Pod koszem jeszcze wakacje

2022-08-04 14:00:00(ost. akt: 2022-08-04 14:19:31)

Autor zdjęcia: Artur Szczepański

KOSZYKÓWKA\\\ Z Tomaszem Sztąberskim, trenerem pierwszoligowego KKS Agapit Olsztyn, rozmawiamy o przygotowaniach do sezonu, Jezioranach, zmianach kadrowych, szkoleniu młodzieży oraz o Uranii, która dla koszykarek może okazać się zbyt droga.
- Piłkarze już grają, szczypiorniści i siatkarze rozpoczęli przygotowania do sezonu, a koszykarki?
- Są na wakacjach. Do treningów wracamy bowiem dopiero 20 sierpnia, a przygotowania zaczniemy od tygodniowego obozu w Jezioranach, gdzie będziemy trenować dwa lub trzy razy dziennie. Potem formę będziemy szlifować w Olsztynie, a w planach mamy też udział w towarzyskim turnieju w Płocku. Natomiast liga rusza w październiku, ale jeszcze nie wiadomo dokładnie kiedy, tak jak nie wiadomo, ile zagra w niej zespołów. W tej chwili żadnych szczegółów nie znamy, poza tym, że zostanie utrzymany podział na dwie grupy i że dostaliśmy licencję na grę w I lidze.
- Poprzedni sezon mieliście znakomity, bo fazę zasadniczą zakończyliście na trzecim miejscu w grupie A, a potem otarliście się o półfinały. Ostatecznie zostaliście sklasyfikowani na miejscach 5-8.
- Mniej więcej była to powtórka z przedostatniego sezonu, bo wtedy też walczyliśmy o awans do półfinału. Można uznać, że ten ostatni był nawet trochę gorszy, bo przecież z Poznaniem w ćwierćfinale przegraliśmy 0-2, tymczasem rok wcześniej o awansie rywalek musiał rozstrzygnąć trzeci mecz. A co do miejsca, które zajęliśmy, to uważam, że było to miejsce piąte. I tego się trzymajmy (śmiech).
- Kilka miesięcy temu w jednym z wywiadów opublikowanych w „Gazecie Olsztyńskiej” powiedziałeś, że nie wyobrażasz sobie zespołu bez Joanny Chełchowskiej, tymczasem stało się to szybciej niż sądziłeś, bo pani Joanna za kilka miesięcy zostanie matką.
- Rzeczywiście pani kapitan opuści nas na jakiś czas, ale myślę, że jak wszystko pójdzie dobrze, to jeszcze w tym sezonie zobaczymy ją na boisku.
- A kogo zatem w najbliższych rozgrywkach już na pewno w KKS nie zobaczymy?
- Odchodzą 19-letnia Zuzanna Bałdyga oraz Natalia Sobotka, która zakończyła karierę. To są nasze trzy poważne ubytki w składzie.
- A co z Ksenią Woźniak, która z powodu kontuzji ostatni sezon miała stracony?
- Ksenia jeszcze się nie zadeklarowała. Wiem jednak, że czuje się dobrze, ale ma chyba jakieś obawy po tej ostatniej kontuzji. Jeśli zakończy karierę, na pewno będzie to osłabienie zespołu.
- Wychodzi na to, że możecie stracić nawet cztery zawodniczki, kto więc je zastąpi?
- Są pewne kandydatki, ale jeśli się nie dogadamy, wtedy skład uzupełnimy dużo młodszymi rocznikami.
- Waszą bazą w najbliższym sezonie ponownie będą gościnne Jeziorany?
- Tak jest, ta sprawa jest już dopięta, bo cały czas możemy liczyć na życzliwość burmistrza i dyrektora miejscowego OSiR-u.
- O ile pamiętam zgodnie z planem najbliższy sezon miał być waszym ostatnim sezonem spędzonym na wygnaniu, bo potem mieliście wrócić do nowej olsztyńskiej Uranii.
- Obawiam się, że my z naszym małym budżetem do tej Uranii nigdy nie trafimy, bo po prostu nie będzie nas na nią stać. Zapowiada się bowiem, że koszty wynajęcia tej hali będą wysokie, więc może się to skończyć tak, że my po prostu już na stałe osiądziemy w Jezioranach. Czas pokaże, jak się sytuacja rozwinie.
- Skąd ten pesymizm? Znane są już stawki za wynajem Uranii?
- Nie, ale już zapowiedziano, że nie możemy liczyć na preferencyjne ceny, tak jak mieliśmy w starej hali przy ulicy Głowackiego. To jest już nie do powtórzenia. Ale na razie nie ma co o tym dywagować, bo Uranii jeszcze nie ma.
- Jeśli jednak ten scenariusz się spełni, to może za dwa lata w I lidze koszykarek zagra KKS Jeziorany?
- Niewykluczone (śmiech). Tylko że Jeziorany musiałyby przejąć schedę po olsztyńskim Urzędzie Miasta, który w tej chwili jest naszym głównym sponsorem.
- A co słychać w waszych grupach młodzieżowych?
- Niestety, bardzo mocno odbiła się na nich pandemia. W efekcie teraz te grupy praktycznie odbudowujemy, jednak bardzo ciężko jest przyciągnąć do sportu młodzież urodzoną po 2000 roku. Do koszykarskich treningów nie zachęca też brak stałej bazy, bo to tej pory mieliśmy swój OSiR, a teraz treningi za każdym razem odbywają się gdzieś indziej.
ARTUR DRYHYNYCZ