Iga i Hubert grają dalej
2023-01-16 12:00:00(ost. akt: 2023-01-16 14:38:57)
TENIS\\\ Iga Świątek oraz Hubert Hurkacz zgodnie awansowali do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju Australian Open w Melbourne.
Rywalką Świątek była Jule Niemeier, z którą Polka zmierzyła się po raz drugi w karierze. Pierwszy raz spotkały się w 1/8 finału ubiegłorocznego US Open i będąca wówczas na początku drugiej setki światowego rankingu Niemka postawiła jego liderce nadspodziewanie duży opór.
Tym razem Polka też nie miała łatwo - w pierwszym secie atletycznie zbudowana rywalka długo z łatwością wygrywała gemy przy własnym serwisie i szukała szansy na przełamanie. Okazja nadarzyła się w siódmym gemie, ale Świątek obroniła w nim dwa break-pointy.
Niemeier, wspieraną z trybun m.in. przez byłego niemieckiego gwiazdora NBA Dirka Nowitzkiego, serwis zawiódł w momencie, w którym miało to największe znaczenie. Polka prowadziła 5:4, przełamała rywalkę i wygrała seta.
Świątek była zatem w połowie drogi do drugiej rundy, ale przeciwniczka nie zamierzała się poddawać. No i druga partia zaczęła się niespodziewanie, bo od przełamania Polki. Tak jak w pierwszym secie długo inicjatywa należała do Niemeier, która prowadziła już 5:3 i była o dwie piłki od wygrania seta. W tym momencie jej gra kompletnie się jednak posypała. Świątek wygrała cztery gemy z rzędu i mogła się cieszyć ze zwycięstwa w meczu 6:4, 7:5. W środę kolejną rywalką Polki będzie Kolumbijka Camila Osorio (86. w WTA), która kilka godzin wcześniej pokonała Węgierkę Pannę Udvardy 6:4, 6:1.
- W drugim secie po prostu starałam się koncentrować na sobie - przyznała liderka światowego rankingu. - Wiedziałam jak Jule będzie grała, że będzie próbowała cały czas wywierać na mnie presję. Szukałam sposobu, aby ją odeprzeć.
Również bez straty seta awansował Hubert Hurkacz, który hiszpańskiego tenisistę Pedro Martineza pokonał 7:6 (7-1), 6:2, 6:2.
Rozstawiony z dziesiątką 25-letni wrocławianin już w pierwszym gemie zaprezentował to, co ma być jego atutem w tej imprezie, czyli mocny, skuteczny serwis - zaczął mecz od asa - oraz dobrą grę przy siatce.
Później w pierwszej partii posłał jeszcze dziewięć asów, przy zerowym dorobku w tym elemencie dysponującego gorszymi warunkami fizycznymi 60. w światowym rankingu przeciwnika. Polak miał też w sumie 22 uderzenia wygrywające wobec tylko dziewięciu rówieśnika z Hiszpanii, ale losy seta przechylił na swoją stronę dopiero w tie-breaku, wygrywając 7-1.
Dwa kolejne sety należały już zdecydowanie do Polaka, który w sumie oddał rywalowi tylko cztery gemy.
- Cieszę się, że mogłem zacząć ten turniej na tak wspaniałym korcie, jak Margaret Court Arena, i przed świetną publicznością, której dziękuję za wsparcie - powiedział Hurkacz. - Jestem bardzo zadowolony ze swojej dyspozycji serwisowej. Dzięki temu mogłem wywierać presję na przeciwniku.
Był to trzeci pojedynek Hurkacza z Martinezem i trzecie zwycięstwo. Wcześniej był górą w decydującym etapie kwalifikacji US Open 2018, a w ubiegłym roku pokonał go w drugiej rundzie imprezy ATP w Monte Carlo.
Hurkacz po raz piąty gra w Melbourne i - podobnie jak w US Open - jeszcze nigdy nie przebrnął drugiej rundy. O przełamanie tej złej passy w środę powalczy z Włochem Lorenzo Sonego lub Portugalczykiem Nuno Borgesem.
Ten pierwszy to 47. zawodnik światowego rankingu, choć był już w nim na 21. pozycji. Z Polakiem grał czterokrotnie i odniósł trzy zwycięstwa, w tym pod koniec ubiegłego roku w hali w Metz, gdzie sięgnął po trzeci i dotychczas ostatni tytuł w karierze. Przed rokiem 27-letni turyńczyk w Melbourne odpadł w 3. rundzie, a jego najlepsze osiągnięcia wielkoszlemowe to 1/8 finału French Open 2020 i Wimbledonu 2021.
Natomiast dwa lata młodszy Borges plasuje się na 111. pozycji na liście ATP, choć w zeszłym roku zagościł już w czołowej setce. W Australian Open debiutuje, a w pozostałych lewach Wielkiego Szlema premierowy występ zaliczył w poprzednim sezonie. Pierwszą rundę przeszedł tylko w nowojorskim US Open, gdzie przegrał drugie spotkanie.
PAP, dryh
Świątek była zatem w połowie drogi do drugiej rundy, ale przeciwniczka nie zamierzała się poddawać. No i druga partia zaczęła się niespodziewanie, bo od przełamania Polki. Tak jak w pierwszym secie długo inicjatywa należała do Niemeier, która prowadziła już 5:3 i była o dwie piłki od wygrania seta. W tym momencie jej gra kompletnie się jednak posypała. Świątek wygrała cztery gemy z rzędu i mogła się cieszyć ze zwycięstwa w meczu 6:4, 7:5. W środę kolejną rywalką Polki będzie Kolumbijka Camila Osorio (86. w WTA), która kilka godzin wcześniej pokonała Węgierkę Pannę Udvardy 6:4, 6:1.
- W drugim secie po prostu starałam się koncentrować na sobie - przyznała liderka światowego rankingu. - Wiedziałam jak Jule będzie grała, że będzie próbowała cały czas wywierać na mnie presję. Szukałam sposobu, aby ją odeprzeć.
Również bez straty seta awansował Hubert Hurkacz, który hiszpańskiego tenisistę Pedro Martineza pokonał 7:6 (7-1), 6:2, 6:2.
Rozstawiony z dziesiątką 25-letni wrocławianin już w pierwszym gemie zaprezentował to, co ma być jego atutem w tej imprezie, czyli mocny, skuteczny serwis - zaczął mecz od asa - oraz dobrą grę przy siatce.
Później w pierwszej partii posłał jeszcze dziewięć asów, przy zerowym dorobku w tym elemencie dysponującego gorszymi warunkami fizycznymi 60. w światowym rankingu przeciwnika. Polak miał też w sumie 22 uderzenia wygrywające wobec tylko dziewięciu rówieśnika z Hiszpanii, ale losy seta przechylił na swoją stronę dopiero w tie-breaku, wygrywając 7-1.
Dwa kolejne sety należały już zdecydowanie do Polaka, który w sumie oddał rywalowi tylko cztery gemy.
- Cieszę się, że mogłem zacząć ten turniej na tak wspaniałym korcie, jak Margaret Court Arena, i przed świetną publicznością, której dziękuję za wsparcie - powiedział Hurkacz. - Jestem bardzo zadowolony ze swojej dyspozycji serwisowej. Dzięki temu mogłem wywierać presję na przeciwniku.
Był to trzeci pojedynek Hurkacza z Martinezem i trzecie zwycięstwo. Wcześniej był górą w decydującym etapie kwalifikacji US Open 2018, a w ubiegłym roku pokonał go w drugiej rundzie imprezy ATP w Monte Carlo.
Hurkacz po raz piąty gra w Melbourne i - podobnie jak w US Open - jeszcze nigdy nie przebrnął drugiej rundy. O przełamanie tej złej passy w środę powalczy z Włochem Lorenzo Sonego lub Portugalczykiem Nuno Borgesem.
Ten pierwszy to 47. zawodnik światowego rankingu, choć był już w nim na 21. pozycji. Z Polakiem grał czterokrotnie i odniósł trzy zwycięstwa, w tym pod koniec ubiegłego roku w hali w Metz, gdzie sięgnął po trzeci i dotychczas ostatni tytuł w karierze. Przed rokiem 27-letni turyńczyk w Melbourne odpadł w 3. rundzie, a jego najlepsze osiągnięcia wielkoszlemowe to 1/8 finału French Open 2020 i Wimbledonu 2021.
Natomiast dwa lata młodszy Borges plasuje się na 111. pozycji na liście ATP, choć w zeszłym roku zagościł już w czołowej setce. W Australian Open debiutuje, a w pozostałych lewach Wielkiego Szlema premierowy występ zaliczył w poprzednim sezonie. Pierwszą rundę przeszedł tylko w nowojorskim US Open, gdzie przegrał drugie spotkanie.
PAP, dryh
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez