Zacząć musimy od trenerów
2022-12-07 15:00:00(ost. akt: 2022-12-07 12:37:25)
PIŁKA NOŻNA\\\ Polacy Mundial rozpoczęli od antyfutbolu z Meksykiem, a taktyką „laga na Roberta” nie podbiliśmy serc kibiców. Z Argentyną, w co trudno uwierzyć, zagraliśmy jeszcze gorzej, po czym Francuzi ostatecznie wybili nam Katar z głowy.
Co prawda ostatecznie polska reprezentacja wyszła z grupy, ale mecz z Argentyną to była kolejna dawka antyfutbolu, po której porażka z Francją nikogo już nie zdziwiła. Co zatem powinniśmy zrobić, żeby kiedyś zagrać w podobny do najlepszych sposób? Rady szukamy u hiszpańskiego trenera, który od siedmiu lat uczy futbolu polskie dzieci.
Jose Morales Exposito to specjalizujący się w pracy z młodzieżą szkoleniowiec z Kordoby, którego idolem jest Argentyńczyk Marcelo Bielsa. Na zaproszenie fundacji Polish Soccer Skills, organizującej obozy pozwalające młodym piłkarzom rozwinąć skrzydła, Exposito letnie miesiące spędza nad Wisłą, z bliska obserwując różnice w wyszkoleniu technicznym i taktycznym pomiędzy naszym krajem a swoją ojczyzną. Co najbardziej rzuca mu się w oczy?
– Jesteście silni, szybcy, dobrze przygotowani motorycznie. Czternastolatek z Polski i Hiszpanii często wygląda zupełnie inaczej, bo wy dominujecie wzrostem i siłą. Z mojego doświadczenia wiem, że polscy piłkarze potrafią ciężko pracować, potrafią cierpieć na treningach, są zdyscyplinowani i zmotywowani. Świetnie potrafią realizować założenia taktyczne. W Hiszpanii to wcale nie jest takie oczywiste. Ale nasi piłkarze szybciej myślą na boisku – mówi Jose Morales Eposito.
Skoro mamy tyle atutów, czemu zatem pod względem osławionej „kultury gry” wciąż jesteśmy daleko za tymi najlepszymi?
Musimy zacząć od szkolenia trenerów
Mnóstwo mówi się o szkoleniu piłkarzy i podnoszeniu ich poziomu. Okazuje się jednak, że zapominamy o dużo ważniejszej rzeczy, czyli o szkoleniu trenerów. O ile naszym zawodnikom czasami zdarza się przebić do czołowych zachodnich zespołów, a regularnie grają w niezłych lub przyzwoitych zespołach włoskich, niemieckich czy angielskich, o tyle dla naszych szkoleniowców ten poziom od lat jest nieosiągalny. Jedynym polskim trenerem pracującym poza granicami kraju w dość poważnym zespole jest Maciej Skorża. Szkoleniowiec, który doprowadził Lecha Poznań do mistrzostwa, został niedawno zatrudniony w japońskim zespole Urawa Red Diamonds.
– Rozmawiałem z wieloma polskimi trenerami i wszyscy podkreślają, jak ograniczony jest dostęp do kursów, szkoleń, licencji. Od tego powinniście zacząć. PZPN powinien ułatwiać rozwój szkoleniowcom. Działać tak, żeby było więcej trenerów młodzieży, więcej szkoleń, więcej wspólnych przygotowań do zawodu, a to wszystko przełoży się na bardziej jakościowe treningi. Wszystko trzeba robić krok po kroku. Jeżeli będzie więcej kursów, to dużo, dużo, dużo więcej osób będzie dobrze przygotowanych do zawodu. Dopiero to może się przełożyć na wyższy poziom dzieciaków na boiskach. Za tym pójdzie lepsza gra klubów czy reprezentacji. Ale to długotrwały proces – podkreśla hiszpański szkoleniowiec.
Jose Morales Exposito to specjalizujący się w pracy z młodzieżą szkoleniowiec z Kordoby, którego idolem jest Argentyńczyk Marcelo Bielsa. Na zaproszenie fundacji Polish Soccer Skills, organizującej obozy pozwalające młodym piłkarzom rozwinąć skrzydła, Exposito letnie miesiące spędza nad Wisłą, z bliska obserwując różnice w wyszkoleniu technicznym i taktycznym pomiędzy naszym krajem a swoją ojczyzną. Co najbardziej rzuca mu się w oczy?
– Jesteście silni, szybcy, dobrze przygotowani motorycznie. Czternastolatek z Polski i Hiszpanii często wygląda zupełnie inaczej, bo wy dominujecie wzrostem i siłą. Z mojego doświadczenia wiem, że polscy piłkarze potrafią ciężko pracować, potrafią cierpieć na treningach, są zdyscyplinowani i zmotywowani. Świetnie potrafią realizować założenia taktyczne. W Hiszpanii to wcale nie jest takie oczywiste. Ale nasi piłkarze szybciej myślą na boisku – mówi Jose Morales Eposito.
Skoro mamy tyle atutów, czemu zatem pod względem osławionej „kultury gry” wciąż jesteśmy daleko za tymi najlepszymi?
Musimy zacząć od szkolenia trenerów
Mnóstwo mówi się o szkoleniu piłkarzy i podnoszeniu ich poziomu. Okazuje się jednak, że zapominamy o dużo ważniejszej rzeczy, czyli o szkoleniu trenerów. O ile naszym zawodnikom czasami zdarza się przebić do czołowych zachodnich zespołów, a regularnie grają w niezłych lub przyzwoitych zespołach włoskich, niemieckich czy angielskich, o tyle dla naszych szkoleniowców ten poziom od lat jest nieosiągalny. Jedynym polskim trenerem pracującym poza granicami kraju w dość poważnym zespole jest Maciej Skorża. Szkoleniowiec, który doprowadził Lecha Poznań do mistrzostwa, został niedawno zatrudniony w japońskim zespole Urawa Red Diamonds.
– Rozmawiałem z wieloma polskimi trenerami i wszyscy podkreślają, jak ograniczony jest dostęp do kursów, szkoleń, licencji. Od tego powinniście zacząć. PZPN powinien ułatwiać rozwój szkoleniowcom. Działać tak, żeby było więcej trenerów młodzieży, więcej szkoleń, więcej wspólnych przygotowań do zawodu, a to wszystko przełoży się na bardziej jakościowe treningi. Wszystko trzeba robić krok po kroku. Jeżeli będzie więcej kursów, to dużo, dużo, dużo więcej osób będzie dobrze przygotowanych do zawodu. Dopiero to może się przełożyć na wyższy poziom dzieciaków na boiskach. Za tym pójdzie lepsza gra klubów czy reprezentacji. Ale to długotrwały proces – podkreśla hiszpański szkoleniowiec.
Lepiej biegamy niż kopiemy
Na lekkoatletycznych mistrzostwach jesteśmy jedną z najlepszych nacji, ale kolejne piłkarskie Mundiale przynoszą Polsce jedynie smutek, ból i upokorzenie. – Fizycznie jesteście świetni. Możecie biegać, możecie przestawiać rywali na boisku. Ale dużą różnicę widać, jeśli chodzi o szybkość podejmowania decyzji. W dzisiejszym futbolu wszystko dzieje się bardzo szybko. Hiszpanie jeszcze zanim dostaną podanie, to już wiedzą, co zrobią z piłką, gdzie za chwilę będzie kolega i gdzie mają po podaniu pobiec, żeby wystawić się dalej do gry. Tutaj macie największe rezerwy. U młodych szwankuje też przygotowanie taktyczne, musimy na obozach Polish Soccer Skills sporo nad tym pracować – podkreśla Exposito, którego pierwsze dwa słowa, których nauczył się w języku polskim, to „dzień dobry” i „powrót!”.
– Zauważyłem, że wśród waszych dzieciaków wszyscy chcieli tylko atakować. Może to „wina” Roberta Lewandowskiego? Każdy chce być jak on? W każdym razie w początkach mojej pracy w Polsce niektóre mecze to było szaleństwo. Siedem-osiem goli! To wyglądało jak tenis! Nie było obrony, tylko atak. Musiałem pracować nad tym, żeby napastnicy też bronili, a obrońcy atakowali, bo w środku pola robiła się wielka dziura – dodaje Hiszpan. Mówiąc z przymrużeniem oka, Czesław Michniewicz osiągnął połowiczny sukces: skutecznie zachęcił napastników do bronienia, jednak w efekcie nikt nie atakuje.
Na lekkoatletycznych mistrzostwach jesteśmy jedną z najlepszych nacji, ale kolejne piłkarskie Mundiale przynoszą Polsce jedynie smutek, ból i upokorzenie. – Fizycznie jesteście świetni. Możecie biegać, możecie przestawiać rywali na boisku. Ale dużą różnicę widać, jeśli chodzi o szybkość podejmowania decyzji. W dzisiejszym futbolu wszystko dzieje się bardzo szybko. Hiszpanie jeszcze zanim dostaną podanie, to już wiedzą, co zrobią z piłką, gdzie za chwilę będzie kolega i gdzie mają po podaniu pobiec, żeby wystawić się dalej do gry. Tutaj macie największe rezerwy. U młodych szwankuje też przygotowanie taktyczne, musimy na obozach Polish Soccer Skills sporo nad tym pracować – podkreśla Exposito, którego pierwsze dwa słowa, których nauczył się w języku polskim, to „dzień dobry” i „powrót!”.
– Zauważyłem, że wśród waszych dzieciaków wszyscy chcieli tylko atakować. Może to „wina” Roberta Lewandowskiego? Każdy chce być jak on? W każdym razie w początkach mojej pracy w Polsce niektóre mecze to było szaleństwo. Siedem-osiem goli! To wyglądało jak tenis! Nie było obrony, tylko atak. Musiałem pracować nad tym, żeby napastnicy też bronili, a obrońcy atakowali, bo w środku pola robiła się wielka dziura – dodaje Hiszpan. Mówiąc z przymrużeniem oka, Czesław Michniewicz osiągnął połowiczny sukces: skutecznie zachęcił napastników do bronienia, jednak w efekcie nikt nie atakuje.
Kopiujmy lepszych od siebie
Od lat szukamy Narodowego Modelu Gry, jesteśmy przekonani o własnej niepowtarzalności, unikalności i konieczności oświecenia zachodu polską myślą piłkarską. Czy to odwieczne szukanie swojej drogi to dobry kierunek? A może grzech pychy, który uniemożliwia nam skuteczną pogoń za bardziej cywilizowanymi piłkarsko państwami?
– Musicie kopiować to, co dobre. Uczyć się od lepszych. Nie ma żadnego wstydu w dobrym kopiowaniu. Zachowajcie to, co macie dobre: dyscyplinę na treningach, skłonność do ciężkiej pracy i poświęceń, ale dołóżcie do tego w szkoleniu dobre wzorce z krajów, które potrafią szybciej podejmować decyzje na boisku i skuteczniej konstruować akcje. Moim wielkim idolem jest Marcelo Bielsa, więc śledzę całą jego karierę, czytam to, co napisał albo co o nim piszą. Słucham go i staram się podążać tą drogą. Wszystko, co dobre, trzeba odtwarzać na swoim podwórku! – jasno tłumaczy Morales Exposito.
Kiedy już skutecznie skopiujemy mądre wzorce i stworzymy niezwykle utalentowanego piłkarza, to co powinniśmy z nim zrobić? Tutaj kolejny kamyczek do ogródka polskich trenerów, dla których często 23-letni zawodnik to wciąż młody talent, który „ma jeszcze czas”.
Od lat szukamy Narodowego Modelu Gry, jesteśmy przekonani o własnej niepowtarzalności, unikalności i konieczności oświecenia zachodu polską myślą piłkarską. Czy to odwieczne szukanie swojej drogi to dobry kierunek? A może grzech pychy, który uniemożliwia nam skuteczną pogoń za bardziej cywilizowanymi piłkarsko państwami?
– Musicie kopiować to, co dobre. Uczyć się od lepszych. Nie ma żadnego wstydu w dobrym kopiowaniu. Zachowajcie to, co macie dobre: dyscyplinę na treningach, skłonność do ciężkiej pracy i poświęceń, ale dołóżcie do tego w szkoleniu dobre wzorce z krajów, które potrafią szybciej podejmować decyzje na boisku i skuteczniej konstruować akcje. Moim wielkim idolem jest Marcelo Bielsa, więc śledzę całą jego karierę, czytam to, co napisał albo co o nim piszą. Słucham go i staram się podążać tą drogą. Wszystko, co dobre, trzeba odtwarzać na swoim podwórku! – jasno tłumaczy Morales Exposito.
Kiedy już skutecznie skopiujemy mądre wzorce i stworzymy niezwykle utalentowanego piłkarza, to co powinniśmy z nim zrobić? Tutaj kolejny kamyczek do ogródka polskich trenerów, dla których często 23-letni zawodnik to wciąż młody talent, który „ma jeszcze czas”.
Trzeba umieć postawić na młodych
– W piłce nożnej nie ma czegoś takiego jak „dużo czasu”. Kariera jest krótka, a młodzi powinni grać, grać i jeszcze raz grać. Bez tego nie mogą się uczyć i rozwijać. Jeżeli zawodnik ma potencjał, musicie mu zaufać. Wystawiać w pierwszym składzie, a nie wpuszczać na końcówki meczów. Johan Cruyff kiedyś poszedł na trening trzeciej drużyny juniorów Barcelony, Juvenil C. Zobaczył Guardiolę i powiedział „podoba mi się ten zawodnik”. Koledzy ze sztabu mówili zadziwieni „Johan, ale on gra w rezerwach rezerw juniorów”. Cruyff się tym w ogóle nie przejął. Zaufał mu, przeniósł do pierwszego zespołu, zbudował potężną Barcelonę wokół tego chłopaka i obaj mogli triumfować. Trzeba umieć postawić na młodych – tłumaczy Hiszpan.
W meczu Polski z Meksykiem najmłodszy na boisku był 22-letni stoper Jakub Kiwior. Jednoznacznie uznano go za jedną z najjaśniejszych postaci w naszej reprezentacji. To najlepszy przykład na to, że młodym warto ufać, bo „Kiwi” odpłacił się Michniewiczowi za zaufanie. Jego występ to też dowód na to, że warto zaufać słowom Jose Moralesa Exposito. Kiwior, obok Michała Skórasia, jest jednym z dwóch piłkarzy reprezentacji Polski na tym Mundialu, który był szkolony na obozach fundacji Polish Soccer Skills. Tam między innymi mógł uczyć się od zagranicznych trenerów, takich jak Hiszpan i jego koledzy z Włoch czy Portugalii. Po kilku latach bez kompleksów mógł zaprezentować biało-czerwone barwy na największej piłkarskiej imprezie świata.
MB
– W piłce nożnej nie ma czegoś takiego jak „dużo czasu”. Kariera jest krótka, a młodzi powinni grać, grać i jeszcze raz grać. Bez tego nie mogą się uczyć i rozwijać. Jeżeli zawodnik ma potencjał, musicie mu zaufać. Wystawiać w pierwszym składzie, a nie wpuszczać na końcówki meczów. Johan Cruyff kiedyś poszedł na trening trzeciej drużyny juniorów Barcelony, Juvenil C. Zobaczył Guardiolę i powiedział „podoba mi się ten zawodnik”. Koledzy ze sztabu mówili zadziwieni „Johan, ale on gra w rezerwach rezerw juniorów”. Cruyff się tym w ogóle nie przejął. Zaufał mu, przeniósł do pierwszego zespołu, zbudował potężną Barcelonę wokół tego chłopaka i obaj mogli triumfować. Trzeba umieć postawić na młodych – tłumaczy Hiszpan.
W meczu Polski z Meksykiem najmłodszy na boisku był 22-letni stoper Jakub Kiwior. Jednoznacznie uznano go za jedną z najjaśniejszych postaci w naszej reprezentacji. To najlepszy przykład na to, że młodym warto ufać, bo „Kiwi” odpłacił się Michniewiczowi za zaufanie. Jego występ to też dowód na to, że warto zaufać słowom Jose Moralesa Exposito. Kiwior, obok Michała Skórasia, jest jednym z dwóch piłkarzy reprezentacji Polski na tym Mundialu, który był szkolony na obozach fundacji Polish Soccer Skills. Tam między innymi mógł uczyć się od zagranicznych trenerów, takich jak Hiszpan i jego koledzy z Włoch czy Portugalii. Po kilku latach bez kompleksów mógł zaprezentować biało-czerwone barwy na największej piłkarskiej imprezie świata.
MB
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez