Leopold Szczerbicki „Demiurg”
2022-04-07 14:00:00(ost. akt: 2022-04-07 10:26:19)
SPORT AKADEMICKI\\\ Leopold Szczerbicki (1914-2005) to jeden z prekursorów powojennego sportu w Olsztynie. Zawodnik, szkoleniowiec oraz pierwszy kierownik Studium Wychowania Fizycznego i Sportu.
W 1996 roku Paweł Jarząbek - notując alfabet prof. Andrzeja Hopfera (rektor ART w latach 1981-84 i 1990-96, a wcześniej siódmy zawodnik mistrzostw Polski w biegu na 800 m w 1956 roku) - pod literą S zapisał: „Szczerbicki Leopold – Legenda. Uosobienie AZS-owskiego działacza. Przekonał naukowców w Kortowie, że sportowcom trzeba pomagać, bo inaczej uczelnia upadnie. Brak teraz takich zapaleńców”.
Legendarny Poldek to prekursor powojennego sportu na Warmii i Mazurach, który wraz z prof. Adamem Szostkiewiczem powołał do życia w 1950 roku Akademicki Związek Sportowy w Olsztynie. Niespełna rok później za sprawą Leopolda Szczerbickiego swoją działalność zainaugurowała sekcja lekkoatletyki. Roman Koziński, olsztyński działacz sportowy, przypominając w latach dziewięćdziesiątych postać pierwszego kierownika Studium Wychowania Fizycznego i Sportu (Szczerbicki pełnił tę funkcję przez blisko 25 lat), powiedział:
Legendarny Poldek to prekursor powojennego sportu na Warmii i Mazurach, który wraz z prof. Adamem Szostkiewiczem powołał do życia w 1950 roku Akademicki Związek Sportowy w Olsztynie. Niespełna rok później za sprawą Leopolda Szczerbickiego swoją działalność zainaugurowała sekcja lekkoatletyki. Roman Koziński, olsztyński działacz sportowy, przypominając w latach dziewięćdziesiątych postać pierwszego kierownika Studium Wychowania Fizycznego i Sportu (Szczerbicki pełnił tę funkcję przez blisko 25 lat), powiedział:
„W tamtym czasie w naszym środowisku było niewielu ludzi, których tytułowano panem magistrem. Do większości mówiło się pan Józef, pan Franek. Jedynie pan Leopold miał zarezerwowane – pan magister”.
Swoją przygodę ze sportem Leopold Szczerbicki rozpoczął jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym, reprezentując barwy Legii Warszawa i AZS Wilno. Warto podkreślić, że gdy „Magister” w drugiej połowie lat trzydziestych XX wieku bronił barw AZS Wilno, to jego klubowym kolegą był Janusz „Dziadek” Malinowski, inna późniejsza legenda olsztyńskiego sportu. Zrządzeniem losu po zakończeniu II wojny światowej obaj panowie spotkali się w stolicy Warmii i Mazur, organizując niemalże od podstaw lekkoatletykę w Olsztynie.
Leopold Szczerbicki trenował biegi sprinterskie oraz skok w dal. Jego największym osiągnięciem przed wybuchem II wojny światowej było zdobycie dwóch medali Halowych Mistrzostw Polski Seniorów w 1935 roku (impreza w rzeczywistości została rozegrana pod nazwą Zimowe Mistrzostwa Polski Seniorów w Lekkoatletyce). W czasie tychże zawodów, które odbyły się w Przemyślu, Leopold Szczerbicki zwyciężył w skoku w dal z wynikiem 6,79 m oraz zajął drugie miejsce w biegu na 50 m, uzyskując czas 6,1 sek. Jeżeli chodzi o największe sukcesy „Magistra” na stadionie otwartym, to należy wymienić czwarte miejsce w skoku w dal z rezultatem 6,73 m podczas mistrzostw Polski seniorów (1938).
Wrzesień 1939 roku brutalnie przekreślił wszelkie plany życiowe milionów Polaków. Rywalizacja sportowa z oczywistych względów straciła na znaczeniu, ale warto podkreślić, iż w czasie wojny życie sportowe nie zniknęło. O tym, że nawet w trakcie okupacji nie zaprzestano zmagań sportowych, traktuje unikatowa książka pt. „Za cenę życia. Sport Polski Walczącej 1939–1945” (Warszawa 2006), autorstwa Bogdana Tuszyńskiego, ikony polskiego dziennikarstwa.
Niemniej jednak niejeden wówczas sportowiec podpisałby się pod słowami Janusza Kusocińskiego, który na początku 1940 roku powiedział Bohdanowi Tomaszewskiemu: „Mamy teraz inny maraton. Będzie trwał długo. Ale wygramy...”. Okres „drugiej apokalipsy” Leopold Szczerbicki spędził na Węgrzech, które po zakończeniu wojny wielokrotnie jeszcze odwiedzał. Do ojczyzny późniejszy kierownik Studium Wychowania Fizycznego w Olsztynie powrócił w 1945 roku. I choć „mało kto miał głowę, czy serce, do sportu w pierwszych miesiącach tak krwawo okupionej wolności”, to niemal z dnia na dzień w doświadczonych wojennym koszmarem ludziach rosła potrzeba uczestniczenia w szeroko rozumianym życiu społecznym. Tadeusz Konwicki po latach ówczesne nastroje opisywał z właściwą sobie swadą następującymi słowami:
Leopold Szczerbicki trenował biegi sprinterskie oraz skok w dal. Jego największym osiągnięciem przed wybuchem II wojny światowej było zdobycie dwóch medali Halowych Mistrzostw Polski Seniorów w 1935 roku (impreza w rzeczywistości została rozegrana pod nazwą Zimowe Mistrzostwa Polski Seniorów w Lekkoatletyce). W czasie tychże zawodów, które odbyły się w Przemyślu, Leopold Szczerbicki zwyciężył w skoku w dal z wynikiem 6,79 m oraz zajął drugie miejsce w biegu na 50 m, uzyskując czas 6,1 sek. Jeżeli chodzi o największe sukcesy „Magistra” na stadionie otwartym, to należy wymienić czwarte miejsce w skoku w dal z rezultatem 6,73 m podczas mistrzostw Polski seniorów (1938).
Wrzesień 1939 roku brutalnie przekreślił wszelkie plany życiowe milionów Polaków. Rywalizacja sportowa z oczywistych względów straciła na znaczeniu, ale warto podkreślić, iż w czasie wojny życie sportowe nie zniknęło. O tym, że nawet w trakcie okupacji nie zaprzestano zmagań sportowych, traktuje unikatowa książka pt. „Za cenę życia. Sport Polski Walczącej 1939–1945” (Warszawa 2006), autorstwa Bogdana Tuszyńskiego, ikony polskiego dziennikarstwa.
Niemniej jednak niejeden wówczas sportowiec podpisałby się pod słowami Janusza Kusocińskiego, który na początku 1940 roku powiedział Bohdanowi Tomaszewskiemu: „Mamy teraz inny maraton. Będzie trwał długo. Ale wygramy...”. Okres „drugiej apokalipsy” Leopold Szczerbicki spędził na Węgrzech, które po zakończeniu wojny wielokrotnie jeszcze odwiedzał. Do ojczyzny późniejszy kierownik Studium Wychowania Fizycznego w Olsztynie powrócił w 1945 roku. I choć „mało kto miał głowę, czy serce, do sportu w pierwszych miesiącach tak krwawo okupionej wolności”, to niemal z dnia na dzień w doświadczonych wojennym koszmarem ludziach rosła potrzeba uczestniczenia w szeroko rozumianym życiu społecznym. Tadeusz Konwicki po latach ówczesne nastroje opisywał z właściwą sobie swadą następującymi słowami:
„To było nowe życie, o którym nie można było powiedzieć, że się normalizuje. Ono powstawało. Otwierano kawiarnie, teatry, gazety, stowarzyszenia, związki. Ludzie żenili się na gwałt. Życie było wówczas wręcz dziko dynamiczne”.
Nic więc dziwnego, że pierwsze powojenne mistrzostwa Polski w lekkoatletyce rozegrano już we wrześniu 1945 roku na stadionie ŁKS w Łodzi. Niespełna pół roku później najlepsi polscy lekkoatleci spotkali się w Olsztynie, aby w hali przy ul. Warszawskiej (niegdyś niemieckiej ujeżdżalni wojskowej) rywalizować o tytuły halowego mistrza Polski. 2 i 3 marca 1946 roku na glinianej bieżni 48 zawodników walczyło o medale. Ciekawostką jest, że zamiast standardowego dzisiaj pistoletu startowego używano... karabinu wojskowego. Organizacja olsztyńskich mistrzostw Polski przebiegała pod hasłem „wszystkie ręce na podkład”. Przykładowo prezes Wojewódzkiego Komitetu Sportu zwrócił się do mieszkańców o pomoc w zakwaterowaniu i wyżywieniu przybyłych zawodników. Z kolei prezydent miasta ufundował złoty zegarek dla triumfatora biegu na 3000 m.
W zawodach nie mogło oczywiście zabraknąć sportowców z Olsztyna zrzeszonych wtedy w Klubie Sportowym Społem. Największy sukces olsztynianie odnieśli w nietypowej sztafecie 6x50 m (I miejsce z czasem 42.8 sek.). Jednym z filarów zwycięskiego zespołu był kontynuujący swoją przedwojenną karierę Leopold Szczerbicki. „Magister” w czasie tych zawodów wystąpił w podwójnej roli, albowiem oprócz tego, że reprezentował barwy Społem Olsztyn jako zawodnik, to dodatkowo pełnił funkcję kierownika technicznego mistrzostw.
Dzięki zaangażowaniu Leopolda Szczerbickiego w Kortowie zaczęto nie tyle nawet rozbudowywać, co po prostu tworzyć infrastrukturę sportową. Pierwsze były skocznia w dal i boisko do siatkówki. Natomiast na początku lat 60. ruszyła drewniana skocznia narciarska.– To dzięki staraniom Leopolda Szczerbickiego, a także zaangażowaniu profesorów uczelni, na czele z Jurkiem Strzeżkiem i Stefanem Smoczyńskim, powstały pierwsze obiekty sportowe – mówił w 2016 roku Ryszard Górecki, były rektor UWM, podczas nadania hali sportowej w Kortowie imienia Leopolda Szczerbickiego. Istotnie w 1976 roku wybudowano halę sportową przy ul. Prawocheńskiego. Oficjalne otwarcie obiektu uczcił mecz siatkarski, w którym męska reprezentacja Polski pokonała Brazylię 3:0.
MMP
* Tekst jest zmodyfikowanym fragmentem artykułu „Królowa sportu w Kortowie (1951-2015)”, który znalazł się w książce „Między stadionem a brzegiem jeziora. 65 lat akademickiego sportu i wychowania fizycznego w Kortowie” (red. Marek Siwicki i Grzegorz Dubielski, Olsztyn 2016).
W zawodach nie mogło oczywiście zabraknąć sportowców z Olsztyna zrzeszonych wtedy w Klubie Sportowym Społem. Największy sukces olsztynianie odnieśli w nietypowej sztafecie 6x50 m (I miejsce z czasem 42.8 sek.). Jednym z filarów zwycięskiego zespołu był kontynuujący swoją przedwojenną karierę Leopold Szczerbicki. „Magister” w czasie tych zawodów wystąpił w podwójnej roli, albowiem oprócz tego, że reprezentował barwy Społem Olsztyn jako zawodnik, to dodatkowo pełnił funkcję kierownika technicznego mistrzostw.
Dzięki zaangażowaniu Leopolda Szczerbickiego w Kortowie zaczęto nie tyle nawet rozbudowywać, co po prostu tworzyć infrastrukturę sportową. Pierwsze były skocznia w dal i boisko do siatkówki. Natomiast na początku lat 60. ruszyła drewniana skocznia narciarska.– To dzięki staraniom Leopolda Szczerbickiego, a także zaangażowaniu profesorów uczelni, na czele z Jurkiem Strzeżkiem i Stefanem Smoczyńskim, powstały pierwsze obiekty sportowe – mówił w 2016 roku Ryszard Górecki, były rektor UWM, podczas nadania hali sportowej w Kortowie imienia Leopolda Szczerbickiego. Istotnie w 1976 roku wybudowano halę sportową przy ul. Prawocheńskiego. Oficjalne otwarcie obiektu uczcił mecz siatkarski, w którym męska reprezentacja Polski pokonała Brazylię 3:0.
MMP
* Tekst jest zmodyfikowanym fragmentem artykułu „Królowa sportu w Kortowie (1951-2015)”, który znalazł się w książce „Między stadionem a brzegiem jeziora. 65 lat akademickiego sportu i wychowania fizycznego w Kortowie” (red. Marek Siwicki i Grzegorz Dubielski, Olsztyn 2016).
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez