Znawca siatkarskich nasion
2019-01-21 13:00:00(ost. akt: 2019-01-21 10:18:10)
- Leszek Dorosz powiedział mi, że w Gdańsku trafiłem na dobre nasiona, zasiałem je na plaży, po czym wykiełkowały. Ale nigdy nie dadzą mi plonów, bo to jest cały czas tylko plaża - wspomina siatkarski trener Józef Kopaczel.
Józef Kopaczel urodził się 30 grudnia 1940 roku. „Po urodzeniu mieszkałem koło Lidy w Nowosiółkach (dzisiejsza Białoruś - red.). Wieś z czasem wchłonęło miasteczko i Nowosiółki stały się częścią Lidy. Tam też ukończyłem czteroletnią Szkołę Podstawową nr 4 i rozpocząłem naukę w średniej szkole. Była to tzw. dziesięciolatka. Na przełomie lat 1958/59 przyjechałem jako repatriant do Polski (był to ostatni tzw. rzut repatriacyjny - red.). W 1960 roku ukończyłem Liceum Ogólnokształcące w Malborku (co prawda Józef Kopaczel zdał maturę jeszcze w ZSRR, ale po przyjeździe do Polski i tak musiał zdać egzamin dojrzałości - red.)”***.
W tym samym roku rozpoczął studia w warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, którą ukończył cztery lata później. „Podczas studiów trenowałem w sekcji siatkówki AZS AWF, z którą w tym czasie zdobyłem trzy razy mistrzostwo Polski, raz wicemistrzostwo. Od 1964 r. jako siatkarz występowałem w zespołach I ligi GKS Wybrzeże i AZS Gdańsk. Trenując i grając pracowałem w SP 14 w Gdańsku. W 1969 r. moi wychowankowie na igrzyskach młodzieży szkolnej zdobyli złoty medal. W celu polepszenia warunków do treningu dla wychowanków zmieniłem miejsce pracy z SP 14 na SP 58. Z podopiecznymi tej drugiej szkoły na igrzyskach młodzieży szkolnej i akademickiej w 1974 roku zdobyłem ponownie złoty medal. Z zespołami szkolnymi, w których pracowałem, wygrywaliśmy regularnie mistrzostwo Gdańska oraz mistrzostwo województwa gdańskiego. Moi wychowankowie osiągali sukcesy również w rozgrywkach w kategorii juniorów młodszych oraz juniorów. (...) W 1973 r. juniorzy wywalczyli w rozgrywkach seniorów awans do II ligi państwowej, który był odpowiednikiem obecnej I ligi. Mój zespół, który sponsorował RKS Stoczniowiec, w pierwszym i drugim sezonie zajął trzecie miejsce, ale w trzecim pierwsze i awansowaliśmy do I ligi, czyli do ekstraklasy”.
W debiutanckim sezonie w siatkarskiej elicie podopieczni Józefa Kopaczela zajęli znakomite czwarte miejsce, brązowy medal przegrywając z Avią Świdnik jedynie gorszym bilansem setów! W dwóch następnych sezonach gdańszczanie zajęli szóste miejsca. - A niektórzy „fachowcy” uważali, że nie nadaję się do pracy z ligowym zespołem - z satysfakcją wspomina dzisiaj pan Józef.
„Przed sezonem 1979 r. władze paszportowe wstrzymały mi możliwość wyjazdu do NRD oraz wszystkich krajów demokracji ludowej. Nie mogłem jechać na turnieje kontrolne do Usti nad Łabą czy do Hamburga”. - Po powrocie z turnieju w Soczi wezwano mnie do siedziby Służby Bezpieczeństwa, gdzie bez słowa wyjaśnienia anulowano mi wszelkie zgody na zagraniczne wyjazdy - opowiada Józef Kopaczel.
„Przed sezonem 1979 r. władze paszportowe wstrzymały mi możliwość wyjazdu do NRD oraz wszystkich krajów demokracji ludowej. Nie mogłem jechać na turnieje kontrolne do Usti nad Łabą czy do Hamburga”. - Po powrocie z turnieju w Soczi wezwano mnie do siedziby Służby Bezpieczeństwa, gdzie bez słowa wyjaśnienia anulowano mi wszelkie zgody na zagraniczne wyjazdy - opowiada Józef Kopaczel.
- Dopiero od znajomego oficera bezpieki dowiedziałem się, że chciano, bym ich informował o tym, co zawodnicy robią podczas takich wyjazdów, czym handlują i o czym mówią. Poza tym podczas podróży do Soczi mieliśmy przesiadkę w Moskwie, gdzie z lotniska Szeremietiewo musieliśmy autobusem przejechać na lotnisko Wnukowo. A że na przejazd autobus potrzebne były pieniądze, więc znajomy trener Dynama Soczi, który wcześniej był u nas, sprzedał mi trochę rubli. No i po powrocie do kraju z tego powodu miano do mnie pretensje, chociaż przecież niczym nie handlowałem, bo nie miałem takiej potrzeby, jak pewien mój znajomy, któremu na granicy z Austrią wyciągnięto z samochodu 60 kilogramów... kawioru.
W efekcie tych zawirowań w 1980 roku zespół wychowanków Kopaczela spadł z I ligi, a on sam odszedł z klubu. Wtedy zgłosił się do niego Leszek Dorosz. - To był twórca wielkiej olsztyńskiej siatkówki - nie ma wątpliwości pan Józef. - Powiedział mi, że w Gdańsku trafiłem na dobre nasiona, zasiałem je na plaży, po czym wykiełkowały. Ale nigdy nie dadzą mi plonów, bo to jest cały czas tylko plaża. Chodziło mu oczywiście o to, że w Gdańsku nie ma odpowiedniego klimatu dla siatkówki, który jest natomiast w Olsztynie. Gdy potem Dorosz wyjeżdżał do Jugosławii, to zaproponowano mi, bym prowadził pierwszy zespół, ale wciąż obowiązywał ten nieszczęsny zakaz wyjazdów zagranicznych, którym nie chciałem się „chwalić”, bo nie wiedziałem, jakie z tego mogą być jeszcze konsekwencje. Dlatego odmówiłem, twierdząc, że chcę odpocząć od ligowej siatkówki. W Olsztynie skupiłem się na organizacji szkolenia, a na prośbę Dorosza napisałem opracowanie „Analiza stanu aktualnego i perspektywa rozwoju sekcji piłki siatkowej mężczyzn AZS Olsztyn”. Wreszcie też udało się znieść ten zakaz wyjazdów zagranicznych, co zawdzięczam interwencji Włodzimierza Mokrzyszczaka, ówczesnego pierwszego sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR.
W efekcie tych zawirowań w 1980 roku zespół wychowanków Kopaczela spadł z I ligi, a on sam odszedł z klubu. Wtedy zgłosił się do niego Leszek Dorosz. - To był twórca wielkiej olsztyńskiej siatkówki - nie ma wątpliwości pan Józef. - Powiedział mi, że w Gdańsku trafiłem na dobre nasiona, zasiałem je na plaży, po czym wykiełkowały. Ale nigdy nie dadzą mi plonów, bo to jest cały czas tylko plaża. Chodziło mu oczywiście o to, że w Gdańsku nie ma odpowiedniego klimatu dla siatkówki, który jest natomiast w Olsztynie. Gdy potem Dorosz wyjeżdżał do Jugosławii, to zaproponowano mi, bym prowadził pierwszy zespół, ale wciąż obowiązywał ten nieszczęsny zakaz wyjazdów zagranicznych, którym nie chciałem się „chwalić”, bo nie wiedziałem, jakie z tego mogą być jeszcze konsekwencje. Dlatego odmówiłem, twierdząc, że chcę odpocząć od ligowej siatkówki. W Olsztynie skupiłem się na organizacji szkolenia, a na prośbę Dorosza napisałem opracowanie „Analiza stanu aktualnego i perspektywa rozwoju sekcji piłki siatkowej mężczyzn AZS Olsztyn”. Wreszcie też udało się znieść ten zakaz wyjazdów zagranicznych, co zawdzięczam interwencji Włodzimierza Mokrzyszczaka, ówczesnego pierwszego sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR.
W Olsztynie Józef Kopaczel odniósł wiele sukcesów: m.in. jako drugi trener dwukrotnie cieszył się z brązowych medali MP pierwszoligowego AZS (1983, 1985), natomiast trenowani przez niego siatkarze dwa razy zostali mistrzem Polski juniorów (1991 i 1992), poza tym dwa razy zdobyli brązowe medale (2001, 2004). Z ekipą AZS UWM Olsztyn w 2006 roku wywalczył też trzecie miejsce w Akademickich Mistrzostwach Europy w Eindhoven. W 2007 roku, w wieku 67 lat, przeszedł na emeryturę.
W 2018 roku jego sukcesy docenił prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, wręczając mu podczas uroczystej akademii pamiątkowy medal „Za zasługi dla gdańskiego sportu”. Józef Kopaczel znalazł się także w wydanej w tym czasie książce „Poczet zasłużonych dla gdańskiego sportu”.
Olsztyński szkoleniowiec tak wspomina ś.p. prezydenta Gdańska: - To był właściwy człowiek na właściwym stanowisku, który zawsze popierał sport. Zresztą prezydent Adamowicz zawsze był chętny do pomocy, wiedzą o tym nie tylko sportowcy, ale przede wszystkim zwykli mieszkańcy Gdańska, którym pomagał w różnych sytuacjach, na przykład broniąc ich przed eksmisją - kończy Józef Kopaczel.
*** Cytaty pochodzą z książki „Między stadionem a brzegiem jeziora”
ARTUR DRYHYNYCZ
W 2018 roku jego sukcesy docenił prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, wręczając mu podczas uroczystej akademii pamiątkowy medal „Za zasługi dla gdańskiego sportu”. Józef Kopaczel znalazł się także w wydanej w tym czasie książce „Poczet zasłużonych dla gdańskiego sportu”.
Olsztyński szkoleniowiec tak wspomina ś.p. prezydenta Gdańska: - To był właściwy człowiek na właściwym stanowisku, który zawsze popierał sport. Zresztą prezydent Adamowicz zawsze był chętny do pomocy, wiedzą o tym nie tylko sportowcy, ale przede wszystkim zwykli mieszkańcy Gdańska, którym pomagał w różnych sytuacjach, na przykład broniąc ich przed eksmisją - kończy Józef Kopaczel.
*** Cytaty pochodzą z książki „Między stadionem a brzegiem jeziora”
ARTUR DRYHYNYCZ
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
xxx #2667017 | 94.254.*.* 21 sty 2019 19:37
na zdjęciu to była kiedyś drużyna śp. Koczan, Nalazkowie , Pachniewicz Rybaczewski, Lubiejewski, Później doszedł Wiśniewski, Urbanowicz, Roszewski Dziękuje za zdjęcie
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)
xxx #2667008 | 94.254.*.* 21 sty 2019 19:28
teraz to AZS dorównuje stomilowi czyli bieda z nędzą zespół emerytów bez przyszłości drużyna bez charakteru . Kiedyś Olsztyn był stolicą siatkówki a dziś? ...
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz