Akademicki Sportowiec bez Barier
2021-06-18 12:00:00(ost. akt: 2021-06-17 16:18:42)
* Piotr Cichocki (żeglarstwo, AKS OSW Olsztyn)
- Na swoim koncie ma pan tytuły mistrza Polski, Europy i świata. Ile konkretnie?
- Nie mam pojęcia (śmiech). Żegluję już od 50 lat, więc trochę się tego zebrało.
- Dwa lata temu zdobył pan złoty medal w klasie Hansa 303 podczas mistrzostw świata żeglarzy z niepełnosprawnościami.
- To był udany rok, bowiem zostałem też dwukrotnym mistrzem Europy.
- Ale niepełnosprawność może być różnego stopnia, jak więc rozwiązano ten problem w żeglarstwie?
- Jest międzynarodowa komisja, która w punktach ocenia poziom niepełnosprawności. Ja mam w obu nogach endoprotezy biodra, poza tym mam obcięty kciuk, bo różne historie mnie w życiu spotkały. Od tej komisji dostałem sześć punktów - gdybym dostał osiem, wtedy nie miałbym prawa startować w imprezach dla niepełnosprawnych.
- W pańskiej przebogatej kolekcji brakuje jednak medalu z paraolimpiady, chociaż do Rio de Janeiro poleciał pan po złoto...
- Niestety, kilka razy mieliśmy tam - delikatnie mówiąc - pecha. Zacznę od tego, że musiałem mieć dużo bardziej niepełnosprawną partnerkę - mogła mieć tylko trzy punkty, no i jedyna, jaką znalazłem, nie potrafiła ani pływać, ani żeglować. No i był problem, bo zgodnie z przepisami ona też musiała sterować. Mimo wszystko jakoś to wszystko ogarniałem i cały czas mieliśmy szansę nie tylko na podium, ale nawet na złoto. Niestety, podczas jednego wyścigu, w którym prowadziliśmy o jakieś 200 metrów, przed nami niespodziewanie pojawił się olbrzymi dryfujący... karton po telewizorze. Ja akurat byłem zajęty trzema żaglami, trymem i obserwowaniem rywali, więc nie mogłem pomóc w sterowaniu mojej partnerce. W efekcie karton zaczepił się o nasz kil, co spowolniło nas tak, że wyścig skończyliśmy dopiero na trzecim miejscu. Ostatecznie w klasyfikacji generalnej zajęliśmy czwarte miejsce, do srebra tracąc dwa, a do brązu jeden punkt!
- Na dodatek żeglarstwo wypadło z programu paraolimpiad.
- Ale mój trener już zapowiedział, że jeśli żeglarstwo powróci do paraolimpijskiej rodziny, wtedy on nawet na rękach będzie mnie wkładał do łódki.
- Czy może się to stać już za trzy lata w Paryżu?
- Tam raczej może być jedynie dyscypliną pokazową, natomiast do programu może wrócić dopiero w 2028 roku. Nie wiemy, jak to się skończy, ja jednak cały czas staram się dbać o formę.
- Nie mam pojęcia (śmiech). Żegluję już od 50 lat, więc trochę się tego zebrało.
- Dwa lata temu zdobył pan złoty medal w klasie Hansa 303 podczas mistrzostw świata żeglarzy z niepełnosprawnościami.
- To był udany rok, bowiem zostałem też dwukrotnym mistrzem Europy.
- Ale niepełnosprawność może być różnego stopnia, jak więc rozwiązano ten problem w żeglarstwie?
- Jest międzynarodowa komisja, która w punktach ocenia poziom niepełnosprawności. Ja mam w obu nogach endoprotezy biodra, poza tym mam obcięty kciuk, bo różne historie mnie w życiu spotkały. Od tej komisji dostałem sześć punktów - gdybym dostał osiem, wtedy nie miałbym prawa startować w imprezach dla niepełnosprawnych.
- W pańskiej przebogatej kolekcji brakuje jednak medalu z paraolimpiady, chociaż do Rio de Janeiro poleciał pan po złoto...
- Niestety, kilka razy mieliśmy tam - delikatnie mówiąc - pecha. Zacznę od tego, że musiałem mieć dużo bardziej niepełnosprawną partnerkę - mogła mieć tylko trzy punkty, no i jedyna, jaką znalazłem, nie potrafiła ani pływać, ani żeglować. No i był problem, bo zgodnie z przepisami ona też musiała sterować. Mimo wszystko jakoś to wszystko ogarniałem i cały czas mieliśmy szansę nie tylko na podium, ale nawet na złoto. Niestety, podczas jednego wyścigu, w którym prowadziliśmy o jakieś 200 metrów, przed nami niespodziewanie pojawił się olbrzymi dryfujący... karton po telewizorze. Ja akurat byłem zajęty trzema żaglami, trymem i obserwowaniem rywali, więc nie mogłem pomóc w sterowaniu mojej partnerce. W efekcie karton zaczepił się o nasz kil, co spowolniło nas tak, że wyścig skończyliśmy dopiero na trzecim miejscu. Ostatecznie w klasyfikacji generalnej zajęliśmy czwarte miejsce, do srebra tracąc dwa, a do brązu jeden punkt!
- Na dodatek żeglarstwo wypadło z programu paraolimpiad.
- Ale mój trener już zapowiedział, że jeśli żeglarstwo powróci do paraolimpijskiej rodziny, wtedy on nawet na rękach będzie mnie wkładał do łódki.
- Czy może się to stać już za trzy lata w Paryżu?
- Tam raczej może być jedynie dyscypliną pokazową, natomiast do programu może wrócić dopiero w 2028 roku. Nie wiemy, jak to się skończy, ja jednak cały czas staram się dbać o formę.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez