GKS wygrał nawet z wiceliderem! Trwa walka o utrzymanie w III lidze
2022-06-05 14:12:33(ost. akt: 2022-06-05 15:07:46)
III LIGA PIŁKARSKA\\\ Walczący o utrzymanie GKS Wikielec lepszy od Polonii Warszawa, która celuje w awans do II ligi! Najwyższe zwycięstwo w sezonie odniosły Mamry Giżycko, a Znicz Biała Piska wypuścił z rąk wygraną z Lechią, czym niemal pogrzebał szanse na utrzymanie.
GKS Wikielec — Polonia Warszawa 2:1 (1:0)
1:0 — Kentaro (21), 2:0 — Jajkowski (72), 2:1 — Pazio (88),
1:0 — Kentaro (21), 2:0 — Jajkowski (72), 2:1 — Pazio (88),
GKS: Wąsowski — Łukjańczuk, Grzybowski, Kacperek, M. Jajkowski, Szypulski, Żukowski (90+ Błaszak), Jankowski (77 Rosoliński), Kentaro, Otręba (77 Kopacz), Kujawa (54 Visnakovs),
Kroczące wiosną od zwycięstwa do zwycięstwa „Czarne Koszule” potknęły się w Wikielcu. Sytuacja wcale nie musi dziwić, bo GKS od momentu pojawienia się w klubie trenera Damiana Jarzembowskiego to zupełnie inna drużyna, która w ośmiu ligowych występach wywalczyła 17 punktów! Zresztą w sobotnie popołudnie długimi fragmentami wcale nie było widać, który zespół walczy o awans do II ligi, a który broni się przed spadkiem.
— Polonia osiągnęła wyraźną przewagę dopiero, gdy objęliśmy dwubramkowe prowadzenie — mówi Damian Jarzembowski. — Wcześniej potrafiliśmy utrzymywać się przy piłce, wyskoczyć do rywali wysokim pressingiem i zmusić ich do błędów. Zdobyliśmy w końcu dwa gole, a to najlepiej świadczy o tym, że naszym celem w meczu z Polonią naprawdę było zwycięstwo. Cieszę się, że zespół uwierzył, że jesteśmy w stanie tego dokonać. Ambicja w tym meczu była po naszej stronie i to chyba był klucz do wygranej. Zresztą pokazujemy to w ostatnich meczach i bardzo się z tego cieszę. Powiem szczerze, że piłkarsko też oczekiwaliśmy po drużynie rywali czegoś więcej, ale presja gry o awans krzyżowała szyki już niejednemu zespołowi — dodaje szkoleniowiec zespołu z Wikielca.
GKS objął prowadzenie w 21. minucie, a jako pierwszy na listę strzelców, tak samo jak przed tygodniem, wpisał się Arai Kentaro. Filigranowy Japończyk dobił uderzenie Michała Jankowskiego. To akurat bardzo dobre zestawienie, bo obaj w ostatnich meczach należą do motorów napędowych ofensywnych akcji „Gieksy”.
Na 2:0 podwyższył kolejny zawodnik, bez którego nie byłoby przemiany zespołu z Wikielca. Mateusz Jajkowski, bo o nim mowa, haruje na całej długości i szerokości boiska, a wartością dodaną są jego stałe fragmenty gry. Stojącą piłką dzieli się rzadko, ale że zdobył już wiele ważnych bramek po bezpośrednich uderzeniach na bramkę, to nie bardzo daje kolegom argumenty, by szukać nowych wykonawców. W starciu z Polonią znów przymierzył, huknął i przyjmował gratulacje.
Napór rywali w ostatnim fragmencie spotkania dał im tylko bramkę honorową. Adam Pazio zdobył ją w 88. min, ale na więcej goli ambitnie walczący gospodarze już „Czarnym Koszulom” nie pozwolili. GKS wciąż ma jednak trzy punkty straty do bezpiecznego miejsca, dlatego w 37. kolejce zespół z gminy Iława znów musi powalczyć o pełną pulę. Wyjazdowe spotkanie z Błonianką Błonie w sobotę o godz. 13.
Mamry Giżycko — Ursus Warszawa 3:0 (2:0)
1:0 — Ratajczyk (16), 2:0 — Bucio (25), 3:0 — Sadocha (60)
1:0 — Ratajczyk (16), 2:0 — Bucio (25), 3:0 — Sadocha (60)
MAMRY: Woźniak — Świderski, Kucharski, Broź, Serbul, Raiński (46 Drażba), Łapiński, Bucio, Fabio Co (71 Rutkowski), Sadocha, Ratajczyk (80 Wiszniewski),
Trener Przemysław Łapiński, narzekający na skuteczność swoich podopiecznych w ostatnich meczach, postawił w starciu z Ursusem na dwóch napastników w wyjściowym składzie, a odważniejsze ustawienie szybko przyniosło zamierzone efekty. Mamry wykorzystały już pierwszą groźną akcję. Po kwadransie na listę strzelców wpisał się Adrian Ratajczyk, zdobywając drugą bramkę w barwach zespołu z Giżycka.
Trener Przemysław Łapiński, narzekający na skuteczność swoich podopiecznych w ostatnich meczach, postawił w starciu z Ursusem na dwóch napastników w wyjściowym składzie, a odważniejsze ustawienie szybko przyniosło zamierzone efekty. Mamry wykorzystały już pierwszą groźną akcję. Po kwadransie na listę strzelców wpisał się Adrian Ratajczyk, zdobywając drugą bramkę w barwach zespołu z Giżycka.
Młody napastnik zdecydował się na uderzenie sprzed pola karnego, ale duży udział w trafieniu mieli Fabio Co i Mariusz Bucio. Portugalczyk odebrał piłkę rywalowi przy linii bocznej i zagrał do ustawionego w środku pola kolegi, a ten posłał kilkudziesięciometrowe podanie na wolne pole, czym zaskoczył wysoko ustawioną defensywę gości.
Druga bramka dla Mamr padła z rzutu karnego, ale kluczowym zagraniem znów była długa piłka. Tym razem nad linią pomocy Ursusa podawał Łukasz Broź, w polu karnym faulowany był Eduard Serbul, a Bucio do asysty sprzed kilku minut dołożył pewne trafienie.
W drugiej połowie wynik ustalił Krystian Sadocha. Wychowanek Mamr wykorzystał błąd obrońcy z Warszawy, który zbyt krótko zagrywał do swojego bramkarza. 19-latek do końca naciskał rywala i w nagrodę mógł posłać piłkę niemal do pustej bramki.
— W końcu wykorzystaliśmy wypracowane sytuacje i odnieśliśmy pewne zwycięstwo — mówi Przemysław Łapiński. — Możemy żałować, że nie potrafiliśmy zapunktować w kilku ostatnich meczach. Teraz nasze szanse na utrzymanie są już niestety bardzo małe, bo nie gwarantują nam tego nawet zwycięstwa w dwóch ostatnich meczach — zauważa szkoleniowiec.
Przed Mamrami ostatni wyjazdowy mecz w tym sezonie. W piątkowe popołudnie zagrają ze zdegradowanym już Sokołem Aleksandrów Łódzki.
Znicz Biała Piska — Lechia Tomaszów Mazowiecki 2:2 (2:0)
1:0 — Baiduk (26), 2:0 — Famulak (28 karny), 2:1, 2:2 — Biernat (66, 87),
ZNICZ: Kanclerz — Pawluczuk, Duchnowski, Mosakowski, Jońca, Gulbierz (72 Kalinowski), Fiedorowicz, Kuśnierz, Baiduk, Famulak, Giełażyn,
1:0 — Baiduk (26), 2:0 — Famulak (28 karny), 2:1, 2:2 — Biernat (66, 87),
ZNICZ: Kanclerz — Pawluczuk, Duchnowski, Mosakowski, Jońca, Gulbierz (72 Kalinowski), Fiedorowicz, Kuśnierz, Baiduk, Famulak, Giełażyn,
Znicz miał w sobotę doskonałą okazję, by zrewanżować się Lechii za wysoką porażkę na boisku rywali w końcówce rundy jesiennej. Zespół z Białej Piskiej znów zagrał bardzo ofensywnie i choć na początku miejscowi kilkukrotnie dali się złapać na pozycji spalonej, to w końcu granie piłek za plecy obrońców przyniosło zamierzone efekty.
W 26 minucie pojedynek biegowy z boku boiska wygrał z rywalem Radosław Gulbierz, sprzed linii końcowej przerzucił piłkę na drugą stronę pola karnego, a tam niepilnowany Dmitrij Baiduk dopełnił formalności i dał gospodarzom prowadzenie. W kolejnej akcji podczas ofensywnego wejścia w polu karnym rywali faulowany był obrońca Mateusz Jońca, a jedenastkę wykorzystał Maciej Famulak.
Od tego momentu Znicz zaczął pudłować na potęgę, choć okazji nie brakowało. Najpierw Marcin Fiedorowicz z bliska uderzył wprost w bramkarza, a dobitka Famulaka poszybowała wysoko nad bramką. Po chwili błąd obrońców Lechii wykorzystał Bartosz Giełażyn, odbierając piłkę przed polem karnym. Samotnie ruszył na bramkę, minął bramkarza, ale trafił w słupek.
„Gieła” powinien podwyższyć prowadzenie Znicza na początku drugiej połowy, ale po jego główce intuicyjną paradą na linii popisał się Mateusz Awdziewicz, strzegący bramki Lechii. W kolejnych akcjach dalej sprzyjało mu szczęście, bo Giełażyn nie trafił w bramkę w drugiej sytuacji sam na sam. Tym razem napastnik Znicza prowadził piłkę od połowy boiska i znowu minął golkipera, ale z ostrego kąta posłał piłkę w boczną siatkę. Potem napastnik główkował nad poprzeczką, choć wydawało się, że gości już nic nie uratuje przed stratą gola. Miejscowi kibice z niedowierzaniem patrzyli na marnowane okazje przez króla strzelców ligi z poprzedniego sezonu, pamiętając o piłkarskim porzekadle o niewykorzystanych sytuacjach.
Solidnie grająca w piłkę Lechia w końcu ruszyła odważnie do przodu i w 66. min zdobyła gola. Po raz drugi goście zadali cios w samej końcówce, gdy jeszcze raz do siatki trafił Remigiusz Biernat. Goście przechytrzyli miejscowych w sytuacji typu „gramy do gwizdka”. Gospodarze uznali, że piłka wyszła za linię końcową, ale sędzia puścił grę, a zawodnik Lechii wyłożył koledze futbolówkę jak na tacy.
Znicz przeżył w trakcie sobotniego meczu drogę z nieba do piekła, a także być może do IV ligi. Zespół z Białej Piskiej w najbliższej serii gier pauzuje, więc do ligowej puli może dopisać już tylko 3 punkty za ewentualne zwycięstwo z Legią II Warszawa w ostatniej kolejce, ale i tak wszystko będzie zależało od wyników rywali, którzy mają do rozegrania jeszcze po dwa spotkania.
POZOSTAŁE WYNIKI 36 KOLEJKI:
Legionovia Legionowo — Unia Skierniewice 1:1, ŁKS II Łódź — Błonianka Błonie 3:1, Broń Radom — Świt Nowy Dwór Mazowiecki 1:1, Pilica Białobrzegi — Sokół Aleksandrów Łódzki 3:0, Legia II Warszawa — KS Kutno 2:2, Pelikan Łowicz — Jagiellonia II Białystok 2:1,
Pauza: Wissa Szczuczyn
Legionovia Legionowo — Unia Skierniewice 1:1, ŁKS II Łódź — Błonianka Błonie 3:1, Broń Radom — Świt Nowy Dwór Mazowiecki 1:1, Pilica Białobrzegi — Sokół Aleksandrów Łódzki 3:0, Legia II Warszawa — KS Kutno 2:2, Pelikan Łowicz — Jagiellonia II Białystok 2:1,
Pauza: Wissa Szczuczyn
PO 36 KOLEJKACH
1. Legionovia 77 72:35
2. Polonia 75 74:24
3. Świt 58 57:40
4. Legia II 57 74:48
5. Błonianka 57 60:57
6. Lechia 55 60:42
7. Ursus 50 51:60
8. ŁKS II 51 57:49
9. Unia* 49 58:55
10. Jagiellonia II 46 61:58
11. Pelikan 45 57:44
12. Broń 45 40:54
13. Pilica 42 52:68
14. Kutno 40 44:58
15. Wikielec 39 39:50
16. Znicz* 39 49:67
17. Mamry 36 35:64
18. Sokół 25 34:56
19. Wissa 18 24:65
* mecz więcej
1. Legionovia 77 72:35
2. Polonia 75 74:24
3. Świt 58 57:40
4. Legia II 57 74:48
5. Błonianka 57 60:57
6. Lechia 55 60:42
7. Ursus 50 51:60
8. ŁKS II 51 57:49
9. Unia* 49 58:55
10. Jagiellonia II 46 61:58
11. Pelikan 45 57:44
12. Broń 45 40:54
13. Pilica 42 52:68
14. Kutno 40 44:58
15. Wikielec 39 39:50
16. Znicz* 39 49:67
17. Mamry 36 35:64
18. Sokół 25 34:56
19. Wissa 18 24:65
* mecz więcej
Łukasz Szymański
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez