Dwie bramki w doliczonym czasie!
2022-10-17 11:00:00(ost. akt: 2022-10-17 09:29:45)
II LIGA PIŁKARSKA\\\ Po 90 minutach Stomil przegrywał 2:3 z Hutnikiem i wydawało się, że trzy punkty pojadą do Krakowa. Ale nie pojechały, bo w doliczonym czasie doszło do piłkarskiego trzęsienia ziemi. Niestety, w Elblągu happy endu nie było.
* Stomil Olsztyn - Hutnik Kraków 4:3 (1:2)
0:1 - Urban (33), 0:2 - Kośmicki (43 samob.), 1:2 - Caetano (45+2), 2:2 - Krawczun (56), 2:3 - Lelek (70), 3:3 - Karlikowski (90+5), 4:3 - Kurbiel (90+7 k)
STOMIL: Mądrzyk - Kalisz (36 Wójcik), Kośmicki, Tecław, Waleńcik, Maćkowiak (66 Karlikowski) - Szypulski (56 Krawczun), Spychała, Shibata, Caetano - Kurbiel
0:1 - Urban (33), 0:2 - Kośmicki (43 samob.), 1:2 - Caetano (45+2), 2:2 - Krawczun (56), 2:3 - Lelek (70), 3:3 - Karlikowski (90+5), 4:3 - Kurbiel (90+7 k)
STOMIL: Mądrzyk - Kalisz (36 Wójcik), Kośmicki, Tecław, Waleńcik, Maćkowiak (66 Karlikowski) - Szypulski (56 Krawczun), Spychała, Shibata, Caetano - Kurbiel
Hutnik występuje w II lidze tylko dlatego, że z rozgrywek wycofały się Wigry. Nic więc dziwnego że w tym sezonie krakowianie także spisują się słabo, o czym świadczyło ostatnie miejsce w tabeli. Mimo to trener Stomilu Szymon Grabowski spodziewał się ciężkiego meczu, ale na pewno nie przypuszczał, że mecz będzie aż tak szalony.
Gospodarze musieli zagrać bez Kubania, który w Puławach obejrzał czwartą żółtą kartkę, oraz Żwira, którego kontuzja mięśnia dwugłowego uda okazała się cięższa niż pierwotnie przypuszczano. Poza tym na ławce rezerwowych zabrakło mającego problemy z plecami Bartosza Florka. Dla odmiany po karze za kartki do wyjściowego składu wrócił Shun Shibata, a od pierwszej minuty zagrali także Bartosz Waleńcik, Igor Kośmicki i Sebastian Szypulski.
Gospodarze musieli zagrać bez Kubania, który w Puławach obejrzał czwartą żółtą kartkę, oraz Żwira, którego kontuzja mięśnia dwugłowego uda okazała się cięższa niż pierwotnie przypuszczano. Poza tym na ławce rezerwowych zabrakło mającego problemy z plecami Bartosza Florka. Dla odmiany po karze za kartki do wyjściowego składu wrócił Shun Shibata, a od pierwszej minuty zagrali także Bartosz Waleńcik, Igor Kośmicki i Sebastian Szypulski.
Niestety, po 43 minutach olsztynianie przegrywali 0:2, na dodatek drugi gol padł po samobójczym trafieniu Kośmickiego - fatalnie w tej sytuacji zachował się bramkarz Stomilu Jakub Mądrzyk, który minął się z dośrodkowaniem.
Całe szczęście w doliczonym czasie kontaktową bramkę strzelił Caetano, który głową wpakował piłkę do siatki po dośrodkowaniu Spychały z rzutu wolnego.
Po przerwie Stomil dążył do wyrównania, no i w 56. min gola strzelił Krawczun, który dosłownie chwilę wcześniej pojawił się na boisku! 11 minut później ten sam piłkarz mógł zaliczyć asystę, niestety, jego podania nie wykorzystał Shibata.
A że niewykorzystane sytuacje się mszczą, więc w 70. min Hutnik przeprowadził szybki atak, po którym piłkę do bramki skierował Lelek. Stomil znowu musiał odrabiać straty, ale tracił kolejne minuty na biciu głową w mur. Na zegarze minęła już 90. min, więc część kibiców szykowała się do opuszczenia stadionu, ale sędzia przedłużył mecz o osiem minut, które - jak się okazało - wstrząsnęły Hutnikiem.
Całe szczęście w doliczonym czasie kontaktową bramkę strzelił Caetano, który głową wpakował piłkę do siatki po dośrodkowaniu Spychały z rzutu wolnego.
Po przerwie Stomil dążył do wyrównania, no i w 56. min gola strzelił Krawczun, który dosłownie chwilę wcześniej pojawił się na boisku! 11 minut później ten sam piłkarz mógł zaliczyć asystę, niestety, jego podania nie wykorzystał Shibata.
A że niewykorzystane sytuacje się mszczą, więc w 70. min Hutnik przeprowadził szybki atak, po którym piłkę do bramki skierował Lelek. Stomil znowu musiał odrabiać straty, ale tracił kolejne minuty na biciu głową w mur. Na zegarze minęła już 90. min, więc część kibiców szykowała się do opuszczenia stadionu, ale sędzia przedłużył mecz o osiem minut, które - jak się okazało - wstrząsnęły Hutnikiem.
Najpierw z 40 m w pole karne gości dośrodkował Karlikowski, ale niespodziewanie - zwłaszcza dla krakowskiego bramkarza - wyszedł z tego strzał (złośliwi mówią o takim zagraniu „centrostrzał”), w efekcie piłka wpadła do siatki!
Czyli remis, ale mecz się na tym nie skończył, bowiem zaledwie dwie minuty później - w ostatniej akcji - gospodarze wywalczyli rzut karny. O dziwo do piłki nie podszedł Tecław, etatowy wykonawca jedenastek, a Kurbiel. Napastnik wytrzymał olbrzymią presję i strzelił zwycięską bramkę, po której na boisku i trybunach zapanowała ogromna euforia.
Czyli remis, ale mecz się na tym nie skończył, bowiem zaledwie dwie minuty później - w ostatniej akcji - gospodarze wywalczyli rzut karny. O dziwo do piłki nie podszedł Tecław, etatowy wykonawca jedenastek, a Kurbiel. Napastnik wytrzymał olbrzymią presję i strzelił zwycięską bramkę, po której na boisku i trybunach zapanowała ogromna euforia.
- Od początku, gdy tylko przyszedłem do Olsztyna, chciałem, żeby Stomil nie był byle jaki, tylko żeby było dużo emocji. Cieszę się, że właśnie tak to dzisiaj wyglądało - powiedział trener Szymon Grabowski. - Co prawda nasza gra nie wyglądała tak, jak sobie zaplanowaliśmy, ale chłopcy i tak zrobili coś niewiarygodnego. W ostatniej chwili wydarliśmy to zwycięstwo, które z przebiegu meczu uważam za zasłużone.
W pierwszej połowie nie mogliśmy sobie poradzić z ustawieniem przeciwnika w środku pola, bo byliśmy opieszali nie realizowaliśmy tego, co sobie zakładaliśmy. Ale po przerwie na boisko wyszła drużyna, która podjęła walkę, która chciała walczyć. Gdyby Shibata trafił na 3:2, to może mecz nie miałby takiej dramaturgii w końcówce. Cieszę się, że ludzie, którzy weszli na boisko w drugiej połowie, wnieśli bardzo dużo do naszej gry. Cieszę się też, że nawet ci, którzy w końcówce grali z urazami, także dali z siebie maksa, pokazując stomilowski charakter. To było ważne zwycięstwo, mam nadzieję, że kibice zapamiętają je na długo - zakończył szkoleniowiec Stomilu.
W pierwszej połowie nie mogliśmy sobie poradzić z ustawieniem przeciwnika w środku pola, bo byliśmy opieszali nie realizowaliśmy tego, co sobie zakładaliśmy. Ale po przerwie na boisko wyszła drużyna, która podjęła walkę, która chciała walczyć. Gdyby Shibata trafił na 3:2, to może mecz nie miałby takiej dramaturgii w końcówce. Cieszę się, że ludzie, którzy weszli na boisko w drugiej połowie, wnieśli bardzo dużo do naszej gry. Cieszę się też, że nawet ci, którzy w końcówce grali z urazami, także dali z siebie maksa, pokazując stomilowski charakter. To było ważne zwycięstwo, mam nadzieję, że kibice zapamiętają je na długo - zakończył szkoleniowiec Stomilu.
* Olimpia Elbląg - Polonia Warszawa 0:2 (0:2)
0:1 - Piątek (15), 0:2 - Mikołajewski (34)
OLIMPIA: Witan - Sarnowski, Kuczałek, Piekarski, Jakubczyk, Danilczyk, Czernis (90 Filipczyk), Stefaniak (71 Gutowski), Sienkiewicz (60 Famulak), Wojtyra (60 Rajch), Stasiak (90 Łabecki)
0:1 - Piątek (15), 0:2 - Mikołajewski (34)
OLIMPIA: Witan - Sarnowski, Kuczałek, Piekarski, Jakubczyk, Danilczyk, Czernis (90 Filipczyk), Stefaniak (71 Gutowski), Sienkiewicz (60 Famulak), Wojtyra (60 Rajch), Stasiak (90 Łabecki)
Według wielu fachowców, był to „mecz kolejki”. Goście zapowiedzieli, że w Elblągu chcą wywalczyć minimum remis. - Jeśli jednak nadarzy się okazja wywiezienia trzech punktów, to chętnie z niej skorzystamy - przyznał Rafał Smalec, trener Polonii.
No i warszawianie od pierwszej minuty prowadzili otwartą grę, jednak ataki Olimpii były zdecydowanie groźniejsze, m.in. dwukrotnie przed szansą stanął Wojtyra. Wydawało się, że bramka dla elblążan jest tylko kwestią czasu, jednak do siatki trafili warszawianie: z lewej strony boiska Fidziukiewicz dośrodkował do Piątka, który dopełnił formalności.
Elblążanie nie zwiesili głów, tylko zaatakowali z jeszcze większym zaangażowaniem atakowali. Taka postawa przyniosła efekt już w 25. min, gdy po faulu na Wojtyrze sędzia odgwizdał rzut karny. Piłkę na 11. metrze ustawił Stasiak, najskuteczniejszy w tym sezonie zawodnik Olimpii (4 gole), uderzył nieźle, jednak bramkarz spisał się jeszcze lepiej...
A że nieszczęścia podobno chodzą parami, więc po dziewięciu minutach Polonia prowadziła już 2:0.
Po przerwie elblążanie dążyli do zmiany wyniku, nadal atakując, m.in. w 59 min. groźnie strzelił Danilczyk. Potem nastąpiła 11-minutowa przerwa, bo kibice Olimpii postanowili pokazać, jak na stadionie używa się środków pirotechnicznych. Zazwyczaj takie fajerwerki robi się po wygranym meczu, więc nie za bardzo wiadomo, co w ten sposób chcieli uczcić sympatycy elbląskiego drugoligowca...
Po powrocie do gry podopieczni trenera Przemysława Gomułki atakowali już całym zespołem, ale czujnie grała defensywa Polonii, w efekcie wynik już się nie zmienił.
No i warszawianie od pierwszej minuty prowadzili otwartą grę, jednak ataki Olimpii były zdecydowanie groźniejsze, m.in. dwukrotnie przed szansą stanął Wojtyra. Wydawało się, że bramka dla elblążan jest tylko kwestią czasu, jednak do siatki trafili warszawianie: z lewej strony boiska Fidziukiewicz dośrodkował do Piątka, który dopełnił formalności.
Elblążanie nie zwiesili głów, tylko zaatakowali z jeszcze większym zaangażowaniem atakowali. Taka postawa przyniosła efekt już w 25. min, gdy po faulu na Wojtyrze sędzia odgwizdał rzut karny. Piłkę na 11. metrze ustawił Stasiak, najskuteczniejszy w tym sezonie zawodnik Olimpii (4 gole), uderzył nieźle, jednak bramkarz spisał się jeszcze lepiej...
A że nieszczęścia podobno chodzą parami, więc po dziewięciu minutach Polonia prowadziła już 2:0.
Po przerwie elblążanie dążyli do zmiany wyniku, nadal atakując, m.in. w 59 min. groźnie strzelił Danilczyk. Potem nastąpiła 11-minutowa przerwa, bo kibice Olimpii postanowili pokazać, jak na stadionie używa się środków pirotechnicznych. Zazwyczaj takie fajerwerki robi się po wygranym meczu, więc nie za bardzo wiadomo, co w ten sposób chcieli uczcić sympatycy elbląskiego drugoligowca...
Po powrocie do gry podopieczni trenera Przemysława Gomułki atakowali już całym zespołem, ale czujnie grała defensywa Polonii, w efekcie wynik już się nie zmienił.
- Rozegraliśmy najlepszy w tym sezonie mecz, a mimo to zeszliśmy z boiska pokonani - ocenił elbląski szkoleniowiec. - Graliśmy w piłkę, stwarzaliśmy sytuacje, ale gole nie padły, bo bramkarz Polonii był tego dnia niesamowity. Uważam, że byliśmy drużyną lepszą, ale Polonia zagrała mądrze.
Warto zauważyć, że w Olimpii niespodziewanie zabrakło kapitana drużyny Kamila Wengera, który przez siedem sezonów bronił barw żółto-biało-niebieskich. Zapytany o to trener Gomułka odpowiedział: - Wenger zrobił coś, co sprawiło, że w tym sezonie, dopóki będę szkoleniowcem, już nie zagra w mojej drużynie.
O co poszło, nie wiadomo, wiemy jedynie, że nowym kapitanem drużyny został bramkarz Andrzej Witan.
W sobotę Olimpia zagra na wyjeździe z Garbarnią Kraków, natomiast już jutro w 1/16 finału Pucharu Polski elblążanie - także na wyjeździe - zmierzą się z KKS Kalisz
Z innych meczów 15. kolejki godny uwagi jest wynik meczu w Lublinie, gdzie miejscowy Motor, który wlecze się w ogonie drugoligowej tabeli, niespodziewanie ograł Kotwicę, czyli lidera.
* Inne wyniki 15. kolejki: Garbarnia Kraków - GKS Jastrzębie 4:4 (Drazik 51 samob., Purcha 75, 90 k, Polak 81 - Stanclik 30, 87 k, Kamiński 34, Boruń 57), Olimpia Elbląg - Polonia Warszawa 0:2 (Piątek 15, Mikołajewski 34), Górnik Polkowice - Zagłębie II Lubin 3:0 (Piech 19, 87, Kiebzak 89), Motor Lublin - Kotwica Kołobrzeg 3:1 (Szarek 2, Król 73, Kahsay 82 - Goncerz 54 k), KKS 1925 Kalisz - Radunia Stężyca 5:1 (Giel 34, Gawlik 56, Gordillo 62 k, 77, Wysokiński 72 - Sobków 8), Pogoń Siedlce - Siarka Tarnobrzeg 1:2 (Demianiuk 81 - Bałdyga 43, Agudo 77), Śląsk II Wrocław - Wisła Puławy 1:2 (Stawny 90+1 - Paluchowski 58, Klichowicz 90+3 k), Znicz Pruszków - Lech II Poznań 0:1 (Palacz 7).
O co poszło, nie wiadomo, wiemy jedynie, że nowym kapitanem drużyny został bramkarz Andrzej Witan.
W sobotę Olimpia zagra na wyjeździe z Garbarnią Kraków, natomiast już jutro w 1/16 finału Pucharu Polski elblążanie - także na wyjeździe - zmierzą się z KKS Kalisz
Z innych meczów 15. kolejki godny uwagi jest wynik meczu w Lublinie, gdzie miejscowy Motor, który wlecze się w ogonie drugoligowej tabeli, niespodziewanie ograł Kotwicę, czyli lidera.
* Inne wyniki 15. kolejki: Garbarnia Kraków - GKS Jastrzębie 4:4 (Drazik 51 samob., Purcha 75, 90 k, Polak 81 - Stanclik 30, 87 k, Kamiński 34, Boruń 57), Olimpia Elbląg - Polonia Warszawa 0:2 (Piątek 15, Mikołajewski 34), Górnik Polkowice - Zagłębie II Lubin 3:0 (Piech 19, 87, Kiebzak 89), Motor Lublin - Kotwica Kołobrzeg 3:1 (Szarek 2, Król 73, Kahsay 82 - Goncerz 54 k), KKS 1925 Kalisz - Radunia Stężyca 5:1 (Giel 34, Gawlik 56, Gordillo 62 k, 77, Wysokiński 72 - Sobków 8), Pogoń Siedlce - Siarka Tarnobrzeg 1:2 (Demianiuk 81 - Bałdyga 43, Agudo 77), Śląsk II Wrocław - Wisła Puławy 1:2 (Stawny 90+1 - Paluchowski 58, Klichowicz 90+3 k), Znicz Pruszków - Lech II Poznań 0:1 (Palacz 7).
PO 15 KOLEJKACH
1. Kotwica 35 28:14
2. Kalisz 28 32:21
------------------------------
3. Polonia 28 27:16
4. Wisła 27 28:18
5. Jastrzębie 24 20:17
6. Znicz 23 21:19
------------------------------
7. Olimpia 22 21:16
8. Zagłębie II 22 22:29
9. Stomil 21 22:20
10. Górnik 18 17:18
11. Garbarnia 16 28:31
12. Radunia 16 25:31
13. Śląsk II 16 21:26
14. Siarka 16 22:29
-------------------------------
15. Pogoń 15 18:23
16. Lech II 15 21:27
17. Motor 15 16:24
18. Hutnik 11 24:35
1. Kotwica 35 28:14
2. Kalisz 28 32:21
------------------------------
3. Polonia 28 27:16
4. Wisła 27 28:18
5. Jastrzębie 24 20:17
6. Znicz 23 21:19
------------------------------
7. Olimpia 22 21:16
8. Zagłębie II 22 22:29
9. Stomil 21 22:20
10. Górnik 18 17:18
11. Garbarnia 16 28:31
12. Radunia 16 25:31
13. Śląsk II 16 21:26
14. Siarka 16 22:29
-------------------------------
15. Pogoń 15 18:23
16. Lech II 15 21:27
17. Motor 15 16:24
18. Hutnik 11 24:35
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez