Z defensywy po... tytuł króla strzelców! Wywiad z Łukaszem Barańskim z Mazura Pisz

2022-07-21 13:00:00(ost. akt: 2022-07-21 14:09:05)
Łukasz Barański ze statuetką A-klasowego króla strzelców sezonu 2021/2022

Łukasz Barański ze statuetką A-klasowego króla strzelców sezonu 2021/2022

Autor zdjęcia: archiwum klubu

PIŁKA NOŻNA\\\ Awans, podobnie jak i statuetka króla strzelców, jest naszym wspólnym sukcesem — mówi Łukasz Barański. Choć większość kariery spędził w linii defensywnej, to obecnie jest czołowym snajperem Mazura Pisz i całej grupy 1 A klasy.
W jaki sposób, tak technicznie, dotarła do Ciebie statuetka króla strzelców?
— W tym czasie nie mogłem osobiście stawić się w Olsztynie, więc Warmińsko-Mazurski Związek Piłki Nożnej wysłał mi ją, po prostu, kurierem. Gdy ją zauważyłem, stała pod drzwiami, jak to bywa z przesyłkami o takich gabarytach. Początkowo nawet nie domyśliłem się co to jest, bo dość często robię zakupy przez Internet. Kształt był jednak dość zastanawiający. A gdy zobaczyłem etykietkę… Dawno już nie cieszyłem się tak przy rozpakowywaniu przesyłki.

Masz już przygotowane na nią miejsce w domu?
— Właściwie to tak, choć… niewiele czasu spędziła do tej pory na tej półce. Przypadła do gustu również i moim dzieciom, wciąż często widzę ją w ich rękach.

Która z 23 bramek zdobytych w sezonie 2021/2022 ucieszyła Cię najbardziej?
— Trudno wskazać mi konkretnie tę jedną, jedyną. Najbardziej cieszą mnie jednak zwykle te, które otwierają wynik spotkania. To szczególnie ważne gole, bo dają całej drużynie względny spokój i dodatkową pewność w grze. Tak było m.in. w pierwszym starciu derbowym przeciw MKS Ruciane-Nida. Łącznie zdobyłem wtedy na wyjeździe dwie bramki, jedną dorzucił Rafał Ptak.

W wyścigu o tytuł króla strzelców po piętach deptał Ci Kacper Serowik z Kłobuka Mikołajki. Spotkaliście się bezpośrednio w ostatniej kolejce sezonu. Czuliście między sobą tę indywidualną rywalizację?
— Ten mecz na długo zapadnie mi w pamięci. Niesamowity upał, na sztucznej murawie w Kolnie czuliśmy się jak na patelni [drużyny spotkały się tam ze względu na trwające prace modernizacyjne na stadionie w Piszu – przyp. K.K.]. Zdawało się, że dość szybko „pozamiataliśmy”. Gdy po 35 minutach prowadziliśmy już 6:1, czuliśmy pełną kontrolę nad spotkaniem. Jedną z bramek sam strzeliłem, więc miałem nad Kacprem przewagę 4 goli. Pomyślałem: „Żadne cuda już tu się nie wydarzą”…

Zrobiło się jednak jeszcze goręcej. Kłobuk ruszył do kontrataku, chwilę po zmianie stron ustrzelił dodatkowe 4 bramki. Jedną z nich zdobył wspomniany Kacper.
— Trudno mi powiedzieć, co wtedy się z nami stało. Zabrakło sił? Może. Na szczęście ta niemoc nie trwała zbyt długo i ostatecznie przypieczętowaliśmy sezon wygraną 7:5.

Nie było między Tobą a Kacprem złej krwi?
— Nie. Podszedł zresztą do mnie po meczu, pogratulował. Powiedział nawet coś w stylu: „Piona wariacie”. I, faktycznie, przybiliśmy sobie tę piątkę. Futbol to nie jest miejsce na złą krew. Mówię to i jako zawodnik, i jako szkoleniowiec grup młodzieżowych. Z czystym sumieniem mogę więc jeszcze raz pogratulować Kacprowi świetnego wyniku indywidualnego. W minionym sezonie był naprawdę istotnym elementem zespołu z Mikołajek. Polubiłem nawet tę naszą „rywalizację”. Ubolewam tylko nad tym, że Kłobuk nie awansował po barażach [porażka w dwumeczu z Łyną Sępopol — przyp. K.K.]. Trzymałem kciuki za ich triumf. Liczyłem na to, że razem będziemy cieszyli się z awansu do klasy okręgowej. Wyszło jak wyszło, pozostaje życzyć im powodzenia w kolejnym sezonie.

W ostatnim wywiadzie trener Sebastian Poświata stwierdził, że jesteś jak wino. „Im starszy, tym lepszy”. Ile jeszcze zamierzasz biegać po boisku jako zawodnik?
– To fakt, Sebastian dość często mi to powtarza. Stary się jednak nie czuję, we wrześniu kończę dopiero 35 lat (śmiech). Pamiętam jak w przeszłości pisaliśmy po jednym ze spotkań. Nie byłem zbyt szczęśliwy ze swojej roli na boisku. Chciałem grać bardziej z przodu, choć ponad połowę mojej przygody z piłką nożną spędziłem w formacji defensywnej. Poprosiłem go wtedy o kredyt zaufania, a on mi go udzielił. I, patrząc przez pryzmat tej statuetki króla strzelców, jego decyzja wyszła chyba na dobre nam wszystkim. Wiem jednak, że łatwa nie była. Dlatego chcę mu podziękować za otrzymaną szansę.

Zdemolowaliście tabelę A klasy. Awans jest dowodem na to, że czarne chmury uleciały znad piskiego futbolu?
— Kilka lat trwało, nim podnieśliśmy się po spadku z okręgówki, ale myślę, że najgorsze już daleko za nami. Przed nami ważny rok. Ważne, byśmy dobrze go rozpoczęli, bo… wtedy później już „jakoś pójdzie”. Nie możemy zwalniać tempa. Mamy świadomość, że po przeprowadzce poziom będzie już zdecydowanie wyższy. Musimy być skoncentrowani, bo wystarczy chwila nieuwagi, by… nieźle się zdziwić.

Wróćmy do Twojego wieku. Ile jeszcze zamierzasz biegać po murawie jako zawodnik?
— Szczerze? Sam nie wiem (śmiech). Codziennie rano wstaję z różnymi bólami. Wychodzę jednak z założenia, że prawdziwe problemy zaczną się dopiero wtedy, gdy… przestanę się ruszać. Dopóki biegam, dopóki względnie dopisuje zdrowie, będę dawał z siebie wszystko.

Jakie plany na dalszą część wakacji?
— Chwila przerwy i jedziemy dalej! Właściwie to już zacząłem się przygotowywać do następnego sezonu. Od dwóch tygodni trenuję siłowo, do tego rower, spacery… W tym wieku dłuższa przerwa jest niebezpieczna, bo po każdym dodatkowym dniu bezczynności później jeszcze trudniej ruszyć. Łączenie roli trenera grup dziecięcych i gra w seniorach to niemałe wyzwanie. Zwłaszcza, gdy ma się rodzinę.

Córeczki i żona nie mają nic przeciw, że wciąż tyle poświęcasz futbolowi?
– Potężne wsparcie, które wciąż otrzymuję z ich strony, jest jedną z rzeczy najbardziej motywujących mnie do działania. Życzę każdemu, by mógł cieszyć się takimi prywatnymi kibicami. Wiem, że zwłaszcza moją żonę, Kasię, kosztuje to niemało. Dlatego bardzo, bardzo jej dziękuję. Jest niesamowita.

Dzieciaki Mazura mają w wakacje wolne od futbolu?
— W sierpniu planujemy zorganizować obozy sportowe dla naszej młodzieży. Jest przy tym dużo pracy, ale jestem dobrej myśli. Świetną robotę w tej kwestii robi m.in. nasza trenerka, Aleksandra Grajko. Ma głowę pełną pomysłów, wspólnie udaje się nam wszystkim w klubie przyzwoicie wiązać koniec z końcem…

Czuję, że lista osób, którym chciałbyś podziękować, byłaby długa.
— To prawda (śmiech). Ale jest teraz i kogo w Mazurze chwalić. Dlatego też chciałbym podziękować całemu zespołowi za wspólny sezon. Udało nam się stworzyć zgraną, solidną ekipę. Awans, podobnie jak i ta statuetka króla strzelców, jest naszym wspólnym sukcesem. Wierzę, że jeśli uda się utrzymać tak świetną atmosferę i formę, to klasa okręgowa zostanie w Piszu na dłużej.

O ile znów nie sięgniecie po awans.
— Nie wybiegajmy myślami tak daleko (śmiech). W klasie okręgowej, jako beniaminek, nie będziemy mieli lekko. Co nie oznacza, że zamierzamy być przysłowiowymi „chłopcami do bicia”. Nikomu punktów za darmo rozdawać nie będziemy.

Kamil Kierzkowski


Najlepsi snajperzy warmińsko-mazurskiej klasy A (grupa 1) w sezonie 2021/2022:
23 gole — Łukasz Barański (Mazur Pisz)
20 — Kacper Serowik (Kłobuk Mikołajki)
17 — Kamil Samsel (Reduta Bisztynek)
13 — Radosław Biedulski (Cresovia Górowo Iławeckie),
12 — Martyn Potaś (MKS Ruciane-Nida)
11 — Radosław Kurywczak (GKS Granica Bezledy), Dawid Maćkowiak (Reduta Bisztynek),
10 — Przemysław Kazimierz Bartoszek (Tempo Ramsowo/Wipsowo),
9 — Dominik Ciesielski (Cresovia Górowo Iławeckie), Krzysztof Antosiewicz (Mazur Pisz), Patryk Hałaburda (MKS Ruciane-Nida)

"W klasie okręgowej nikomu za darmo punktów rozdawać nie będziemy"!
fot. Groundhopping Warmia i Mazury