Skandaliczna decyzja szefa MKOl-u
2023-03-30 12:00:00(ost. akt: 2023-03-30 11:00:02)
Międzynarodowy Komitet Olimpijski przywrócił możliwość startów Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych pod flagą neutralną pod warunkiem, że nie wspierali aktywnie wojny na Ukrainie oraz nie są związani z wojskiem i klubami wojskowymi.
W tym tygodniu głos zabrali ważni propagandziści Putina i jego białoruskiego krwawego sługi. Ten od Putina to Władimir Sołowjow, który na antenie publicznej stacji telewizyjnej Rossija 1 stwierdził: „Jeśli po raz kolejny nie zmiażdżymy twarzy Europejczykom, nic nie zrozumieją. Tym razem nie zostawimy Europy. Tym razem nie będziemy z nimi rozmawiać ani negocjować. Czy Polacy chcą być następni? Nie są Ukraińcami, więc nie będziemy ich traktować jak braci. Rozwalimy wszystkie miasta, ot tak, bez użycia sił lądowych”. Czyli według niego, mordy na cywilach i ostrzeliwanie miast i wsi to oznaka traktowania Ukraińców jako braci! Prawdziwy ruski mir...
Ale oddajmy jeszcze głos innemu pomocnikowi Putina - Ryhor Azaronak, bo o nim mowa, mniej więcej w tym samym czasie Polsce i Litwie zagroził atakiem nuklearnym: „Będzie się topić Warszawa i zatonie Wilno. Będziemy patrzeć na matowy zachód słońca i na to, jak grzyb atomowy będzie się unosił nad polskim bagnem”.
Te skandaliczne słowa zostały wypowiedziane w telewizjach, które są tubami propagandowymi obu dyktatorów. Jest to kolejny dowód na to, że Rosja i Białoruś to nie są normalne kraje, to jest jakaś przerażająca dzicz, którą trzeba izolować niczym chorych na dżumę. Żadnych kontaktów, ani gospodarczych, ani tym bardziej sportowych. Niestety, Międzynarodowy Komitet Olimpijski najwyraźniej uważa inaczej, bo miłosiernie przywrócił możliwość startów rosjan i białorusinów w sportach indywidualnych.
Ale oddajmy jeszcze głos innemu pomocnikowi Putina - Ryhor Azaronak, bo o nim mowa, mniej więcej w tym samym czasie Polsce i Litwie zagroził atakiem nuklearnym: „Będzie się topić Warszawa i zatonie Wilno. Będziemy patrzeć na matowy zachód słońca i na to, jak grzyb atomowy będzie się unosił nad polskim bagnem”.
Te skandaliczne słowa zostały wypowiedziane w telewizjach, które są tubami propagandowymi obu dyktatorów. Jest to kolejny dowód na to, że Rosja i Białoruś to nie są normalne kraje, to jest jakaś przerażająca dzicz, którą trzeba izolować niczym chorych na dżumę. Żadnych kontaktów, ani gospodarczych, ani tym bardziej sportowych. Niestety, Międzynarodowy Komitet Olimpijski najwyraźniej uważa inaczej, bo miłosiernie przywrócił możliwość startów rosjan i białorusinów w sportach indywidualnych.
Kraje te grożą zniszczeniem Europy, plują na nią, a tu bach! Pan Bach, przewodniczący MKOl, wyciąga do nich rękę, chociaż powinien wiedzieć, że w razie potrzeby oni mu tę rękę obetną lub - w najlepszym dla niego wypadku - oplują.
Co prawda pan Thomas Bach dodał, że „na razie nie ma zgody na uczestnictwo rosyjskich i białoruskich sportowców w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu”, ale kluczowe w tym zdaniu jest „na razie”.
Przewodniczący MKOl zdaje sobie sprawę, że stąpa po grząskim gruncie, bo wie, że decyzji tej przeciwna jest prawie cała Europa oraz m.in. USA i Japonia, a Ukraina, Polska, Estonia, Łotwa i Litwa wręcz zagroziły bojkotem paryskiej olimpiady.
„Możemy otworzyć drzwi do dialogu i pokoju” - argumentuje Bach, co świadczy o tym, że jest naiwny albo głupi, sądząc, że morderca z Kremla opamięta się na widok olimpijskiego znicza.
Przewodniczący MKOl zdaje sobie sprawę, że stąpa po grząskim gruncie, bo wie, że decyzji tej przeciwna jest prawie cała Europa oraz m.in. USA i Japonia, a Ukraina, Polska, Estonia, Łotwa i Litwa wręcz zagroziły bojkotem paryskiej olimpiady.
„Możemy otworzyć drzwi do dialogu i pokoju” - argumentuje Bach, co świadczy o tym, że jest naiwny albo głupi, sądząc, że morderca z Kremla opamięta się na widok olimpijskiego znicza.
Co ciekawe, decyzja MKOl-u nie spodobała się także w... Rosji. - Ograniczenia udziału w międzynarodowych zawodach dla rosyjskich i białoruskich sportowców, nałożone we wtorek przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski, są nie do zaakceptowania - stwierdził szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Stanisław Pozdniakow. Ograniczenia polegają na tym, że rosjanie i białorusini nie mogą prezentować narodowych flag i barw oraz nie mogą aktywnie wspierać działań zbrojnych, a także należeć do armii tych krajów. - Ogłoszone warunki są absolutnie nie do zaakceptowania.
To akt dyskryminacji ze względu na narodowość - powiedział Pozdniakow, który pewnie chciałby, żeby niektórzy sportowcy - bo wielu z nich to zawodowi żołnierze - po powrocie z olimpiady w Paryżu mogli wrócić do zabijania Ukraińców.
Decyzja MKOl-u oburzyła także, ale z całkiem innych powodów, m.in. Tomasza Majewskiego, dwukrotnego mistrza olimpijskiego w pchnięciu kulą, który obecnie jest wiceprezesem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. - Szef MKOl Thomas Bach po raz kolejny ośmiesza ten urząd. Za wiele lat siedzę w sporcie, aby dziwić się decyzjami wielkich międzynarodowych organizacji. Sportu tam jest bardzo mało, a dużo polityki i różnych interesów. Nie mam i nie miałem złudzeń. Ta decyzja, na którą się zanosiło, jest haniebna. My w lekkiej atletyce się jednak nie martwimy, bo u nas decyzja na "nie" jest twarda i została potwierdzona w ubiegłym tygodniu. Światowa, jak i europejska federacja lekkoatletyczne twardo stoją na stanowisku, że Rosjan i Białorusinów w "królowej sportu" nie będzie. Są jednak federację, które te kraje dopuszczają. Przecież oni w boksie startują normalnie pod własną flagą. Bardzo mało brakowało, żeby byli na ME w ciężarach, które niedługo odbędą się w Armenii. Tylko twarde stanowisko innych krajów europejskich spowodowało, że ich wycofano. Część federacji, w których wpływy rosyjskie są dużo większe, będzie temu ulegała. Dzisiejsza decyzja będzie to legitymizować - podkreślił Majewski. - Teraz potrzeba zdecydowanej reakcji wielu krajów świata, żeby zmienić decyzję MKOl.
Trzeba zrobić wszystko, aby Rosjan i Białorusinów nie było na igrzyskach w Paryżu. W zasadzie jest bardzo prosty sposób - groźba bojkotu ze strony USA. Bez Stanów Zjednoczonych nikt sobie igrzysk nie wyobraża. Większość sponsorów jest z USA.
Sama Francja ma także sporo do zrobienia. Wystarczy, że będzie zakaz występu dla tych narodowości na jej terytorium i problem jest rozwiązany. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której to polscy sportowcy mieliby cierpieć i nie wystartować na igrzyskach. My nie możemy sobie zrobić krzywdy swoimi decyzjami w odpowiedzi na te haniebne działania MKOl, ale musimy użyć nawet najmocniejszego argumentu w postaci groźby bojkotu, aby na igrzyskach Rosjan i Białorusinów nie było - wskazał wiceprezes PZLA. - Rolą światowej opinii publicznej jest teraz bardzo twardo powiedzieć "nie" takiemu podejściu, jakie zaprezentował szef MKOl. W lekkiej atletyce Rosjanie byli za doping zdyskwalifikowani przez siedem lat i nikt za nimi nie płakał. Dyscyplina doskonale sobie poradziła bez nich, a nawet zyskała. Mówienie, że nie można nikomu odbierać szansy rywalizacji w sporcie, jak się to teraz argumentuje, to bzdury. Nie w tej sytuacji - podsumował Majewski.
MÓWIĄ MISTRZOWIE
* Robert Korzeniowski (czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie: 1996, 2000, 2004): - To bardzo zła decyzja, która podzieli świat sportu. To przekroczenie Rubikonu. Rok temu reakcja MKOl była stanowcza. Rosjanie zostali wyeliminowani ze sportu. Ten kraj już wcześniej sprawiał problemy, choćby poprzez systemowe stosowanie dopingu w sporcie. Teraz, niestety, sytuacja geopolityczna się zmieniła. My mamy swoje spojrzenie i problemy, wojna się toczy blisko naszego kraju, natomiast MKOl jest jednak organizacją globalną. Polityka jest jednym z bardzo istotnych czynników, który ma wpływ na działalność MKOl. Nie uciekniemy od tego. To początek bardzo trudnego konfliktu, który będzie się ciągnął przez długi czas. Mer Paryża Anne Hidalgo nie chce gościć Rosjan, natomiast francuski rząd ma to tego bardzo duży dystans. Nasz głos będzie się liczył. Jednak nie możemy wyrywać się przed szereg, lecz stworzyć sojusze i prowadzić odpowiednie działania dyplomatyczne. Bojkot to ostateczność. Nie możemy pozbawiać sportowców marzeń. Trzeba działać rozważnie.
* Robert Korzeniowski (czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie: 1996, 2000, 2004): - To bardzo zła decyzja, która podzieli świat sportu. To przekroczenie Rubikonu. Rok temu reakcja MKOl była stanowcza. Rosjanie zostali wyeliminowani ze sportu. Ten kraj już wcześniej sprawiał problemy, choćby poprzez systemowe stosowanie dopingu w sporcie. Teraz, niestety, sytuacja geopolityczna się zmieniła. My mamy swoje spojrzenie i problemy, wojna się toczy blisko naszego kraju, natomiast MKOl jest jednak organizacją globalną. Polityka jest jednym z bardzo istotnych czynników, który ma wpływ na działalność MKOl. Nie uciekniemy od tego. To początek bardzo trudnego konfliktu, który będzie się ciągnął przez długi czas. Mer Paryża Anne Hidalgo nie chce gościć Rosjan, natomiast francuski rząd ma to tego bardzo duży dystans. Nasz głos będzie się liczył. Jednak nie możemy wyrywać się przed szereg, lecz stworzyć sojusze i prowadzić odpowiednie działania dyplomatyczne. Bojkot to ostateczność. Nie możemy pozbawiać sportowców marzeń. Trzeba działać rozważnie.
* Leszek Blanik (gimnastyk, złoty z 2008 i brązowy z 2000 roku medalista olimpijski): - Dla mnie, jako dla sportowca i olimpijczyka takie rozstrzygnięcie jest skandaliczne. To powód do wstydu. W ogóle na ten temat nie powinniśmy dyskutować, a co dopiero dawać na to przyzwolenie. Jestem przeciwny takiej decyzji, jest ona dla mnie absolutnie niedopuszczalna. To też kpina z narodu ukraińskiego i jego sportowców, z których wielu straciło życie. Oni nie mają gdzie trenować i startować, o czym wiem bardzo dobrze, bo zarówno mój klub oraz Polska w różnej formie im pomagamy. W czasach antycznych igrzyska były czasem szczególnym. W tym okresie wygaszano wszelkie konflikty, obowiązywał święty rozejm. Uważam, że zmierzamy w złym kierunku, bo taką decyzją MKOl na pewno nie przyczyni się do tego, że na świecie zapanuje pokój. Wręcz przeciwnie. W tym wszystkim brakuje przede wszystkim ducha olimpizmu. Teraz może spodziewać się różnych incydentów, protestów oraz scysji zarówno na arenach sportowych, jak i na trybunach. Sami to sprowokujemy. Nie wiem, jak będą zachowywać się zawodnicy rywalizujący z Rosjanami i Białorusinami, wyobrażam sobie, że może dojść do bojkotu ceremonii medalowych, a później MKOl będzie takie osoby karał. Taką decyzją dał przyzwolenie na to, że sport zejdzie na drugi plan. Miałem to szczęście, że rywalizowałem w świetnych okolicznościach. Nie wiem natomiast, czy chciałbym, po decyzji MKOl, wystartować za rok w Paryżu. Miałbym ogromne rozterki.
* Otylia Jędrzejczak (złota i dwukrotnie srebrna medalista olimpijska z 2004 roku, obecnie prezes Polskiego Związku Pływackiego) - Jestem przeciwna startom sportowców z Rosji i Białorusi. W dalszym ciągu trwa wojna i nic się nie zmieniło. Podczas spotkań zarządu światowej i europejskiej federacji pływackiej ten temat także był poruszany. Środowisko pływackie w Europie jest spójne. Na ten moment zawodnicy z Rosji i Białorusi nie są dopuszczani do startu w mistrzostwach świata i Europy. Niestety, dzisiejsza informacja może to zmienić, choć mam nadzieję, że tak się nie stanie. Widzimy bardzo dobrze, co dzieje się tuż za granicami naszego kraju. Jesteśmy sąsiadami Ukrainy. Bardzo to odczuwamy, choćby poprzez to, że do Polski przyjechało wielu uchodźców. Nasze postrzeganie jest zupełnie inne. Nie wyobrażam sobie, żebym miała startować z zawodniczką, która popiera to, co się dzieje. Sytuacja wygląda inaczej, jeśli sportowiec deklaruje, że odcina się od wojny i nie jest wyznaczany przez komitet olimpijski. Na przykład Alaksandra Hierasimienia jest zaocznie skazana na 12 lat więzienia przez białoruski sąd. Jej działania są skierowane na to, żeby pomóc zawodnikom, którzy nie popierają reżimu białoruskiego czy rosyjskiego. Tacy pływacy według mnie mogliby się pojawić na sportowych arenach.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez