Biegać trzeba bez zadyszki
2019-04-02 11:00:00(ost. akt: 2019-04-01 16:33:14)
Od roku w Olsztynie coraz większą popularność zdobywa slow jogging, który do Europy trafił z dalekiej Japonii. Generalnie chodzi o to, by - nomen omen - nie chodzić, tylko biegać, zachowując jednak spacerowe tempo. Dziwne? Nie.
Ojcem slow joggingu jest profesor Hiroaki Tanaka, dyrektor katedry fizjologii sportu na Uniwersytecie Fukuoka. Chodziło mu o stworzenie takiej aktywności fizycznej, która byłaby prosta, naturalna i - co ważne - niezbyt forsująca, a jednocześnie przynosiła wymierne korzyści zdrowotne.
Tak pojawił się slow jogging, który według profesora Tanaki jest doskonałym antidotum na choroby cywilizacyjne. Uprawiany regularnie przede wszystkim pozwala zgubić zbędne kilogramy, ale poza tym zwalcza cukrzycę, nadciśnienie, miażdżycę, choroby serca i zmniejsza ryzyko zachorowania na Alzhaimera, bo spokojne i niewyczerpujące bieganie przeciwdziała demencji starczej.
Na czym polega ta dość nowa forma aktywności ruchowej wyjaśnia Monika Gauk-Bujalska, jedyna na Warmii i Mazurach instruktorka slow joggingu. - Przed wszystkim opiera się na trzech fundamentach. Pierwszy z nich to Niko Niko, czyli bieganie w strefie własnego komfortu. Chodzi o to, by podczas biegu nie łapać zadyszki, tempo powinno być na tyle wolne, byśmy podczas biegu mogli swobodnie rozmawiać. Jeśli zatem dostaniemy zadyszki, musimy zwolnić. U początkujących biegaczy Niko Niko może oznaczać jedynie pięć kilometrów na godzinę, czyli może być wolniejsze od zwykłego spaceru! Ważne, by pozostać w swojej strefie komfortu, bo dzięki temu nie zniechęcimy się do treningów i cały czas będziemy z tego czerpać radość. W slow joggingu nic nie musimy, nie ścigamy się z innymi lub z samym sobą, by coś udowodnić. Chodzi o radość z biegania, a nie o wyniki - twierdzi Monika Gauk-Bujalska.
Z tego powodu po treningu nikt nie chwali się długością pokonanej trasy, lecz czasem poświęconym na trening. Oczywiście wraz z poziomem wytrenowania wzrośnie tempo naszego biegu - początkujący „mkną” z prędkością 5/km, natomiast doświadczeni joggerzy Niko Niko mają już na poziomie 10-12 km/h. Ale to jest dopiero pierwszy fundament.
- Drugi to technika ustawiania stóp - kontynuuje pani Monika. - Chodzi o to, żeby pierwszy kontakt naszej stopy z podłożem był przez śródstopie, musimy unikać biegania na palcach lub „od pięty” (gdy lądujemy na śródstopiu, wtedy wykorzystujemy nasz naturalny aparat amortyzujący, jakim jest wysklepienie stopy. Natomiast gdy lądujemy na pięcie, wówczas wstrząsy przenoszą się na kolana, biodra i lędźwie, co grozi odniesieniem bolesnych kontuzji - red.). A trzecim fundamentem jest odpowiednia długość kroku, bo duża długość to jednocześnie duże ryzyko odniesienia kontuzji. W slow joggingu kroczki są krótkie, dlatego m.in. jest to metoda bezkontuzyjna. Odpowiednie tempo to 180 kroczków na minutę, czyli 45 na 15 sekund! Nasze kroczki to tak naprawdę jedna trzecia długości zwykłego kroku biegowego. Ale my i tak uruchamiamy duże grupy mięśniowe (mięśnie czworogłowe uda, pośladkowe i grzbietu - red.), dzięki czemu nawet w trakcie spokojnego biegania spalamy dwa razy więcej kalorii niż podczas spaceru. A to pozwala utrzymać naszą wagę w ryzach i utrzymać szczupłą sylwetkę. Oczywiście pod warunkiem regularnych treningów, na pewno jeden niedzielny trening nie wystarczy. Trzeba do tego podejść jak do mycia zębów - każdego dnia na slow jogging musimy wygospodarować chociaż pół godziny: może być kwadrans rano i kwadrans wieczorem. Szczególnie szybko rezultaty są zauważalne u osób otyłych, oczywiście przy zachowaniu odpowiednio zbilansowanej diety. Opracowano nawet łatwy sposób na obliczenie liczby spalonych kalorii - wagę naszego ciała mnożymy przez liczbę przebiegniętych kilometrów (jeśli zatem ktoś waży 100 kilogramów i podczas treningu przebiegł 5 kilometrów, to oznacza, że spalił 500 kalorii - red.) - kończy Monika Gauk-Bujalska, zapraszając jednocześnie 14 kwietnia o godz. 10 na olsztyńską plażę miejską na kolejny bezpłatny trening slow joggingu.
Na początku odbędzie się tradycyjny instruktaż dla debiutantów, a następnie cała grupa pobiegnie na Słoneczną Polanę. Po powrocie pięciominutowa sesja rozciągająca, po czym wszyscy z uśmiechami na twarzy wrócą do domów.
ARTUR DRYHYNYCZ
ARTUR DRYHYNYCZ
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez