Wszystko jest na styk, bo Pan Bóg spina grafik
2019-07-08 12:00:00(ost. akt: 2019-07-07 19:23:17)
W rundzie wiosennej w Pojezierzu Prostki zadebiutował wikariusz z miejscowej parafii. Ksiądz Jacek Łukaszewicz zanotował nawet trafienie w meczu z Victorią Bartoszyce. Duchowny przyznaje, że w szatni odnalazł bratnie dusze.
Jacek Łukaszewicz sportem pasjonuje się od dziecka. W rodzinnych Lenartach koło Olecka najczęściej można było go spotkać na boisku. Grał w piłkę nożną, nie trzeba było go także namawiać do poodbijania piłki siatkowej, a że rywalizację lubi, więc sam organizował mecze, w których można było zagrać o dużą stawkę, czyli o... honor.
Na ligowe granie, w barwach klubu, czekał jednak długo, bo dopiero w tym roku zdecydował się rozpocząć regularne treningi piłkarskie. Przepracował zimowy okres przygotowawczy z Pojezierzem Prostki, doczekał się pierwszego powołania do meczowej kadry, następnie debiutu w lidze okręgowej i pierwszej bramki, która jego zespołowi dała punkt w rywalizacji z Victorią Bartoszyce. W tej historii nie byłoby nic szczególnego, bo w niższych ligach często sił próbują zawodnicy, którym po prostu chce się wziąć udział w treningu dwa lub trzy razy w tygodniu i zagrać mecz ligowy w weekend, gdyby nie fakt, że nasz bohater jest wikarym w parafii pw. św. Antoniego z Padwy w Prostkach.
Ksiądz Jacek Łukaszewicz święcenia kapłańskie przyjął z rąk biskupa Jerzego Mazura 16 maja 2015 roku. Będąc w seminarium w Ełku nie rezygnował z rozwijania sportowych pasji. Z drużyną uczestniczył w piłkarskich Mistrzostwach Polski Seminariów, stał za zorganizowaniem w Olecku meczu księży z diecezji ełckiej z samorządowcami. Nawet jedną z prac zaliczeniowych napisał na temat „Miejsce sportu w formacji wewnętrznej alumna”. W trakcie studiów, podczas grania w piłkę, doznał jednak urazu kolana i przeszedł zabieg, który wyłączył go z aktywności ruchowej na kilka miesięcy. Dlatego na ligowy debiut czekał do rundy wiosennej minionego sezonu.
– Jesienią grałem na orliku i kilka razy pojawiłem się na zajęciach Pojezierza, a regularnie zacząłem trenować z zespołem dopiero zimą – mówi ksiądz Jacek Łukaszewicz. – W styczniu ważyłem 115 kilogramów, więc potrzebowałem czasu, żeby popracować nad formą. Udało mi się zrzucić 15 kilogramów. Jeszcze trochę zostało, ale ze stówką już da się biegać. W sumie zagrałem wiosną w trzech meczach. Najpierw dostałem powołanie do osiemnastki na SKS Szczytno. Po raz pierwszy wystąpiłem z Pisą Barczewo, wchodząc na boisko po przerwie. Z Victorią Bartoszyce udało mi się zdobyć bramkę w drugiej połowie. Zakończyłem sezon, grając 25 minut z Łyną Sępopol.
– Jacek od razu, gdy tylko pojawił się w Prostkach, dał się poznać jako prawdziwy pasjonat piłki – mówi Tomasz Sokół, prezes Pojezierza. – Wiedzieliśmy, że gra z chłopakami, kibicuje nam na meczach i że starał się o zgodę biskupa na grę w klubie, ale jej nie dostał. W tym roku znów podpytałem go o to podczas kolędy. Powiedział, że zapyta i okazało się, że może oficjalnie do nas dołączyć. Zapamiętałem, że zapowiadał fajną cieszynkę po strzeleniu pierwszej bramki, ale nie spodziewałem się, że ściągnie koszulkę (śmiech).
Pojezierze zakończyło sezon na miejscu spadkowym w grupie I klasy okręgowej. Teraz zagra w grupie 1 klasy A, ale nikt z tego wielkiej tragedii nie robi. W Prostkach piłka dalej będzie tak samo ważna, choć już raczej bez księdza Jacka w drużynie. Niedawno młody kapłan dowiedział się, że zostaje przeniesiony w sierpniu do parafii w Augustowie. Nie ma jednak tego złego, bo w nowym miejscu, gdzie już wkrótce trafi ksiądz-piłkarz, kościół sąsiaduje ze... stadionem.
Cały tekst przeczytaj w poniedziałkowym wydaniu Gazety Olsztyńskiej i Dziennika elbląskiego.
Cały tekst przeczytaj w poniedziałkowym wydaniu Gazety Olsztyńskiej i Dziennika elbląskiego.
ŁUKASZ SZYMAŃSKI
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Ja #2758912 | 31.0.*.* 8 lip 2019 13:07
Biskup nazywa się Mazur jak nazwa miejscowego klubu gdzie jest siedziba diecezji, więc aż dziwne że nie dal zgody na grę. Tym bardziej że kiedyś przyjmował z wizytą piłkarzy MKSu.
odpowiedz na ten komentarz