Mamy to! Cortes na deskach! Pięściarze komentują

2019-10-06 07:47:45(ost. akt: 2019-10-06 08:21:53)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne/FB

Ktoś tu jeszcze zarwał nockę, by oglądać wielki bój Kamila Szeremety? Po triumfie w nowojorskim Madison Square Garden, akcje białostoczanina wyraźnie wzrosły. Pokonanie przez TKO w 2. rundzie Oscara Cortesa (27-5, 14 KO) wyraźnie zbliżyło Polaka do walki o tytuł mistrza świata federacji IBF wagi średniej!
Na pierwsze "deski" Meksykanin nie musiał długo czekać. Szeremeta zafundował mu je już w pierwszej rundzie, po szeroko bitym lewym sierpowym. Zdołał dotrwać jednak do gongu.

Jednak i w drugiej odsłonie pojedynku nie było litości. Czujący krew rywala Polak ruszył, by "wykończyć robotę". Cortes znów sprawdził z bliska stan ringowej maty. Doświadczony zawodnik postanowił możliwie najbardziej odwlekać wznowienie walki. Spróbował także wmówić sędziemu, iż Szeremeta uderzył go w tył głowy w momencie, gdy ten dotykał już kolanami maty. Arbiter nie dał się nabrać i Meksykanin został wyliczony.

— Wiedziałem, że to mój dzień. Od tej walki zależała moja przyszłość — stwierdził w wywiadzie dla Ring Polski Kamil Szeremeta. O komentarz poprosiliśmy także doskonale znanego mu z ringu olsztynianina, Przemysława Opalacha (27-3, 22 KO).

Obrazek w tresci

Kamil Szeremeta i Przemysław Opalach podczas sparingu

— Kamil to bardzo ambitny facet. Wiedziałem to już dawno, a utwierdziły mnie w tym sparingi, które toczyliśmy jeszcze kilka miesięcy temu — przekonuje popularny "The Spartan". Samą walkę podsumowuje jednak krótko. — Nie trwała nawet 2 rund, więc nie ma co się na ten temat rozwodzić. Kamil wyszedł solidnie przygotowany i... po prostu zrobił swoje. Było widać, że jest pewny tego co robi. Podczas przygotowań z trenerem Fiodorem Łapinem należytą uwagę poświęcili i stronie fizycznej, i psychicznej. Gratuluję mu tego triumfu i życzę, by następna walka była już o ten upragniony pas mistrzowski — podsumowuje olsztyński wojownik

Zwycięstwo nad meksykaninem było dla Kamila Szeremety nie tylko fenomenalnym debiutem w Stanach Zjednoczonych. To kolejny, być może przesądzający krok do walki o mistrzostwo świata federacji IBF w wadze średniej.

Kamil Kierzkowski