Mundial 1938. 5:6 z Brazylią
2022-11-16 13:00:00(ost. akt: 2022-11-16 11:47:37)
PIŁKA NOŻNA\\\ Reprezentacja Polski w swoim debiucie na mistrzostwach świata - w 1938 roku we Francji - rozegrała tylko jeden mecz, ale za to niezwykły. W 1/8 finału - wówczas nie było fazy grupowej - Polska po dogrywce przegrała 5:6 z Brazylią.
W pierwszych mistrzostwach świata w 1930 roku w Urugwaju - ze względu na odległość i związane z tym koszty - zagrało jedynie 13 reprezentacji. Cztery lata później turniej we Włoszech wywołał już zdecydowanie większe zainteresowanie, dlatego wcześniej musiano rozegrać eliminacje. Polska trafiła w nich na mocną Czechosłowację - w Warszawie goście wygrali 2:1, a do rewanżu nie doszło, bo z powodu konfliktu o Śląsk Cieszyński polskie władze zakazały piłkarzom wyjazdu do Pragi. W efekcie Czesi wygrali walkowerem, po czym we Włoszech dotarli aż do finału, w którym po dogrywce i dużej „pomocy” sędziów przegrali 1:2 z gospodarzami.
Natomiast w eliminacjach do kolejnego Mundialu (1938) biało-czerwoni trafili na Jugosławię - w Warszawie wygrali 4:0, w rewanżu minimalnie lepsi byli rywale (1:0), więc do Francji pojechali Polacy. Nie była to jednak żadna sensacja, bo przecież dwa lata wcześniej biało-czerwoni byli o włos od zdobycia brązowego medalu olimpijskiego - w decydującym meczu przegrali 2:3 z Norwegami.
Wróćmy jednak do polskiego debiutu na mistrzostwach świata, do którego doszło 5 czerwca 1938 roku na Stade de la Meinau w Strasburgu, gdzie o godz. 17 rozpoczął się mecz Brazylia - Polska. Na trybunach zasiadło prawie 15 tysięcy widzów, zwabionych opinią o atrakcyjnej grze Brazylijczyków. No i publiczność się nie zawiodła - mecz miał dramatyczny przebieg, bo niedoceniani Polacy stawili opór faworyzowanym rywalom. W regulaminowym czasie było 4:4, więc sędzia zarządził dogrywkę.
Natomiast w eliminacjach do kolejnego Mundialu (1938) biało-czerwoni trafili na Jugosławię - w Warszawie wygrali 4:0, w rewanżu minimalnie lepsi byli rywale (1:0), więc do Francji pojechali Polacy. Nie była to jednak żadna sensacja, bo przecież dwa lata wcześniej biało-czerwoni byli o włos od zdobycia brązowego medalu olimpijskiego - w decydującym meczu przegrali 2:3 z Norwegami.
Wróćmy jednak do polskiego debiutu na mistrzostwach świata, do którego doszło 5 czerwca 1938 roku na Stade de la Meinau w Strasburgu, gdzie o godz. 17 rozpoczął się mecz Brazylia - Polska. Na trybunach zasiadło prawie 15 tysięcy widzów, zwabionych opinią o atrakcyjnej grze Brazylijczyków. No i publiczność się nie zawiodła - mecz miał dramatyczny przebieg, bo niedoceniani Polacy stawili opór faworyzowanym rywalom. W regulaminowym czasie było 4:4, więc sędzia zarządził dogrywkę.
Od drugiej połowy spotkania padał deszcz, co sprzyjało Polakom, a nie lepszym technicznie Brazylijczykom, którzy nie mieli kołków w butach, więc ślizgali się niemiłosiernie. Rozsierdzony tym as zespołu Leonidas da Silva, późniejszy król strzelców turnieju, w pewnym momencie nawet zszedł z boiska, po czym zdjął buty, by je oczyścić z błota. Po meczu niespodziewanie narodziła się legenda, jakoby słynny Brazylijczyk ograł Polaków na bosaka. Była to tylko legenda, bo regulamin nie pozwalał na grę bez butów...
Ostatecznie jednak Leonidas przesądził o wyniku tego meczu, strzelając w dogrywce dwa decydujące gole, na które Polacy zdołali odpowiedzieć tylko jednym trafieniem Ernesta Wilimowskiego, który pod względem piłkarskich i strzeleckich umiejętności nie ustępował wirtuozom z Brazylii. Polak czterokrotnie pokonał brazylijskiego bramkarza, natomiast Leonidas zaliczył tylko trzy trafienia. Strzelecki rekord Wilimowskiego został pobity dopiero w 1994 roku w Stanach Zjednoczonych, kiedy to Rosjanin Oleg Salenko zdobył pięć goli w pojedynku z Kamerunem (6:1).
W 1938 roku ostatecznie 6:5 wygrali Brazylijczycy, chociaż remis był blisko, ponieważ tuż przed końcem dogrywki w spojenie słupka z poprzeczką trafił Edward Nyc. Jednak o Wilimowskim, bohaterze przegranego meczu, do 1990 roku można było przeczytać tylko w zestawieniach statystycznych. Nigdy nie znalazł się w żadnym zestawieniu najlepszych polskich piłkarzy, a powodem tej infamii były jego pogmatwane losy. Otóż karierę rozpoczął w niemieckim FC Kattowitz, ale w 1933 roku przeszedł do polskiego Ruchu Hajduki Wielkie (obecny Ruch Chorzów), z którym zdobył cztery mistrzostwa (1934, 1935, 1936, 1938), przy okazji trzykrotnie zostając królem strzelców (1934, 1936, 1939). Jako pierwszy piłkarz w historii ligi zdobył w jednym meczu siedem, osiem, dziewięć i dziesięć goli!
Łącznie w Ruchu rozegrał w ekstraklasie 86 meczów, w których strzelił 117 bramek. Dwukrotnie znalazł się w Top 10 Plebiscytu „Przeglądu Sportowego” na najlepszego polskiego sportowca (1934 – 4. miejsce, 1937 – 7. miejsce).
Po wybuchu II wojny światowej został wpisany na niemiecką listę narodowościową. W 1940 roku wyjechał do Saksonii, został policjantem i kontynuował karierę sportową w barwach III Rzeszy. W 1942 roku jego matka Paulina Wilimowska za romans z rosyjskim Żydem trafiła do obozu koncentracyjnego Auschwitz
Po zakończeniu wojny Wilimowski za grę w niemieckiej reprezentacji (osiem meczów, 13 goli) został wymazany w historii polskiej piłki. Karierę zakończył w 1959, natomiast zmarł w 1997 roku.
W 1938 roku ostatecznie 6:5 wygrali Brazylijczycy, chociaż remis był blisko, ponieważ tuż przed końcem dogrywki w spojenie słupka z poprzeczką trafił Edward Nyc. Jednak o Wilimowskim, bohaterze przegranego meczu, do 1990 roku można było przeczytać tylko w zestawieniach statystycznych. Nigdy nie znalazł się w żadnym zestawieniu najlepszych polskich piłkarzy, a powodem tej infamii były jego pogmatwane losy. Otóż karierę rozpoczął w niemieckim FC Kattowitz, ale w 1933 roku przeszedł do polskiego Ruchu Hajduki Wielkie (obecny Ruch Chorzów), z którym zdobył cztery mistrzostwa (1934, 1935, 1936, 1938), przy okazji trzykrotnie zostając królem strzelców (1934, 1936, 1939). Jako pierwszy piłkarz w historii ligi zdobył w jednym meczu siedem, osiem, dziewięć i dziesięć goli!
Łącznie w Ruchu rozegrał w ekstraklasie 86 meczów, w których strzelił 117 bramek. Dwukrotnie znalazł się w Top 10 Plebiscytu „Przeglądu Sportowego” na najlepszego polskiego sportowca (1934 – 4. miejsce, 1937 – 7. miejsce).
Po wybuchu II wojny światowej został wpisany na niemiecką listę narodowościową. W 1940 roku wyjechał do Saksonii, został policjantem i kontynuował karierę sportową w barwach III Rzeszy. W 1942 roku jego matka Paulina Wilimowska za romans z rosyjskim Żydem trafiła do obozu koncentracyjnego Auschwitz
Po zakończeniu wojny Wilimowski za grę w niemieckiej reprezentacji (osiem meczów, 13 goli) został wymazany w historii polskiej piłki. Karierę zakończył w 1959, natomiast zmarł w 1997 roku.
* Brazylia - Polska 6:5 (3:1, 4:4)
1:0 - Leonidas (18), 1:1 - Scherfke (23 k), 2:1 - Romeu (25), 3:1 - Perácio (44), 3:2, 3:3 - Wilimowski (53, 59), 4:3 - Peracio (71), 4:4 - Wilimowski (89), 5:4, 6:4 - Leonidas Gol (93, 104), 6:5 - Wilimowski (118)
1:0 - Leonidas (18), 1:1 - Scherfke (23 k), 2:1 - Romeu (25), 3:1 - Perácio (44), 3:2, 3:3 - Wilimowski (53, 59), 4:3 - Peracio (71), 4:4 - Wilimowski (89), 5:4, 6:4 - Leonidas Gol (93, 104), 6:5 - Wilimowski (118)
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez