Wielkość jednak nie ma znaczenia
2023-06-09 11:00:00(ost. akt: 2023-06-15 19:53:56)
PIŁKA NOŻNA\\\ O mały włos w Ekstraklasie ponownie zagrałby zespół z Niecieczy, zamieszkanej przez niespełna 700 osób małopolskiej wsi, jednak ostatecznie awansowała Puszcza z 16-tysięcznych Niepołomic. A Gdańsk i Bydgoszcz mogą tylko zazdrościć.
1. W czołowej dwudziestce największych polskich miast są m.in. Wrocław - 693 tysięcy mieszkańców, Gdańsk - 486 tys., Bydgoszcz - 338 tys., Lublin - 335 tys., Katowice - 286 tys., Gdynia - 245 tys., Sosnowiec - 198 tys., Toruń - 198 tys. i Rzeszów - 195 tys. Co je łączy? Otóż nie mają, a niektóre z nich być może nawet nigdy mieć nie będą, klubu w piłkarskiej Ekstraklasie. Kibice z Gdańska, Gdyni, Katowic, Sosnowca, Lublina i Rzeszowa muszą się zadowolić jedynie I ligą, a w Bydgoszczy piłkarze Zawiszy na trzecioligowym froncie, który tak naprawdę jest przecież zaledwie czwartym poziomem rozgrywkowym, w ostatnim sezonie walczyli m.in. z Unią Janikowo, Sokołem Kleczew i Pogonią Nowe Skalmierzyce. Jeszcze niżej wylądowała toruńska Elana, która sezon 2022/23 spędziła w IV lidze. W konfrontacji m.in. ze Sportisem Łochowo, Notecią Łabiszyn i Tłuchovią Tłuchowo torunianie okazali się najlepsi, więc w nowym sezonie zagrają w III lidze. A przecież w 2019 roku Elana była o krok od awansu do I ligi - wystarczyło, żeby w ostatniej kolejce na swoim stadionie pokonała broniącą się przed spadkiem Olimpię Elbląg. Niespodziewanie gospodarze przegrali 1:2, dzięki czemu Olimpia uratowała drugoligowy byt, natomiast rok później Elana sama spadła do III ligi, a po kolejnych dwóch sezonach znalazła się w IV lidze.
Największe polskie miasta bez Ekstraklasy przypominamy po to, by udowodnić, że w tym przypadku wielkość nie ma znaczenia. Co prawda mogłoby się wydawać, że w dużych aglomeracjach zdecydowanie łatwiej zbudować silny finansowo klub, tymczasem okazuje się, że w małych miastach też potrafią zrobić coś wielkiego. Najnowszym przykładem są oczywiście Niepołomice, gdzie miejscowa Puszcza swoje stulecie uczciła awansem do Ekstraklasy, w pobitym polu zostawiając m.in. Wisłę Kraków. Warto dodać, że mecz Puszczy na stadionie „Białej Gwiazdy” obejrzało ponad 24 tysiące kibiców, czyli półtora raza więcej niż... mieszka w Niepołomicach!
Największe polskie miasta bez Ekstraklasy przypominamy po to, by udowodnić, że w tym przypadku wielkość nie ma znaczenia. Co prawda mogłoby się wydawać, że w dużych aglomeracjach zdecydowanie łatwiej zbudować silny finansowo klub, tymczasem okazuje się, że w małych miastach też potrafią zrobić coś wielkiego. Najnowszym przykładem są oczywiście Niepołomice, gdzie miejscowa Puszcza swoje stulecie uczciła awansem do Ekstraklasy, w pobitym polu zostawiając m.in. Wisłę Kraków. Warto dodać, że mecz Puszczy na stadionie „Białej Gwiazdy” obejrzało ponad 24 tysiące kibiców, czyli półtora raza więcej niż... mieszka w Niepołomicach!
2. Awans Puszczy dla szefów klubu jest jednocześnie powodem do radości i zmartwień, bo jej stadion nie spełnia ekstraklasowych wymogów. Przede wszystkim chodzi o zbyt małą pojemność obiektu, który ma niewiele ponad 2000 miejsc. Mimo to stadion nigdy nie pękał w szwach, bo na trybunach zasiadało zazwyczaj około tysiąca widzów. Obiekt Puszczy ma niezbędne oświetlenie oraz podgrzewaną murawę, jednak z powodu niefortunnego ulokowania (jest wciśnięty między dwie ulice) jego rozbudowa jest możliwa w zasadzie jedynie za bramkami. Na dodatek zbyt wąska ulica uniemożliwia dojazd do stadionu tirom wiozącym sprzęt potrzebny do realizacji transmisji telewizyjnej. Działacze Puszczy oraz władze lokalne nie zwiesili rąk, tylko przystąpili do działania. Co prawda są po słowie z Wisłą Kraków, gdzie Puszcza miałaby rozgrywać swoje mecze w roli gospodarza, jednak jest szansa, że Ekstraklasa już w sierpniu może trafić do Niepołomic. Są już przygotowane plany rozbudowy trybun oraz przebudowy drogi dojazdowej, a poza tym beniaminek może liczyć na przychylność Cezarego Kuleszy, prezesa PZPN. Jak widać nawet w krótkim czasie można znacznie poprawić warunki, a tymczasem w Olsztynie wciąż mamy stadion-gruzowisko. Podczas finałowego meczu z Motorem Lublin dzięki wysoko umieszczonej kamerze kibice w całym kraju zobaczyli warmińskie dziwadło, bo jak inaczej nazwać stadion, na którym kibice zajmują tylko jedną trybunę, chociaż było tylu chętnych, że pewnie zapewniliby także trzy pozostałe. Niestety, trybuny odkryte - poza sektorem dla gości - były niedostępne, ponieważ od lat jest na nich hodowla drzewek nieozdobnych.
Cały tekst w piątkowej Gazecie Olsztyńskiej
Cały tekst w piątkowej Gazecie Olsztyńskiej
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez