Dzik jest dziki, dzik jest zły...

2019-05-24 12:00:00(ost. akt: 2019-05-24 12:44:49)
Dziki na meczu juniorów Warmii i Stomilu

Dziki na meczu juniorów Warmii i Stomilu

Autor zdjęcia: Emil Marecki

...dzik ma bardzo ostre kły. Wszyscy znamy ten wierszyk, ale nawet Jan Brzechwa nie przewidział, że dzik może też pobuszować po stadionie, o czym kilka dni temu przekonali się kibice oglądający mecz juniorów Warmii i Stomilu.
Kluby piłkarskie w Olsztynie zmagają się z brakiem odpowiedniej infrastruktury - by się o tym przekonać, wystarczy przejść się na „stadiony” Warmii i Stomilu, a prawdziwi sportowi masochiści mogą jeszcze wpaść do lasu, który wyrasta w miejscu dawnego Stadionu Leśnego. Chociaż może w tym wypadku to nic dziwnego - przecież nazwa Leśny jednak do czegoś zobowiązuje!
Brak naturalnych boisk odczuwa każdy klub trenujący młodzież w stolicy regionu. Jakby tego było mało, to od dłuższego czasu Warmia ma jeszcze inny problem, którym są... dziki.

Zwierzęta te bardzo polubiły obiekt przy al. Sybiraków w Olsztynie, jednak nie przyciąga je tam miłość do futbolu. Do tej pory dziki pojawiały się tylko wtedy, gdy na boiskach nikogo nie było, ale w ostatnią niedzielę postanowiły z bliska obejrzeć mecz juniorów Warmii Olsztyn ze Stomilem (1:1). Od linii bramkowej były w odległości 10 metrów. Na szczęście nie odważyły się wejść na boisko - może z braku koszulek i butów z korkami, a może po prostu dlatego, że zostały przepłoszone przez jednego z kibiców, który postanowił zrobić im zrobić zdjęcia.

- Straży Miejskiej często zgłaszamy wizytę dzików na naszym obiekcie. Przeganiamy je ze stadionu, ale dziki zawsze wracają. To jest misja niewykonalna. Gdy się ich nie wywiezie gdzieś daleko od Olsztyna, to ta historia będzie się powtarzać - mówi Robert Urban, wiceprezes Warmii Olsztyn.

- W 2019 roku otrzymaliśmy osiem zgłoszeń dotyczących przebywania tych zwierząt na stadionie Warmii bądź w jego bezpośrednim sąsiedztwie - przyznaje Urszula Kania, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Olsztynie. - Należy jednak podkreślić, że stadion Warmii sąsiaduje z kompleksem leśnym, a jego ogrodzenie jest nieszczelne.
Dlaczego dziki tak bardzo upodobały sobie obiekt przy al. Sybiraków? Zwierzęta wracają na stadion Warmii, ponieważ zawsze mogą znaleźć tam... jedzenie. - Mamy bardzo przychylnych ludzi, więc często ktoś podrzuca dzikom jedzenie - tłumaczy Urban. - Zawsze znajdą chleb, a ostatnio nawet kilkanaście kilogramów ziemniaków ktoś wyrzucił. Może komuś zostaje jedzenie na stołówce i łatwiej jest mu podrzucić resztki do nas niż pozbyć się ich w legalny sposób. Co chwila mamy zrzuty żywności, która przyciągają zwierzęta. W efekcie dziki biegają po całym ośrodku - dodaje wiceprezes Warmii. - W tym roku na szczęście nie dokonały żadnych zniszczeń na samej płycie boiska, co miało miejsce rok temu. Podczas ostatniego meczu też nie wyszły na boisko, ale później biegały przy budynkach klubowych i kilka osób faktycznie się wystraszyło. Natychmiast zgłosiliśmy sprawę Straży Miejskiej, czekaliśmy półtorej godziny, ale ostatecznie nikt nie przyjechał, więc po meczu rozeszliśmy się do domów.
Wiceprezes Warmii sugeruje, że problem mógłby zostać rozwiązany, gdyby dziki udało wywieźć się daleko poza Olsztyn, jednak takiej możliwości obecnie nie ma.

- Kwestia wywozu dzików skomplikowała się po wybuchu epidemii ASF (afrykański pomór świń - red.), bo minister środowiska zabronił przewożenia tych zwierząt, aby zminimalizować rozprzestrzenianie się choroby - wyjaśnia Kania. - Wcześniej Straż Miejska korzystała z odłowni umieszczonych na obrzeżach miasta, które umożliwiały wywożenie dzików (rocznie ok. 50 osobników - red.). Obecnie strażnicy mogą tylko przepędzić dziki na tereny leśne bądź nieużytki.
Warmia nie może całkowicie zamknąć terenu, na którym znajdują się boiska i stadion, ze względu na Wojewódzką Stację Pogotowia Ratunkowego, której jedna z siedzib jest na stadionie. - Inną sprawą jest też jakość ogrodzenia - ocenia Robert Urban. - Małe dziki przepchną się przez każdą dziurę, ale ja już widziałem kilkukrotnie, jak dziki wchodzą nawet głównym wejściem od Sybiraków. Nie mamy pojęcia, jak rozwiązać ten problem, bo słyszałem, że nawet jak się je wywiezie, to potrafią wrócić w miejsce, gdzie wiedzą, że mogą liczyć na jedzenie - przyznaje wiceprezes Warmii.
Na razie dziki podczas ligowych spotkań pojawiły się dopiero pierwszy raz, ale gdyby pojawiały się częściej i zdecydowanie bliżej boiska, wtedy sędzia ma prawo nawet zakończyć grę.

- Jeżeli arbiter uzna, że jest zagrożenie dla uczestników meczu, to ma prawo przerwać spotkanie. Tutaj są takie same procedury, jak w przypadku wtargnięcia kibiców na boisko. Jednak gdyby dziki przerwały mecz na stadionie Warmii, byłoby to pierwsze takie wydarzenie w regionie, a i pewnie w Polsce - tłumaczy Marek Łukiewski, prezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej.

- W przypadku napotkania na swojej drodze dzika należy pamiętać o tym, żeby zachować spokój i, nie prowokując go, powoli oddalić się na bezpieczną odległość - tłumaczy Urszula Kania z Straży Miejskiej. - Dzik może zaatakować człowieka, gdy poczuje zagrożenie, dlatego też nie można płoszyć tego zwierzęcia, podchodzić do niego lub też rzucać w jego kierunku przedmiotami.
A najlepiej cały czas pamiętać, o czym pisał Jan Brzechwa, który wielkim poetą był, że „dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły”.
EM, dryh