Seyed: Olsztyn jest dobry do życia
2019-12-05 12:00:00(ost. akt: 2019-12-05 10:50:58)
- Szybko złapaliśmy dobry kontakt, przez co spędzamy ze sobą sporo czasu również poza boiskiem. Czuję się tutaj bardzo dobrze – mówi Seyed Mousavi, środkowy Indykpolu AZS Olsztyn, dla którego jest to pierwszy sezon poza Iranem.
- Jesteś w Olsztynie już dwa miesiące. Jak przebiegła aklimatyzacja w nowym otoczeniu?
- Bardzo szybko, cieszę się, że jestem w Olsztynie. Za każdym razem mieszkałem w dużych miastach, tak jest i teraz, lecz Olsztyn jest bardzo przyjaznym miejscem do życia. Jedynym problemem dla mnie są korki na ulicach i brak słońca, ponieważ bardzo jego potrzebuje. Już teraz jest go mało, a słyszałem, że zimą nie ma go praktycznie wcale (uśmiech).
- A jak przyjęła cię drużyna?
- Bardzo ciepło. Wiadomo, że potrzebowaliśmy trochę czasu, aby poznać się bliżej. Ale dość szybko złapaliśmy dobry kontakt, przez co spędzamy ze sobą sporo czasu również poza boiskiem. Dlatego czuję się tutaj bardzo dobrze.
- Na treningu żywiołowo reagujesz na zagrania swoje lub kolegów z drużyny. Lubisz okazywać swoje reakcje po udanych akacjach?
- Taki mam charakter, po prostu lubię pokazywać swoje emocje po zdobytym punkcie. W każdą akcję wkładam dużo energii, dlatego cieszę się, gdy kończy się ona powodzeniem. I nieważne, czy będzie to w czasie meczu, czy też na treningu. Nie robię tego na pokaz, to jest mój styl.
- Dla Ciebie to pierwszy wyjazd poza granice Iranu. Czy zdążyłeś już zauważyć różnice pomiędzy irańską i polską ligą?
- Podobny jest poziom rozgrywek. W naszym kraju mamy wielu utalentowanych siatkarzy, których wspomagają zagraniczni zawodnicy. Jednak gdy spojrzymy na organizację rozgrywek, otoczkę meczów czy marketing, to wszystko jest na korzyść PlusLigi. Jako przykład mogę podać system challenge. W Iranie nie jest on doskonały, sprawiając wiele problemów sędziom i zawodnikom. Siatkarze często nie zgadzają się z decyzjami arbitrów, przez co jest wiele kar. Poza tym w PlusLidze znamy ramowy terminarz od pierwszej do ostatniej kolejki, natomiast w Iranie często dochodzi do zmian, co jest utrudnieniem dla zespołów. Według mnie, to wszystko bierze się z większego doświadczenia ludzi, którzy zarządzają siatkówką w waszym kraju. Uważam, że powinniśmy się tego od was uczyć.
- Spodziewałeś się tak udanego początku sezonu (Indykpol AZS wygrał 7 z 9 meczów - red.)?
- Tak, bo przecież przyjechałem tutaj, aby wygrywać. Niektórzy może powiedzą, że Indykpol AZS to zespół środka tabeli i na nic więcej nie będzie go stać, ja jednak już poznałem jego potencjał, więc wiem, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym w tej lidze. Na razie skupiam się jednak na najbliższym spotkaniu, a w przyszłości kto wie – może nawet zdobędziemy medal?
- Podczas swojej pierwszej konferencji prasowej w Olsztynie powiedziałeś, że Irańscy kibice reagują bardziej żywiołowo niż polscy. Czy po dziewięciu meczach sezonu podtrzymujesz tę opinię?
- Jestem pod wrażeniem frekwencji w polskich halach. Gdy nie ma ludzi na trybunach, nie czujesz dopinguj, więc gra się bardzo trudno. To fani dają tobie dodatkową energię, abyś mógł wspiąć się na wyżyny. Ale chociaż jestem pod wrażeniem frekwencji, to wciąż uważam, że atmosfera podczas spotkań jest lepsza w Iranie. Ale może w przyszłości zmienię zdanie (śmiech)...
- Czy w natłoku treningów i rozgrywanych co trzy-cztery dni meczów miałeś czas, aby poznać Olsztyn?
- Kilka razy byłem już na Starym Mieście. Jest to świetne miejsce do spacerów i odstawienia choć na chwilę siatkówki na boczny tor. Olsztyńska starówka ma wiele dobrych miejsc, aby wypić kawę lub zjeść dobry obiad. Bardzo podobają mi się również jeziora, chociażby to najbliżej centrum miasta, czyli Długie.
- A jeśli mowa o jeziorach, to wspominałeś niedawno, że chciałbyś nauczyć się łowienia ryb. Pierwsze próby już były?
- Jeszcze nie, gdyż nie znalazłem nikogo w drużynie, kto chciałby się tego ze mną podjąć. Mam jednak nadzieję, że gdy będzie cieplej, to wspólnie z kolegami pójdziemy powędkować.
MATEUSZ LEWANDOWSKI
- Bardzo szybko, cieszę się, że jestem w Olsztynie. Za każdym razem mieszkałem w dużych miastach, tak jest i teraz, lecz Olsztyn jest bardzo przyjaznym miejscem do życia. Jedynym problemem dla mnie są korki na ulicach i brak słońca, ponieważ bardzo jego potrzebuje. Już teraz jest go mało, a słyszałem, że zimą nie ma go praktycznie wcale (uśmiech).
- A jak przyjęła cię drużyna?
- Bardzo ciepło. Wiadomo, że potrzebowaliśmy trochę czasu, aby poznać się bliżej. Ale dość szybko złapaliśmy dobry kontakt, przez co spędzamy ze sobą sporo czasu również poza boiskiem. Dlatego czuję się tutaj bardzo dobrze.
- Na treningu żywiołowo reagujesz na zagrania swoje lub kolegów z drużyny. Lubisz okazywać swoje reakcje po udanych akacjach?
- Taki mam charakter, po prostu lubię pokazywać swoje emocje po zdobytym punkcie. W każdą akcję wkładam dużo energii, dlatego cieszę się, gdy kończy się ona powodzeniem. I nieważne, czy będzie to w czasie meczu, czy też na treningu. Nie robię tego na pokaz, to jest mój styl.
- Dla Ciebie to pierwszy wyjazd poza granice Iranu. Czy zdążyłeś już zauważyć różnice pomiędzy irańską i polską ligą?
- Podobny jest poziom rozgrywek. W naszym kraju mamy wielu utalentowanych siatkarzy, których wspomagają zagraniczni zawodnicy. Jednak gdy spojrzymy na organizację rozgrywek, otoczkę meczów czy marketing, to wszystko jest na korzyść PlusLigi. Jako przykład mogę podać system challenge. W Iranie nie jest on doskonały, sprawiając wiele problemów sędziom i zawodnikom. Siatkarze często nie zgadzają się z decyzjami arbitrów, przez co jest wiele kar. Poza tym w PlusLidze znamy ramowy terminarz od pierwszej do ostatniej kolejki, natomiast w Iranie często dochodzi do zmian, co jest utrudnieniem dla zespołów. Według mnie, to wszystko bierze się z większego doświadczenia ludzi, którzy zarządzają siatkówką w waszym kraju. Uważam, że powinniśmy się tego od was uczyć.
- Spodziewałeś się tak udanego początku sezonu (Indykpol AZS wygrał 7 z 9 meczów - red.)?
- Tak, bo przecież przyjechałem tutaj, aby wygrywać. Niektórzy może powiedzą, że Indykpol AZS to zespół środka tabeli i na nic więcej nie będzie go stać, ja jednak już poznałem jego potencjał, więc wiem, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym w tej lidze. Na razie skupiam się jednak na najbliższym spotkaniu, a w przyszłości kto wie – może nawet zdobędziemy medal?
- Podczas swojej pierwszej konferencji prasowej w Olsztynie powiedziałeś, że Irańscy kibice reagują bardziej żywiołowo niż polscy. Czy po dziewięciu meczach sezonu podtrzymujesz tę opinię?
- Jestem pod wrażeniem frekwencji w polskich halach. Gdy nie ma ludzi na trybunach, nie czujesz dopinguj, więc gra się bardzo trudno. To fani dają tobie dodatkową energię, abyś mógł wspiąć się na wyżyny. Ale chociaż jestem pod wrażeniem frekwencji, to wciąż uważam, że atmosfera podczas spotkań jest lepsza w Iranie. Ale może w przyszłości zmienię zdanie (śmiech)...
- Czy w natłoku treningów i rozgrywanych co trzy-cztery dni meczów miałeś czas, aby poznać Olsztyn?
- Kilka razy byłem już na Starym Mieście. Jest to świetne miejsce do spacerów i odstawienia choć na chwilę siatkówki na boczny tor. Olsztyńska starówka ma wiele dobrych miejsc, aby wypić kawę lub zjeść dobry obiad. Bardzo podobają mi się również jeziora, chociażby to najbliżej centrum miasta, czyli Długie.
- A jeśli mowa o jeziorach, to wspominałeś niedawno, że chciałbyś nauczyć się łowienia ryb. Pierwsze próby już były?
- Jeszcze nie, gdyż nie znalazłem nikogo w drużynie, kto chciałby się tego ze mną podjąć. Mam jednak nadzieję, że gdy będzie cieplej, to wspólnie z kolegami pójdziemy powędkować.
MATEUSZ LEWANDOWSKI
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Kruk #2830574 | 89.228.*.* 5 gru 2019 21:12
Seyed trzymam kciuki za Ciebie Twoją gre I przyszłe złowione ryby :)))
Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz