REMIS STOMILU, WYGRANA OLIMPII

2023-03-20 12:00:00(ost. akt: 2023-03-19 20:04:33)

Autor zdjęcia: Emil Marecki

PIŁKA NOŻNA\\\ W Polkowicach olsztynianie zmarnowali rzut karny, więc Stomil czwarty raz z rzędu jedynie zremisował, w efekcie w tabeli wypadł z czołowej szóstki. Po weekendzie zdecydowanie lepsze nastroje panują natomiast w Olimpii Elbląg.
* Górnik Polkowice - Stomil Olsztyn 0:0
STOMIL: Mądrzyk - Wójcik (73 Karlikowski), Kośmicki, Sadowski, Kubáň, Żwir - Caetano (73 Kondracki), Spychała (46 Szypulski), Stromecki, Shibata - Kurbiel (46 Florek)

Pierwsza połowa nie zachwyciła niewielkiej grupki kibiców, którzy wybrali się na stadion w Polkowicach. Niestety, duża w tym była „zasługa” Stomilu, który w niczym nie przypominał zespołu z czołówki tabeli. Górnik także nie grał widowiskowo, ale jednak od czasu do czasu stwarzał zagrożenie po stałych fragmentach gry. Mimo słabej postawy Stomil mógł zejść na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem, bo pod koniec pierwszej połowy wyprowadził szybki atak, z prawej strony w pole karne dośrodkował Caetano, ale Piotr Kurbiel trafił prosto w bramkarza. Niezadowolony trener Grabowski po przerwie Kurbiela już na boisko nie wpuścił, na ławce usiadł także Maciej Spychała, który w środku pola popełniał wiele mogących drogo kosztować błędów.
Druga połowa był zdecydowanie lepsza, chociaż generalnie szału nie było. Ale nadeszła 56. minuta - Florek został sfaulowany w polu karnym i sędzia bez wahania wskazał na 11. metr. W poprzednim sezonie piłkarze Stomilu kilka razy udowodnili, że jedenastka to jeszcze nie gol, no i w Polkowicach o tej starej piłkarskiej prawdzie postanowił przypomnieć Caetano, który strzelił fatalnie, w efekcie bramkarz poradził sobie bez większych problemów.
Druga piłkarska prawda mówi o niewykorzystanych sytuacjach, które lubią się mścić, jednak tym razem sytuacje te nie wykazały mściwych ciągotek. A wręcz odwrotnie - w 69. min Stomil znowu był bardzo blisko objęcia prowadzenia. Shun Shibata popisał się fantastycznym uderzeniem, piłka odbiła się od poprzeczki i przekroczyła linię bramkową, jednak sędzia tego nie wychwycił. Do piłki jeszcze doskoczył Caetano, który najpierw trafił w słupek, po czym nawet zdobył gola, ale okazało się, że był na pozycji spalonej.
Pod olsztyńską bramką gorąco zrobiło się dopiero w doliczonym czasie, kiedy to Karol Fryzowicz trafił w słupek.
- Jestem zdziwiony, że mecz zakończył się bezbramkowym remisem - przyznał trener Szymon Grabowski. - Możemy pluć sobie w brodę, że nie wygraliśmy. Co prawda w pierwszej połowie gospodarze lepiej operowali piłką, ale nie stwarzali zagrożenia. Dla odmiany my mieliśmy sytuację, którą Kurbiel powinien skończyć zdobyciem bramki. Druga połowa była już bardzo dobra, mieliśmy więcej z gry, częściej byliśmy przy piłce. Mieliśmy rzut karny, kontrę trzech na jednego, której nie zakończyliśmy strzałem, było uderzenie Shuna Shibaty, po którym - według wielu obserwatorów - piłka wpadła do bramki. A mimo to mogliśmy nawet przegrać, bo w końcówce dopisało nam szczęście.

* Olimpia Elbląg - Śląsk II Wrocław 2:1 (1:0)

1:0 - Branecki (5), 1:1 - Bałdyga (80), 2:1 - Famulak (87); czerwona kartka: Bargiel (78 Śląsk)
OLIMPIA: Witan - Sarnowski, Kuczałek, Wierzba (89 Kozera), Czernis, Jakubczyk, Danilczyk, Branecki (76 Famulak), Stasiak (90 Szczudliński), Gabrych (76 Rajch), Stefaniak.

Elblążanie rozpoczęli pojedynek w ustawieniu 3-4-3, zdecydowanie stawiając na atak. Już w 3. min Łukasz Sarnowski uderzył z dystansu, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Dwie minuty później na trybunach wybuchła wielka radość, bo Jakub Branecki „na raty” pokonał wrocławskiego bramkarza.
Elblążanie poszli za ciosem i uzyskali znaczną przewagę. W 16. min Patryk Jakubczyk zdobył nawet gola, lecz arbiter odgwizdał wcześniejsze zagranie piłki ręką. W 30. min Śląsk wyprowadził groźna kontrę, ale na posterunku był Andrzej Witan. W ostatnim kwadransie pierwszej części meczu Olimpia siedziała na połowie przeciwnika, miała kolejne sytuacje, jednak bez efektów.
Natomiast po przerwie inicjatywę przejęli goście, w efekcie w elbląskim polu karnym kilka razy zrobiło się gorąco. Na przykład w 52. min, gdy rywale fatalnie spudłowali z 6 metrów, albo kwadrans później, gdy po uderzeniu Michała Śmigla piłka odbiła się od poprzeczki.
W 78. min drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną, ujrzał Bargiel, więc goście musieli kończyć mecz w dziesiątkę. Wydawało się, że od tego momentu inicjatywę ponownie przejmie Olimpia, ale nic z tego, bo zaledwie dwie minuty później Śląsk doprowadził do remisu!
Gdy kibice zaczęli się powoli oswajać z myślą o podziale punktów, w 87. min Maciej Famulak płaskim strzałem zdobył zwycięskiego gola.
* Inne wyniki 23. kolejki: KKS 1925 Kalisz - GKS Jastrzębie 2:0 (0:0), Motor Lublin - Pogoń Siedlce 4:1 (0:0), Garbarnia Kraków - Znicz Pruszków 2:3 (1:2), Kotwica Kołobrzeg - Hutnik Kraków 0:0, Radunia Stężyca - Siarka Tarnobrzeg 4:0 (1:0), Zagłębie II Lubin - Wisła Puławy 3:3 (1:1), Polonia Warszawa - Lech II Poznań 3:3 (2:3).

PO 23 KOLEJKACH
1. Kalisz 42 45:28
2. Kotwica 42 34:22
-------------------------------
3. Znicz 41 36:27
4. Polonia 39 37:26
5. Wisła 38 41:27
6. Olimpia 38 33:23
-------------------------------
7. Stomil 37 33:24
8. Motor 34 32:29
9. Lech II 30 32:36
10. Radunia 29 37:38
11. Pogoń 29 29:32
12. Jastrzębie 27 24:34
13. Górnik 25 30:35
14. Hutnik 24 33:42
-----------------------------
15. Garbarnia 23 39:47
16. Zagłębie II 23 32:55
17. Siarka 22 26:39
18. Śląsk II 21 30:39