Daniel Żółtak: Warmia ma być szybsza
2018-01-16 11:00:00(ost. akt: 2018-01-15 10:57:23)
- Cały czas musimy twardo stąpać po ziemi - po zwycięskim meczu 1/16 finału Pucharu Polski z Kwidzynem mówi Daniel Żółtak, trener piłkarzy ręcznych Warmii Energi Olsztyn.
- Faworytem meczu z MMTS Kwidzyn, jednym z czołowych zespołów Superligi, nie byliście, a mimo to odnieśliście zaskakujące zwycięstwo. Brał pan taką możliwość w ogóle pod uwagę?
- Liczyłem na to, że jeśli zagramy bardzo dobry mecz, to mamy szansę na zwycięstwo. Co prawda Kwidzyn nie przyjechał w najmocniejszym składzie, poza tym dwóch jego zawodników dopiero wróciło po kontuzjach, ale my też musieliśmy radzić sobie bez Marcina Malewskiego i Karola Królika, czyli naszych kluczowych graczy. Mimo tych osłabień oba zespoły wyszły na boisko, by zagrać jak najlepszy mecz. Chcieliśmy wykorzystać to, że mamy w końcu trochę szerszą ławkę rezerwowych, dzięki czemu mieliśmy więcej zmian. Z zawodników z pola nie zagrał tylko Tomek Pasymowski, poza tym w bramce szansy nie dostali dwaj zmiennicy, ale wynik był na styku, a Mateusz Gawryś bronił rewelacyjnie. Zresztą cały zespół zagrał z pełnym zaangażowaniem i z głową, co prawda w pewnym momencie mieliśmy trochę za dużo strat i z wyniku 17:14 zrobiło się 17:17, ale generalnie Kwidzyn miał duże problemy, by się przedrzeć przez naszą obronę. Cieszę się, że po dłuższej przerwie do gry wrócił Michał Krawczyk, bo w obronie zaprezentował się bardzo dobrze.
- Od lat tradycyjnie słabym punktem Warmii były rzuty z dziewiątego metra, a tymczasem w meczu z Kwidzynem Paweł Deptuła i Wojciech Golks co chwila mocnymi strzałami dziurawili siatkę rywali!
- Obaj zrobili olbrzymi postęp, od dawna widzę to na treningach. Generalnie od początku sezonu staram się przyspieszyć grę Warmii, by była dynamiczniejsza. No i powoli zaczynamy to robić, idziemy w kierunku tego, jak gra Superliga, czyli dużo ruchu bez piłki i szybki atak. W meczu z Kwidzynem już to było widać, w efekcie rywale momentami nie nadążali. Każdy z moich zawodników dał z siebie wszystko, na przykład Łukasz Kozakiewicz, który nie gra na rozegraniu, a mimo to rzucił trzy bramki i dał trochę odpocząć Wojtkowi Golksowi.
- Jednak jeden element zdecydowanie wam nie wyszedł... Mieliście trzy rzuty karne i wszystkie zmarnowaliście!
- Do tego doszło jeszcze kilka niewykorzystanych stuprocentowych sytuacji. Cóż, zdarza się, będziemy nad tym pracować. Na pewno gdybyśmy zagrali trochę skuteczniej, to końcówka nie byłaby taka nerwowa.
- Pucharowe zwycięstwo jest dobrym prognostykiem przed rundą rewanżową I ligi.
- Cały czas musimy twardo stąpać po ziemi, bo to, że ograliśmy zespół z Superligi, nie oznacza, że w I lidze rywale teraz się będą przed nami kładli. Musimy zawzięcie walczyć, by z boiska wziąć co nasze. Na pewno jesteśmy w stanie wygrywać, tym bardziej że mamy teraz większe pole manewru. Musimy kontynuować dobrą grę, którą zaprezentowaliśmy w meczu z Kwidzynem. Inna sprawa, że grało nam się tak dobrze także dlatego, że do Uranii przyszło tak wielu kibiców (około 900 - red.). A przecież nie przyjechało do nas Vive Kielce czy Wisła Płock, a jedynie Kwidzyn. Cieszymy się z tego bardzo, bo to pokazuje, że piłka ręczna w Olsztynie ma olbrzymi potencjał, więc warto w nią inwestować. Marzymy o tym, żeby już niedługo na każdym naszym meczu była podobna frekwencja.
- Może uda się wam powtórzyć sukces MKS Kalisz, beniaminka Superligi, który po pierwszej rundzie może się pochwalić największą frekwencją: średnio każdy „domowy” występ tego zespołu ogląda 2300 kibiców!
- Kalisz jest bardzo dobrym przykładem, bo awansował do Superligi, zrobił udane wzmocnienia i teraz ma pełne trybuny. Na pewno nie wszystkie kluby mają taki potencjał, ale jestem pewien, że u nas jest szansa na to samo, co udało się w Kaliszu. Postaramy się naszą coraz lepszą grą przyciągać kibiców do Uranii.
ARTUR DRYHYNYCZ
- Liczyłem na to, że jeśli zagramy bardzo dobry mecz, to mamy szansę na zwycięstwo. Co prawda Kwidzyn nie przyjechał w najmocniejszym składzie, poza tym dwóch jego zawodników dopiero wróciło po kontuzjach, ale my też musieliśmy radzić sobie bez Marcina Malewskiego i Karola Królika, czyli naszych kluczowych graczy. Mimo tych osłabień oba zespoły wyszły na boisko, by zagrać jak najlepszy mecz. Chcieliśmy wykorzystać to, że mamy w końcu trochę szerszą ławkę rezerwowych, dzięki czemu mieliśmy więcej zmian. Z zawodników z pola nie zagrał tylko Tomek Pasymowski, poza tym w bramce szansy nie dostali dwaj zmiennicy, ale wynik był na styku, a Mateusz Gawryś bronił rewelacyjnie. Zresztą cały zespół zagrał z pełnym zaangażowaniem i z głową, co prawda w pewnym momencie mieliśmy trochę za dużo strat i z wyniku 17:14 zrobiło się 17:17, ale generalnie Kwidzyn miał duże problemy, by się przedrzeć przez naszą obronę. Cieszę się, że po dłuższej przerwie do gry wrócił Michał Krawczyk, bo w obronie zaprezentował się bardzo dobrze.
- Od lat tradycyjnie słabym punktem Warmii były rzuty z dziewiątego metra, a tymczasem w meczu z Kwidzynem Paweł Deptuła i Wojciech Golks co chwila mocnymi strzałami dziurawili siatkę rywali!
- Obaj zrobili olbrzymi postęp, od dawna widzę to na treningach. Generalnie od początku sezonu staram się przyspieszyć grę Warmii, by była dynamiczniejsza. No i powoli zaczynamy to robić, idziemy w kierunku tego, jak gra Superliga, czyli dużo ruchu bez piłki i szybki atak. W meczu z Kwidzynem już to było widać, w efekcie rywale momentami nie nadążali. Każdy z moich zawodników dał z siebie wszystko, na przykład Łukasz Kozakiewicz, który nie gra na rozegraniu, a mimo to rzucił trzy bramki i dał trochę odpocząć Wojtkowi Golksowi.
- Jednak jeden element zdecydowanie wam nie wyszedł... Mieliście trzy rzuty karne i wszystkie zmarnowaliście!
- Do tego doszło jeszcze kilka niewykorzystanych stuprocentowych sytuacji. Cóż, zdarza się, będziemy nad tym pracować. Na pewno gdybyśmy zagrali trochę skuteczniej, to końcówka nie byłaby taka nerwowa.
- Pucharowe zwycięstwo jest dobrym prognostykiem przed rundą rewanżową I ligi.
- Cały czas musimy twardo stąpać po ziemi, bo to, że ograliśmy zespół z Superligi, nie oznacza, że w I lidze rywale teraz się będą przed nami kładli. Musimy zawzięcie walczyć, by z boiska wziąć co nasze. Na pewno jesteśmy w stanie wygrywać, tym bardziej że mamy teraz większe pole manewru. Musimy kontynuować dobrą grę, którą zaprezentowaliśmy w meczu z Kwidzynem. Inna sprawa, że grało nam się tak dobrze także dlatego, że do Uranii przyszło tak wielu kibiców (około 900 - red.). A przecież nie przyjechało do nas Vive Kielce czy Wisła Płock, a jedynie Kwidzyn. Cieszymy się z tego bardzo, bo to pokazuje, że piłka ręczna w Olsztynie ma olbrzymi potencjał, więc warto w nią inwestować. Marzymy o tym, żeby już niedługo na każdym naszym meczu była podobna frekwencja.
- Może uda się wam powtórzyć sukces MKS Kalisz, beniaminka Superligi, który po pierwszej rundzie może się pochwalić największą frekwencją: średnio każdy „domowy” występ tego zespołu ogląda 2300 kibiców!
- Kalisz jest bardzo dobrym przykładem, bo awansował do Superligi, zrobił udane wzmocnienia i teraz ma pełne trybuny. Na pewno nie wszystkie kluby mają taki potencjał, ale jestem pewien, że u nas jest szansa na to samo, co udało się w Kaliszu. Postaramy się naszą coraz lepszą grą przyciągać kibiców do Uranii.
ARTUR DRYHYNYCZ
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
kolo #2419519 | 37.248.*.* 17 sty 2018 00:06
Brawo!!!
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz