Złoty Dawid

W Zakopanem Polak okazał się bezkonkurencyjny, a swój krążek odebrał przy kilku tysiącach kibiców zgromadzonych pod skocznią w Centralnym Ośrodku Sportu w Zakopanem. Polscy fani ustanowili rekord frekwencji całej imprezy odbywającej się w Krakowie i Małopolsce!

Wszyscy kibice skoków czekali właśnie na sobotni konkurs. Po pierwsze, na skoczni rywalizowali mężczyźni, w tym nasi najlepsi zawodnicy, a po drugie, zawody odbywały się na ukochanej przez fanów Wielkiej Krokwi. – Wiadomo, że wyobrażenie o ogromnej imprezie, jaką są skoki narciarskie w Zakopanem, jest właściwe, ale na Wielkiej Krokwi. Dlatego uważam, że to właśnie na tym konkursie będzie najwięcej kibiców – mówił Sebastian Danikiewicz, dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu w Zakopanem, do którego należą skocznie narciarskie w stolicy polskich Tatr.

I faktycznie, w sobotnie popołudnie kibiców na trybunach Wielkiej Krokwi było naprawdę dużo, a warto dodać, że na kilka chwil przed konkursem zaczęło… kropić. Można było się zastanawiać czy złe warunki atmosferyczne znów nie popsują rywalizacji w męskim konkursie, ale zawody rozpoczęły się zgodnie z planem. Co więcej, niedługo później ogłoszono rekord frekwencji podczas całych Igrzysk Europejskich! – Jak na tę porę roku i letnie skakanie kibice naprawdę dopisali, więc wielkie brawa dla nich – mówi Kamil Stoch.

Trener Thomas Thurnbichler dokonał małej roszady, jeśli chodzi o skład. Zabrakło Kacpra Juroszka, który rywalizował na Średniej Krokwi, a zastąpił go Paweł Wąsek. Oprócz niego, o medale walczyli Aleksander Zniszczoł oraz ulubieńcy kibiców: Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki. Największe szanse na krążek miał ostatni z nich, który skokiem na 134 metry wygrał serię próbną. Ale najważniejsze próby były dopiero przed nami…

Co ciekawe, najsłabiej w pierwszej serii poradził sobie Stoch. Skoczył zaledwie 127 m i taki wynik dał mu 22. miejsce. W drugiej dziesiątce znalazł się Wąsek (130 m, 12. miejsce). Z kolei Zniszczoł był szósty (136 m), Żyła czwarty (136,5 m), a najlepszy z Polaków - Kubacki - drugi (139 m).

Stoch niestety nie popisał się także w drugim skoku i z odległością 122,5 m zakończył rywalizację na 29. pozycji – Ta dyspozycja jest daleka od tego, co bym chciał, ale też nie robiłem sobie nadziei. Moje cele skupiały się wokół zadania. Mając świadomość, że startowaliśmy u siebie, zawsze są te chęci na lepszy wynik. Z drugiej strony moja technika jeszcze kuleje, jeszcze sporo rzeczy do poprawy. W pojedynczych skokach mogę się jednak doszukiwać plusów i na tym będę teraz bazował – mówi Kamil Stoch.

Z kolei Wąsek spadł o trzy pozycje niżej, a wynik 127 m dał mu ostatecznie 15. miejsce. Zniszczoł zakończył rywalizację na 10. lokacie (127,5 m), a Żyła i Kubacki mieli realne szanse medalowe. Pierwszy z nich niestety nie zdołał wywalczyć krążka, a wynik z drugiej serii (130 m) dał mu siódmą pozycję. Klasę pokazał natomiast Kubacki. Polak poszybował na 134,5 metra, a skaczący po nim Austriak Jan Hoerl nie zdołał wyrwać mu złota. – To był bardzo fajny dzień na skoczni. Od pierwszej próby to wszystko u mnie “działało”. Skakało się bardzo przyzwoicie, tym bardziej, że mieliśmy znakomitą atmosferę, przyszło sporo kibiców i była ta adrenalinka. Tym samym zaspokoiłem głód dobrych skoków – skomentował złoty medalista Igrzysk Europejskich w skokach narciarskich. Podium uzupełnili wspomniany Hoerl oraz Niemiec Philipp Raimund.

Sobotni konkurs był ostatnim z pięciodniowego święta skoków narciarskich podczas Igrzysk Europejskich. – Byliśmy gośćmi na tej imprezie, dlatego medale z Igrzysk Europejskich mogą mieć szczególne znaczenie dla zawodników – mówi Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

Co na to Kubacki? – Też słyszałem, że taka impreza może się już nie powtórzyć, jeśli chodzi o skoki narciarskie, więc tym bardziej miło, że mogę zapisać się w historii – uśmiecha się polski skoczek.