Biedrzycki: za rok nam też Słońce zaświeci
2023-06-23 12:00:00(ost. akt: 2023-06-23 09:48:22)
PIŁKA NOŻNA\\\ W Niecieczy mamy dwa znakomite boiska naturalne, zimą korzystamy ze sztucznego boiska, poza tym jest jeszcze orlik i wspaniałe warunki do odnowy biologicznej - mówi Wiktor Biedrzycki, który do Bruk-Betu trafił ze Stomilu.
- To był twój najlepszy sezon?
- Zdecydowanie tak. Statystykami potwierdziłem swoją dobrą grę i mam nadzieję, że w kolejnym sezonie uda mi się ponownie osiągnąć taki rezultat i udowodnię, że to nie był przypadek. Strzeliłem w tym sezonie siedem goli i zanotowałem cztery asysty, to rzadko spotykane osiągnięcia jak na środkowego obrońcę.
- Indywidualnie jesteś zadowolony, ale twój zespół nie wywalczył awansu do Ekstraklasy. Porażka w finale baraży jeszcze boli?
- Minął ponad tydzień, a mi wciąż trudno się z tym pogodzić. Ale taka jest piłka, życie toczy się dalej i trzeba sobie stawiać nowe cele i dążyć do ich realizacji.
- Dlaczego nie zagrałeś w finałowym meczu z Puszczą Niepołomice?
- Bo w półfinałowym meczu ze Stalą Rzeszów naderwałem mięsień czworogłowy, co wykluczyło mnie na dwa tygodnie z treningów. Było zbyt duże ryzyko, bo jakbym zagrał, to wtedy mógłbym wypaść z treningów nawet na cztery miesiące. Dlatego wraz ze sztabem szkoleniowym i fizjoterapeutami podjęliśmy taką rozsądną decyzję. Nie wiadomo, co by było jakbym zagrał, ale teraz nie ma już co gdybać, tym bardziej że przecież nie byłem w stu procentach zdrowy. A tak na pierwsze zajęcia przed nowym sezonem będę już gotowy
- Takie mecze z ławki rezerwowych ogląda się ponoć znacznie gorzej?
- Oczywiście, bo raz wydaje się, że czas wolno płynie, ale gdy się przegrywa, wtedy znowu wydaje się, że sekundy uciekają dwa razy szybciej. Byłem przeszczęśliwy, jak strzeliliśmy bramkę na 1:0, niestety, potem Puszcza zdobyła dwa gole, a w dogrywce kolejnego, w efekcie awansowała do Ekstraklasy. Rywalom za ten sukces im się gratulacje, a my tę porażkę musimy wziąć na klatę.
- Zdecydowanie tak. Statystykami potwierdziłem swoją dobrą grę i mam nadzieję, że w kolejnym sezonie uda mi się ponownie osiągnąć taki rezultat i udowodnię, że to nie był przypadek. Strzeliłem w tym sezonie siedem goli i zanotowałem cztery asysty, to rzadko spotykane osiągnięcia jak na środkowego obrońcę.
- Indywidualnie jesteś zadowolony, ale twój zespół nie wywalczył awansu do Ekstraklasy. Porażka w finale baraży jeszcze boli?
- Minął ponad tydzień, a mi wciąż trudno się z tym pogodzić. Ale taka jest piłka, życie toczy się dalej i trzeba sobie stawiać nowe cele i dążyć do ich realizacji.
- Dlaczego nie zagrałeś w finałowym meczu z Puszczą Niepołomice?
- Bo w półfinałowym meczu ze Stalą Rzeszów naderwałem mięsień czworogłowy, co wykluczyło mnie na dwa tygodnie z treningów. Było zbyt duże ryzyko, bo jakbym zagrał, to wtedy mógłbym wypaść z treningów nawet na cztery miesiące. Dlatego wraz ze sztabem szkoleniowym i fizjoterapeutami podjęliśmy taką rozsądną decyzję. Nie wiadomo, co by było jakbym zagrał, ale teraz nie ma już co gdybać, tym bardziej że przecież nie byłem w stu procentach zdrowy. A tak na pierwsze zajęcia przed nowym sezonem będę już gotowy
- Takie mecze z ławki rezerwowych ogląda się ponoć znacznie gorzej?
- Oczywiście, bo raz wydaje się, że czas wolno płynie, ale gdy się przegrywa, wtedy znowu wydaje się, że sekundy uciekają dwa razy szybciej. Byłem przeszczęśliwy, jak strzeliliśmy bramkę na 1:0, niestety, potem Puszcza zdobyła dwa gole, a w dogrywce kolejnego, w efekcie awansowała do Ekstraklasy. Rywalom za ten sukces im się gratulacje, a my tę porażkę musimy wziąć na klatę.
Całą rozmowę przeczytasz w piątkowej Gazecie Olsztyńskiej
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez