Polska z punktem po szalonym meczu w Budapeszcie
2021-03-25 20:16:22(ost. akt: 2021-03-27 20:22:34)
Przegrywali już 0:2, w minutę doprowadzili do wyrównania, po czym znów stracili gola i jeszcze raz odrobili straty – taką huśtawkę nastrojów zafundowali kibicom polscy piłkarze na inaugurację eliminacji mistrzostw świata 2022. Polska zremisowała na wyjeździe z Węgrami 3:3.
* Węgry – Polska 3:3 (1:0)
1:0 – Sallai (6), 2:0 – Adam Szalai (51), 2:1 – Piątek (60), 2:2 – Jóźwiak (61), 3:2 – Orban (78), 3:3 – Lewandowski (82)
WĘGRY: Gulacsi – Fiola, Orban, Atilla Szalai – Lovrencsics (66 Nego), Kleinheisler, A. Nagy, Kalmar (81 Siger), Hangya (66 Lang) – Sallai (72 K. Varga), Adam Szalai
POLSKA: Szczęsny – Bereszyński, Helik (58 Glik), Bednarek – Szymański (58 Jóźwiak), Moder (58 Piątek), Krychowiak, Reca (79 Rybus) – Zieliński – Milik (84 Grosicki), Lewandowski
Żółte kartki: Fiola, Lang, A. Nagy, Atilla Szalai (Węgry), Helik, Bereszyński (Polska); czerwona kartka: Fiola (90+4, za drugą żółtą)
1:0 – Sallai (6), 2:0 – Adam Szalai (51), 2:1 – Piątek (60), 2:2 – Jóźwiak (61), 3:2 – Orban (78), 3:3 – Lewandowski (82)
WĘGRY: Gulacsi – Fiola, Orban, Atilla Szalai – Lovrencsics (66 Nego), Kleinheisler, A. Nagy, Kalmar (81 Siger), Hangya (66 Lang) – Sallai (72 K. Varga), Adam Szalai
POLSKA: Szczęsny – Bereszyński, Helik (58 Glik), Bednarek – Szymański (58 Jóźwiak), Moder (58 Piątek), Krychowiak, Reca (79 Rybus) – Zieliński – Milik (84 Grosicki), Lewandowski
Żółte kartki: Fiola, Lang, A. Nagy, Atilla Szalai (Węgry), Helik, Bereszyński (Polska); czerwona kartka: Fiola (90+4, za drugą żółtą)
Debiutujący w roli selekcjonera polskiej reprezentacji, Paulo Sousa jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego Felixa Brycha z Niemiec pokazał, że nie boi się odważnych posunięć. Bo jak inaczej nazwać wystawienie w podstawowym składzie na mecz z Węgrami absolutnego debiutanta Michała Helika (świetne recenzje w angielskim Barnsley) kosztem rutyniarza i dotychczasowego pewniaka na środku obrony Kamila Glika.
Ponadto - zamiast preferowanej do tej pory gry czwórką obrońców - portugalski szkoleniowiec postawił na wariant trzyosobowej defensywy, wspomaganej wahadłowymi Sebastianem Szymańskim i Arkadiuszem Recą. No i zmiana wymuszona pozytywnym testem na koronawirusa u Mateusza Klicha (który być może w niedzielę z Andorą jednak zagra, bo drugi test był już negatywny), za którego do składu wskoczył Jakub Moder.
Kolejne zaskoczenie spotkało Polaków na boisku, bo już w 6. min ze zdobycia gola cieszyli się rywale. Strata pod polem karnym Węgier, szybkie uruchomienie Rolanda Sallaia, który popędził na bramkę Wojciecha Szczęsnego i strzałem w krótki róg umieścił piłkę w siatce. Ani pędzący za graczem Freiburga, Jan Bednarek, ani dość niemrawy przy tym uderzeniu Szczęsny nie zapobiegli katastrofie...
Dalsza część pierwszej połowy nie poprawiła humorów Biało-Czerwonym, którzy pod ręką nowego trenera nadal wyglądali tak, jak ostatnio za czasów Jerzego Brzęczka. Osamotniony z przodu i szarpiący się z obrońcami Robert Lewandowski, „dziurawa” linia pomocy i „elektryczna” defensywa. Jedyny strzał na bramkę gospodarzy, zresztą niecelny, oddał w 27. min Arkadiusz Milik.
Drugi cios nadszedł w... szóstej minucie po przerwie. Tym razem, cofnięty pod swoją bramkę, Lewandowski nie dał rady opędzić się od trzech rywali i stracił piłkę (inna rzecz, że chyba został powalony przez jednego z Węgrów), ta trafiła do Sallaia, który oddał strzał, ale został zablokowany. Piłka trafiła do Adama Szalaia, Helik nie zdążył z asekuracją i napastnik Hoffenheim uderzył nie do obrony po długim rogu. 2:0 dla Węgrów i marne perspektywy na poprawę tego stanu rzeczy.
Parę minut później Paulo Sousa stracił cierpliwość i zareagował zmianami, ściągając z boiska Helika, Modera i Szymańskiego, a wprowadzając za nich, odpowiednio: Glika, Krzysztofa Piątka i Kamila Jóźwiaka. I to był strzał w dziesiątkę!
Nie minęły nawet dwie minuty, jak Jóźwiak szarpnął prawą stroną, dograł na ósmy metr, gdzie w piłkę nie trafił Grzegorz Krychowiak, ale tam, gdzie trzeba, był Piątek i zrobiło się 1:2. Ba, już kolejna minuta przyniosła Węgrom drugi "gong", a tym razem piłkę na wolne pole dostał Jóźwiak, który w sytuacji sam na sam pokonał Petera Gulacsiego.
Nie minęły nawet dwie minuty, jak Jóźwiak szarpnął prawą stroną, dograł na ósmy metr, gdzie w piłkę nie trafił Grzegorz Krychowiak, ale tam, gdzie trzeba, był Piątek i zrobiło się 1:2. Ba, już kolejna minuta przyniosła Węgrom drugi "gong", a tym razem piłkę na wolne pole dostał Jóźwiak, który w sytuacji sam na sam pokonał Petera Gulacsiego.
Polacy wyraźnie dostali wiatr w żagle i wydawało się, że gol na 3:2 jest tylko kwestią czasu. No i rzeczywiście: gol padł, bo w 78. min goście kompletnie pogubili się pod swoją bramką, Reca nie zdążył do Williego Orbana i było 3:2, ale dla Węgier.
Na tym jednak nie koniec, bo cztery minuty później Bartosz Bereszyński podał do Jóźwiaka i sam popędził prawym skrzydłem, dostał piłkę i wrzucił ją na 13. metr. A tam swoje zrobił już Lewandowski, który miał czas przyjąć piłkę prawą nogą, przerzucić ją na lewą i pięknym uderzeniem w okienko zdobyć swojego 64. gola w reprezentacji!
Podopieczni Paulo Sousy do końca próbowali wyszarpać zwycięstwo, czemu miało służyć także wprowadzenie na boisko Kamila Grosickiego, ale nic z tego nie wyszło. Lepszy punkt niż nic, zwłaszcza jak się przegrywało 0:2 i 2:3...
W niedzielę Polska zagra w Warszawie z Andorą (g. 20.45).
* Inne mecze grupy I: Anglia - San Marino 5:0 (Ward-Prowse 15, Calvert-Lewin 22, 53, Sterling 32, Watkins 84); Andora - Albania 0:1 (Lenjani 41).
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez