500 METRÓW NIE WYBACZA BŁĘDÓW
2023-03-16 13:00:00(ost. akt: 2023-03-16 09:28:38)
ŁYŻWIARSTWO SZYBKIE\\\ Magdalena Smędzik z Giżycka zadebiutowała na uniwersjadzie i mistrzostwach świata juniorów, jednak 20-letnia reprezentantka Polski oczekiwała nieco lepszych wyników. Szczególnie na 500 m, czyli swoim koronnym dystansie.
Pochodząca z Giżycka panczenistka, która specjalizuje się w sprincie, ma za sobą trudny sezon. Z jednej strony Magdalena Smędzik może być dumna, bo reprezentowała Polskę w najważniejszych juniorskich imprezach na świecie, ale jednocześnie 20-latka zdaje sobie sprawę, że nie pokazała w tych startach pełni swoich możliwości, a jej plany pokrzyżowały m.in. choroby. Młoda zawodniczka ma do wyrównania rachunki z samą sobą, więc motywacji do ciężkiej pracy w najbliższych miesiącach nie powinno jej zabraknąć.
– Sprinterskie starty na 500 metrów mają to do siebie, że nie wybaczają błędów – mówi Magdalena Smędzik. – To musi być pełen gaz od samego startu, a w dodatku bieg trzeba dobrze poskładać technicznie. Każdy najmniejszy błąd kosztuje cenne ułamki sekund, a to przekłada się na niższe pozycje. Najbardziej żałuję pięćsetki na mistrzostwach świata juniorów w Inzell w Niemczech. Bardzo dobrze wystartowałam, ale źle weszłam w łuk, wytraciłam prędkość i zajęłam 13. miejsce (czas 40.39 s, zwyciężyła Włoszka Serena Pergher z czasem 38,61 s – red). Takich biegów, gdzie mogłam zrobić coś lepiej, było więcej. Liczyłam, że będę biła rekordy życiowe, które dałyby wyższe pozycje, ale ten sezon stał u mnie jednak pod znakiem chorób. Zaczęło się od wyjazdu do Finlandii, gdzie na przełomie listopada i grudnia rywalizowaliśmy w Pucharze Świata juniorów, a ja czułam się bardzo źle i dostałam mocne leki.
– Sprinterskie starty na 500 metrów mają to do siebie, że nie wybaczają błędów – mówi Magdalena Smędzik. – To musi być pełen gaz od samego startu, a w dodatku bieg trzeba dobrze poskładać technicznie. Każdy najmniejszy błąd kosztuje cenne ułamki sekund, a to przekłada się na niższe pozycje. Najbardziej żałuję pięćsetki na mistrzostwach świata juniorów w Inzell w Niemczech. Bardzo dobrze wystartowałam, ale źle weszłam w łuk, wytraciłam prędkość i zajęłam 13. miejsce (czas 40.39 s, zwyciężyła Włoszka Serena Pergher z czasem 38,61 s – red). Takich biegów, gdzie mogłam zrobić coś lepiej, było więcej. Liczyłam, że będę biła rekordy życiowe, które dałyby wyższe pozycje, ale ten sezon stał u mnie jednak pod znakiem chorób. Zaczęło się od wyjazdu do Finlandii, gdzie na przełomie listopada i grudnia rywalizowaliśmy w Pucharze Świata juniorów, a ja czułam się bardzo źle i dostałam mocne leki.
Każde takie osłabienie organizmu, każdy opuszczony trening lub start zostawia po sobie ślad w organizmie i zaburza cykl, który mamy dokładnie rozpisany, by być w optymalnej formie na najważniejsze zawody.
W klasyfikacji końcowej Pucharu Świata juniorów na 500 m Magdalena Smędzik zajęła 10. miejsce, biorąc udział w kilku zawodach w Finlandii i Niemczech. Ponadto próbowała swoich sił na 1000 i 1500 m, ale na tych dystansach jej oczekiwania nie były tak duże. Polki z bardzo dobrej strony pokazały się w drużynowej rywalizacji sprinterskiej, zajmując drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Puchar Świata.
Na styczniową uniwersjadę do Lake Placid Magdalena Smędzik pojechała jako studentka Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie już przy pierwszej nadarzającej się okazji. Z kolei na debiut na MŚJ musiała dłużej poczekać. Dwa lata temu sezon został zaburzony przez pandemię Covid-19 i mistrzostw nie rozegrano. Z kolei w poprzednim sezonie panczenistka z Giżycka zrobiła wymagane minimum, ale tuż przed zawodami miała pozytywny wynik testu na koronawirusa, więc została w kraju. Cel osiągnęła dopiero przy trzecim podejściu, choć celowała wyżej niż miejsca w drugiej dziesiątce.
W zakończonym sezonie 20-latka startowała tylko w zawodach międzynarodowych jako reprezentantka Polski. W rywalizacji młodych panczenistów w kraju nie mogła brać udziału - był to efekt decyzji Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, który latem nałożył na nią roczną karencję. Było to pokłosie nieudanej próby zmiany barw klubowych.
Na styczniową uniwersjadę do Lake Placid Magdalena Smędzik pojechała jako studentka Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie już przy pierwszej nadarzającej się okazji. Z kolei na debiut na MŚJ musiała dłużej poczekać. Dwa lata temu sezon został zaburzony przez pandemię Covid-19 i mistrzostw nie rozegrano. Z kolei w poprzednim sezonie panczenistka z Giżycka zrobiła wymagane minimum, ale tuż przed zawodami miała pozytywny wynik testu na koronawirusa, więc została w kraju. Cel osiągnęła dopiero przy trzecim podejściu, choć celowała wyżej niż miejsca w drugiej dziesiątce.
W zakończonym sezonie 20-latka startowała tylko w zawodach międzynarodowych jako reprezentantka Polski. W rywalizacji młodych panczenistów w kraju nie mogła brać udziału - był to efekt decyzji Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, który latem nałożył na nią roczną karencję. Było to pokłosie nieudanej próby zmiany barw klubowych.
– Żałuję mistrzostw Polski, bo miałam do obrony kilka tytułów – mówi Magdalena. – Choć formalnie byłam w tym sezonie niezrzeszona, to cały czas korzystałam z pomocy zakopiańskich trenerów Marka Pandyry i Dariusza Stanucha, którym jestem naprawdę wdzięczna. Ostatnie miesiące kosztowały mnie bardzo dużo. Niby jeździłam na najważniejsze imprezy, ale czułam, że nie jestem w optymalnej formie i było to widać na lodzie. Mam nadzieję, że kolejny sezon będzie lepszy. Po zakończeniu zawieszenia chcę związać się z SNPTT Zakopane. Potrzebuję klubu, który szkoli na dobrym poziomie, umożliwia udział w obozach, starty w kraju i za granicami. To duży komfort psychiczny potrzebny zawodowemu sportowcowi, który mierzy w wysokie cele.
Pierwsze tygodnie po zakończonym sezonie Magdalena Smędzik chce przede wszystkim wykorzystać do nadrobienia zaległości na krakowskiej AWF, gdzie studiuje od jesieni. Cały czas musi też dbać o dobrą formę, bo przygotowania do pierwszego seniorskiego sezonu rozpocznie już w maju. W lipcu zaplanowane są pierwsze treningi na lodzie, a pierwszej starty nowego sezonu we wrześniu.
ŁUKASZ SZYMAŃSKI
Pierwsze tygodnie po zakończonym sezonie Magdalena Smędzik chce przede wszystkim wykorzystać do nadrobienia zaległości na krakowskiej AWF, gdzie studiuje od jesieni. Cały czas musi też dbać o dobrą formę, bo przygotowania do pierwszego seniorskiego sezonu rozpocznie już w maju. W lipcu zaplanowane są pierwsze treningi na lodzie, a pierwszej starty nowego sezonu we wrześniu.
ŁUKASZ SZYMAŃSKI
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez