu mąż pani Krystyny zmarł, a ona sama zachorowała na raka. Kobieta przeżyła bardzo śmierć męża, jednak postanowiła walczyć o swoje życie. Udało się.
Pani Krystyna działa teraz w Klubie Seniora w Świętajnie. Jak mówi, nie chce spędzać czasu przed telewizorem w kapciach. Mimo swojego wieku, jest wciąż bardzo aktywna. Jeździ rowerem i chodzi na seniorskie potańcówki.
— Nie ma dnia, żebym rowerem nie pojechała do męża na grób. Na szczęście, nogi mam zdrowe i pozwalają mi na aktywny tryb życia. Zawsze trzeba z optymizmem patrzeć w przyszłość, marzyć i wierzyć, że i nas spotka w życiu coś dobrego — mówi.
— Nie ma dnia, żebym rowerem nie pojechała do męża na grób. Na szczęście, nogi mam zdrowe i pozwalają mi na aktywny tryb życia. Zawsze trzeba z optymizmem patrzeć w przyszłość, marzyć i wierzyć, że i nas spotka w życiu coś dobrego — mówi.
Czytaj e-wydanie
Komentarze (12) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
nie chrześcijanie , ale normalni #2427570 | 83.9.*.* 28 sty 2018 07:59
Polscy chrześcijanie obchodzą urodziny A . Hitlera . To jest chore i podłe ! Życzymy Pani dużo dużo zdrowia i jeszcze wielu lat życia .
odpowiedz na ten komentarz
Ja #2427472 | 83.9.*.* 27 sty 2018 21:14
Zawsze mogła przecież trafić na Syberię
odpowiedz na ten komentarz
basia #2426651 | 213.73.*.* 26 sty 2018 15:01
dużo zdrowia:)
odpowiedz na ten komentarz
Goscqq #2423676 | 94.254.*.* 22 sty 2018 17:39
Moja mama ma raka nerki z przezutami...lekarze nie chca Jej leczyc..zaczelysmy same leczenie ekstraktami konopnymi CBD +CBDA 6% kupionymi na konopiafarmacja pl ...czekamy na efekty...na pewno poprawil sie Jej apetyt...na pewno jest silniejsza i bardziej chetna do zycia...takiej checi Jej bardzo brakowalo...na pewno Ja nic nie boli...czasem jakies delikatne kolki ktore same ustepuja....Wierze w te ekstrakty i mame
odpowiedz na ten komentarz
Andrzej #2422228 | 185.170.*.* 20 sty 2018 13:05
Pani Krystyno piszę w imieniu Stowarzyszenia Odnowy Chrześcijańskiej PAMIĘĆ I TOŻSAMOŚĆ w Działdowie. Zrealizowaliśmy film dokumentalny o obozie w Działdowie i planujemy drugą część na ten temat. Bardzo chętnie byśmy nagrali z panią wywiad na temat obozu
odpowiedz na ten komentarz