Sokołowski: Włosi zasłużyli na tytuł

2021-07-13 11:00:00(ost. akt: 2021-07-13 10:39:16)
Tomasz Sokołowski

Tomasz Sokołowski

Autor zdjęcia: Paweł Piekutowski

PIŁKA NOŻNA\\\ Anglicy już 55 lat czekają na triumf swojej reprezentacji w jakiejś ważnej imprezie piłkarskiej, no i nadal muszą czekać - może kolejne 55 lat lat - bowiem w finale mistrzostw Europy po rzutach karnych przegrali z Włochami. O Euro rozmawiamy z Tomaszem Sokołowskim, byłym piłkarzem Stomilu, Legii i reprezentacji Polski.
Były to nietypowe mistrzostwa Europy, bowiem rozgrywano je w wielu krajach, i to nawet poza Starym Kontynentem. W efekcie jedne reprezentacje (Szwajcaria, Walia i Turcja) latały od Baku po Rzym, natomiast Włosi, ich grupowi rywale, trzy pierwsze mecze rozgrywali w swojej stolicy. Nie miało to nic wspólnego ani z logiką, ani ze sprawiedliwością. Jeszcze lepiej potraktowano Anglików, którzy swoje spotkania grupowe grali w Londynie, a z kolejnych czterech meczów tyko na ćwierćfinał musieli polecieć do Rzymu. No i tak się złożyło, że Włosi i Anglicy dotarli do niedzielnego finału...

Co prawda stadion Wembley to świątynia angielskiego futbolu, a jej trybuny opanowało ponad 67 tysięcy „wyznawców”, z których po włosku mówiło tylko osiem tysięcy kibiców, to jednak - historycznie rzecz ujmując - większe szanse na zwycięstwo mieli goście z Półwyspu Apenińskiego, którzy podczas turniejów finałowych Mundialu i Euro jeszcze z Anglikami nie przegrali!

* 1980 rok, faza grupowa mistrzostw Europy: Włochy - Anglia 1:0
* 1990 rok, mistrzostwa świata, mecz o 3. miejsce: Włochy - Anglia 2:1
* W 2012 roku w ćwierćfinale mistrzostw Europy w regulaminowym czasie był bezbramkowy remis, ale jedenastki skuteczniej egzekwowali Włosi.
* 2014 rok, faza grupowa mistrzostw świata: Włochy - Anglia 2:1
Nic więc dziwnego, że włoska lista futbolowych sukcesów jest znacznie dłuższa - Mundial Włosi wygrali aż cztery razy, a do tego dołożyli jeszcze dwa drugie i jedno trzecie miejsce.
Natomiast Anglicy - w co aż trudno uwierzyć - na podium mistrzostw świata stanęli tylko raz, gdy w 1966 roku wygrali turniej, którego byli gospodarzami.
Także porównanie mistrzostw Europy wypadało korzystniej dla piłkarzy z Półwyspu Apenińskiego (jeden tytuł i dwa wicemistrzostwa), bo Anglicy mogli się pochwalić jedynie dwoma brązowymi medalami. Co prawda od niedzieli mają też srebro, ale za to Włosi po raz drugi cieszyli się z mistrzostwa Europy.
O zakończonej w niedzielę imprezie rozmawiamy z Tomaszem Sokołowskim, byłym piłkarzem m.in. Łyny Sępopol, Stomilu Olsztyn, Legii Warszawa i reprezentacji Polski.

- Jest pan zaskoczony przebiegiem finałowego spotkania? Remis w regulaminowym czasie, dogrywka i rzuty karne na koniec.

- Ciężko by było przed finałem wytypować zdecydowanego faworyta, bo jedni i drudzy mieli w swoich szeregach mocne atuty. Za Anglią przemawiał jednak fakt, że nie musiała się tak szarpać w meczach fazy pucharowej, żeby dostać się do finału, w przeciwieństwie do Włochów. Poza tym Anglicy mieli publiczność za sobą, a to już jest spora przewaga. Ostatecznie zdecydowała dyspozycja dnia, chociaż to Anglicy lepiej weszli w mecz (zdobyli gola już w 2. min - red.). Włosi długo nie mogli znaleźć na nich recepty, ale Roberto Mancini dokonał zmian w ustawieniu, no i w końcu udało się im strzelić gola.


Cała rozmowa we wtorkowym wydaniu Gazety Olsztyńskiej