Rominta: jest jeszcze wiele punktów do zdobycia
2023-04-07 12:00:00(ost. akt: 2023-04-06 12:19:44)
PIŁKA NOŻNA\\\ Rominta okrzepła w rozgrywkach IV ligi i udanie rozpoczęła rundę rewanżową. – Naszym celem nadal jest utrzymanie – mówi Adam Wyszyński, trener zespołu z Gołdapi.
– Na początku sezonu ulegliście 2:7 Polonii Lidzbark Warmiński, a w sobotnim rewanżu było 1:1. To cenny remis, czy może była szansa na trzecie zwycięstwo z rzędu?
– Przed meczem taki wynik bralibyśmy w ciemno, no i patrząc na przebieg spotkania muszę przyznać, że jest to rezultat, który nas satysfakcjonuje. Graliśmy z poukładanym zespołem, który jest bardzo mocny personalnie i ma kim postraszyć. Mieliśmy sytuacje, ale przeciwnik też mógł zdobyć więcej bramek.
– Powody do radości z pewnością daje także postawa zespołu wiosną, bo dopisaliście do konta już siedem punktów i dołączyliście do grupy drużyn w środku ligowej stawki.
– Cieszę się, że widać efekty naszej pracy w okresie przygotowawczym. Zimę przepracowaliśmy naprawdę solidnie. Cieszą punkty, ale przede wszystkim wyglądamy lepiej jako zespół, bo dajemy radę motorycznie i piłkarsko. To jest dla mnie bardzo istotne. Przypomnę, że na początku sezonu mieliśmy jeden punkt po pięciu meczach i bilans bramowy 5:18.
– Kto by się wtedy spodziewał, że pół roku później Adam Wyszyński z Rominty zostanie trenerem marca.
– Jestem mile zaskoczony tym wyróżnieniem, ale zdaję sobie sprawę, że jeszcze dużo pracy przede mną. Chciałbym też dodać, że to wyróżnienie całego naszego klubu. Począwszy od prezesa, zarządu, po zawodników i wszystkich, którzy wspierają Romintę. Jestem mile zaskoczony organizacją klubu. Mam duży komfort pracy. Zresztą, w innym klubie tak słaby początek sezonu mógłby oznaczać, że trener może się pakować. To się zdarza w polskich realiach, ja natomiast nawet w tym fatalnym okresie czułem wsparcie i miałem zapewnienia, że dalej mam budować zespół. No i teraz są takie, a nie inne efekty. Poznaliśmy się z zespołem, fajnie współpracuje mi się z asystentem Michałem Mościńskim. To daje pozytywną energię do pracy.
– A może przystępując do forBet IV ligi Rominta nadal tkwiła mentalnie w klasie okręgowej?
– Problem był złożony. Kompletowaliśmy skład do samego końca. Konrad Radzikowski, który jest naszym najlepszym strzelcem, był takim transferem last minute. Z racji naszego położenia pozyskanie nowych zawodników nie jest takie proste. Zresztą koncepcja klubu jest taka, żeby opierać skład o miejscowych zawodników, wprowadzać wychowanków, ewentualnie piłkarzy z pobliża. Rominta walczyła o awans w barażach i to spowodowało, że czasu na przygotowania było naprawdę mało. Ja informację o propozycji pracy dostałem w maju, mogłem to spokojnie przemyśleć, ale czekaliśmy na rozstrzygnięcie barażów. Na pewno potrzebowaliśmy czasu, żeby zaadaptować się do gry na wyższym poziomie. Rominta w ostatnich sezonach balansowała między klasą okręgową i IV ligą. Mam nadzieję, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby to zmienić. Jesień ostatecznie nie była zła, bo po wygranej w Białej Piskiej w 6. kolejce zaczęliśmy fajnie punktować. Myślę, że zwycięstwo nad Zniczem było takim przełomowym momentem, po którym zespół uwierzył, że można powalczyć.
– Teraz znowu zrobiliście transfer w ostatniej chwili. Niedawno dołączył do drużyny 44-letni Andrzej Szyszko i już w pierwszym występie pokazał swoją wartość, broniąc w Kętrzynie rzut karny w doliczonym czasie.
– 25 lat temu graliśmy razem w Wigrach Suwałki, więc wiem, co Andrzej potrafi (śmiech). Ma swoje lata i ogromne doświadczenie, bo grał na najwyższym poziomie w Polsce. Myślę, że wnosi dużą wartość w skali całej ligi, bo swoim doświadczeniem może zrobić różnicę. Andrzej przyszedł w trybie awaryjnym po kontuzji Kamila Wołosa, ale szybko stał się ważną postacią drużyny. Po urazie Kamila zostaliśmy z jednym bramkarzem. 17-letni Wojtek Ołów jest fajnym zawodnikiem i ma się od kogo uczyć, bo Andrzej zna się na swoim fachu, więc to też inwestycja w przyszłość.
– Czy po takim rozpoczęciu rundy i odskoczeniu od zespołów walczących o utrzymanie myślicie już o grze o coś więcej niż tylko uniknięcie degradacji?
– Zapunktowaliśmy z teoretycznie mocniejszymi zespołami, ale nie można powiedzieć, że już jest spokój i walka o pierwszą ósemkę. Przed nami jeszcze daleka droga i dużo punktów do zdobycia. Tak samo na pewno myślą rywale. Naszym celem nadal jest utrzymanie. Na razie troszeczkę nadrobiliśmy, ale dalej musimy skupiać się na każdym meczu. Musimy dalej ciężko pracować, analizować przeciwników i pokazywać się z jak najlepszej strony na boisku. Mam nadzieję, że 17 czerwca będziemy mogli spokojnie odetchnąć i pogratulować sobie dobrej roboty.
– A co z walką o awans? Czy ktoś może pokrzyżować plany Wikielca? W piątek mecz Polonia – GKS.
– Już teraz jest duża różnica w tabeli i Wikielec jest głównym kandydatem do awansu. Wiadomo, że to jest piłka nożna, to jest sport, ale dla mnie Wikielec był zdecydowanym faworytem już po rundzie jesiennej. Polonia jest bardzo fajnym zespołem, ale mimo dużej sympatii do Lidzbarka, wydaje mi się, że GKS zdoła utrzymać przewagę i pewnie awansuje do III ligi.
ŁUKASZ SZYMAŃSKI
– Przed meczem taki wynik bralibyśmy w ciemno, no i patrząc na przebieg spotkania muszę przyznać, że jest to rezultat, który nas satysfakcjonuje. Graliśmy z poukładanym zespołem, który jest bardzo mocny personalnie i ma kim postraszyć. Mieliśmy sytuacje, ale przeciwnik też mógł zdobyć więcej bramek.
– Powody do radości z pewnością daje także postawa zespołu wiosną, bo dopisaliście do konta już siedem punktów i dołączyliście do grupy drużyn w środku ligowej stawki.
– Cieszę się, że widać efekty naszej pracy w okresie przygotowawczym. Zimę przepracowaliśmy naprawdę solidnie. Cieszą punkty, ale przede wszystkim wyglądamy lepiej jako zespół, bo dajemy radę motorycznie i piłkarsko. To jest dla mnie bardzo istotne. Przypomnę, że na początku sezonu mieliśmy jeden punkt po pięciu meczach i bilans bramowy 5:18.
– Kto by się wtedy spodziewał, że pół roku później Adam Wyszyński z Rominty zostanie trenerem marca.
– Jestem mile zaskoczony tym wyróżnieniem, ale zdaję sobie sprawę, że jeszcze dużo pracy przede mną. Chciałbym też dodać, że to wyróżnienie całego naszego klubu. Począwszy od prezesa, zarządu, po zawodników i wszystkich, którzy wspierają Romintę. Jestem mile zaskoczony organizacją klubu. Mam duży komfort pracy. Zresztą, w innym klubie tak słaby początek sezonu mógłby oznaczać, że trener może się pakować. To się zdarza w polskich realiach, ja natomiast nawet w tym fatalnym okresie czułem wsparcie i miałem zapewnienia, że dalej mam budować zespół. No i teraz są takie, a nie inne efekty. Poznaliśmy się z zespołem, fajnie współpracuje mi się z asystentem Michałem Mościńskim. To daje pozytywną energię do pracy.
– A może przystępując do forBet IV ligi Rominta nadal tkwiła mentalnie w klasie okręgowej?
– Problem był złożony. Kompletowaliśmy skład do samego końca. Konrad Radzikowski, który jest naszym najlepszym strzelcem, był takim transferem last minute. Z racji naszego położenia pozyskanie nowych zawodników nie jest takie proste. Zresztą koncepcja klubu jest taka, żeby opierać skład o miejscowych zawodników, wprowadzać wychowanków, ewentualnie piłkarzy z pobliża. Rominta walczyła o awans w barażach i to spowodowało, że czasu na przygotowania było naprawdę mało. Ja informację o propozycji pracy dostałem w maju, mogłem to spokojnie przemyśleć, ale czekaliśmy na rozstrzygnięcie barażów. Na pewno potrzebowaliśmy czasu, żeby zaadaptować się do gry na wyższym poziomie. Rominta w ostatnich sezonach balansowała między klasą okręgową i IV ligą. Mam nadzieję, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby to zmienić. Jesień ostatecznie nie była zła, bo po wygranej w Białej Piskiej w 6. kolejce zaczęliśmy fajnie punktować. Myślę, że zwycięstwo nad Zniczem było takim przełomowym momentem, po którym zespół uwierzył, że można powalczyć.
– Teraz znowu zrobiliście transfer w ostatniej chwili. Niedawno dołączył do drużyny 44-letni Andrzej Szyszko i już w pierwszym występie pokazał swoją wartość, broniąc w Kętrzynie rzut karny w doliczonym czasie.
– 25 lat temu graliśmy razem w Wigrach Suwałki, więc wiem, co Andrzej potrafi (śmiech). Ma swoje lata i ogromne doświadczenie, bo grał na najwyższym poziomie w Polsce. Myślę, że wnosi dużą wartość w skali całej ligi, bo swoim doświadczeniem może zrobić różnicę. Andrzej przyszedł w trybie awaryjnym po kontuzji Kamila Wołosa, ale szybko stał się ważną postacią drużyny. Po urazie Kamila zostaliśmy z jednym bramkarzem. 17-letni Wojtek Ołów jest fajnym zawodnikiem i ma się od kogo uczyć, bo Andrzej zna się na swoim fachu, więc to też inwestycja w przyszłość.
– Czy po takim rozpoczęciu rundy i odskoczeniu od zespołów walczących o utrzymanie myślicie już o grze o coś więcej niż tylko uniknięcie degradacji?
– Zapunktowaliśmy z teoretycznie mocniejszymi zespołami, ale nie można powiedzieć, że już jest spokój i walka o pierwszą ósemkę. Przed nami jeszcze daleka droga i dużo punktów do zdobycia. Tak samo na pewno myślą rywale. Naszym celem nadal jest utrzymanie. Na razie troszeczkę nadrobiliśmy, ale dalej musimy skupiać się na każdym meczu. Musimy dalej ciężko pracować, analizować przeciwników i pokazywać się z jak najlepszej strony na boisku. Mam nadzieję, że 17 czerwca będziemy mogli spokojnie odetchnąć i pogratulować sobie dobrej roboty.
– A co z walką o awans? Czy ktoś może pokrzyżować plany Wikielca? W piątek mecz Polonia – GKS.
– Już teraz jest duża różnica w tabeli i Wikielec jest głównym kandydatem do awansu. Wiadomo, że to jest piłka nożna, to jest sport, ale dla mnie Wikielec był zdecydowanym faworytem już po rundzie jesiennej. Polonia jest bardzo fajnym zespołem, ale mimo dużej sympatii do Lidzbarka, wydaje mi się, że GKS zdoła utrzymać przewagę i pewnie awansuje do III ligi.
ŁUKASZ SZYMAŃSKI
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez