Gdy krzyż przygniata, wstań i walcz

2020-11-14 15:00:00(ost. akt: 2020-11-13 14:04:13)

Autor zdjęcia: siepomaga.pl

32 lata temu Marek Piotrowski wyleciał do Stanów Zjednoczonych, mając w kieszeni... 70 dolarów. Chciał zostać zawodowym mistrzem świata w kick-boxingu, co wydawało się wtedy mrzonką, tymczasem zrobił to już w następnym roku!
Hollywood, rok 1990, walka o tytuł zawodowego mistrza świata w kick-boxingu w formule full contact. Tytułu broni Marek Piotrowski, jego rywalem jest Amerykanin Bob Thurman, a na widowni znaleźli się m.in. Don Wilson (kick-boxer i aktor), Hulk Hogan (mistrz wrestlingu i aktor), Charlie Sheen (popularny aktor amerykański) i Chuck Norris (sześciokrotny mistrz świata w karate oraz aktor).

W pewnym momencie Piotrowski wyprowadza lewy, po czym poprawia jeszcze prawym prostym, Thurman upada, ale błyskawicznie wstaje - niczym wańka wstańka. Polak ponawia więc tę samą akcję - tym razem oszołomiony Amerykanin klęka i jest liczony. Po chwili walka zostaje wznowiona - polski zawodnik nadal atakuje - tym razem kombinację ciosów bokserskich wzmacnia silnym okrężnym kopnięciem oraz dwoma ciosami w tułów. Tego rywal już nie jest w stanie wytrzymać! Marek Piotrowski obronił mistrzowski pas, kibice wstali z miejsc, a przedstawiciele amerykańskiej Polonii w euforii zaczęli śpiewać gromkie „Sto lat”. Radość była tak wielka, jakby mieszkający za oceanem rodacy na tę chwilę czekali całe swoje życie.

W tym momencie Piotrowski był u szczytu sławy - miał dopiero 26 lat, a już pokonał wszystkie gwiazdy światowego kick-boxingu! A przecież wcześniej jako amator też zdobył w tym sporcie wszystko, co było do zdobycia - w 1987 roku został amatorskim mistrzem świata i Polski oraz wywalczył Puchar Świata. Jego sukcesy docenili kibice, wybierając go trzykrotnie do dziesiątki najpopularniejszych sportowców w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”. Ale Piotrowski miał już nowy cel - postanowił wyjechać do USA, by zostać najlepszym na świecie wśród zawodowców! Temat nagłośniły nawet peerelowskie media, chociaż w zawodowe sukcesy Marka pewnie połowa polskich kibiców nie wierzyła, a druga połowa wręcz znacząco pukała się w głowę. Wielu Polaków marzyło przecież o podbiciu Stanów, po czym kończyli w rzeźni lub na budowie.

Najważniejsze jednak, że w moc swoich pięści i nóg wierzył sam Piotrowski, który w 1988 roku wyleciał do Stanów Zjednoczonych, mając w kieszeni... 70 dolarów. Dość szybko dostał okazję do pierwszej walki - jego rywalem był Bob Handegan. Amerykanie nie znali Polaka, a jego amatorskie tytuły nie robiły na nich żadnego wrażenia, więc Handegan był zdecydowanym faworytem. Szybko jednak musieli zmienić zdanie, bo zobaczyli Marka, który od razu narzucił swoje tempo, goniąc rywala po ringu. Techniki bokserskie Polaka w połączeniu z kopnięciami zrobiły olbrzymie wrażenie na rywalu i... kibicach. Handegan był jednak twardzielem i nie zamierzał się poddać - w pewnym momencie wyprowadził nawet silny prosty, który miał powstrzymać Piotrowskiego. Ale nie powstrzymał, tylko dodatkowo rozsierdził Polaka, którego prawy sierpowy wylądował na szczęce Amerykanina - ten wypadł poza liny, a potem siedział oszołomiony na ringu, patrząc z niedowierzaniem na sędziego, ogłaszającego wygraną Marka Piotrowskiego.

Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga
Pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie

Marek Piotrowski

O Polaku natychmiast zrobiło się głośno, rywale nabrali szacunku, natomiast media nadały mu przydomek „Punisher”. A polski wojownik się nie zatrzymywał i w 1989 roku najpierw wywalczył zawodowe mistrzostwo USA (pokonał na punkty dotychczas niepokonanego Ricka Roufusa), po czym w listopadzie w Chicago pokonał Dona Wilsona i został zawodowym mistrzem świata organizacji ISKA, PKC i FFKA! Jego szalone tempo, ciągły atak oraz grad ciosów i kopnięć wielu rywalom wybiły kick-boxing z głowy. Pewnie po walce z Polakiem niektórzy pomyśleli sobie: „po co mi to było, mogłem przecież zostać księgowym w jakiejś firmie”. Bo w tamtym czasie ring był zarezerwowany tylko dla Marka Piotrowskiego, który miał imponujący bilans 29 zwycięstw (19 KO) w... 29 walkach.

Jednak potem zaczęły się kłopoty, w tym osobiste (zakończone ostatecznie rozwodem), w efekcie w 1991 roku Polak przegrał rewanżową walkę z Roufusem. Bliżej zainteresował się wtedy boksem, no i trzeba przyznać, że tu też wykazał się talentem, bowiem stoczył 21 walki i wszystkie wygrał! W 1995 roku Piotrowski ostatecznie pożegnał się z kick-boxingiem i było to pożegnanie w mistrzowskim stylu, bowiem w Krakowie pokonał Włocha Stefano Tomiazzo, zdobywając pas mistrza świata organizacji WKA, unifikując wszystkie światowe tytuły w formule full-contact.

Niestety, za sukcesami sportowymi nie szły sukcesy finansowe - w tamtych czasach nagrody były niekiedy wręcz śmieszne. Marek Piotrowski, dziewięciokrotny mistrz świata w kick-boxingu, paradoksalnie najwięcej, a było to kilkadziesiąt tysięcy dolarów, dostał za... przegrany pojedynek w Paryżu. Naprawdę dużo mógł zarobić dopiero w 1997 roku, gdy zaproponowano mu ćwierć miliona dolarów za walkę o tytuł bokserskiego mistrza świata organizacji IBF, jednak wtedy miał już coraz poważniejsze problemy ze zdrowiem. Skończyło się na tym, że po zakończeniu kariery był taksówkarzem oraz rozwoził książki telefoniczne i gazety w Detroit.

Rozpad małżeństwa, brak pieniędzy oraz postępująca choroba neurologiczną, której efektem były coraz większe trudności w mowie i poruszaniu się, spowodowały, że 18 lat temu Marek Piotrowski powrócił do Polski. Od tego czasu - jak ktoś napisał - walczy o mistrzostwo świata w formule „powrót do zdrowia”.
Okazało się jednak, że o dawnym wojowniku polscy kibice nie zapomnieli, świadczy o tym chociażby trwająca na siepomaga.pl zbiórka pieniędzy na jego kosztowne leczenie - w tej chwili ponad 4230 osób wpłaciło już około 260 tysięcy złotych!
W jednym z nielicznych wywiadów Marek Piotrowski powiedział kiedyś: „Często krzyż przygniata, ciężko jest wtedy wstać, znaleźć sens dalszej egzystencji. Ale ja ci mówię, wstań i walcz. To twoje życie, twój największy skarb”.
I Marek wstaje i walczy, jak na prawdziwego wojownika przystało.
PIOTR PAŃCZUK



Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Monika Piórkowska #3008481 18 lis 2020 17:48

    Świetny reportaż cieszę się że ktoś jeszcze pamięta o Marku Piotrowskim

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Henryk Tczew #3007650 | 79.163.*.* 17 lis 2020 11:43

      Świetny artykuł. Ciekawa Historia. Szkoda że tak smutno się kończy.

      odpowiedz na ten komentarz