Michniewicz odwiedził Olsztyn

2022-07-11 13:00:00(ost. akt: 2022-07-11 13:10:06)
 Czesław Michniewicz i Andrzej Nakielski

Czesław Michniewicz i Andrzej Nakielski

Autor zdjęcia: Emil Marecki

PIŁKA NOŻNA\\\ W piątkowe popołudnie w Olsztynie w hali Naki przy ulicy Tuwima Czesław Michniewicz, selekcjoner reprezentacji Polski, spotkał się z młodymi zawodnikami trenującymi w akademii prowadzonej przez Andrzeja Nakielskiego.
Było dużo pytań i rozmów na tematy piłkarskie, ale najważniejsze tego dnia była możliwość zrobienia sobie zdjęcia z Czesławem Michniewiczem oraz zdobycie cennego autografu selekcjonera, który wprowadził reprezentację Polski na mistrzostwa świata w Katarze.
Jak doszło do tego wydarzenia? Czesław Michniewicz i Andrzej Nakielski poznali się na początku lat 90. w Bałtyku Gdynia. Razem także studiowali na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Trójmieście, a potem grali w Polonii Gdańsk. Potem im drogi się rozeszły, bo Czesław Michniewicz występował w Amice Wronki, a Andrzej Nakielski w Stomilu Olsztyn. Przyjaźń została jednak na lata, stąd wizyta w Olsztynie selekcjonera reprezentacji, który spotkał z młodymi piłkarzami szkółki Naki Olsztyn.
- Bardzo sympatyczne spotkanie - ocenił Nakielski. - Selekcjoner przekazał kilka ciekawych wiadomości i komunikatów. Czesiek jest normalnym człowiekiem, dlatego - mimo tego, że osiągnął tak wiele w futbolu jako trener - znalazł czas podczas urlopu na Warmii i Mazurach, by przyjechać do Olsztyna. Z takiego spotkania młodzi piłkarze na pewno sporo wyciągną, bo ja też mogę przekazywać im pewne sprawy, ale jak to samo powie selekcjoner reprezentacji, wtedy taki przekaz nabiera większej mocy - przyznał Andrzej Nakielski.
- Dziękuję Andrzejowi za zaproszenie - powiedział na wstępie spotkania Czesław Michniewicz. - Kiedyś obiecałem mu, że przyjadę do niego jako selekcjoner reprezentacji Polski, chociaż wtedy jeszcze nie było wiadomo, że będę prowadził kadrę. No i teraz wykorzystałem dogodny termin, bo jestem akurat po krótkim odpoczynku w Giżycku, a poza tym bardzo lubię Olsztyn. Wychowałem się w Biskupcu Pomorskim, czyli niedaleko stąd, więc Warmia i Mazury są mi bliskie.
Co usłyszeli młodzi piłkarze podczas spotkania? Oto najważniejsze fragmenty wypowiedzi Czesława Michniewicza:

JAK OSIĄGNĄĆ SUKCES?
- Żeby być w tym miejscu, w którym jestem, musiałem przejść przez wiele etapów nauki. Wiem, że są wakacje i nikt z was teraz nie myśli o szkole, więc postaram się o tym za długo nie zanudzać. Szkoła podstawowa, potem średnia, razem z Andrzejem studiowaliśmy na studiach dziennych w Gdańsku. Dla każdego z was nauka jest bardzo potrzebna, bo to rozwija horyzonty. Ważna jest nauka języków, bo dzisiejsza piłka to porozumiewanie się z piłkarzami, często z innych krajów. Angielski to podstawowy język, więc jak każdy z was go opanuje, wtedy na boisku będzie łatwiej. Na pewno chcielibyście być następcami Roberta Lewandowskiego, Wojciecha Szczęsnego czy Grześka Krychowiaka. Oni podobnie jak wy zaczynali od marzeń, żeby zostać piłkarzami, ale poparli to ciężką pracą. Zarówno w nauce jak i treningu liczy się systematyczność. Musicie zapamiętać, że do sukcesu nie ma windy, do tego trzeba dojść ciężką i systematyczną pracą.

KULISY AWANSU NA MUNDIAL
- Moje początki jako selekcjonera reprezentacji Polski z różnych względów były trudne. Najważniejsze, że szybko wziąłem się do pracy. Najpierw pojechałem na spotkanie z Robertem Lewandowskim, spędziliśmy prawie cztery godziny na rozmowie o kadrze, o przeszłości, o tym, co chcemy zrobić, jak Robert jako kapitan to widzi wszystko. Potem odwiedziłem Włochy i wszystkich piłkarzy grających w Serie A. Spotkałem się m.in. z Kamilem Glikiem, Piotrem Zielińskim i Krzysztofem Piątkiem. To było ważne. Z wieloma piłkarzami pracowałem, m.in. w reprezentacji U-21, a wielu znałem, ale z nimi nie pracowałem. Wiedziałem, że do meczu z Rosją będzie bardzo mało. Chciałem się rozmówić o taktyce, moich oczekiwaniach, więc był to bardzo ważny miesiąc. Potem pojechałem na dwa tygodnie na Kaszuby, mam takie swoje szczęśliwe miejsce, gdzie w ciszy i spokoju pracuję. W międzyczasie okazało się, że nie zagramy w Rosji. Taką decyzję podjął prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza, no i to była bardzo dobra decyzja, zaakceptowali ją wszyscy piłkarze i sztab szkoleniowy. Czekaliśmy na rozwój wydarzeń i okazało się, że u siebie zagramy ze Szwecją. Cały czas poświęciliśmy temu rywalowi. Najpierw jednak był mecz ze Szkocją - było to takie nasze, czyli moje i piłkarzy, zapoznanie. Wiedzieliśmy, że rywale grają twardo, dlatego nie ryzykowaliśmy zdrowia Lewandowskiego, za co przelała się na mnie fala krytyki. Zawsze wobec kadry są duże oczekiwania, więc każde małe niepowodzenie jest szeroko komentowanie. Przed meczem ze Szwecją było czuć w powietrzu, że czeka nas coś wyjątkowego. Pamiętam, że gdy jechaliśmy już na stadion w Chorzowie, to padał deszcz, ale na widok tłumu zmokniętych, ale uśmiechniętych ludzi, poczułem, że to będzie piękny wieczór. Ni i to był szczęśliwy dla nas wieczór, a po zwycięstwie było dużo czasu na świętowanie. Matty Cash spełnił obietnicę i spróbował pierwszy raz polskiej wódki, źle się to jednak dla niego skończyło.

NAJBLIŻSZE PLANY KADRY
- W czerwcu na ostatnie zgrupowanie Ligi Narodów powołaliśmy 39 zawodników, m.in. Gabriela Słoninę, który obiecał, że przyjedzie na zgrupowanie, ale ostatecznie zmienił zdanie i będzie grał dla Stanów Zjednoczonych. Z tych 38 zawodników aż 12 nie pojedzie na mistrzostwa. Teraz jest więc ten najtrudniejszy moment, bo przecież każdy z kadrowiczów, nawet ci kontuzjowani i powracający po urazach, liczy na to, że do Kataru poleci. Nikomu nie odbieram szans, ale muszę odłożyć na bok wszelkie sympatię na bok, by merytorycznie ocenić, kto może pomóc reprezentacji. Na wrześniowe zgrupowanie powołam już mniejszą grupę, ale to nie znaczy, że któryś z pominiętych do kadry w listopadzie nie powróci...
Ostatni tydzień przed wylotem do Kataru będzie wyglądał następująco: w poniedziałek zjadą wszyscy kadrowicze, we wtorek zaliczymy godzinny trening, w środę zagramy sparing, wygląda na to, że z Chile, a w czwartek odlecimy do Kataru. W piątek, sobotę i niedzielę potrenujemy już na miejscu, potem jeszcze oficjalny godzinny trening i we wtorek (22 listopada - red.) zagramy z Meksykiem. W listopadzie nie będzie już czasu na mocniejszy trening, więc musimy bazować na tym, co piłkarze wypracują w klubach. Muszą zatem być gotowi, jak przyjadą na zgrupowanie. Dlatego ważny jest kontakt z trenerami klubowymi i ze specjalistami od przygotowania fizycznego. Potem gramy z Arabią Saudyjską, a następnie z Argentyną. Mam nadzieję, że to będą fajne mecze i przyniosą nam wiele radości. To będzie nietypowy czas jak na Mundial, bo przecież w niektórych polskich domach będzie się już myślało o strojeniu choinki. Finał będzie rozgrany przed Bożym Narodzeniem, my będziemy chcieli grać na tych mistrzostwach jak najdłużej. Naszym podstawowym celem jest dobra gra oraz wyjście z grupy, a potem... zobaczymy.

CIEKAWOSTKI O PIŁKARZACH
- Podczas zgrupowania Robert Lewandowski na śniadanie zawsze przychodzi jako pierwszy. Gdy śniadanie zaczyna się o 8 rano, to Robert przeważnie jest już o 7:30 i przygotowuje sobie posiłek. Co ciekawe nie je płatków z mlekiem, bo uznał, że odkąd z nich zrezygnował, stał się mniej senny i ma więcej energii. Generalnie Robert bardzo dba o siebie, długo trenuje, ale też dużo czasu przygotowuje się do treningu. Chodzi na siłownię, ma nawet swój program ćwiczeń, poza tym często odwiedza fizjoterapeutę. A o godzinie 22 leży już w łóżku i zasypia. Podobnie zachowuje się Grzegorz Krychowiak - to kolejny przykład piłkarza profesjonalnego. O ile Matty Cash z radości po awansie na Mundial pierwszy raz spróbował polskiej wódki, o tyle „Krycha” nie wypił grama alkoholu, nawet szampana.
Często po treningu piłkarze lubią rywalizować, np. w rzutach karnych. Jednak jak ćwiczyliśmy ten element przed meczem ze Szwecją, to bez Roberta Lewandowskiego, który stwierdził, że on jedenastki tylko w meczach strzela. No i ze Szwecją strzelił, chociaż przyznaję, że dla mnie ten karny bardzo się dłużył, tym bardziej że Robert ma zwyczaj zwalniania tuż przed kopnięciem piłki. Po meczu powiedziałem mu, że ten karny trwał chyba z godzinę, a Robert ze śmiechem odpowiedział, że jemu też ta jedenastka bardzo się dłużyła.

CO Z JAKUBEM MODEREM?
- Rehabilitacja przechodzi zgodnie z planem, więc walka o Mundial będzie do końca. W tej chwili ciężko powiedzieć, czy po wyleczeniu kontuzji Kuba będzie grał na najwyższym światowym poziomie. A pojedzie na Mundial tylko wtedy, gdy będzie w stu procentach zdrowy i będzie grał w lidze. Życzę mu jak najlepiej. Na szczęście medycyna to nie matematyka, więc kolano może się szybciej zagoić. Na to bardzo liczymy, ale nie wywieramy na niego żadnej presji. Ostatecznie i tak to lekarze zdecydują o tym, czy będzie mógł grać.
EM