Stefan na skoczni już nie hula
2023-11-28 13:00:00(ost. akt: 2023-11-28 09:22:36)
SKOKI NARCIARSKIE\\\ Podczas weekendu rozpoczął się nowy sezon Pucharu Świata, ale w biało-czerwonej ekipie, która tak słabo spisała się fińskiej Ruce, nie było już Stefana Huli. Brązowy medalista olimpijski z 2018 roku zakończył karierę.
Nie była to łatwa decyzja, ale wszystko wyszło dość spontanicznie. Cieszę się, że stało się to w Polsce, dzięki czemu najbliższa rodzina była ze mną w tym pełnym emocji i wzruszeń czasie – mówi Hula, który w tym roku podjął decyzję o zakończeniu kariery. Jej kulminacyjnym momentem były igrzyska olimpijskie w Pjongczangu w 2018 roku, podczas których wraz z Kamilem Stochem, Dawidem Kubackim i Maciejem Kotem zdobył brązowy medal w konkursie drużynowym.
– Było to spełnienie marzeń z dzieciństwa - przyznaje skoczek ze Szczyrku. - W sezonie olimpijskim udowodniłem, że jestem skoczkiem światowej klasy. Gdybym był bardziej pewny siebie i trochę twardszy w niektórych momentach, to wiele rzeczy mogło pójść jeszcze lepiej. Już konkurs na normalnej skoczni był dla mnie bardzo udany, a piąte miejsce, które ostatecznie zająłem, wcześniej brałbym w ciemno.
– Było to spełnienie marzeń z dzieciństwa - przyznaje skoczek ze Szczyrku. - W sezonie olimpijskim udowodniłem, że jestem skoczkiem światowej klasy. Gdybym był bardziej pewny siebie i trochę twardszy w niektórych momentach, to wiele rzeczy mogło pójść jeszcze lepiej. Już konkurs na normalnej skoczni był dla mnie bardzo udany, a piąte miejsce, które ostatecznie zająłem, wcześniej brałbym w ciemno.
Pamiętam te zawody, jakby to było wczoraj. Prowadziłem po pierwszej serii, ale po drugiej razem z Kamilem Stochem straciliśmy miejsca na podium. Niestety, los potraktował nas niesprawiedliwie. Wykonałem wtedy kawał dobrej roboty, ale przeliczniki zadziałały tak, a nie inaczej, w efekcie trochę do podium mi zabrakło. Chociaż tuż po skoku byłem przekonany, że mam ten upragniony medal – wspomina Stefan Hula, który w Pjongczangu ostatecznie na podium stanął dziewięć dni później podczas turnieju drużynowego.
Nie był to jego jedyny sukces w 2018 roku, bo miesiąc przed olimpiadą w Oberstdorfie został brązowym medalistą mistrzostw świata w lotach (obok niego w drużynie byli Stoch, Kubacki i Piotr Żyła). Tydzień później Polacy (Hula, Stoch, Kubacki, Kot) zajęli pierwsze miejsce w konkursie drużynowym w Zakopanem, a w konkursie indywidualnym Hula był czwarty - był to jego najlepszy wynik w zawodach Pucharu Świata.
Udane starty były swego rodzaju nagrodą za szereg wyrzeczeń, także tych związanych z koniecznością podporządkowania sportowi istotnej części życia rodzinnego. – Stefek, gdy tylko mógł, starał się mi pomagać, kiedy dziewczynki były małe. Jak tylko miał trochę wolnego i nie musiał od razu z rana jechać na trening, wstawał i zajmował się córkami, żebym ja mogła dospać – wspomina żona skoczka Marcelina Hula.
- Zdecydowanie więcej czasu spędzała jednak z naszymi dziećmi żona. Co tu dużo mówić, wszystko miała na głowie i za to należą jej się wielkie brawa. Mogłem się dobrze wyspać, a to było dla mnie ważne w kwestii treningu. Gdyby nie to, że żona była tak wyrozumiała, to ciężko byłoby skupić się spokojnie na treningu i mieć spokojną głowę - nie ma wątpliwości brązowy medalista olimpijski.
Stefan Hula przyznaje dziś, że postawienie w młodości na skoki narciarskie było właściwym wyborem. W dużej części decyzja ta miała swoje podłoże w rodzinnych tradycjach, bo tata Stefan był dwuboistą, a siostra Magdalena uprawiała saneczkarstwo na torach naturalnych. – Taka była kolej rzeczy. Najpierw wszystkiemu się przyglądałem jako dzieciak, a gdy miałem sześć lat zacząłem skakać i bardzo mnie to wciągnęło - wspomina były reprezentant Polski.
Wątek rodzinny na podkreślenie zasługuje również pod względem... kibicowania. – Najbardziej lubiłam jednak sama oglądać konkursy z udziałem Stefka, bo zawsze się bardzo stresowałam, gdy walczył o wyższą stawkę. Ale spotykaliśmy się też rodzinnie na zlotach i zawsze to wsparcie było – dodaje Marcelina Hula.
Moment zakończenia kariery, czyli 12 marca 2023 roku podczas zawodów na Wielkiej Krokwi w Zakopanem, miał wyjątkowy charakter.
Nie był to jego jedyny sukces w 2018 roku, bo miesiąc przed olimpiadą w Oberstdorfie został brązowym medalistą mistrzostw świata w lotach (obok niego w drużynie byli Stoch, Kubacki i Piotr Żyła). Tydzień później Polacy (Hula, Stoch, Kubacki, Kot) zajęli pierwsze miejsce w konkursie drużynowym w Zakopanem, a w konkursie indywidualnym Hula był czwarty - był to jego najlepszy wynik w zawodach Pucharu Świata.
Udane starty były swego rodzaju nagrodą za szereg wyrzeczeń, także tych związanych z koniecznością podporządkowania sportowi istotnej części życia rodzinnego. – Stefek, gdy tylko mógł, starał się mi pomagać, kiedy dziewczynki były małe. Jak tylko miał trochę wolnego i nie musiał od razu z rana jechać na trening, wstawał i zajmował się córkami, żebym ja mogła dospać – wspomina żona skoczka Marcelina Hula.
- Zdecydowanie więcej czasu spędzała jednak z naszymi dziećmi żona. Co tu dużo mówić, wszystko miała na głowie i za to należą jej się wielkie brawa. Mogłem się dobrze wyspać, a to było dla mnie ważne w kwestii treningu. Gdyby nie to, że żona była tak wyrozumiała, to ciężko byłoby skupić się spokojnie na treningu i mieć spokojną głowę - nie ma wątpliwości brązowy medalista olimpijski.
Stefan Hula przyznaje dziś, że postawienie w młodości na skoki narciarskie było właściwym wyborem. W dużej części decyzja ta miała swoje podłoże w rodzinnych tradycjach, bo tata Stefan był dwuboistą, a siostra Magdalena uprawiała saneczkarstwo na torach naturalnych. – Taka była kolej rzeczy. Najpierw wszystkiemu się przyglądałem jako dzieciak, a gdy miałem sześć lat zacząłem skakać i bardzo mnie to wciągnęło - wspomina były reprezentant Polski.
Wątek rodzinny na podkreślenie zasługuje również pod względem... kibicowania. – Najbardziej lubiłam jednak sama oglądać konkursy z udziałem Stefka, bo zawsze się bardzo stresowałam, gdy walczył o wyższą stawkę. Ale spotykaliśmy się też rodzinnie na zlotach i zawsze to wsparcie było – dodaje Marcelina Hula.
Moment zakończenia kariery, czyli 12 marca 2023 roku podczas zawodów na Wielkiej Krokwi w Zakopanem, miał wyjątkowy charakter.
– Dla mnie to nie była łatwa decyzja. Musiałem do niej dojrzeć. Powiedziałem żonie, że to mój ostatni sezon, ale zakończenie w Zakopanem wyszło spontanicznie. Najbliższa rodzina towarzyszyła mi, było dużo emocji i łez, od kibiców czy znajomych dostałem też sporo ciepłych słów – mówi Stefan Hula.
- Swoje wtedy wypłakaliśmy. Był szpaler dla Stefka i prezent-niespodzianka. Propozycja takiego pożegnania wyszła od trenerów, ale sama nie byłam do końca przekonana, czy aby na pewno to będzie ten moment – dopowiada żona skoczka.
Życie rodzinne, mimo końca profesjonalnej kariery zawodniczej, wciąż toczy się wokół sportu. Marcelina prowadzi własną firmę i szyje kombinezony dla skoczków, natomiast Stefan został włączony do sztabu pracującego z kadrą kobiet. – Pogodzenie wszystkiego łatwe nigdy nie było. Mamy teściów i rodziców, na których możemy liczyć, ale dziewczynki potrzebują poświęcania im czasu – zauważają wspólnie na koniec.
* Projekt został dofinansowany w konkursie Ministra Rodziny i Polityki Społecznej „Po pierwsze Rodzina!”.
- Swoje wtedy wypłakaliśmy. Był szpaler dla Stefka i prezent-niespodzianka. Propozycja takiego pożegnania wyszła od trenerów, ale sama nie byłam do końca przekonana, czy aby na pewno to będzie ten moment – dopowiada żona skoczka.
Życie rodzinne, mimo końca profesjonalnej kariery zawodniczej, wciąż toczy się wokół sportu. Marcelina prowadzi własną firmę i szyje kombinezony dla skoczków, natomiast Stefan został włączony do sztabu pracującego z kadrą kobiet. – Pogodzenie wszystkiego łatwe nigdy nie było. Mamy teściów i rodziców, na których możemy liczyć, ale dziewczynki potrzebują poświęcania im czasu – zauważają wspólnie na koniec.
* Projekt został dofinansowany w konkursie Ministra Rodziny i Polityki Społecznej „Po pierwsze Rodzina!”.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez