The Rumble in the Jungle
2022-03-04 18:00:00(ost. akt: 2022-03-04 20:05:06)
HISTORIA SPORTU\\\ 48 lat temu w afrykańskiej Kinszasie doszło do walki bokserskiej, która zelektryzowała cały sportowy świat. Ostatecznie "Bijatykę w dżungli" wygrał Muhammad Ali, tym samym po kilku latach odzyskując tytuł mistrza świata.
Wstrząsnąłem światem! Jestem największy - w 1964 roku, biegając po ringu, krzyczał 22-letni Cassius Clay tuż po zwycięskiej walce z Sonny'm Listonem. A miał powód do radości, bowiem właśnie po raz pierwszy zdobył tytuł mistrza świata w wadze ciężkiej.
Po walce Clay przeszedł na islam, przyjmując nazwisko Muhammad Ali. Po serii wygranych pojedynków stał się bokserską legendą, a styl, który pokazał w królewskiej kategorii, do dziś budzi podziw. Precyzja i szybkość ciosów, a do tego charakterystyczny sposób poruszania się po ringu, który przypominał taniec (Ali Shuffle - Przekładanka Alego), czyniły go bokserem niewidzialnym dla rywali. Konkretnie mówiąc, oni go widzieli, tylko trafić nie mogli, chociaż prowokował ich, nonszalancko opuszczając ręce podczas pojedynku.
Nic więc dziwnego, że każda jego kolejna walka wzbudzała coraz większe zainteresowanie mediów i kibiców, zanim jednak stał się „królem świata”, mając 18 lat w finale igrzysk olimpijskich w Rzymie (1960 rok) stoczył zacięty pojedynek ze Zbigniewem Pietrzykowskim. I gdyby w trzeciej rundzie Polak nie opadł wtedy z sił, to Clay musiałby się zadowolić jedynie srebrnym medalem olimpijskim, bo Pietrzykowski długo zaskakiwał go swoimi umiejętnościami, zwłaszcza lewą kontrą, której „smak” poznali wszyscy europejscy przeciwnicy polskiego boksera.
Po walce Clay przeszedł na islam, przyjmując nazwisko Muhammad Ali. Po serii wygranych pojedynków stał się bokserską legendą, a styl, który pokazał w królewskiej kategorii, do dziś budzi podziw. Precyzja i szybkość ciosów, a do tego charakterystyczny sposób poruszania się po ringu, który przypominał taniec (Ali Shuffle - Przekładanka Alego), czyniły go bokserem niewidzialnym dla rywali. Konkretnie mówiąc, oni go widzieli, tylko trafić nie mogli, chociaż prowokował ich, nonszalancko opuszczając ręce podczas pojedynku.
Nic więc dziwnego, że każda jego kolejna walka wzbudzała coraz większe zainteresowanie mediów i kibiców, zanim jednak stał się „królem świata”, mając 18 lat w finale igrzysk olimpijskich w Rzymie (1960 rok) stoczył zacięty pojedynek ze Zbigniewem Pietrzykowskim. I gdyby w trzeciej rundzie Polak nie opadł wtedy z sił, to Clay musiałby się zadowolić jedynie srebrnym medalem olimpijskim, bo Pietrzykowski długo zaskakiwał go swoimi umiejętnościami, zwłaszcza lewą kontrą, której „smak” poznali wszyscy europejscy przeciwnicy polskiego boksera.
„Piskorz” był przecież czterokrotnym mistrzem Starego Kontynentu, ale „na rozkładzie” Pietrzykowski miał nie tylko rywali z Europy, o czym dobitnie świadczą dwa brązowe medale olimpijskie z 1956 i 1964 roku.
Wróćmy jednak do olimpijskiego finału z 1960 roku, w którym Clay został zmuszony do maksymalnego wysiłku, dlatego potem wielokrotnie do tej walki wracał, za każdym razem podkreślając klasę Polaka. Dwa lata temu tak o obu bokserach mówił Leszek Błażyński, autor książki „Pięści Anioła” będącej biografią Pietrzykowskiego: - Darzyli się nawzajem sympatią, spotkali się jeszcze w Wielkiej Brytanii i we Włoszech. Za pierwszym razem Ali dosłownie ozłocił naszego mistrza i dzięki temu Pietrzykowski zyskał sporo pieniędzy na wybudowanie wymarzonego domu. W 1979 roku z inicjatywy Alego zaproszono naszego pięściarza na festiwal filmów sportowych do Saint-Vincent (Ali pokrył wszelkie z tym związane wydatki - red.). Mistrz świata zawodowców chciał wtedy stoczyć walkę z Polakiem. Do pojedynku nie doszło, bo Pietrzykowski już od ponad dekady nie był czynnym zawodnikiem.
Warto wyjaśnić, że ojciec autora książki, czyli Leszek Błażyński senior, trenował pod okiem Pietrzykowskiego i na igrzyskach w Monachium (1972) i Montrealu zdobył brązowe medale.
Warto wyjaśnić, że ojciec autora książki, czyli Leszek Błażyński senior, trenował pod okiem Pietrzykowskiego i na igrzyskach w Monachium (1972) i Montrealu zdobył brązowe medale.
W 1967 roku Ali odmawia odbycia służby wojskowej, na dodatek bez pardonu atakuje amerykański rząd za trwającą wówczas wojnę w Wietnamie.
W konsekwencji skazano go na pięć lat więzienia i grzywnę w wysokości 10 000 dolarów (równowartość dzisiejszych 85 000) oraz odebrano mu licencję bokserską i mistrzowski tytuł. Do więzienia ostatecznie nie poszedł dzięki wpłaceniu kaucji, ale walczyć nie mógł, więc zarabiał na życie jako... propagator islamu, brał udział w reklamach, przedstawieniach telewizyjnych oraz teatralnych. Licencję odzyskał w 1970 roku, po czym rozpoczął powrót na bokserski szczyt. Nie było to jednak łatwe, bowiem po drodze pokonali go Joe Frazier i Ken Norton, który Alemu złamał szczękę. Ale w końcu mistrz olimpijski z Rzymu dopiął swego i w styczniu 1974 roku dostał szansę na odzyskanie mistrzowskiego tytułu. Jego rywalem był George Foreman, mistrz świata wszechwag, natomiast na miejsce walki wybrano afrykańską Kinszasę, bowiem nagrodę ufundował Mobutu Sese Seko, ówczesny dyktator Zairu. Pojedynek reklamowano jako „The Rumble in the Jungle” (Bijatyka w dżungli), no i rzeczywiście wzbudził zainteresowanie, jakiego świat boksu jeszcze nie widział: na trybunach stadionu pojawiło się aż 60 tysięcy kibiców, a kolejne miliony zasiadły przed telewizorami. Co ciekawe, transmisję przeprowadziła nawet... polska telewizja, ta sama, która cztery lata wcześniej zrezygnowała z turnieju finałowego piłkarskich mistrzostw świata!
Walkę zakontraktowano na 15 rund, jednak sztab Foremana jest pewien, że skończy się wcześniej nokautem Alego. Pytanie brzmi jedynie, w której rundzie?
Pierwszy do ringu wszedł Muhammad Ali, który w swoim narożniku natychmiast zaczął popisywać się „tańcem”, po czym w asyście teamu pojawił się Big George Foreman, czyli „człowiek o sile niedźwiedzia”. Krótka wymiana spojrzeń i sędzia daje sygnał do rozpoczęcia pierwszej rundy. Początkowo bardziej aktywny był Ali, to on częściej trafiał, przy okazji „tańcząc” wokół rywala. Jednak od drugiej rundy Ali zmienia taktykę, która zaskakuje i Foremana, i kibiców, bowiem przestaje skakać po ringu, natomiast coraz częściej zaczyna opierać się o liny, zachęcając rywala do ataku. Co się dzieje? Po prostu Ali doskonale pamiętał, że „człowiek o sile niedźwiedzia” praktycznie wszystkie swoje poprzednie walki wygrywał poprzez nokaut w pierwszych rundach, więc trafnie założył, że Foreman nie jest kondycyjnie przygotowany na 15 rund. Stąd defensywna taktyka Alego, który przez siedem rund wszystkie ciosy rywala przyjmował na gardę. A gdy uznał, że Foreman jest już krańcowo wyczerpany, ruszył do ataku
W ósmej rundzie Foreman był już krańcowo zmęczony, wtedy Ali zaatakował - zaczął od dwóch prostych, które pozwoliły mu to odskoczyć od lin, po czym poczęstował rywala potężnym hakiem, a sprawę zakończył cios z prawej. Foreman padł na matę i jeszcze długo nie rozumiał, co się stało, natomiast Ali odzyskał tytuł po siedmiu latach i jako pierwszy pięściarz w historii został po raz trzeci mistrzem świata wszechwag.
Muhammad Ali zmarł 3 czerwca 2016 roku.
PIOTR PAŃCZUK
Pasłęk
W ósmej rundzie Foreman był już krańcowo zmęczony, wtedy Ali zaatakował - zaczął od dwóch prostych, które pozwoliły mu to odskoczyć od lin, po czym poczęstował rywala potężnym hakiem, a sprawę zakończył cios z prawej. Foreman padł na matę i jeszcze długo nie rozumiał, co się stało, natomiast Ali odzyskał tytuł po siedmiu latach i jako pierwszy pięściarz w historii został po raz trzeci mistrzem świata wszechwag.
Muhammad Ali zmarł 3 czerwca 2016 roku.
PIOTR PAŃCZUK
Pasłęk