Nie ma punktów za darmo
2020-11-12 15:00:00(ost. akt: 2020-11-12 13:19:08)
- Idziemy w dobrym kierunku, ale jeszcze dużo pracy przed nami, by być klasową drużyną – mówi Łukasz Kuśnierz, podsumowując serię dobrych wyników Znicza Biała Piska w III lidze. W niedzielnych derbach Znicz zagra z Kaczkanem.
– Znicz wyrósł jesienią na pogromcę faworytów ligi. Wygraliście ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, Legionovią Legionowo, a sobotę z Polonią Warszawa. Jak podsumujesz ostatni występ w stolicy i zwycięstwo po golu w doliczonym czasie gry?
– Po Polonii chyba było widać przerwę, którą warszawianie mieli z powodu zakażeń koronawirusem. Moim zdaniem, sami nie byli pewni na co ich stać. Na początku chcieli ruszyć, ale nie mogli oddać strzału. Fajnie wyglądali do naszego pola karnego, a później nic konkretnego już nie mogli stworzyć. My z czasem weszliśmy w swój rytm, bo na początku wyglądaliśmy dość chaotycznie po przechwycie, i gdybyśmy lepiej rozegrali kontry, to moglibyśmy strzelić bramkę już w pierwszej połowie. Polonia poza jedną sytuacją, w której Andrzej Kosiński musiał wybijać piłkę z bramki, niczym nas nie zaskoczyła. Nie zagrali nic, z czym mielibyśmy trudność. Naprawdę do końca wierzyłem, że jesteśmy w stanie wygrać. W końcówce mogliśmy poszukać gry na czas, bo nawet remis bralibyśmy w ciemno przed meczem, ale chcieliśmy atakować i przyniosło to efekt.
– W waszej grze widać ostatnio dużą pewność siebie. Czy to tylko efekt odbudowania mentalnego po serii zwycięstw?
– Weszliśmy na fajny poziom, który przede wszystkim gwarantuje nam punkty, ale ja patrzę też na grę zespołu. W tych ostatnich meczach gorszą połówkę zagraliśmy tylko w Radomiu, gdzie było czuć na boisku, że może wydarzyć się coś złego. Broń naprawdę zamknęła nas przed polem karnym. W innych spotkaniach byliśmy równorzędnym zespołem z naszymi rywalami, a czasami nawet lepszym.
Fajnie jest to, że nawet nie mając piłki nie tracimy kontroli nad meczem. Zrobiliśmy to w sobotę na Polonii. Tydzień wcześniej w Aleksandrowie Łódzkim, grając niemal całą drugą połowę w dziesiątkę, też praktycznie kontrolowaliśmy pojedynek.
– Po Polonii chyba było widać przerwę, którą warszawianie mieli z powodu zakażeń koronawirusem. Moim zdaniem, sami nie byli pewni na co ich stać. Na początku chcieli ruszyć, ale nie mogli oddać strzału. Fajnie wyglądali do naszego pola karnego, a później nic konkretnego już nie mogli stworzyć. My z czasem weszliśmy w swój rytm, bo na początku wyglądaliśmy dość chaotycznie po przechwycie, i gdybyśmy lepiej rozegrali kontry, to moglibyśmy strzelić bramkę już w pierwszej połowie. Polonia poza jedną sytuacją, w której Andrzej Kosiński musiał wybijać piłkę z bramki, niczym nas nie zaskoczyła. Nie zagrali nic, z czym mielibyśmy trudność. Naprawdę do końca wierzyłem, że jesteśmy w stanie wygrać. W końcówce mogliśmy poszukać gry na czas, bo nawet remis bralibyśmy w ciemno przed meczem, ale chcieliśmy atakować i przyniosło to efekt.
– W waszej grze widać ostatnio dużą pewność siebie. Czy to tylko efekt odbudowania mentalnego po serii zwycięstw?
– Weszliśmy na fajny poziom, który przede wszystkim gwarantuje nam punkty, ale ja patrzę też na grę zespołu. W tych ostatnich meczach gorszą połówkę zagraliśmy tylko w Radomiu, gdzie było czuć na boisku, że może wydarzyć się coś złego. Broń naprawdę zamknęła nas przed polem karnym. W innych spotkaniach byliśmy równorzędnym zespołem z naszymi rywalami, a czasami nawet lepszym.
Fajnie jest to, że nawet nie mając piłki nie tracimy kontroli nad meczem. Zrobiliśmy to w sobotę na Polonii. Tydzień wcześniej w Aleksandrowie Łódzkim, grając niemal całą drugą połowę w dziesiątkę, też praktycznie kontrolowaliśmy pojedynek.
Cały wywiad przeczytasz w czwartkowej Gazecie Olsztyńskiej
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez