Człowiek z Ornety w Braniewie
2022-05-27 12:00:00(ost. akt: 2022-05-26 11:58:17)
PIŁKA NOŻNA\\\ Błękitni to mój dom. Grałem tam 27 lat, czyli można powiedzieć, że całe piłkarskie życie spędziłem w Ornecie. Teraz tam wracam, ale po innej stronie - przed sobotnim meczem mówi Daniel Kogut, trener czwartoligowej Zatoki.
- Ostatnio przegraliście bardzo ważne spotkanie w Pasymiu...
- Był to efekt niemocy strzeleckiej, która nas dopadła. Zdobywamy zaledwie jedną, a niekiedy dwie bramki w meczu (ostatnie wyniki Zatoki: 0:1 z Huraganem, 0:4 z Jeziorakiem, 2:2 z DKS, 1:0 z Motorem, 0:1 z Pisą, 2:1 z Polonią Iłowo, 0:1 z Błękitnymi Pasym - red.). W Pasymiu mieliśmy chyba z dziesięć okazji, ale do siatki nic nie wpadło. Tymczasem gospodarze, którzy po przerwie praktycznie nie wychodzili z własnej połowy, wykorzystali błąd naszego bramkarza i Patrycjusz Malanowski zdobył zwycięskiego gola.
- Tomasz Ptak, wasz doświadczony bramkarz, długo dochodził do siebie po tym meczu?
- Na pewno będzie mu to siedziało w głowie, bo było to ważne spotkanie. Gdybyśmy wygrali, wtedy zwiększyłyby się nasze szanse na grę w barażach, a tak nasza sytuacja się mocno skomplikowała. Teraz musimy w każdym meczu grać o trzy punkty i jednocześnie patrzeć na innych rywali. W sobotę mamy ważne granie w Ornecie z Błękitnymi i musimy wygrać, by myśleć o barażach.
- Wierzycie w utrzymanie, chociażby przez baraże?
- Trzeba wierzyć i grać do końca. Wiadomo, że w głowie mamy teraz mętlik, bo wiemy, że będzie bardzo ciężko się utrzymać. Wiara jednak jest, więc nie ma co rąk załamywać, tym bardziej że wciąż jest szansa, by wyjść z tego cało.
- Jak wygląda sytuacja kadrowa Zatoki? W zespole macie przecież sporo żołnierzy, którzy z powodu zamieszania na granicy z Białorusią pewnie nie zawsze mogą trenować i uczestniczyć w meczach.
- Sytuacja nie była zbyt dobra przez całą rundę, ale teraz mamy zapewnienie, że nikt z zawodowych żołnierzy nie wyjedzie na granicę, więc wszyscy będą mogli zagrać w ostatnich kolejkach sezonu.Natomiast do tej pory zazwyczaj było tak, że co tydzień ktoś na granicę jechał, czyli tydzień była służba na granicy białoruskiej, a potem tydzień w Braniewie. Jednak gdy wracali do domu, wtedy też nie zawsze byli na treningach, bo przecież trzeba było załatwiać rodzinne sprawy. Efekt był taki, że raz na treningu było 15 zawodników, a innym razem tylko ośmiu.
Do tego z powodu modernizacji stadionu mieliśmy do dyspozycji tylko skrawek boiska. Boczny plac nie jest pełnowymiarowy, bo część została przejęta na zagospodarowanie terenu przy basenie. Poza tym w zespole są zawodnicy z innych służb, celnicy, żandarmeria wojskowa, można powiedzieć, że w Zatoce wszystko opiera się na mundurach. Na mecz zawsze się jakoś zbierzemy, chociaż samymi meczami nie zrobimy tego, czego od zespołu wymagam. Ale skoro pewnych tematów nie przekażę w treningu, wtedy ciężko to potem egzekwować.
- Do tej pory przez lata był pan związany z Błękitnymi Orneta, jak się zatem odnalazł pan w nowym klubie?
- Złapałem kontakt z zawodnikami. Jest starszy trzon drużyny, który tworzą: 36-letni Łukasz Wolak i Kamil Graczyk, 37-letni Rafał Jakimczuk i o pięć lat od niego starszy Bogdan Wieliczko. Znałem ich wszystkich z boiska, a z niektórymi występowałem nawet w Błękitnych Orneta, z tego powodu pewnie łatwiej było mi wejść do tego zespołu. Myślę, że się odnalazłem w nowym klubie, ale nie do końca przekłada się to na wyniki. Cóż, z powodów, o których już wspomniałem, nie trenujemy tak, jak bym chciał. Poza tym nie do końca odpowiada mi charakterologiczne ułożenie zespołu. Co prawda miałem zimę na ruchy kadrowe, ale było ciężko jakiegoś ligowca sprowadzić, bo trzeba byłoby za niego sporo zapłacić. Dlatego jedynie dołożyliśmy do składu zawodników z naszych A-klasowych rezerw, którzy - siła rzeczy - na razie nie będą pierwszoplanowymi postaciami drużyny.
- Wasz stadion jest w remoncie. Jak się zatem gra we Fromborku?
- Na razie nie ma co narzekać, bo graliśmy tam dwa mecze i obydwa wygraliśmy: 1:0 z Motorem i 2:1 z Polonią Iłowo. Murawa we Fromborku dużo lepiej się prezentuje niż ta, która była w Braniewie. Nie ukrywam, że liczymy na to, iż w dwóch meczach, które nam we Fromborku zostały do rozegrania, nie stracimy żadnych punktów.
- Jak ocenia pan obecny sezon forBET IV ligi. Czy Concordia rzeczywiście jest poza zasięgiem?
- Myślę, że tak, bo z elblążanami tak naprawdę mógł jedynie rywalizować Huragan Morąg, który jednak przegrał bezpośredni pojedynek (1:3 w 25. kolejce - red.). W Concordii kadra jest od dłuższego czasu dość stabilna, są tam zawodnicy grający ze sobą po pięć lat. Do tego doszedł Augusto, zawodnik klasowy, który występował już w wyższych ligach. Wrócił też Edil, który był wcześniej związany z Concordią. Do Huraganu też przyszła jakość, ale nie przełożyło się to na wynik końcowy, bo było więcej roszad kadrowych. Natomiast w Concordii jest stabilizacja plus jakość nowych zawodników, w efekcie ciężko jest z nią rywalizować w IV lidze.
- W sobotę gracie z Błękitnymi Orneta, więc żeby tylko szatni pan nie pomylił!
- Nie pomylę (śmiech). Wiadomo, że sentyment jest, bo Błękitni to mój klub, który dał mi wszystko, co związane z piłką. Od małego zaczynałem tam swoją przygodę z piłką, jako zawodnik też ją tam praktycznie zakończyłem. Co prawda zagrałem ostatnio dwie połowy w IV lidze w barwach Zatoki, ale ogólnie Błękitni to mój dom. Grałem tam 27 lat, czyli całe moje życie piłkarskie spędziłem w Ornecie. Teraz wracam, ale po innej stronie. Tak już jest w życiu: podjąłem się pracy w Braniewie, więc teraz zrobię wszystko, by Zatoka wygrała.
- Jakiego meczu mogą się spodziewać kibice? Co prawda oba miasta leżą w innych powiatach, ale mecz ma charakter derbowy. Zgodzi się trener z taką opinią?
- Jak najbardziej. Dzieli nas tylko czterdzieści parę kilometrów, a poza tym Orneta była przecież kiedyś w powiecie braniewskim. Pamiętam nastawienie, z którym wychodziliśmy na takie spotkania w starej III lidze, czyli dzisiejszej drugiej. Błękitni i Zatoka to kluby z historią, które kiedyś w naszym regionie wiele znaczyły. W sobotę zapowiada się mocna rywalizacja, bo oba zespoły bronią się przed spadkiem, więc na pewno przyjdzie sporo kibiców, którzy będą chcieli zobaczyć, jak Błękitni ucierają nosa lokalnemu rywalowi, którego trenerem jest człowiek z Ornety.
* 27. kolejka, sobota: Błękitni Orneta - Zatoka Braniewo (16), Mazur Ełk - Błękitni Pasym (16), Polonia Lidzbark Warmiński - Huragan Morąg (14), Granica Kętrzyn - Jeziorak Iława (17), Concordia Elbląg - DKS Dobre Miasto (16), MKS Korsze - Motor Lubawa (16), Mrągowia Mrągowo - Pisa Barczewo (16); niedziela: Olimpia II Elbląg - Polonia Iłowo (17).
EM, dryh
- Był to efekt niemocy strzeleckiej, która nas dopadła. Zdobywamy zaledwie jedną, a niekiedy dwie bramki w meczu (ostatnie wyniki Zatoki: 0:1 z Huraganem, 0:4 z Jeziorakiem, 2:2 z DKS, 1:0 z Motorem, 0:1 z Pisą, 2:1 z Polonią Iłowo, 0:1 z Błękitnymi Pasym - red.). W Pasymiu mieliśmy chyba z dziesięć okazji, ale do siatki nic nie wpadło. Tymczasem gospodarze, którzy po przerwie praktycznie nie wychodzili z własnej połowy, wykorzystali błąd naszego bramkarza i Patrycjusz Malanowski zdobył zwycięskiego gola.
- Tomasz Ptak, wasz doświadczony bramkarz, długo dochodził do siebie po tym meczu?
- Na pewno będzie mu to siedziało w głowie, bo było to ważne spotkanie. Gdybyśmy wygrali, wtedy zwiększyłyby się nasze szanse na grę w barażach, a tak nasza sytuacja się mocno skomplikowała. Teraz musimy w każdym meczu grać o trzy punkty i jednocześnie patrzeć na innych rywali. W sobotę mamy ważne granie w Ornecie z Błękitnymi i musimy wygrać, by myśleć o barażach.
- Wierzycie w utrzymanie, chociażby przez baraże?
- Trzeba wierzyć i grać do końca. Wiadomo, że w głowie mamy teraz mętlik, bo wiemy, że będzie bardzo ciężko się utrzymać. Wiara jednak jest, więc nie ma co rąk załamywać, tym bardziej że wciąż jest szansa, by wyjść z tego cało.
- Jak wygląda sytuacja kadrowa Zatoki? W zespole macie przecież sporo żołnierzy, którzy z powodu zamieszania na granicy z Białorusią pewnie nie zawsze mogą trenować i uczestniczyć w meczach.
- Sytuacja nie była zbyt dobra przez całą rundę, ale teraz mamy zapewnienie, że nikt z zawodowych żołnierzy nie wyjedzie na granicę, więc wszyscy będą mogli zagrać w ostatnich kolejkach sezonu.Natomiast do tej pory zazwyczaj było tak, że co tydzień ktoś na granicę jechał, czyli tydzień była służba na granicy białoruskiej, a potem tydzień w Braniewie. Jednak gdy wracali do domu, wtedy też nie zawsze byli na treningach, bo przecież trzeba było załatwiać rodzinne sprawy. Efekt był taki, że raz na treningu było 15 zawodników, a innym razem tylko ośmiu.
Do tego z powodu modernizacji stadionu mieliśmy do dyspozycji tylko skrawek boiska. Boczny plac nie jest pełnowymiarowy, bo część została przejęta na zagospodarowanie terenu przy basenie. Poza tym w zespole są zawodnicy z innych służb, celnicy, żandarmeria wojskowa, można powiedzieć, że w Zatoce wszystko opiera się na mundurach. Na mecz zawsze się jakoś zbierzemy, chociaż samymi meczami nie zrobimy tego, czego od zespołu wymagam. Ale skoro pewnych tematów nie przekażę w treningu, wtedy ciężko to potem egzekwować.
- Do tej pory przez lata był pan związany z Błękitnymi Orneta, jak się zatem odnalazł pan w nowym klubie?
- Złapałem kontakt z zawodnikami. Jest starszy trzon drużyny, który tworzą: 36-letni Łukasz Wolak i Kamil Graczyk, 37-letni Rafał Jakimczuk i o pięć lat od niego starszy Bogdan Wieliczko. Znałem ich wszystkich z boiska, a z niektórymi występowałem nawet w Błękitnych Orneta, z tego powodu pewnie łatwiej było mi wejść do tego zespołu. Myślę, że się odnalazłem w nowym klubie, ale nie do końca przekłada się to na wyniki. Cóż, z powodów, o których już wspomniałem, nie trenujemy tak, jak bym chciał. Poza tym nie do końca odpowiada mi charakterologiczne ułożenie zespołu. Co prawda miałem zimę na ruchy kadrowe, ale było ciężko jakiegoś ligowca sprowadzić, bo trzeba byłoby za niego sporo zapłacić. Dlatego jedynie dołożyliśmy do składu zawodników z naszych A-klasowych rezerw, którzy - siła rzeczy - na razie nie będą pierwszoplanowymi postaciami drużyny.
- Wasz stadion jest w remoncie. Jak się zatem gra we Fromborku?
- Na razie nie ma co narzekać, bo graliśmy tam dwa mecze i obydwa wygraliśmy: 1:0 z Motorem i 2:1 z Polonią Iłowo. Murawa we Fromborku dużo lepiej się prezentuje niż ta, która była w Braniewie. Nie ukrywam, że liczymy na to, iż w dwóch meczach, które nam we Fromborku zostały do rozegrania, nie stracimy żadnych punktów.
- Jak ocenia pan obecny sezon forBET IV ligi. Czy Concordia rzeczywiście jest poza zasięgiem?
- Myślę, że tak, bo z elblążanami tak naprawdę mógł jedynie rywalizować Huragan Morąg, który jednak przegrał bezpośredni pojedynek (1:3 w 25. kolejce - red.). W Concordii kadra jest od dłuższego czasu dość stabilna, są tam zawodnicy grający ze sobą po pięć lat. Do tego doszedł Augusto, zawodnik klasowy, który występował już w wyższych ligach. Wrócił też Edil, który był wcześniej związany z Concordią. Do Huraganu też przyszła jakość, ale nie przełożyło się to na wynik końcowy, bo było więcej roszad kadrowych. Natomiast w Concordii jest stabilizacja plus jakość nowych zawodników, w efekcie ciężko jest z nią rywalizować w IV lidze.
- W sobotę gracie z Błękitnymi Orneta, więc żeby tylko szatni pan nie pomylił!
- Nie pomylę (śmiech). Wiadomo, że sentyment jest, bo Błękitni to mój klub, który dał mi wszystko, co związane z piłką. Od małego zaczynałem tam swoją przygodę z piłką, jako zawodnik też ją tam praktycznie zakończyłem. Co prawda zagrałem ostatnio dwie połowy w IV lidze w barwach Zatoki, ale ogólnie Błękitni to mój dom. Grałem tam 27 lat, czyli całe moje życie piłkarskie spędziłem w Ornecie. Teraz wracam, ale po innej stronie. Tak już jest w życiu: podjąłem się pracy w Braniewie, więc teraz zrobię wszystko, by Zatoka wygrała.
- Jakiego meczu mogą się spodziewać kibice? Co prawda oba miasta leżą w innych powiatach, ale mecz ma charakter derbowy. Zgodzi się trener z taką opinią?
- Jak najbardziej. Dzieli nas tylko czterdzieści parę kilometrów, a poza tym Orneta była przecież kiedyś w powiecie braniewskim. Pamiętam nastawienie, z którym wychodziliśmy na takie spotkania w starej III lidze, czyli dzisiejszej drugiej. Błękitni i Zatoka to kluby z historią, które kiedyś w naszym regionie wiele znaczyły. W sobotę zapowiada się mocna rywalizacja, bo oba zespoły bronią się przed spadkiem, więc na pewno przyjdzie sporo kibiców, którzy będą chcieli zobaczyć, jak Błękitni ucierają nosa lokalnemu rywalowi, którego trenerem jest człowiek z Ornety.
* 27. kolejka, sobota: Błękitni Orneta - Zatoka Braniewo (16), Mazur Ełk - Błękitni Pasym (16), Polonia Lidzbark Warmiński - Huragan Morąg (14), Granica Kętrzyn - Jeziorak Iława (17), Concordia Elbląg - DKS Dobre Miasto (16), MKS Korsze - Motor Lubawa (16), Mrągowia Mrągowo - Pisa Barczewo (16); niedziela: Olimpia II Elbląg - Polonia Iłowo (17).
EM, dryh
PO 26 KOLEJKACH
1. Concordia 66 81:16
2. Huragan 56 68:25
3. Polonia LW. 52 62:31
4. Jeziorak 50 62:27
5. Granica 48 58:38
6. Mrągowia 43 57:41
7. Dobre Miasto 41 37:29
8. Motor 34 39:41
9. Olimpia II 32 44:48
10. Pisa 32 35:44
---------------------------------
11. Polonia I. 29 45:61
12. Błękitni P. 26 33:63
---------------------------------
13. Korsze 24 34:68
14. Zatoka 24 32:51
15. Błękitni O. 23 26:72
16. Mazur 18 32:90
KTO SPADNIE?
Jeśli z III ligi spadną trzy kluby z naszego województwa, na co się, niestety, zanosi, wtedy z forBET IV ligą automatycznie pożegnają się cztery kluby, a dwa następne, które zakończą sezon na 11. i 12. miejscu, w barażach zagrają z wicemistrzami klasy okręgowej
Jeśli z III ligi spadną trzy kluby z naszego województwa, na co się, niestety, zanosi, wtedy z forBET IV ligą automatycznie pożegnają się cztery kluby, a dwa następne, które zakończą sezon na 11. i 12. miejscu, w barażach zagrają z wicemistrzami klasy okręgowej
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez