Oni znów to zrobili: Polacy z brązem Ligi Narodów!

* Polska – Brazylia 3:0 (17, 23, 21)
POLSKA: Marcin Komenda (3 pkt), Bartosz Kwolek (8), Karol Kłos (20), Łukasz Kaczmarek (11), Bartosz Bednorz (1), Norbert Huber (2), Jakub Popiwczak (libero) oraz Jędrzej Gruszczyński, Maciej Muzaj (1)
BRAZYLIA: Fernando, Lucarelli (3), Lucas (2), Wallace (5), Leal (7), Flavio (5), Thales (libero) oraz Maique (libero), Bruno, Mauricio (5), Alan (8), Douglas (6), Eder (2)

Biało-czerwoni przystąpili do tego spotkania bez trenera Vitala Heynena, który udał się do Zakopanego, aby kontynuować zgrupowanie przed turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Tokio. Zastąpił go Jakub Bednaruk, który - dzięki świetnej postawie Karola Kłosa, Bartosza Bednorza i ich kolegów - ma teraz 100-procentową skuteczność w roli trenera pierwszej reprezentacji!

Wracając do Heynena, jego decyzję skrytykował w studiu Polsatu Sport prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej. – Nikt z nas się tego nie spodziewał, bo jako sportowcy zawsze wierzymy w zwycięstwo. Trener Heynen uważa, że jeśli będzie 24 godziny wcześniej z grupą, która przygotowuje się w Zakopanem, to będzie to dobre dla drużyny – stwierdził Jacek Kasprzyk, którego zapytano o to, czy pozwolił Belgowi opuścić drużynę. – Ze mną osobiście nie rozmawiał. Z tego, co wiem, rozmawiał z dyrektorem pionu szkolenia i sportu, rozmawiał też z menedżerem reprezentacji. W środę pojadę wyjaśnić tę sprawę do Zakopanego... Jestem bardzo zaskoczony tą decyzją, bo miał zostać do końca. Będę to otwarcie mówił i jemu też to powiem prosto w oczy, że niepoważnie potraktował zawodników, którzy grają w Chicago – dodał Kasprzyk. A przeszczęśliwy kapitan drużyny Karol Kłos komentując zdobycie brązowego medalu, nie omieszkał pozdrowić trenera Heynena, który w tym samym czasie był gdzieś nad Oceanem w drodze do Polski...

Jeśli chodzi o sam mecz z Brazylią, to Biało-czerwoni zagrali w nim, jak w spotkaniach grupowych z... Brazylijczykami (3:2) oraz Iranem (3:1), czyli z ułańską fantazją, na luzie, a przede wszystkim znakomicie siatkarsko. Rywale, którzy ostrzyli sobie zęby na rewanż za 2:3 w grupie, zostali stłamszeni przez nasz zespół zwłaszcza zagrywką (6:2 w asach dla Polski), i to głównie tą szybującą. Chociaż nie tylko, bo w kluczowym momencie „armaty” serwisowe odpalił Bartosz Kwolek.

Przy stanie 20:20 w trzecim secie najpierw zaskoczył on rywali skróconym serwem, po którym Karol Kłos zdobył punkt z przechodzącej piłki, a za moment - dla odmiany - huknął tak, że nie było czego zbierać (22:20). Po czasie dla Brazylii, Kwolek znów zaserwował na tyle mocno, że Mauricio niemal wbił się w potrójny blok Polaków i zrobiło się 23:20. A propos tego ostatniego elementu, Biało-czerwoni zaliczyli na przestrzeni trzech setów aż 14 punktowych bloków, w tym sam Bartosz Bednorz cztery, czyli dokładnie tyle, ile cała ekipa Canarinhos! Koniecznie trzeba podkreślić, że dzięki amerykańskiej Polonii, żywiołowo dopingującej przez cały turniej naszą drużynę, Polacy grali w Chicago jak u siebie w domu...

W dwunastce na Final Six w Chicago byli również: Piotr Łukasik (urodzony w Starych Jabłonkach wychowanek Salosu Ostróda i były zawodnik AZS Olsztyn), Marcin Janusz, Bartłomiej Bołądź, Tomasz Fornal i Andrzej Wrona.