Stomilanki idą do Ekstraligi
2022-11-26 12:00:00(ost. akt: 2022-11-25 16:46:12)
PIŁKA NOŻNA\\\ Pozyskiwanie funduszy na funkcjonowanie kobiecego futbolu jest bardzo trudne, poza tym czasy są ciężkie - przyznaje Dariusz Maleszewski, szkoleniowiec olsztyńskich Stomilanek, które po rundzie jesiennej są liderem I ligi.
- Czujecie się już drużyną ekstraligową?
- W żadnym wypadku! Mamy za sobą dopiero rundę jesienną, a na wiosnę zawsze jest ciężej, zresztą już teraz było widać, że rywale mocno się na nas nastawiali.
- Łatwo nie będzie, ale chyba tylko już sami możecie siebie pozbawić awansu.
- Jesienią wykazaliśmy się dużą determinacją w dążeniu do upragnionego celu. Dla moich zawodniczek to wielkie marzenie zagrać razem w Ekstralidze, dlatego wiosną będziemy chcieli zagrać tak samo dobrze jak jesienią. Dopiero wtedy będziemy pewni awansu.
- Jak pan podsumuje rundę jesienną? Osiem zwycięstw, dwa remisy i żadnej porażki - taki bilans robi wrażenie.
- To pierwsza taka runda w historii naszych występów w I lidze. W wielu meczach byliśmy zespołem dominującym, prezentując niezły styl. Nawet w zremisowanym pojedynku z Resovią zdecydowanie powinniśmy wygrać, a w Gdyni z Marcusem dwa punkty straciliśmy w ostatnich sekundach. Generalnie jestem bardzo zadowolony i z zespołu, i z wyników.
- Najlepszy mecz Stomilanek w tej rundzie?
- Z Rekordem Bielsko-Biała zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie i dziewczyny trzymały dyscyplinę na boisku. W efekcie z aktualnym wiceliderem wygraliśmy 4:1. Takiej gry zawsze oczekuje od zespołu, bo mieliśmy pod kontrolą grę defensywną oraz kreowaliśmy dużo akcji ofensywnych.
- Najsłabszy mecz to zapewne ten z Resovią?
- Tak. Było widać marazm w naszej grze, dlatego mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
- Jak Esther Sunday trafiła do Stomilanek?
- Dzięki naszym dobrym kontaktom z agencjami menedżerskimi. Cały czas jesteśmy z nimi w kontakcie, wymieniamy się informacjami na temat zawodniczek. Przypomnę, że wcześniej były już u nas piłkarki z zagranicy, czyli Ukrainka Walentina Tarakanowa i Chinonyerem Macleans z Nigerii. Ta ostatnia przeszła potem do Górnika Łęczna. A co do Esther to dostała pozytywne informacje o naszym klubie, że jest to dobre miejsce do rozwoju. Dlatego zdecydowała się przyjść do Olsztyna i pomóc nam w awansie, a potem zagrać z nami w Ekstralidze. Była jeszcze Amerykanka Jaime Turrentino, która bardzo się z nami zżyła i nie jest wykluczone, że jeszcze wróci do Stomilanek.
- Ale zawodniczki o takim potencjale jak Sunday jeszcze w Olsztynie nie było?
- Zgadza się. Ostatnio grała w lidze francuskiej w Dijon, jest reprezentantką Nigerii. To wiele o niej mówi. Już po podpisaniu umowy z nami, zaczęły się do niej odzywać inne kluby, np. z ligi hiszpańskiej. Została jednak u nas i nie ma zagrożenia, żeby na wiosnę nie grała w Stomilankach. A zimy się nie boi, bo przecież wcześniej grała na Białorusi.
- Dobre wyniki sportowe mają przełożenie na zainteresowanie sponsorów?
- Prowadzimy różne rozmowy, ale pozyskiwanie funduszy na funkcjonowanie kobiecego futbolu jest bardzo trudne, nie można tego porównywać do futbolu w wydaniu męskim. Poza tym czasy są ciężkie, więc każdą złotówkę trzeba oglądać z każdej strony. Mamy oczywiście swoich sponsorów, którym jesteśmy bardzo wdzięczni za pomoc.
- Mówi pan, że o sponsorów trudno, a przecież jeśli awansujecie do Ekstraligi, wtedy wasz budżet będzie musiał ulec zwiększeniu...
- Procentowo na pewno się zwiększy, ale nie będzie to duża różnica. Po ostatniej reformie rozgrywek kobiecych I liga jest zbliżona do Ekstraligi, czyli też jeździ się po całej Polsce. Na pewno podskoczą nam wydatki na zbudowanie szerszej kadry, ale już teraz mamy bardzo dobry zespół, więc dużych zmian też nie będzie. Od innych zespołów dostajemy sygnały, że już dawno powinniśmy grać w Ekstralidze. I nie o utrzymanie, a przynajmniej o środek tabeli.
- Gdzie w przypadku awansu będziecie grać?
- W Olsztynie! Dajtki po modernizacji będą przystosowane do gry na najwyższym szczeblu kobiecego futbolu. Mieliśmy już też możliwość gry przy al. Piłsudskiego 69a, ale nie zawsze można to połączyć z grą męskiego Stomilu. W innych miastach mogą w sobotę grać mężczyźni, a w niedzielę kobiety. U nas o to jest ciężko, bo się oszczędza murawę. Rozumiem przypadki, gdzie aura mocno daje się we znaki murawie, ale to są jednostkowe przypadki. Tym bardziej że nie zawsze w ten sam weekend są dwa domowe spotkania. Chciałbym stabilizacji, więc fajnie, gdyby była możliwość rozgrywania wszystkich meczów na stadionie miejskim. Jeśli jednak mamy tam mieć wstęp jedynie od czasu do czasu, to już wolę grać na Dajtkach.
- Jak będzie wyglądał okres przygotowawczy do rundy wiosennej?
- Wracamy do zajęć 9 stycznia. Musimy wcześniej, bo liga pierwszy raz do gry powraca już w lutym, a nie w marcu. W pierwszy weekend mamy grę wewnętrzną, potem zaczynamy serię sparingów, które już są zaplanowane, poza tym w Wilkasach będziemy mieli obóz.
- Kim jest Helena Alonso, którą pozyskaliście?
- Jest to Hiszpanka, która gra na pozycji skrzydłowej. Może grać zarówno na lewej, jak i na prawej stronie. W lidze hiszpańskiej występowała m.in. w CD 1889, Sporting Club de Huelva i Azahar CF Femenino. Jest zainteresowanie naszym klubem, więc mamy ten komfort, że mogą do nas trafiać bardzo dobre zawodniczki. Poza tym cały czas rozmawiamy i jesteśmy w kontakcie z innymi kandydatkami.
- Runda jesienna I ligi dobiegła końca, ale dla was ten rok się jeszcze nie skończył, bo w sobotę rozegracie mecz Pucharu Polski w Ząbkach. Jak podchodzicie do tych rozgrywek?
- Chcemy zajść możliwe jak najdalej, ponieważ jest to świetna przygoda, która pozwala dalej rozwijać zespół. Poza tym istotne są też nagrody finansowe, może niezbyt duże, ale w tych czasach każdy zastrzyk finansowy wpływa na płynność i stabilizację w funkcjonowaniu klubów.
EMIL MARECKI
- W żadnym wypadku! Mamy za sobą dopiero rundę jesienną, a na wiosnę zawsze jest ciężej, zresztą już teraz było widać, że rywale mocno się na nas nastawiali.
- Łatwo nie będzie, ale chyba tylko już sami możecie siebie pozbawić awansu.
- Jesienią wykazaliśmy się dużą determinacją w dążeniu do upragnionego celu. Dla moich zawodniczek to wielkie marzenie zagrać razem w Ekstralidze, dlatego wiosną będziemy chcieli zagrać tak samo dobrze jak jesienią. Dopiero wtedy będziemy pewni awansu.
- Jak pan podsumuje rundę jesienną? Osiem zwycięstw, dwa remisy i żadnej porażki - taki bilans robi wrażenie.
- To pierwsza taka runda w historii naszych występów w I lidze. W wielu meczach byliśmy zespołem dominującym, prezentując niezły styl. Nawet w zremisowanym pojedynku z Resovią zdecydowanie powinniśmy wygrać, a w Gdyni z Marcusem dwa punkty straciliśmy w ostatnich sekundach. Generalnie jestem bardzo zadowolony i z zespołu, i z wyników.
- Najlepszy mecz Stomilanek w tej rundzie?
- Z Rekordem Bielsko-Biała zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie i dziewczyny trzymały dyscyplinę na boisku. W efekcie z aktualnym wiceliderem wygraliśmy 4:1. Takiej gry zawsze oczekuje od zespołu, bo mieliśmy pod kontrolą grę defensywną oraz kreowaliśmy dużo akcji ofensywnych.
- Najsłabszy mecz to zapewne ten z Resovią?
- Tak. Było widać marazm w naszej grze, dlatego mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
- Jak Esther Sunday trafiła do Stomilanek?
- Dzięki naszym dobrym kontaktom z agencjami menedżerskimi. Cały czas jesteśmy z nimi w kontakcie, wymieniamy się informacjami na temat zawodniczek. Przypomnę, że wcześniej były już u nas piłkarki z zagranicy, czyli Ukrainka Walentina Tarakanowa i Chinonyerem Macleans z Nigerii. Ta ostatnia przeszła potem do Górnika Łęczna. A co do Esther to dostała pozytywne informacje o naszym klubie, że jest to dobre miejsce do rozwoju. Dlatego zdecydowała się przyjść do Olsztyna i pomóc nam w awansie, a potem zagrać z nami w Ekstralidze. Była jeszcze Amerykanka Jaime Turrentino, która bardzo się z nami zżyła i nie jest wykluczone, że jeszcze wróci do Stomilanek.
- Ale zawodniczki o takim potencjale jak Sunday jeszcze w Olsztynie nie było?
- Zgadza się. Ostatnio grała w lidze francuskiej w Dijon, jest reprezentantką Nigerii. To wiele o niej mówi. Już po podpisaniu umowy z nami, zaczęły się do niej odzywać inne kluby, np. z ligi hiszpańskiej. Została jednak u nas i nie ma zagrożenia, żeby na wiosnę nie grała w Stomilankach. A zimy się nie boi, bo przecież wcześniej grała na Białorusi.
- Dobre wyniki sportowe mają przełożenie na zainteresowanie sponsorów?
- Prowadzimy różne rozmowy, ale pozyskiwanie funduszy na funkcjonowanie kobiecego futbolu jest bardzo trudne, nie można tego porównywać do futbolu w wydaniu męskim. Poza tym czasy są ciężkie, więc każdą złotówkę trzeba oglądać z każdej strony. Mamy oczywiście swoich sponsorów, którym jesteśmy bardzo wdzięczni za pomoc.
- Mówi pan, że o sponsorów trudno, a przecież jeśli awansujecie do Ekstraligi, wtedy wasz budżet będzie musiał ulec zwiększeniu...
- Procentowo na pewno się zwiększy, ale nie będzie to duża różnica. Po ostatniej reformie rozgrywek kobiecych I liga jest zbliżona do Ekstraligi, czyli też jeździ się po całej Polsce. Na pewno podskoczą nam wydatki na zbudowanie szerszej kadry, ale już teraz mamy bardzo dobry zespół, więc dużych zmian też nie będzie. Od innych zespołów dostajemy sygnały, że już dawno powinniśmy grać w Ekstralidze. I nie o utrzymanie, a przynajmniej o środek tabeli.
- Gdzie w przypadku awansu będziecie grać?
- W Olsztynie! Dajtki po modernizacji będą przystosowane do gry na najwyższym szczeblu kobiecego futbolu. Mieliśmy już też możliwość gry przy al. Piłsudskiego 69a, ale nie zawsze można to połączyć z grą męskiego Stomilu. W innych miastach mogą w sobotę grać mężczyźni, a w niedzielę kobiety. U nas o to jest ciężko, bo się oszczędza murawę. Rozumiem przypadki, gdzie aura mocno daje się we znaki murawie, ale to są jednostkowe przypadki. Tym bardziej że nie zawsze w ten sam weekend są dwa domowe spotkania. Chciałbym stabilizacji, więc fajnie, gdyby była możliwość rozgrywania wszystkich meczów na stadionie miejskim. Jeśli jednak mamy tam mieć wstęp jedynie od czasu do czasu, to już wolę grać na Dajtkach.
- Jak będzie wyglądał okres przygotowawczy do rundy wiosennej?
- Wracamy do zajęć 9 stycznia. Musimy wcześniej, bo liga pierwszy raz do gry powraca już w lutym, a nie w marcu. W pierwszy weekend mamy grę wewnętrzną, potem zaczynamy serię sparingów, które już są zaplanowane, poza tym w Wilkasach będziemy mieli obóz.
- Kim jest Helena Alonso, którą pozyskaliście?
- Jest to Hiszpanka, która gra na pozycji skrzydłowej. Może grać zarówno na lewej, jak i na prawej stronie. W lidze hiszpańskiej występowała m.in. w CD 1889, Sporting Club de Huelva i Azahar CF Femenino. Jest zainteresowanie naszym klubem, więc mamy ten komfort, że mogą do nas trafiać bardzo dobre zawodniczki. Poza tym cały czas rozmawiamy i jesteśmy w kontakcie z innymi kandydatkami.
- Runda jesienna I ligi dobiegła końca, ale dla was ten rok się jeszcze nie skończył, bo w sobotę rozegracie mecz Pucharu Polski w Ząbkach. Jak podchodzicie do tych rozgrywek?
- Chcemy zajść możliwe jak najdalej, ponieważ jest to świetna przygoda, która pozwala dalej rozwijać zespół. Poza tym istotne są też nagrody finansowe, może niezbyt duże, ale w tych czasach każdy zastrzyk finansowy wpływa na płynność i stabilizację w funkcjonowaniu klubów.
EMIL MARECKI
stomilanki
PO JESIENI
1. Stomilanki 26 43:11
2. Rekord 24 24:11
3. Skra 19 21:17
4. SWD 19 24:16
5. Resovia 18 26:13
6. Polonia 13 19:24
7. Trójka 9 30:27
8. UKS SMS II 9 19:38
9. Bielawianka 9 11:34
10. Ząbkovia 8 20:29
11. Marcus 5 13:30
1. Stomilanki 26 43:11
2. Rekord 24 24:11
3. Skra 19 21:17
4. SWD 19 24:16
5. Resovia 18 26:13
6. Polonia 13 19:24
7. Trójka 9 30:27
8. UKS SMS II 9 19:38
9. Bielawianka 9 11:34
10. Ząbkovia 8 20:29
11. Marcus 5 13:30
Dariusz Maleszewski: - Zawodniczki chcą u nas grać, bo w Olsztynie mogą się rozwijać
Fot. Artur Szczepański
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez