Piąty z rzędu mecz Olimpii bez porażki. Elblążanie przywieźli punkt z Wrocławia

2022-08-14 15:00:00(ost. akt: 2022-08-14 15:43:58)

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

II LIGA PIŁKARSKA\\\ Zawodnicy Olimpii Elbląg rozegrali trzeci mecz w tym sezonie na wyjeździe. Jak do tej pory, nie ponieśli "na obczyźnie" żadnej porażki. Tym razem w stolicy Dolnego Śląska zremisowali z tamtejszym Śląskiem II 1:1.
• Śląsk II Wrocław — Olimpia Elbląg 1:1 (1:1)
0:1 — Senkevich (4), 1:1 — Kurowski (44)

OLIMPIA: Witan — Piekarski, Sarnowski, Wenger (71 Wierzba), Jakubczyk, Danilczyk (60 Famulak), Czernis, Senkevich, Rajch (46 Turzyniecki), Branecki (71 Wojtyra), Stasiak,

Elblążanie po dobrym meczu ze Stomilem Olsztyn jechali do Wrocławia w pozytywnych nastrojach, a celem eskapady była kolejna zdobycz punktowa. Piłkarze Olimpii nie puszczali słów na wiatr i z trudnego terenu wywieźli cenny remis. O punkty walczył też Śląsk II, który w tym sezonie grając w roli gospodarza nie wygrał żadnego ze spotkań. Pojedynek pomiędzy tymi zespołami był piątym spotkaniem w historii obu klubów i czterokrotnie zwycięsko wychodzili z nich wrocławianie.

Mecz zaczął się po myśli elblążan. W 4 minucie strzał Marcina Rajcha został zablokowany, piłka jednak trafiła pod nogi Jana Senkevicha, a ten ładnym technicznie strzałem posłał piłkę do siatki (futbolówka odbiła się wcześniej od słupka).

Po stracie gola miejscowi ruszyli do odrabiania strat, atakowali i uzyskali optyczną przewagę. W 14 minucie z dystansu niecelnie uderzył Olivier Wypart. Po chwili świetną okazję do podwyższenia wyniku miał Aron Stasiak, który po rzucie rożnym wykonywanym przez Senkevicha został pozostawiony bez opieki w polu karnym. Świetnie w tej sytuacji spisał się jednak bramkarz Śląska Oskar Mielcarz, broniąc instynktownie strzał elblążanina.

Śląsk cierpliwie budował swoje ataki i to w końcu dało efekt. Pod koniec pierwszej połowy, po dośrodkowaniu Filipa Gryglaka, piłkę odbił bramkarz Olimpii Andrzej Witan, a Miłosz Kurowski z łatwością skierował ją do pustej bramki.

Druga odsłona meczu zaczęła się od ataków gospodarzy, ale brakowało im dokładności w wykończeniu akcji. Miejscowym starczyło sił na kwadrans i po godzinie meczu gra się wyrównała. W 64 minucie na bramkę Mielcarza dwukrotnie strzelał Stasiak, ale niecelnie.

Nikt nie dawał za wygraną, więc końcówka spotkania była bardzo nerwowa. Do rozstrzygnięcia na korzyść Olimpii mogło dojść w ostatniej akcji meczu — piłkę po strzale Dawida Wojtyry końcami palców obronił bramkarz wrocławski i w ten sposób uratował swoją drużynę od porażki, potwierdzając bardzo dobry występ przeciwko Olimpii.

Kolejny mecz Olimpia rozegra w najbliższą sobotę o godz. 17 u siebie ze Zniczem Pruszków.

Jerzy Kuczyński