Jest to wyjątkowy Mundial

2022-12-01 13:00:00(ost. akt: 2022-12-01 13:23:38)
Michał Żukowski

Michał Żukowski

Autor zdjęcia: archiwum domowe

PIŁKA NOŻNA\\\ Podczas mistrzostw świata w Katarze nasze technologiczne projekty prezentujemy działaczom FIFA oraz potencjalnym sponsorom - wyjaśnia Michał Żukowski, wiceprezes spółki PZPN Invest i zarazem główny udziałowiec Stomilu Olsztyn.
- Katar nie kojarzy się ani z futbolem, ani z poszanowaniem praw człowieka, a mimo to organizuje Mundial. I to w swoim stylu, bo wydał grubo ponad 200 miliardów dolarów, przez co są to najdroższe mistrzostwa świata w historii.
- Przydzielenie Katarowi organizacji Mundialu wywołało, i wywołuje nadal, sporo kontrowersji, jednak tu na miejscu absolutnie się tego nie czuje. Organizacja jest perfekcyjna, a poza tym te mistrzostwa są niepowtarzalne pod jednym względem - otóż podczas fazy grupowej kibice mogli na żywo obejrzeć nawet cztery mecze. Dziennie! Tego nie było i raczej już nie będzie na żadnym innym Mundialu, natomiast w Katarze wszystkie stadiony są praktycznie w jednym mieście, a największa odległość między nimi wynosi około 50 kilometrów. Ja dodatkowo jestem jeszcze w tej dobrej sytuacji, że mieszkam w tym samym hotelu co nasza reprezentacja, mam więc możliwość pogadania z piłkarzami. Po prostu rewelacja.
- Jaki zespół do tej pory wywarł na tobie największe wrażenie?
- Bez wątpienia Brazylia, która gra najrówniej. Ma szczelną obronę i dobrze wygląda w ofensywie, chociaż zbyt wiele bramek nie strzeliła (2:0 z Serbią i 1:0 ze Szwajcarią - red.). A na drugim miejscu, a może nawet ex aequo z Brazylią na pierwszym, wymieniłbym Francję, która pokazała siłę (4:1 z Australią i 2:1 z Danią - red.). Poza tym nieźle zagrali też Hiszpanie (7:0 z Kostaryką i 1:1 z Niemcami - red.). W tych trzech ekipach upatrywałbym faworytów, ale z drugiej strony dobrze wiemy, że faza grupowa to dopiero rozpoznanie, a poza tym jest w niej czas na jakieś korekty i odrobienie strat. Jak ci nie wyjdzie w pierwszym meczu, to masz jeszcze dwie szanse, tak jak Senegal, który zaczął od porażki z Holandią, po czym ograł Katar oraz Ekwador i wyszedł z grupy. Natomiast w fazie pucharowej wygrać i przegrać może praktycznie każdy. Jakaś kontuzja lub przypadkowy faul i czerwona kartka mogą wszystko wywrócić do góry nogami.
- Bez wątpienia jednym z bohaterów imprezy jest system VAR, bo bez tej nowoczesnej technologii wiele meczów zakończyłoby się całkiem innymi wynikami, że przypomnę chociażby trzy nieuznane bramki Argentyny w meczu z Arabią Saudyjską. Za każdym razem VAR wykazywał minimalny, liczony w centymetrach, spalony.
- Ale z drugiej strony w meczu Polska - Arabia Saudyjska, też po konsultacji z VAR-em, sędzia podyktował przeciwko nam rzut karny, chociaż tak naprawdę żadnego faulu tam nie było. Mieliśmy spotkanie z szefem innowacji FIFA, to on wymyślił VAR, no i przyznał, że na pewno jest to temat do dyskusji po Mundialu. Bo on ma świadomość, że polski obrońca jedynie dotknął łydki rywala, ale to nie mogło spowodować upadku. A skoro wspomniałeś o przegranym meczu Argentyny, to spotkaliśmy się też z przedstawicielami firmy, którzy pokazali nam swoją technologię, moim zdaniem lepszą niż odpowiadający za VAR Hawk-eye, no i według nich spalonego przy golu na 2:0 dla Argentyny nie było, bo napastnik miał jeszcze... dwa centymetry zapasu. Jak widać nowoczesne technologie mogą pomóc, ale jednocześnie budzą też kontrowersje. Swoją drogą jeszcze niedawno zastanawialiśmy się nad półmetrowym spalonym - był, czy nie był, natomiast teraz rozmawiamy o milimetrach.
- Domyślam się, że jako wiceprezes spółki PZPN Invest nie poleciałeś do Kataru jedynie, by obejrzeć na żywo kilka meczów...
- We wrześniu nasza spółka ogłosiła konkurs Road to Qatar dla startupów związanych z piłką nożną. Zgłosiło się ponad 40 chętnych, z których w wielkim finale wybraliśmy trzy. Nagrodą był wyjazd do Kataru, gdzie pomysły tych startupów prezentujemy światu oraz potencjalnym inwestorom. W tym także polskim, bo o ile w kraju często trudno się z nimi spotkać, o tyle w Katarze wszyscy mieszkają w jednym hotelu. No i z dumą muszę przyznać, że wszyscy, w tym także przedstawiciele FIFA, są zachwyceni naszą technologią.
- Brzmi to wprost niewiarygodnie...
- Ale tak jest. Nie bez powodu we wtorek mieliśmy spotkanie z szefem innowacji FIFA.
- To zdradź nam, czym tak świat zadziwiliście.
- Mamy na przykład technologię do pomiaru poziomu kwasu mlekowego w czasie rzeczywistym.
- A teraz spróbuj przełożyć to na język bardziej zrozumiały.
- Ta technologia jest absolutnym przełomem i może zmienić futbol. Krótko mówiąc: dzięki niej trener będzie wiedział, komu kiedy „odetnie prąd”. Co ciekawe jest to badanie bezinwazyjne, natomiast obecnie badanie wygląda tak, że podczas treningu robi się nakłucia, czyli jest to metoda inwazyjna. No i podczas meczu mierzy się liczbę sprintów wykonanych przez piłkarzy, co jest nieobiektywne, bo w pewnym momencie sztab szkoleniowy może uznać, że gracz jest już wyczerpany i nadaje się do zmiany, a tymczasem on może akurat mieć „dzień konia”. Natomiast nasza technologia poziom kwasu mlekowego pozwala obserwować na bieżąco. Drugim pomysłem są koszulka i kalesony, coś w rodzaju kombinezonu, które dzięki sensorom wykrywają wszelkie anomalie w pracy mięśni. Sportowiec raz w tygodniu trenuje w takim stroju, a specjalista - obserwując ruchy mięśni - może dostrzec problem w postaci zbliżającej się kontuzji. Takie badania doskonale sprawdzają się też u sportowców, którzy odbudowują się po kontuzji. Natomiast trzecim polskim pomysłem jest technologia pozwalająca z jednej kamery zrobić model 3D. Dla przykładu firma odpowiadająca za VAR w swojej technologii wykorzystuje kilkanaście kamer, natomiast w tym projekcie wystarczy jedna, by osiągnąć taki sam efekt.
- Uff, sporo tego...
- Ale to nie koniec, bo mamy jeszcze aplikację, która służy do organizowania turniejów oraz komunikacji z Akademiami Piłkarskimi i młodymi zawodnikami. Dzięki tej aplikacji trener nie musi dzwonić po rodzicach, tylko załatwia to jednym kliknięciem. Aplikacja już wzbudziła wielkie zainteresowanie FIFA. Jak widać pod względem technologicznym weszliśmy na światowy futbolowy top.
ARTUR DRYHYNYCZ