Liga Mistrzów - decydujące starcie
2020-08-14 10:00:00(ost. akt: 2020-08-14 09:42:35)
Jedno miasto, dwa stadiony i osiem zespołów marzących o najważniejszym klubowym trofeum - przed nami pasjonujący turniej finałowy Ligi Mistrzów, w którym - mamy nadzieję - jedną z głównych ról zagra Robert Lewandowski.
W klasycznym dla kina akcji filmie „Krwawy Sport” bohater - grany przez Jean-Claude’a Van Damme’a - bierze udział w nielegalnym turnieju, w którym wojownicy reprezentujący różne sztuki walki walczą ze sobą w systemie turniejowym, żeby wyłonić najlepszego fightera. Finały Ligi Mistrzów co prawdą odbędą się w Lizbonie, a nie Hongkongu, a uczestnicy nie będą – a przynajmniej nie powinni – używać pięści, ale sama formuła będzie równie wyniszczająca i do końcowego triumfu niezbędne będą nie tylko umiejętności, ale również hart ducha i żelazne płuca. Czy wśród charakteryzujących się różnymi przymiotami wojowników ostatecznie najpotężniejszy będzie Robert Lewandowski? Czy polski napastnik doprowadzi swoją armię do zwycięstwa?
Jedno miasto, dwa stadiony i osiem zespołów marzących o sięgnięciu po najważniejsze klubowe trofeum.
Jedno miasto, dwa stadiony i osiem zespołów marzących o sięgnięciu po najważniejsze klubowe trofeum.
Wszystkie zespoły mają za sobą przedziwne sezony, poszarpane pandemią koronawirusa i podszyte lękiem o finansową przyszłość.
Dla zespołów z Francji – PSG i Lyonu – mecze w Lidze Mistrzów będą jednymi z pierwszych starć o punkty od marca, kiedy pandemia wybuchła w Europie. Z kolei Barcelona przystąpi do walki po słabiutkim sezonie, w którego końcówce w łatwy sposób oddała mistrzostwo w ręce Realu Madryt. Kopciuszek w elicie – włoska Atalanta – jest reprezentantem Bergamo, czyli jednego z miast najpoważniej dotkniętych pandemią. Ale na kilka gorących lizbońskich nocy to wszystko straci znaczenie. Kluby przystąpią do kluczowych starć maksymalnie zmobilizowani. Turniejowa formuła dla wszystkich będzie nowością, ale bukmacherzy mają dwóch wyraźnych faworytów. Według ekspertów z firmy Totolotek – legalnego polskiego bukmachera – tegoroczną edycję Ligi Mistrzów wygra Manchester City (kurs na końcowy triumf to 3,2) albo Bayern Monachium (za złotówkę postawioną na Bawarczyków można wygrać 4 – oczywiście minus podatek). Wiele zależeć będzie od Roberta Lewandowskiego, który w klasyfikacji najlepszych strzelców rozgrywek ma tak dużą przewagę, że bukmacherzy przestali przyjmować zakłady na to, że ją wygra.
W najdziwniejszej sytuacji są zespoły z Francji. Tamtejsze rozgrywki klubowe zostały zakończone w związku z pandemią już w kwietniu. W efekcie Lyon i PSG ostatnie mecze o ligowe punkty rozegrały pięć miesięcy temu.
Tak długa przerwa zdarza się w polskiej klasie B, ale nigdy w profesjonalnych rozgrywkach! Oczywiście Francuzi w ostatnim czasie rozgrywali dużo meczów sparingowych, ale przecież wszyscy eksperci zgodnie podkreślają, że one nigdy nie zastąpią pojedynków o punkty. Pod koniec lipca dwa francuskie zespoły pozostające w grze o Ligę Mistrzów zmierzyły się ze sobą w jedynym meczu o stawkę, czyli w finale Pucharu Ligi Francuskiej. Skończyło się na bezbarwnym widowisku, bezbramkowym remisie i wygranej zespołu ze stolicy po serii rzutów karnych. O dziwo jednak tydzień później w 1/8 finału Ligi Mistrzów Lyon sensacyjnie wyeliminował Juventus, za co natychmiast posadą zapłacił trener turyńczyków Mauricio Sarri, którego nie uratowało nawet zdobycie mistrzostwa Włoch, bo to po prostu było jego obowiązkiem.
W ćwierćfinale Francuzów czeka jeszcze trudniejsze wyzwanie, bowiem zmierzą się z Manchesterem City, i według ekspertów z firmy Totolotek na tym zakończą zmagania.
W ćwierćfinale Francuzów czeka jeszcze trudniejsze wyzwanie, bowiem zmierzą się z Manchesterem City, i według ekspertów z firmy Totolotek na tym zakończą zmagania.
Niektórzy są zdania, że tak długa przerwa mogła wręcz pomóc francuskim drużynom i właśnie w PSG, które w pierwszym ze spotkań ćwierćfinałowych zmierzy się z Atalantą, upatrują faworyta rozgrywek. Takich głosów nie brakuje nawet wśród uznanych ekspertów. – Dla mnie faworytami są Manchester City oraz PSG - sprawę jasno stawia Arsene Wenger, były wieloletni szkoleniowiec Arsenalu Londyn. - Jestem przekonany, że zespół z Paryża jest nieco mocniejszy niż trzy czy cztery lata temu. Może pod względem obsady poszczególnych pozycji wówczas byli nieco mocniejsi, ale wtedy rywale też byli potężniejsi. Jestem zdania, że europejski futbol na najwyższym poziomie trochę ostatnio się osłabił i PSG wciąż jest jednym z dwóch-trzech najlepszych zespołów. Nie szukałbym fałszywych argumentów, przez które paryżanie mieliby nie wygrać Ligi Mistrzów – podkreśla Arsene Wenger.
W klasyfikacji strzelców tegorocznej edycji Ligi Mistrzów z 13 golami na koncie prowadzi Robert Lewandowski. Drugi jest Erling Haaland, który zdobył 9 bramek, ale Norweg tego dorobku już nie powiększy, bo Borussii Dortmund nie ma w ćwierćfinale.
W tym sezonie Polak jest klasą sam dla siebie, ale wciąż ma coś do udowodnienia, bo jeszcze nigdy nie wygrał Ligi Mistrzów, a część kibiców wciąż jest wręcz zdania, że w najważniejszych spotkaniach Lewandowski zawsze „znika z radarów”. Z tą łatką może się pożegnać już w piątek, kiedy w meczu o awans do półfinału Bayern zmierzy się z Barceloną. Katalończycy bez problemu odprawili z kwitkiem w poprzedniej rundzie Napoli, ale nie pozbyli się swojej bolączki – czyli cały czas są całkowicie uzależnieni od Leo Messiego. Jeśli ekipa z Bawarii znajdzie sposób na odizolowanie argentyńskiego boga futbolu i na zdominowanie środkowej strefy boiska, wtedy otworzy się przed nią szeroka droga do awansu.
Nietypowa formuła finałów może im odpowiadać – w końcu o reprezentacji Niemiec zawsze się mówi, że jest to zespół turniejowy. Czy ta zasada przełoży się także na piłkę klubową? Nie wiadomo, ale warto zwrócić uwagę na fakt, że Bawarczycy i Katalończycy są jedynymi zespołami w stawce, które wiedzą, jak smakuje triumf w Lidze Mistrzów. Przy pojedynczych meczach decydujących o awansie nie można pozwolić sobie na żaden błąd, a doświadczenie i „gen wygrywania” będą bezcenne.
W tym sezonie Polak jest klasą sam dla siebie, ale wciąż ma coś do udowodnienia, bo jeszcze nigdy nie wygrał Ligi Mistrzów, a część kibiców wciąż jest wręcz zdania, że w najważniejszych spotkaniach Lewandowski zawsze „znika z radarów”. Z tą łatką może się pożegnać już w piątek, kiedy w meczu o awans do półfinału Bayern zmierzy się z Barceloną. Katalończycy bez problemu odprawili z kwitkiem w poprzedniej rundzie Napoli, ale nie pozbyli się swojej bolączki – czyli cały czas są całkowicie uzależnieni od Leo Messiego. Jeśli ekipa z Bawarii znajdzie sposób na odizolowanie argentyńskiego boga futbolu i na zdominowanie środkowej strefy boiska, wtedy otworzy się przed nią szeroka droga do awansu.
Nietypowa formuła finałów może im odpowiadać – w końcu o reprezentacji Niemiec zawsze się mówi, że jest to zespół turniejowy. Czy ta zasada przełoży się także na piłkę klubową? Nie wiadomo, ale warto zwrócić uwagę na fakt, że Bawarczycy i Katalończycy są jedynymi zespołami w stawce, które wiedzą, jak smakuje triumf w Lidze Mistrzów. Przy pojedynczych meczach decydujących o awansie nie można pozwolić sobie na żaden błąd, a doświadczenie i „gen wygrywania” będą bezcenne.
Chociaż rewolucja w systemie rozgrywek została w tym sezonie wymuszona przez siłę wyższą, to jednak nie można wykluczyć, że zostanie z nami na dłużej.
UEFA od dawna zastanawia się nad sposobami uatrakcyjnienia rozgrywek, a turniej w stylu tego z „Krwawego sportu” może być dla kibiców spełnieniem marzeń. Jedno miasto, osiem najsilniejszych zespołów Europy, gra na wyniszczenie. Czy to będzie uczciwe? Nie do końca, ponieważ zespoły są na zupełnie innym etapie pod względem przygotowania fizycznego, a jeden błąd może zadecydować o odpadnięciu z walki. Czy to będzie zdrowe? Niech obędzie się bez kontuzji, ale zdrowie piłkarzy przy takiej intensywności spotkań na pewno będzie poważnie narażone. Czy to zniechęci działaczy do nowej formuły rozgrywek? Absolutnie nie. W końcu dla nich najważniejsza jest atrakcyjność produktu, a że po drodze mogą być „ofiary”? W filmie z Van Dammem też ich przecież nie brakowało...
red
UEFA od dawna zastanawia się nad sposobami uatrakcyjnienia rozgrywek, a turniej w stylu tego z „Krwawego sportu” może być dla kibiców spełnieniem marzeń. Jedno miasto, osiem najsilniejszych zespołów Europy, gra na wyniszczenie. Czy to będzie uczciwe? Nie do końca, ponieważ zespoły są na zupełnie innym etapie pod względem przygotowania fizycznego, a jeden błąd może zadecydować o odpadnięciu z walki. Czy to będzie zdrowe? Niech obędzie się bez kontuzji, ale zdrowie piłkarzy przy takiej intensywności spotkań na pewno będzie poważnie narażone. Czy to zniechęci działaczy do nowej formuły rozgrywek? Absolutnie nie. W końcu dla nich najważniejsza jest atrakcyjność produktu, a że po drodze mogą być „ofiary”? W filmie z Van Dammem też ich przecież nie brakowało...
red
TERMINARZ TURNIEJU W LIZBONIE
* 1/4 finału (wszystkie mecze rozpoczynają się o godz. 21): Atalanta - Paris Saint-Germain 1:2 (Pašalić 27 - Marquinhos 90, Choupo-Moting 90+3); RB Lipsk - Atletico Madryt 2:1 (Olmo 51, Adams 88 - Félix 71 (k)); 14 sierpnia: FC Barcelona - Bayern Monachium (TVP 2); 15 sierpnia: Manchester City - Olympique Lyon (TVP 2)
* 1/2 finału, 18 sierpnia: Lipsk - Atalanta/Paris Saint-Germain (TVP 1); 19 sierpnia: Manchester City/Olympique - Barcelona/Bayern (TVP 1)
* Finał: 23 sierpnia (TVP 1)
* 1/4 finału (wszystkie mecze rozpoczynają się o godz. 21): Atalanta - Paris Saint-Germain 1:2 (Pašalić 27 - Marquinhos 90, Choupo-Moting 90+3); RB Lipsk - Atletico Madryt 2:1 (Olmo 51, Adams 88 - Félix 71 (k)); 14 sierpnia: FC Barcelona - Bayern Monachium (TVP 2); 15 sierpnia: Manchester City - Olympique Lyon (TVP 2)
* 1/2 finału, 18 sierpnia: Lipsk - Atalanta/Paris Saint-Germain (TVP 1); 19 sierpnia: Manchester City/Olympique - Barcelona/Bayern (TVP 1)
* Finał: 23 sierpnia (TVP 1)
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez